Przeszedłem wczoraj demko, śmieszny klimat. Taki japoński Star Trek - statek głównego bohatera zostaje zestrzelony i kapsuły ewakuacyjne ekipy lądują na średniowiecznej (?) planecie.
Otoczenie wygląda trochę lepiej niż w Valkyrie Elysium, ale też jest pustawo i widać, że to mid-budgdet. Dopiero jak się zdobywa drona zaczyna się robić trochę ciekawiej, bo poruszamy się o tak:
Ziuuuuu. Ok, fioletowe kryształki mogę tak zbierać, przypomina mi Gravity Rush, tyle że w locie nie można się kolejny raz zalockować.
Problem w tym, że nie do końca łapię jak tę umiejętność wykorzystywać w walkach, nie wprowadzając za dużego chaosu wizualnego. Podstawowe ataki wchodzą dość sztywno i trzeba zwracać uwagę na kończące się punkty akcji, a latanie jest trochę jak strzelanie z procy - przy dużych przeciwnikach działa ok, przy mniejszych się często gubiłem, bo np. pomagier zabił mobka a ja gdzieś poszybowałem w świat
Można samemu obsadzać łańcuchy ataków na X/Y/B, wrzucając pomiędzy ciosy np. użycie przedmiotów leczących postać i zmieniać płynnie kontrolowanego bohatera strzałkami. Takie przekombinowane (tri-Ace!) Tales of.
Nie przeszedłem wcześniej żadnego Star Ocean i nie zanosi się na to, że w bliskiej przyszłości to się zmieni ;P
Ta seria jeszcze nie zdechła? Trochę siara wypuszczać coś takiego w czasach Xenoblade'a, no ale ktoś może się skusi. Dla mnie Star Ocean to od zawsze (a na pewno od trójki) był nieudolny mix s-f ze średniowiecznym fantasy, z tragicznie zaprojektowanymi postaciami (wyglądają wręcz odpychająco i zachowują się podobnie) i co najwyżej przeciętnymi walkami, które dosyć szybko się nudzą. Może tym razem wyjdzie coś lepszego, ale wątpię.
Przyznaj się Kazek z ręką na sercu, ile grałeś w Till The End of Time? Ja doszedłem do finału i to był bardzo dobry szpil. Pamiętne 9- od Stara nie wzięło się z niczego. Bardzo niszowy tytuł z klimatem, taka była trójeczka.
Skończyłem całe, tak samo jak czwórkę, ale to były czasy kiedy łykałem wszystkie odchody bez popity i nie miałem jeszcze wyrobionego giereczkowego gustu. W sumie jakby w tym tri-ace zatrudnili kogoś kompetentnego od designu oraz dobrego scenarzystę, to może by z tej serii coś było, a tak to zawsze będzie stać w cieniu lepszych, bardziej przystojnych i utalentowanych synów koleżanki swojej starej.