Final Fantasy: Type-0 (Agito)
Ofkors full legal import z Japonii, gram z krzaczkami, taki dobry jestem. No więc... powiem krótko... O. Ja. P*erdolę. O ile przez ostatnie pół roku nic nie potrafiło mnie mocniej przyciągnąć przed ekran i w zasadzie musiałem się zmuszać do kończenia giereczek, tak w tym przypadku ręce nie mogą mi się oderwać od przycisków PSP. Poczułem się wręcz jak za starych dobrych czasów, kiedy jRPG naprawdę coś znaczyło, a SE nie zalewało rynku rzygowinami. W sumie to jest najlepszy Fajnal od czasu... dwunastki? Może niekoniecznie od tak dawna, bo po drodze było jeszcze przecież fenomenalne Crisis Core, no ale na pewno wszystkie "trzynastki" Agito wciąga nosem, wypuszczając odbytem.
Intro niszczy, jeszcze nie widziałem tyle juchy w żadnym Finalu. Umierającego w męczarniach chokobosa też. Jest poważnie i brutalnie od samego początku. Na pierwszym planie rozgrywa się wielka wojna między czterema mocarstwami, a w samym sercu konfliktu, w tym smutnym g*wnie wypełnionym śmiercią i beznadzieją znajdujemy się my - ekipa młodych kadetów opowiadająca się po jednej z walczących stron. W tle natomiast rozgrywają się mniejsze lub większe dramaty naszej ekipy, która liczy, bagatela, 14 członków. Co prawda do końca mi jeszcze trochę zostało, ale jest szansa, że tym razem obędzie się bez oklepanego do bólu ratowania (wszech)świata oraz jeszcze bardziej mdłych wątków romantycznych. Żeby jednak nie było zbyt ponuro, to od czasu do czasu (głównie w questach) trafiają się scenki bardziej jajcarskie i rozluźniające, a po akademii (nasza baza wypadowa) latają tak samo słodziutkie, jak i wk*rwiajace Moogle. Mimo wszystko fabuła w Type-0 stara się przez zdecydowaną większość czasu trzymać się poważnych torów. Sam świat przedstawiony w grze przypomina odpowiednik Esthar i Galbadii z FFVIII - jest zdecydowanie bardziej realistyczny i zaawansowany technologicznie niż np. Spira z FFX (co i tak nie zmienia faktu, że po części napędzany jest magią, bez której ofkors obyć się nie dało). Prawie całą grę spędzimy penetrując oblężone miasta oraz bazy nieprzyjaciela, nie napawając się za bardzo widoczkiem mistycznych krain znanych z innych odsłon serii.
Rozgrywka została podzielona na szereg mniejszych misji, co jak wiadomo idealnie sprawdza się na konsoli przenośnej. Za każdym razem startujemy w akademii (wspomniana baza wypadowa), która otwiera przed nami kilka możliwości. Możemy od razu wskoczyć do nowego zadania popychającego fabułę do przodu, albo wykorzystać dostępny czas na inne czynności. No właśnie, dostępny czas. Wzorem Persony między ważniejszymi wydarzeniami mamy określoną ilość godzin/dni - co z nimi zrobimy, to już zależy od nas. Można pobawić się w questy, sprawdzić co tam u naszych znajomych, zaopatrzyć się w lepszy sprzęt w sklepikach, pojeździć na czokobosie czy chociażby odwiedzić tutejszą arenę, co by podgrindować postacie (fajna opcja z wprowadzeniem konsolki w stan uśpienia, podczas którego nasza postać sama się pakuje), trzeba jednak mieć na uwadze, że każda czynność zabiera pewną ilość godzin, a po upływie całego czasu zostajemy momentalnie wezwani do kolejnej misji. A jak wyglądają te całe misje? Trzeba przyznać, że twórcy postarali się, żeby nie wiało nudą. Przede wszystkim na początku musimy dobrać sobie trio głównych zawodników - do dyspozycji mamy czternastu bohaterów, a każde z nich ma swoją własną broń (miecz, bicz, kusza, pistolety, kosa itp, itd), unikatowy styl walki oraz skille specjalne. Każdym walczy się wyraźnie inaczej i każde uzupełnia team na swój sposób - ktoś naprawdę ostro zaszalał. Żeby było fajniej, to postaciami można swobodnie się zamieniać, a kiedy padnie jedna z nich, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wymienić ją na inną. Po wybraniu drużyny ruszamy na pole walki, gdzie toczymy boje w czasie rzeczywistym (naraz możemy sterować tylko jednym ludkiem, za resztę odpowiada wtedy albo konsola, albo nasz kompan od multiplayera). Dzieje się sporo, jest bardzo dynamicznie i... dosyć ciężko. Trzeba naprawdę uważać, żeby nie przeszarżować, bo życie każdego członka zespołu jest na wagę złota (zginąć można łatwo i szybko, a kiedy padnie cała czternastka pojawia nam się przed twarzą wesoły napis "game over" ).
Same starcia są mocno rozbudowane i oferują masę bajerów. Poza zwykłym siekaniem staramy się jednocześnie zapełniać specjalny pasek odpowiadający za ataki specjalne, możemy również razić przeciwników atakami magicznymi (do wyboru do koloru, ekwipujemy je niczym materie w FFVII), a także korzystać z Summonów oraz łączyć ciosy całej trójki postaci w potężne Tinity Attacks. Są także wymagające skilla "critical hity", potrafiące zabić na miejscu. To wszystko to jednak dopiero czubek góry lodowej, gdyż gra oferuje znacznie więcej, ale szkoda mi czasu, żeby nad wszystkim się rozwodzić. Jest MOC, pod względem systemu walki, to zapewne jeden z najbardziej rozbudowanych action-erpegów w jakie grałem. A przecież poza tradycyjnym praniem pysków i walkami z pakernymi bossami od czasu do czasu trafia się też swoista mini-gierka polegającą na przejmowaniu wrogich fortyfikacji - zostajemy wysłani na rozległy, otwarty teren i prowadzimy nasz batalion prosto na siły nieprzyjaciela. Fani taktycznego planowania powinni być zadowoleni, bo bajer jest przedni. Gameplay generalnie miażdży, na nudę w każdym razie NIE MOŻNA tu narzekać.
Dalej już nie chce mi się pisać Także krótko - grafika jest już mocno niedzisiejsza, żeby nie powiedzieć brzydka, no ale to w końcu leciwe PSP, więc nie można wymagać zbyt wiele. Sytuację natomiast trochę ratują fenomenalne filmiki (zarówno rendery, jak i te na silniku gry - reżyseria robi wrażenie). Muzyka oraz voice-acting z kolei to bardzo wysoka półka (animezjeby szybko wychwycą aktorów użyczających głosy chociażby do Durarary, Kuroko, Tytanów czy Naruto). Jakieś większe wady? Niektóre misje są zbyt krótkie oraz monotometyczne, ale to ledwie mała ryska na tym pięknie oszlifowanym diamenciku. Zdecydowanie najlepszy Fajnal od bardzo dawna i aż szok, że dopiero teraz dupki z SE planują wypuścić go poza Japonią (o ile to w ogóle dojdzie do skutku). Kto nie zagra, ten dziewka Mastaha.
Wstępna ocena: 9/10
Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 16 lipca 2014 - 01:04