Skocz do zawartości

Zdjęcie

Co ostatnio skończyłem/skończyłam?


  • Zaloguj się by odpowiedzieć
10444 odpowiedzi na ten temat

#9271 cwany-lis Napisany 23 sierpnia 2020 - 16:37

cwany-lis

    dobrze rokujący pisarz

  • Forumowicze
  • 23 567 Postów:

te książki w tle :banderas:


  • 0

#9272 Mateo Napisany 24 sierpnia 2020 - 23:39

Mateo

    Demigod

  • Forumowicze
  • 7 110 Postów:
ndl, pojechałeś pięknie nostalgią. Muszę przyznać że niezły z ciebie wariat, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Baten Kaitos, to dla mnie jRPG'owy ewenement. Można by powiedzieć że GaCek dostał swojego Chrono Crossa, ale to i tak powiedziane jest nieco na wyrost. Ja się w tej grze od początku zakochałem. Pięknie malownicze tła, fajni bohaterowie i ty jako duch prowadzący wydarzenia. Może i fabularnie to nie była pierwsza liga, ale za to klimat był pierwsza klasa, a nawet extra liga. Imo bardzo niedoceniony jrpg, który powinien być pamiętany jako jedna z lepszych gier na moją ulubioną konsole. Nie grałem w Origins, ale nadrobię temat . Najlepiej jakby wydali remaster tej mini serii na konsole Niny.

Silent Hill 3 - ostatni mocny i trzymający w napięciu Silent Hill. (czwórka była zbyt przekombinowana) Bardzo miło wspominam ten tytuł i samą grę. Przygody Heather Mason, to naprawdę jeden z lepszych survival-horrorów. Oczywiście można zarzucić że gra jest schematyczna, ale miała najbardziej pojeb@ny klimat w serii. Ściany pokryte organiczną krwią, satanistyczna Klaudia, chyba najlepsza muza oddająca poryty klimat. (nie zapomnę lokacji przed ostatnim bossem, to już było mocno pojeb@ne) Ale chyba za to się kocha tą serie, za jej brudny i ciężki klimat.

Co do Clock Tower, to polecam ci obadać trójkę. Niszowa ale z naprawdę dobrym klimatem. ps. Propsy za Xeno :D
  • 1

#9273 ndl Napisany 25 sierpnia 2020 - 14:27

ndl

    Pikachu

  • Narybek
  • 74 Postów:

Grałem w trójeczke, to samo z Haunting Grounds, fajne rozwinięcie uniwersum chociaż już w zupełnie innym stylu (nastawienie na survival horror, nie pnc). Kusi mnie jeszcze druga część (która wydana została bez cyfry rzekomo będąc pierwszą przez niewydanie poprzedniczki poza Japonią) i pewnie w końcu nadejdzie czas aż do niej przysiądę. SH3 racja, formą niszczy głowę nieźle, naprawdę sporo razy aż prosiło się o skrina, ale wiadomo na PS2 to co najwyżej fotę na kineskopie walnę hah. 

 

Z Origins trzeba się zaznajomić, z tego co słyszałem od kumpli to "sequel/prequel" naprawia błędy systemowe jedynki (ignoruje np. talię z obroną) i już jest konkretnym sztosem, tylko trzeba będzie trochę hajsu wydać pewnie na pudło  :olo: .

 


  • 0

#9274 Hellmans Napisany 30 sierpnia 2020 - 10:31

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:

Czy to już pc gejming?

 

SGszqIb.jpg


  • 3

#9275 Nyjacz Napisany 30 sierpnia 2020 - 16:16

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:
Propsy, kozak giereczka still.
  • 0

#9276 cwany-lis Napisany 30 sierpnia 2020 - 18:08

cwany-lis

    dobrze rokujący pisarz

  • Forumowicze
  • 23 567 Postów:

Quake I? I jak wrażenia? Będę grał niedługo wraz z dodatkami.


  • 0

#9277 Tawotnica Napisany 30 sierpnia 2020 - 19:18

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 106 Postów:
Etrian Odyssey V - docisnąłem ostatnią mapkę do true endingu zanim zacząłem Nexus. Jakkolwiek klasyczna konstrukcja gry (jeden wielopiętrowy labirynt, nie ma wypraw statkiem ani osobnej mapki na overworld) by mnie nie zawiodła, tak gierka pod względem mechaniki to absolutny top jRPGów. Obudowałem drużynę dookoła łańcuchowania elementami. Bywało ciężko na początku, ale pod koniec wymiatałem, szczególnie przy użyciu zmian statusu, które jeszcze raz podbijały moc chainów. Nie ma lepszego dungeon crawlera niż EO.

Persona Q2 - same here, też ostatni dungeon machnąłem. Abstrahując od tego w jakim momencie gra wyszła (na sam koniec żywota 3DS, bez 3D i zanim hajp na P5 narósł) to sam koncept jest mniej wciągający i tłumaczy poniekąd, że gra raczej jest flopem.
Każdy świat to osobna sala kinowa i inny film, który wciąga bohaterów raz do świata dinozaurów a innym razem d o fabryki, w której próbują ratować Aegis. Niby ma to zapewniać różnorodność, ale robi to co najwyżej wizualnie. Sam level design mnie nie zachwycił, a przedostatni loch pamiętam, że mnie wymęczył na tyle, że nie chciałem dobijać do końca (po prostu dźwigi, które jeździły między piętrami, co robiło się dość nieprzejrzyste po paru piętrach).

No i fabularnie nie jest tak dobrze jak w PQ1. Po jedynce uroniłem lezkę i byłem mile zaskoczony dobrymi dialogami między ekipą z P3 i P4. PQ2 próbuje zrobić to samo, ale dodając bohaterów z piątki w pewnym momencie robi się ich za dużo. To samo tyczy się sidequestów. Znajdujemy specjalne zadania np. dla trójki Rise/Ann/FeMC i jak jedną z tych postaci olaliśmy to :dunno: Grinduj albo zrób za kolejnym razem.
  • 2

#9278 Hellmans Napisany 30 sierpnia 2020 - 20:05

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:

Quake I? I jak wrażenia? Będę grał niedługo wraz z dodatkami.

 

Niedawno przeszedłem też pierwsze Diablo i podoba mi się to, jak mój umysł odbiera dzisiaj te gry jako mega ponure, i to w sumie nie przez to że twórcy zastosowali tam jakieś niesamowite sztuczki, po prostu przeciwnicy są szpetni, mają nienaturalnie na dzisiejsze standardy pokraczne animacje, złowrogo sapią przez ściany, paleta barw jest wyprana, nikt nam nie mówi przez radyjko gdzie iść, a lokacje napakowane są pułapkami i momentami gdzie się obracasz a tam ten chory pojeb

 

maxresdefault.jpg

 

i to wystarczy. 

 

No i zapomniałem jak mocny w jedynce jest granatnik i jak łatwo się nim zabić :yao:


  • 5

#9279 tomasz Napisany 31 sierpnia 2020 - 14:09

tomasz

    ILLEGAL STREET-RUNNING SCENE

  • Forumowicze
  • 6 342 Postów:

Picross S1 na Switcha

 

Jako że jestem picrossowym weteranem, to uderzyłem od razu w mega picrossy, bo mogłem. Wszystkie rozpykane, ale ostatni bez żadnych hintów i wspomagaczy zajął 28 minut :uff: Może dlatego, że grałem z muzyką na słuchawkach, a zauważyłem, że ta znacząco spowalnia możliwości komputacyjne mojego mózgu.

 

Po zrobieniu wszystkich, ekipa odpowiedzialna za grę osobiście składa gratulacje:

118471552_4251770618231073_2965935308441


  • 3

#9280 Schrodinger Napisany 31 sierpnia 2020 - 14:19

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:
Nigdy nie grałem. Jest na promocji jakiejś?
  • 0

#9281 tomasz Napisany 31 sierpnia 2020 - 14:23

tomasz

    ILLEGAL STREET-RUNNING SCENE

  • Forumowicze
  • 6 342 Postów:

https://www.dekudeal...earch?q=picross

Jak kupowałem, to było, ale picrossy na switcha rzadko raczej przeceniają. Jedynkę tylko raz w kwietniu i potem raz w sierpniu. Na 3dsie było z tym lepiej.


  • 0

#9282 Schrodinger Napisany 31 sierpnia 2020 - 14:55

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:
O skurw, 30 zł to można kupić, myślałem że to po stówkach lata
  • 0

#9283 burnstein Napisany 02 września 2020 - 08:52

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Ratchet & Clank

 

Taka całkiem przyjamna gierka, w sam raz do plusa, przyjemnie spędziłęm z nią czas, ale nie na tyle, żeby w przyszłości rozważać zakup tej peespiątkowej kontynuacji.


  • 0

#9284 Hellmans Napisany 05 września 2020 - 19:35

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:

Quake I? I jak wrażenia? Będę grał niedługo wraz z dodatkami.

 

O, dodatki też machnąłem i Dissolution of Eternity mogę polecić, ma dużo świeższy level design. Ogólnie, to teraz dopiero widzę, jak dwójka ssała pytonga z tym swoim zjebanym backtrackingiem.

 

0zLHvNg.jpgd9WtIF2.jpg


  • 2

#9285 Daddy Napisany 06 września 2020 - 19:17

Daddy

    idiosyncratic idiot

  • Moderatorzy
  • 31 945 Postów:

dwójka ssała pytonga z tym swoim zjebanym backtrackingiem.

 

Pamiętam to. To i "śluzy" do przechodzenia między poziomami.


  • 0

#9286 gruby Napisany 18 września 2020 - 15:53

gruby

    Big Boss

  • Forumowicze
  • 5 260 Postów:

Creaks - nowe arcydziełko Amanity. Moim zdaniem tylko minimalnie słabsze od Machinarium - co jest najwyższą pochwałą :) W końcu dłuższa, pełnoprawna gra po Botaniculi, Pilgrims czy Huchelu. Zagadki nie są może niesamowicie oryginalne, ale na dalszych poziomach chwilami można pogłówkować. To czym gra wygrywa to standard u Amanity - design, design i jeszcze raz design. Jest pięknie, klimatycznie, intrygująco. Bardzo polecam, pęka w parę godzinek, ale jest co wspominać :)


Ten post był edytowany przez gruby dnia: 18 września 2020 - 15:54

  • 0

#9287 Daddy Napisany 20 września 2020 - 14:08

Daddy

    idiosyncratic idiot

  • Moderatorzy
  • 31 945 Postów:

Ubzdurałem sobie, że wygram tego jebanego Warzone chociaż raz i odradzam wszystkim - absolutnie największe kurwa gówno w jakie grałem, co z tego że to śmiga w 60 klatkac,h skoro kod sieciowy działa w 15 i kule jakiegoś brudasa turasa mają pierwszeństwo kurwa obesrane gówno kurwa gówna

 

A ja rok temu - po powrocie z rocznych wakacji od Destiny 2 - ubzdurałem sobie, że zdobędę ten jebany tytuł Unbroken, czyli dobicie w 3 sezonach do maxa punktów Glory w trybie, w którym za porażki punkty i streak spadają dość szybko (to info dla niekumatych). A że nie miałem często czasu grać z kolegami z klanu, to grałem sam z randomami. To tryb 3 na 3, więc oprócz Ciebie jest 5 innych randomów, czyli 5 zmiennych. Mogą być jak Ty, mogą być słabsi, lepsi, mogą być pizdami wychodzącymi z płaczem w trakcie meczu - pół biedy, jak to z drużyny przeciwnej, a z dodatkowym bananem na twarzy jak po tym, jak ich zaorałeś  :sir:, ale jak od Ciebie wychodzą, to smuteczek - albo mogą być zwykłymi kurwami, którzy grają dla sabotażu i zabijają się sami, marnując życia drużynie - wtedy sobie myślisz, że taki The Punisher to nie taka głupia opcja.

 

2 pierwsze sezony zrobiłem relatywnie szybko, choć się pociłem. W 3. sezonie nie wbiłem, a był to bardzo emocjonujący sezon w naszym czacie klanowym, wyzwisk i pocisków leciało w moją stronę (i ode mnie) od groma, ciśnięto mnie niemiłosiernie, wytykano każdą porażkę, ale się nie poddałem (w końcu nazwa tytułu zobowiązuje). 4 sezon też na początku tak sobie, spadałem z 4600 (max. to 5500) na 3000 kilka razy, bywałem na granicy wytrzymałości psychicznej, ale nigdy, nigdy się nie poddałem. Nigdy nie wyszedłem z meczu, nigdy nie zabiłem się przegrywając (nawet, jak zostawałem 1 na 3), bo po prostu mam jaja  :ass: I dziś w końcu wpierdoliłem to 5500, rozgrywając kilka ostatnich meczy z kolegami z klanu (bo wiedziałem, że mogę na nich liczyć, że mają skilla i nie wyjdą w trakcie meczu).

 

I bach, mój największy triumf giereczkowy, ważniejszy niż jakakolwiek platyna by była czy będzie (a nie będzie, bo od lat mam je w dupie):

 

qjXTEhF.jpg

 

 

Najlepsze jest to, że poziom Legendę zalicza już od 5445, więc tu było niezłe  :yuno:

 

F3HULr5.jpg

 

 

ale jeszcze jeden mecz i:

 

y1aFhiz.jpg

 

 

Teraz mogę na luzie (ale nie na wyjebce, bo nie będę randomom z drużyny robił na złość, tylko będę grał jak najlepiej) grać i być like a boss - zdjęcie koloryzowane, bo zrobione przed wbiciem tytułu, ale bardzo śmiesznie wyszło z tym randomem i jego nóżką na mym kolanku  :olo:

bRxgj1j.jpg

 

 

W sumie nie wiem, czemu w tym temacie piszę, bo gry nie skończyłem, ale teraz to dla mnie będzie zajebiste New Game+ przez kolejne kilka lat, na PS5.


Ten post był edytowany przez Daddy dnia: 20 września 2020 - 14:12

  • 3

#9288 burnstein Napisany 26 września 2020 - 11:12

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Dragon Quest Builders 2 w części fabularnej, po skończeniu świat się 'otwiera' i można sobie budować wedle uznania, do czego pewnie wrócę po robocikach.

 

 


Ten post był edytowany przez burnstein dnia: 26 września 2020 - 11:14

  • 0

#9289 gruby Napisany 28 września 2020 - 14:37

gruby

    Big Boss

  • Forumowicze
  • 5 260 Postów:

Man of Medan - takie sobie, ale miałem ochotę na jakiegoś samograja. Początek jest super, ale oczywiście bardzo szybko gra idzie w kierunku żenującej produkcji dla nastolatków i wszystko przestaje się trzymać kompletnie kupy. W passie da się zagrać, pękła w dwa posiedzenia. Wspominać nie będę, typowe 5/10.


  • 0

#9290 Kazuo Napisany 28 września 2020 - 15:58

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Również niedawno skończyłem. Takie słabsze Until Dawn, na pewno dużo krótsze i z mniej istotnymi wyborami, w dodatku strasznie długo się rozkręca, a rozwiązanie tajemnicy statku jest piekielnie rozczarowujące. 6/10


  • 0

#9291 oranje Napisany 28 września 2020 - 17:58

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 113 Postów:
Graliście sami czy we dwójkę? W koopie jest super klimat.
  • 0

#9292 Kazuo Napisany 28 września 2020 - 18:52

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Grałem z dziewczyną obok na zmianę, liczy się jako multiplayer? :cf:


  • 0

#9293 oranje Napisany 28 września 2020 - 18:55

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 113 Postów:
Nie :( kiedy grasz i nie widzisz co druga osoba widzi, to buduje klimat. W prologu kuzyna zastrzeliłem, bo myślałem, że potwór w szafie się chowa xD
  • 1

#9294 ndl Napisany 02 października 2020 - 12:14

ndl

    Pikachu

  • Narybek
  • 74 Postów:

*
POPULARNY POST!

41. Parasite Eve II - Aya Brea wraca, krótkie włosy, silne zgrabne nogi i spluwa w kaburze, a no i pasożyty naokoło. Jak duży skok odwalono w porównaniu do jedynki w gameplayu, z ciekawego action jrpga z craftingiem z lekkim zakrętem w stronę survivalu, gierka poszła w full surwiwal resident evil wannabe (a trójka znowu poleci już w inny gatunek), tak mocno że na początku przez pierwszą godzinkę czułem się nawet podczas gry nieswojo. Zamiast klimatycznego, bożonarodzeniowego Nowego Jorku, tym razem zadupie na pustyni, chociaż miasteczko na pustyni bardzo fajne, gorzej z laboratorium i juch wie co to było, bez pięknych widoczków, niestety gierka pod względem miejscówek szczególnie w drugiej połowie gry trochę leży, za dużo kombinatoryki i prób bycia jak król Residen Evil. Mimo wszystko, zagadki były wyborne, szczególnie te do 100%, opcjonalne, nad którymi się trochę nagłowiłem. Graficznie to majstersztyk i jedna z najlepiej wyglądających gierek obok Dino Crisis 2 i czegoś tam jeszcze :olo: . Muzyka dalej daje radę, chociaż już bez Yoko, tak naprawdę nie dziwię się że ludzie mieli ostry meltdown przy dwójce, zeszła z tego klimatycznego kolorytu jedynki, idąc swoją kosmiczną drogą ostro sponiewierając powieść do której zgrabnie nawiązywała przecież jedyneczka stając się trochę generycznym resem z blondi w roli głównej i pasożytami. Potwory takie sobie, jedynka miała ciekawszy bestiariusz, fabularnie to japońskie dziwactwa, bossowie na plus, chociaż ten jeden wielki na balkonie to :olo:. Gierka idąc w założenia surwiwali jest stosunkowo krótka, udało mi się wbić true ending (ja pindole ale namieszali z wytycznymi żeby to zrobić) i skończyć w niecałe 6 h, ale widać stosunkowe replayability jak to w resach wannabe i możliwość spidranów, dodatkowo odblokowało się kilka fajnych trybów jak Hunter Mode. Zabrakło również głównego charakterystycznego złego, w jedynce była EVE i aż się prosiło o podobne rozwiązanie z zacieśniającym się stosunkiem między antagonistą i protagiem... niestety tego tutaj brak. Aaaaa Brea w dwójce już nie należy do oddziału policji, została agentką MIST, tajnej organizacji skupiającej się na walce z takimi anomaliami pasożytniczymi. Za grę odpowiadał gość od scenariusza pierwszego resa, czyli Kenichi Iwao, więc pójście w deseń residentów z samego wyjścia już był przesądzony jak widać. Na drugi plan schodzą również w tej części moce Brei, są jakby wrzucone po to żeby nikt nie sapał. Mimo wszystko bawiłem się dobrze, sztos - 7,5/10. PSX

 

20200925_224251.jpg

 

42. Yakuza Kiwami - Jako, że jedynkę miałem okazję ograć na PS2, kiedy jeszcze mówiono na te gierki "GTA bez samochodów" to postanowiłem że jedną dżakuzi i to właśnie tę pierwszą zrimejkowaną polecę na 100%... i na chuj mi to było, karaoke, madżong, łażenie z Haruką za rączkę przez kilometr żeby wbić jebany dzbanek :olo:. Pierwsza część jest bez fajerwerków, Kiwami wrzuca nowe mechaniki, fabularnie to upadek naszego ziomka za którego Kiryu poszedł do paki, braterska walka na końcu jak najbardziej na plus, co ciekawe - na PS2 walka na dachu wieżowca z jednym takim była o wiele trudniejsza, pamiętam że płakałem przy niej za młodu, w Kiwami jest o wiele łatwiej. Wkurzający i latający na około Majima potrafi zapewne zniechęcić ludzi do gierki... ale tak już jest trzeba się z tym pogodzić. Start serii i historii Kiryu oraz Haruki jak najbardziej dla mnie w porządku, w szczególności kiedy spojrzy się w przyszłość i jak to się rozegra. Do platynki trzeba było wyjebać wszystkie rzeczy poboczne, przejść jeszcze raz grę na legend (9 misja ja pierdole) i pokonać najtrudniejszego opcjonalnego bossa Anona oraz ograć wszystkie challenge po pierwszym przejściu, było czasami hardkorowo, ale najgorsze to te jebane madżongi, karaoke z poziomem dla psychopatów i uzbieranie 100 broni, płakałem. Mimo wszystko platka równomiernie wynagrodziła starania i prawie 100h nie poszło na marne. 8/10 PS4

 

IMG_20201002_105211.jpg

 

43. Metroid Fusion - Samus... jaka ty piękna jesteś w tym kombinezonie na GBA SP to nie mam pytań :olo:. Ostatnia fabularnie, z nowym pasożytem na pokładzie, brakiem Adama w sieci... i przekozackim feelingiem metroidów 2D, zastanawiam się teraz po co ten Prime 4, kiedy 2D odsłony można klepać na spokoju haha. Muzyka niszczy skalę, akcje pokroju wjazdu do laboratorium i odkryciu prawdy oraz typowy time rush w końcówce to coś wspaniałego, i te sprajty :banderas: no nie mam pytań jak ta gierka się prezentuje, pokój z chargem to odwiedzałem nie po to aby naładować amunicję i życie, a żeby obejrzeć ten ekranik z różowym napisem, no coś wspaniałego. Jak końcówka w ogóle w tym wypadku serii? Jest rukwa zajebiście, ale ja mam słabość do metroidów 2D po Super ultra Metroidzie na Snesie, łykam to jak poimany. Oczywiście żeby wbić ending z innym zdjęciem Samus, które btw jest gorsze od tego które wbiłem trzeba walnąć spidrana poniżej 2h z 100%. U mnie było to niecałe 6h i 100%, świetnie rozwiązane shinesparki, czasami lekko pogłówkowałem gdzie się tym wbić, mechanika musi być opanowana wybornie i to jest w Metroidach piękne, jeżeli chce się lecieć w 100%, bo fabularnie to niestety nieogarnie się tych mechanik.. i tyle. Sztos nad Sztosy. 9/10

 

WQqd9iY.jpg

 

44. Nanobreaker - slashery to jeden z najzajebistszych gatunków konsolowych i tyle, a nanobreaker to co ciekawe slasher bez podziału na standardowe misje i oceny, a z półotwartym światem. Wymagający, w szczególności z nawet sporym marginesem wejścia, ale po 30 - 40 minutach ogarniecie co i jak i odpali się dobroć klasycznych slasherów z generacji 6, bez udziwnień, combosy w postaci chipów, dodatkowa moc power upów i hektolitry krwi oraz rozczłonkowanych stworów, które były kiedyś ludźmi. Jake bowiem wlatuje jako nanomaszynożołnierzagent (btw. Konami i nanotechnologie haha) na wyspę gdzie eksperymenty wymknęły się spod kontroli i musi zrobić mały porządek, chroniąc przy tym jedyną panienkę inżynier magister która wie jak to załagodzić. Wybiłem w pizdu przeciwników, statystyki mówiły coś o 2k ponad, HP-eków jest mało, ale można kapki życia farmić z grindu na falach mobków. Do tego kilka fajnie rozwiązanych sekwencji platformowych, czasówek i zręcznościowych momentów. BTW. Gierka oczywiście mocno przypomina w kilku momentach późniejszą produkcje sponsorowaną przez Konami - MGR. Spodziewałem się solidnego slashera w starym stylu i takiego dostałem, PS: gierka od ekipy IGI, zresztą na silniku Lament of Innocence. Mastering poszedł z dwoma przejściami i odblokowaniem postaci oraz rozimaniem Splattermode, czyli czasówek w stylu arkejd na niszczenie motłochu. PS2 8/10

 

20200928_215151.jpg

 

45. Live a Live - jeżeli gierki musiały przeżyć kilka generacji dla dobrej narracji, ciekawego świata, intymnych relacji, manifestacji egzystencjalnych problemów i dramaturgii to... ktoś gdzieś się po drodze musiał pogubić, że tak twierdzi. Debiut Takashiego Tokity, tego od Chrono Triggera i np. Parasite Eve jako jego pierwszy ważniejszy projekt nad którym trzymał wodze wyszedł wybornie, ale mało tego, to również pierwsza gra w której swoje łapska wcisnęła Yoko Shimomura, zaraz po dołączeniu do Square i... to co odwaliła z ostkiem do 16 bitowej gierki w swoim debiucie to już jest kosmos, aż zacząłem szukać całego ostka po japońskich amazonach. Potężny majstersztyk dźwiękowy, i te motywy w finałowych walkach :banderas:, no coś pięknego. A czym jest Live a Live? To 8 różnych chapterów, z różną stylistyką (do każdego z nich zatrudniono w kwestii stylistycznej innego popularnego w tamtych latach mangakę), różnym podejściem do eksploracji, różnymi bohaterami i historią, tak naprawdę jedno je wstępnie łączy - sama walka, która przypomina taktyczne jrpgi, mamy szachownice i jedziemy z tematem, bardzo ważne przy tym jest pozycjonowanie, nie ma czegoś takiego jak mana, a każdy skill jest odblokowywany w większości przez levelowanie automatycznie. Gra do samej końcówki jest dosyć prosta, mamy świetne rozwiązania, różne, świeże w każdym z aktów, raz będą random encountery, raz nie, raz w ogóle nie będziemy nawet poruszać się po lokacjach (akt z gościem co chce być najsilniejszy na świecie np.) a raz będzie troche zwiedzania. Mimo wszystko chaptery są krótkie, ale treściwe i mocne w feeling, po prostu wchłaniałem je jak pojebion, w szczególności rozdział z Sundownem na dzikim zachodzie, gdzie np. musimy obronić miasteczko i porozkładać pułapki/przerażonych mieszkańców aż dzwon uderzy w miasteczku 6 razy, od naszego rozłożenia będzie zależał wynik potyczki, niczym w strategii. Raz będą to typowe jrpgi/taktyki, aby np. w rozdziale fightera, wybierać tylko karty najlepszych zawodników i zaraz wlatywać w walkę z nimi, tam liczy się np. kolejność wybierania przeciwników, bowiem po każdej wygranej uczymy się czegoś nowego, więc źle wybrany przeciwnik na starcie i liżemy glebę. Naprawdę pomysłów tutaj jest ocean, narracja jest dorosła, mocna, wybitnie skonstruowana, łącząca się świetnie w rozdziałach dodatkowych - końcówce. Tutaj to się świetnie wszystko ostatecznie spina. Jedyne jednak do czego można się przyczepić to poziom trudności, i pójście po łebkach w samym rozwoju postaci na rzecz narracji i fabuły, co może też być w sumie dla kogoś plusem. Nie spodziewałem się tak świetnej gry, żałuję że nie dostała jeszcze oficjalnego tłumaczenia i mam nadzieję że to się zmieni (no witam panie Switch). Moje ulubione rozdziały: western i historia Sundowna, Ninja i typowa stealth kampania, zapaśnika który chciał zostać najlepszy na świecie, Akiry z mecha robotem i religijną sektą oraz chińskiego mistrza sztuk walki, który trenuje i wybiera swojego następcę, jak sami widzicie, to co Tokita robi z Live a Live to zabawa mechanikami, stylistyką , formą, która świetnie narzuca tempo narracji, fabularnie dodając kolorytu, no jestem po prostu w szoku jak ciekawy to był szpil, chociaż z mechaniką nie powinno się aż tak kombinować, gracz lubi jednak kiedy czuje się po kilku godzinach swojo w danym uniwersum gierek, a czasami ma się wrażenie jakby była jako dodatek, bo jakoś trzeba było to rozwiązać. Wbite wszystkie endingi, do true endingu trochę trzeba było pokombinować, zebrać najlepsze części jednej zbroi i przyfarmić, mimo wszystko było warto, bo napisy końcowe mnie zgniotły :banderas:. Ode mnie mocarne 9/10, mimo że jestem świadom jej słabości. MINI SNES

 

received_1082174408866736.jpeg

 

A na koniec jak zawsze gierki jak cukierki, napindalamy w giereczki!!!!

 

20201002_105813.jpg


  • 18

#9295 drAKul Napisany 02 października 2020 - 14:07

drAKul

    Sephiroth

  • Forumowicze
  • 1 904 Postów:
Poprosze wiecej takih scian tekstu.
  • 0

#9296 oranje Napisany 03 października 2020 - 19:15

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 113 Postów:
Ja cierpiałem kończąc fabułę Yakuzy, a co dopiero platynę wbijać. Kiedyś miałem ambitny plan, ukończenia całej serii, ale po Kiwami mi przeszło :olo:
  • 1

#9297 Kazuo Napisany 04 października 2020 - 18:25

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Uncharted: The Lost Legacy - giereczka trzyma poziom serii, to dokładnie takie samo gówno jak poprzednie odsłony. Skrypt na skrypcie, sekcje platformowe które przechodzą się same (dalej nie mogę uwierzyć jaki downgrade zaliczył platforming w grach przygodowych od czasu Tomb Raidera na psx), średniutkie strzelanie, które nie ma w sobie żadnego powera i gameplayowo jedynie zagadki trzymają tu jako-taki poziom, ale niestety jest ich zbyt mało. Główne bohaterki to idiotki do kwadratu (nie żeby Nathan Drake był tu jakiś lepszy), a od słuchania ich drętwych dialogów zwyczajnie opadają uszy. Ja wiem, że teraz jest taka moda, że postacie muszą non stop walić kocopoły w trakcie rozgrywki i nie zamkną mordy nawet na chwilę, ale błagam, niech te dialogi będą chociaż dobrze napisane..., fabułę to już w ogóle szkoda komentować, bo to jest dokładnie to samo co w każdym innym Uncharted (jakiś skarb do znalezienia, po drodze do którego bohaterzy odwalają akcje, przy których sceny akcji w Szybkich i Wściekłych to szczyt logiki, a na końcu walka z jakimś złodupcem, który jest tak nijaki, że ciężko zapamiętać chociaż jego imię). Graficzka oczywiście OCH i ACH, ale szkoda że tylko tym stoi ta pusta wydmuszka. 5/10


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 04 października 2020 - 18:28

  • 1

#9298 Razel Napisany 04 października 2020 - 18:32

Razel

    Błędny rycerz

  • Forumowicze
  • 11 411 Postów:
5/10 to całkiem niezła ocena jak na gówno, to raczej przeciętna gra jeśli tyle wystawiłeś.
No i szacun dla Naughty, że robią coś co uważasz za gówno od początku serii, a kolejny raz na Tobie zarobili :hihi: :banderas:
  • 0

#9299 Kazuo Napisany 04 października 2020 - 18:53

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Przecież w dzisiejszych czasach wszystko poniżej 7/10 to gówno  :walter:  

I w sumie niezły z Ciebie optymista, skoro zakładasz, że wydałem na ten tytuł chociaż złotówkę. 


  • 0

#9300 oranje Napisany 04 października 2020 - 18:56

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 113 Postów:
Z tego co pamiętam ostatniego TR dosyć wysoko oceniłeś. Właśnie gram i ta gra prędzej zasługuje na takie 6/10.
Strzelanie w nowych TRach jest tragiczne.
  • 0