Skocz do zawartości

Zdjęcie

Koumajou Remilia: Scarlet Symphony

Frontier Aja CFK Co. Ltd. Switch PC

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
Brak odpowiedzi na ten temat

#1 Tawotnica Napisany 06 września 2022 - 22:04

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 112 Postów:

 

Wbrew temu, co widzicie na zwiastunie Scarlet Symphony nie jest metroidvanią. To liniowa platformówka, która skręca mocno w stronę boss-rusha. Ale po kolei. 

 

Oryginalnie wydana jako produkcja fanowska w 2009 rok gra to liścik miłosny do Castlevanii opakowany w fanfic bullet-hellowego świata Touhou. Czekaj, bullet-hell i Castlevania? Było coś niedawno, znakomite Luna Nights!. Gdzie Luna było dość oryginane w swoich pomysłach, tak Scarlet Symphony od patternów po odgłosy kopiuje przeciwników ery PS1-vanii. I nie jest to wadą, bo twórcy wiedzieli co robią. Nietoperze są równie wkurwiające, byk z siekierą równie straszny i przede wszystkim płynność poruszania się i nawalania z bicza równie satysfakcjonująca jak w przygodach Richtera i Alucarda. Okraszenie tego muzyczką inspirowaną kompozycjami Michiru Yamane i elementami 3D w tle sprawiło, że uśmiech na mojej twarzy nie znikał. Dobry fanserwis jest dobry. :notbad:

 

Gdzie w tym wszystkim Touhou? Ano oprócz klasycznego biczowanka możemy latać i strzelać :D Boom, gamechanger. Wspomniałem wyżej, że to praktycznie boss rush, ale upraszczam w tym momencie i trochę umniejszam rolę sprytnego projektu krótkich plansz prowadzących do szefków. Mimo, że levele służą głównie do wyfarmienia kryształków służących za pociski/manę do ataków specjalnych to jednak biorą pod uwagę ten drobny fakt, że możemy w każdej chwili wznieść się w przestworza. Przeciwnicy są tak (chamsko) ustawieni, że często zwykły skok jest lepszym rozwiązaniem, a przez większość platform nie można przenikać ani w górę, ani w dół, więc przywodząca na myśl Classicvanię metodyka wykańczania wszystkich przeciwników w pomieszczeniu zanim przejdziemy do następnego jest jak najbardziej w zamyśle gry. 

 

Mimo tej całej castlevaniowatości gra się w Scarlet Symphony bardziej jak w shmupa, starając się przejść grę bez continuesów z jak największą ilością punktów na koniec. Szefostwo to bullet-hell pełną gębą, tutaj nie ma mowy o zaszywaniu się w kącie i czekaniu na okazje, trzeba być w ciągłym ruchu i najlepiej grać bardzo agresywnie. 

 

Dziwiłem się, że to wyszło w pudełku, ale po zagraniu rozumiem dlaczego. Kawał dobrej szpili, cukierek opakowany w nostalgię ze smacznym shoot 'em upowym nadzieniem. Mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać, że to jakaś Castlevania Mister Choc z biedry, ale to pralinka wyrobiona z miłością przez czekoladników-hobbystów ;)  Smacznego. 


  • 1



Inne z tagami: