120h
120h
Plusik za żółwia, każdy szanujący się gracz ma co najmniej jednego żółwia na swojej wyspie.
Spędziłem już ponad 30h w Jurassic Park Evolution, wciąga jak bagno takie budowanie parku i produkowanie dinozauruf.
Ten post był edytowany przez Stan dnia: 24 maja 2020 - 00:17
Oczywiście na naszym PCMR, ziomeczku!
Kuzyn na ps4 ma kupę czasu przy tej grze.
Jak skończę z JP, wezmę sie na powaznie za Planet Coastera. Generalnie szanuje w opór Frontier Development, robią gry bądź co bądź niszowe jak symulatory ekonomiczne czy kosmiczne(Elite) które dostarczają masę funu i to osobom które normalnie by temat nie siadł z powodu skomplikowania zarządzania. W ich grach tego nie ma(troche bardziej w Elite), wszystko raczej przyjazne nowemu graczowi. Planet Zoo tez zbiera dobre noty i pewno na jakiejś przecenie kupię. Dużo bardziej ciekawi mnie co zrobią z ich nowym IP, Warhammer: Age of Sigmar, bo poprzeczka ustawiona przez CA i ich dwa Warhammery TW jest wysoka.
Ten post był edytowany przez Stan dnia: 24 maja 2020 - 12:46
Gears Tactics (PC) - fajne na partyjki 1-2 misji, ciśnięcie na dynamizm w dalszej perspektywie trochę grę spłyciło
Spłyciło? Gra daje mnóstwo opcji taktycznych, więcej niż większość gier tego typu. Największym problemem są powtarzalne, obowiązkowe misje "poboczne", jakby nie to i interfejs, który nie wie czy być pod myszkę czy pod pada, to byłby majstersztyk.
Gears Tactics (PC) - fajne na partyjki 1-2 misji, ciśnięcie na dynamizm w dalszej perspektywie trochę grę spłyciłoSpłyciło? Gra daje mnóstwo opcji taktycznych, więcej niż większość gier tego typu. Największym problemem są powtarzalne, obowiązkowe misje "poboczne", jakby nie to i interfejs, który nie wie czy być pod myszkę czy pod pada, to byłby majstersztyk.
Więcej niż która? Misje są dosyć prostolinijne w tym sensie, że wymiana ognia dzieje się na stosunkowo małym obszarze, przeciwnicy są zrzucani lub rozstawieni w ściśle określonym punktach, a nie przemieszczają się po mapie sterowani AI (przed zauważaniem gracza). Map się nie eksploruje, szukając przeciwników, tylko się prze do przodu przebijają przez zastępy wroga lub ew. odpiera ich fale. I to niezależnie od typu misji.
Z początku dawało to spory powiew świeżości, ale po 10+ godzinach stwierdzam, że jednak wolę podejście Xcom/Phoenix Point, gdzie są większe zespoły, większe mapy, a momenty trafienia na wroga mniej wyreżyserowane.
W Mutant Year Zero też masz więcej swobody, jak podejść do wymiany ognia, choć tam osiągnięto to całkiem innymi metodami.
Gearsom najbliżej do Mario Rabbids jeśli chodzi o tempo misji, skupienie na skillach postaci oraz projektowanie plansz w takim bardzo "growy" sposób, z dość oczywistymi arenami i obszarami strategicznymi. Xcomy/PP mają plansze takie bardziej a'la piaskownica, gdzie musisz samemu zdecydować, gdzie najlepiej ci się będzie bronić.
Nie ma w tym nic złego, bo fajnie się w te Gearsy pyka, ale właśnie w tym upatruję faktu, że każda misja wydaje mi się podobna, mimo zmiennym wytycznych i liczby postaci.
Ten post był edytowany przez Kaxi dnia: 24 maja 2020 - 19:58
Jak skończę z JP, wezmę sie na powaznie za Planet Coastera.
A w Parkitect grałeś?
Jak skończę z JP, wezmę sie na powaznie za Planet Coastera.
A w Parkitect grałeś?
Nie, ale sprawdzę.
Rozgrzebałem parę staroci, których pewnie prędko nie skończę, bo zaraz się zaczyna sezon na nowości:
Yakuza 3 - jestem na 6 ch. i chyba już rozumiem czemu ta część jest często wymieniana jako najsłabsza z serii. Fabularnie brakuje mocy, Okinawa zamula i minigierki są średnie. Nie mam nic do dzieciaków z Morning Glory, ale spędzanie pół gry na tym, żeby bawić się z nimi w chowanego, załatwić psu piłeczkę albo ubrać stylowo murzynka? Ja rozumiem, że złote serce Kiryu chce być dobry tata, ale można to było pokazać w jednym rozdziale, nie w czterech. Do tego dochodzi, że ten
-----------------------------------------
Pokemon Black 2 - robiłem porządki w handheldach przez weekend i zacząłem na DSi XL (wyżyny wykonania włapotrzymów nintendo). Nawet nie wiem kiedy ponad 8h zleciało
Świetne się pyka. Myślałem, że bez udogodnień QoL wprowadzonych w późniejszych częściach jak brak HM slejwa czy exp za złapanie etc. będzie się po latach gorzej grało, ale gdzie tam! Już pierwsze dwie areny z grubej rury: normal i poison, co jak się wybrało Snivy jako startera przekreśla przejście przez początek gry jak burza.
Zapomniałem już, że było coś takiego jak rotation battle - całkiem spoko pomysł.
Te poboczne rzeczy jak kręcenie filmów albo przebieranki do musicalu są takie se, ale za to zbieranie medali to właściwie system achievementów (który jest trochę za rozlazły i mógłby mieć wszystkie hiny od razu jak na mój gust).
-----------------------------------------
no i wisienka na torcie:
lepiej wygląda na mikrusie niż na niepodświetlanym GBA czy na moim zajechanym OG DSie, a innej opcji odpalenia oryginalnego carta nie mam, bo mój adapter (3rd party, nie oficjalny) do GCN wyzionął ducha.
Jestem dopiero na statku duchów, więc nie wiem czy będę grał dalej mając powyższe dwa tytuły już prawie w mid-game, ale kusi, żeby sobie odświeżyć żonglowanie profesjami. FFV takie dobre
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 25 maja 2020 - 10:27
Final Fantasy 7 na Switcha, 18h na liczniku, boostery odpalone, skończę bo jestem już przy końcówce, cudowna historia
Golden Sun + GB Micro...co ja bym za to dał
Pewnie niewiele.
A ja zacząłem Uncharted: Lost Legacy, bo się już od dawna czaiłem. Kupiłem też na promce Shadow of War i mimo, że jedynka była bardzo przyjemna, tutaj już mnie tak nie chwyciło.