Ostatnio skończyłem Firewatcha. Długo się do gry przymierzałem, ale ostatecznie rozczarowanie. Fajny początek i atmosfera, przyjemny styl graficzny, ale im bliżej końca tym słabiej. Gra nie realizuje obietnicy, którą składa w pierwszych 2 godzinach.
Co ostatnio skończyłem/skończyłam?
#7861 Napisany 24 stycznia 2018 - 09:19
#7862 Napisany 24 stycznia 2018 - 23:36
#7863 Napisany 25 stycznia 2018 - 19:21
POPULARNY POST!
https://store.playst...CLCROSSBUYEU000
http://store.steampo...20/Iconoclasts/
Iconoclasts. Gra, którą Joakim Sandberg aka. Konjak tworzył ok. 10 lat. Jasny gwint, warto było czekać! Co z początku wydaje się być prostym połączeniem Metal Sluga z Metroidem, dość szybko przerasta oczekiwania. Z paru powodów.
Przede wszystkim zaskakująco rozbudowana fabuła. To nie jest popierdółka na 5h, w której postacie to tylko ładnie animowane sprity. To poziom Owlboya pod względem przywiązania do drobiazgów, backstory nawet antagonistów. Ponadto historia skręca czasem w zadziwiająco mroczne strony, czego po kolorowej grafice nie można było się spodziewać.
Konstrukcja rozgrywki robi resztę. Jako mocno fabularna metroidvania, gra nie skupia się tak bardzo na eksploracji, a bardziej wykorzystuje duże i pełne zakamarków miejscówki do kreatywnych... puzzli w otoczeniu. Od momentu w którym dostaje się
Tempo Iconoclast jest niesamowicie dobrze wyważone. Za każdym razem, kiedy myślisz, że jest zbyt mało akcji BTOOOM!
Ze dwadzieścia+ ogromnych boss-fightów. Od uciekania w kolistym tunelu przed giga-robakiem, przez rozwalanie złowrogich maszyn na współę z drugą postacią, po czajenie się w krzakach przed szukającym nas niewidzialnym dziadkiem - nie pamiętam tak pięknie różnorodnych szefków chyba od czasów serii MegaMan Zero.
Można się zaciąć. Tak po prostu nie wpaść na oczywisty później pomysł użycia odpowiedniej giwery albo żeby cofnąć się ze dwa pomieszczenie i tam pokombinować. Ukryte przejścia i znajdźki są opcjonalne. Dają tylko daremne upgrady, które się traci wraz z odniesionymi obrażeniami. Podkreślę jeszcze raz, że buszowanie po mapce i lizanie ścian to nie jest nacisk Iconoclast.
Świat gry to opanowana przez jakiś dziwaczny religojno-fanatyczny-koncern planeta, na której kończą się surowce - Ivory - paliwo, z którego mieszkańcy korzystają właściwie do wszystkiego. Koniec jest bliski, więc każda niesubordynacja jest karana pokutą (w postaci śmierci we własnym domu). Tak się składa, że Robin, główna bohaterka jako hobby naprawia rzeczy. Ma własny klucz odziedziczony po ojcu i stun gun. To oczywiście nielegalne. Zaczyna się niewinnie, od pomagania bratu w naprawie pieca... ale co potem się wyprawia, na to nie byłem przygotowany.
Pierwszy prze-kraszer w 2018, nie prześpijcie. Nie popierdółka, a w pełni rozbudowany tytuł na miarę najlepszych indyków z poprzednich lat NG+ i challenge mode oczywiście są. Pierwsze przejście zajmuje:
i wierzcie mi, jak lubicie metroidvaniowe run'n'gun będziecie chcieli więcej. 9/10
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 25 stycznia 2018 - 19:21
#7864 Napisany 28 stycznia 2018 - 15:39
JADE EMPIRE nadal jest to świetna gra, aczkolwiek niezwykle krótka jak na RPG od BioWare. Niespełna 20 godzin pozwala ukończyć ją w 95% i pozostawia spory niedosyt. Ledwo przebrniemy przez mocny wstęp, zrobimy kilka questów mniejszych i większych w dwóch rozbudowanych lokacjach a gra już nam karze gnać na łeb, na szyję by ujrzeć napisy końcowe. Mam wrażenie, że ktoś w połowie prac ryknął "kończymy!" i wszelkie misje związane z towarzyszami pozostały w formie projektów. Fabuła jednak sprawia wrażenie przemyślanej i zwartej a gra daje sporo satysfakcji. Orient, sztuki walki i bardzo ciekawy świat Cesarstwa sprawiły, że te 10-11 lat temu gra mocno zapadła mi w pamięci, jeszcze gdy był to tytuł na wyłączność. Teraz grałem na PC i w HD grafika jest piękna. Polecam.
#7865 Napisany 28 stycznia 2018 - 15:50
Grałem z 10 lat temu. Fajny tytuł, ale widać wyraźnie, że kogoś tu gonił termin wydania. Pierwsza połowa rozbudowana, bogata w questy, ale kolejne rozdziały są mocno liniowe i krótkie, byle tylko wymęczyć przygodę do końca. Szkoda. Niemniej niesamowicie klimatyczny tytuł, nawet po przejściu obu KotORów ta gra dalej robi dobrze.
#7866 Napisany 28 stycznia 2018 - 18:37
Dokładnie, rozdziały 1-5 trwają 17 godzin a 6-8 niecałe trzy
Ten post był edytowany przez cwany-lis dnia: 28 stycznia 2018 - 18:37
#7867 Napisany 30 stycznia 2018 - 19:53
Salt & Sanctuary - plagiat Soulsów, ale całkiem przyjemny. Poziom trudności na początku wydaje się dosyć wysoki, jednak wystarczy rozebrać naszego wojaka do rosołu czyniąc go wtedy błyskawicznie szybkim, żeby kolejni bossowie padali jak muchy (serio, olejcie gruby pancerz, grajcie golasem). Grafika jest trochę niewyraźna, wszystkie lokacje są podobne do siebie, przez co łatwo się momentami pogubić, muzyka ładnie podbija klimat, gameplay tak jak już napisałem, plagiat Dark Souls (zabawa z ekwipunkiem, udźwig, pasek staminy, mnóstwo bossów, sól robiąca za dusze itp), czas gry 15-20 h, więc jest w porządku. Dupska nie urywa, ale gra się dobrze, 7/10.
#7868 Napisany 01 lutego 2018 - 22:24
#7869 Napisany 01 lutego 2018 - 22:49
#7870 Napisany 04 lutego 2018 - 18:06
POPULARNY POST!
eshop: https://www.nintendo...te-1207064.html
XBL: https://www.microsof...te/bwmql2rpwbhb
PSN: https://store.playst...ELESTEXXCELESTE
Steam: http://store.steampo...504230/Celeste/
Celeste - kolejny indie-kraszer tworzony przez długie lata. Brutalnie trudna momentami platformówka, przypominająca Meat Boya. Jeśli lubicie jednoekranowe wyzwania, gdzie ściany to w większości kolce albo inne śmiercionośne przeszkody - brać bez zastanowienia.
Mechanicznie wykonuje się trzy podstawowe czynności: skakanie, dash (który służy jako podwójny skok) i łapanie się ścian (tych nie zabijających ). Ważne pamiętać, że dash dopiero się regeneruje jak dotkniemy nogami platformy, a łapanie się ma ograniczony czas, zanim zaczniemy się zsuwać.
Kreatywnie zaczyna się robić za sprawą projektów plansz. Każdy z siedmiu podstawowych światów ma swój własny gimmick. Przykładowo ruchome platformy, które błyskawicznie zmieniają położenie po wciśnięciu dasha i potem powolutku suną na swoje poprzednie miejsce. Można to wykorzystać też m.in. żeby wyżej skakać (platforma jeżdżąca z dołu w górę daje małego boosta!) albo jako środek transportu (prawo-lewo). Najczęściej level design jednak zmusza do szybkiego działania bez wyczekiwania na odpowiedni moment. Np. włoski wyrastające ze ścian i podłogi, przez które tylko raz można przejść, bo zamieniają się w czarną maź powodującą insta-death.
Najlepsze w tym wszystkim jest zbieranie opcjonalnych truskawek, które są tak sprytnie pochowane, że 30-40 podejść na zebranie jednej to czasami mało. Tego wysokiego poziomu trudności aż tak bardzo nie czuć, bo przy każdym kolejnym ekranie gra się zapisuje, przez co bardzo rzadko zdarza się powtarzanie sekwencji dłuższych niż parę skoków i jest wystarczająco czasu na trial & error w najlepszym wydaniu.
Bossków jako takich nie ma, ale pod koniec każdego świata trzeba uciekać przed kolejnymi kataklizmami czy potworami. Czyli to kolejny zabieg, żeby przyspieszyć rozgrywkę i przez takie chwyty Celeste ma mega-miodne tempo.
Na warstwie audio-wizualnej się nieco zawiodłem. Pikseloza jakiej dzisiaj aż za wiele, 'głosy' postaci brzmią prawie identycznie jak w SteamWorld Heist (a bohaterowie nie są robotami, więc brzmi dziwnie), art style jest
Dlaczego więc gierka zgarnia tak wygórowane oceny przez prasę? Jak wam powiem, że z podobnego powodu co Ori albo Never Alone to się powinniście domyśleć. Zachodnia prasa lubi gry dla płaczków, więc i Celeste załapało się na +1 do oceny, bo porusza ponoć trudne tematy, których mało która gra się podejmuje (a w rzeczywistości co drugi bardziej hajpowany indyk na tym jedzie). Nie będę może wchodził w szczegóły, bo może się komuś spodoba - jak dla mnie mocno 'meh'.
Rozgrywką jednak w pełni zasługuje na przynajmniej 8/10. Podczas 7:13 minut, jakie potrzebowałem do creditsów zginałem 1171 razy i zebrałem 94/175 truskawek. Do wymaksowania jeszcze dochodzi B-Side, czyli trudniejsza wersja każdego świata (o ile będziecie w stanie ją znaleźć, ja w dwóch światach pominąłem), więc dla wyjadaczy to spokojnie gierka warta 80zł.
#7871 Napisany 04 lutego 2018 - 18:13
chory pojeb
#7872 Napisany 04 lutego 2018 - 21:14
eShop: 80zł
Xbox: 69,99
PS4: 84
Steam: 71,99
Dziwne
#7873 Napisany 04 lutego 2018 - 23:23
A skoro Tawot zginął 1000 razy to ja muszę pomnożyć to razy 10. Nie rozumiem z czego wynika czerpanie przyjemności w takich grach, ja nie mam cierpieliści. Wszystkie bazują na tym samym schemacie :bueee:
Ten post był edytowany przez Jedyn dnia: 04 lutego 2018 - 23:23
#7874 Napisany 05 lutego 2018 - 09:16
Jak ja kocham takie gry.
Tawot zginął 1000 razy, chętnie po zakupie pochwalę się swoim wynikiem. Nie rozumiem z czego wynika czerpanie przyjemności w grach, które nie stanowią wyzwania, ja nie mam z tego frajdy. Wszystkie bazują na fabule, walkingu i chodzeniu "po torach".
#7875 Napisany 05 lutego 2018 - 09:54
Jak ja nienawidzę takich gier.
A skoro Tawot zginął 1000 razy to ja muszę pomnożyć to razy 10. Nie rozumiem z czego wynika czerpanie przyjemności w takich grach, ja nie mam cierpieliści. Wszystkie bazują na tym samym schemacie :bueee:
#7876 Napisany 06 lutego 2018 - 00:23
#7877 Napisany 06 lutego 2018 - 07:19
Dedi - nie mesjasz czyli?
Nyu - wyzwanie w grze nie musi balansować na krawędzi masochizmu. DKCR na Wii był świetnym i trudnym platformerow (jak na platformera) ale nie musiałem palców w gips po nim wkładać. O to mi chodzi. Dla mnie taki challenge nie jest przyjemny. A z tego co pisał Tawot gra nawet nie dostarcza doznań AV a fabuła ssie.
#7878 Napisany 06 lutego 2018 - 10:13
Wiadomo, że mesajasz, w końcu 9.7 gierkom krapom nie daję Tylko nie chciało mi się pisać tego, co każdy inny (oprócz Tynia) grający w to wie
Wczoraj skończyłem też Miles Edgeworth Investigations - sztosik Nie zgadzam się z tymi, co w temaice o grach iOS pisali, że to słaba lub gorsza niż inne gry z serii AA ( ). Dla mnie nie jest gorsza, a nawet lepsza w tym, że sprawy prowadzone są na miejscu, a nie w sali sądowej. Może jest troszkę łatwiejsza niż inne, ale i tak byłem bardzo zadowolony. 9.1/10
Ten post był edytowany przez DaddyMadCaddy dnia: 06 lutego 2018 - 10:14
#7879 Napisany 06 lutego 2018 - 10:25
#7880 Napisany 06 lutego 2018 - 10:37
Nyu - wyzwanie w grze nie musi balansować na krawędzi masochizmu.
ale może i równocześnie wcale nie musi być frustrujące. Pokonanie na pierwszy rzut oka niemożliwego levelu po niezliczonej ilości podejść daje ogromną satysfakcję. Nie różni się to tak bardzo od wymagających gier akcji jak Soulsy, gdzie też potrzeba parę podejść, zanim nauczysz się patternu jak przejść np. bossa.
Znaczącą różnicą są krótsze sekwencje w rozgrywce. W takim BB zginiesz 5-6 razy na Blood Starved Beast i się nauczysz co i jak, ale musisz za każdym razem dojść do szefka i marnować pięć minut. W Celeste co screen masz checkpoint, więc powtarzając nawet 60 razy daną przeszkodę minie może minuta.
Zanim w Mutant Mudds dodali check-pointy gra była dla mnie zbyt masochistyczna, bo zanim dobijałem do momentu w którym się zazwyczaj zacinałem po drodze ginąłem -naście razy, za każdym rozpoczynając cały level od początku. Not fun. Podobnie jest z oldschoolowymi platformówkami jak Ninja Gaiden z NESa, gdzie bez hotsavów już mi szkoda życia, a wychowałem się na tegho typu grach.
Jak chcecie zobaczyć o czym mówię, to sprawdźcie darmowy prototyp Celeste (który odblokowuje się w pełnej wersji gry jako minigierkę):
https://www.lexaloff...m/bbs/?tid=2145
Ja dałem radę w kwadrans z hakiem:
a to jeszcze bardziej skondensowany gameplay niż w pełnoprawnym Celeste, bo nie ma możliwości łapania się. Tylko skok oraz dash i garść pięknie ogarniętych jednoekranowców.
#7881 Napisany 06 lutego 2018 - 10:46
Trackmania Turbo, Bloodborne, The Evil Within i Wipeout HD Collection to gry w których pokonywanie kolejnych fragmentów sprawia mi najwięcej radości
#7882 Napisany 06 lutego 2018 - 11:17
Nie drażniła Cię Kay i ten gimnick z rzeczywistością wirtualną?
Nie, Kay może tylko trochę na początku, ale w ogólnym rozrachunku na plus, Little Thief to ciekawe uatrakcyjnienie w gameplayu, który - jak pisałem - najbardziej podszedł mi właśnie potyczkach na miejscu zbrodni. Tak naprawdę żałuję, że zaraz znowu będę musiał wrócić do sali sądowej (ściągnąłem już Dual Destinies i zaraz zacznę ciorać).
#7883 Napisany 06 lutego 2018 - 11:37
#7884 Napisany 06 lutego 2018 - 11:49
Sreg
Dedi - nie mesjasz czyli?
Nyu - wyzwanie w grze nie musi balansować na krawędzi masochizmu. DKCR na Wii był świetnym i trudnym platformerow (jak na platformera) ale nie musiałem palców w gips po nim wkładać. O to mi chodzi. Dla mnie taki challenge nie jest przyjemny. A z tego co pisał Tawot gra nawet nie dostarcza doznań AV a fabuła ssie.
Ale im masz większy skill, tym mniej balansujesz na krawędzi masochizmu, a więcej jest w tym balansu. I o to chodzi w tych gierkach przecież.
Nawiasem mówiąc mój 10-letni brat przeszedł niedawno Super Meat Boy. Tak, wkurzał się i ginął dużo razy, ale ostatecznie uwielbia tę grę, a czytałem, że Caleste jest dużo łatwiejsze. Tak więc są osoby, którym to sprawia przyjemność.
#7885 Napisany 06 lutego 2018 - 12:38
Ten post był edytowany przez Jedyn dnia: 06 lutego 2018 - 12:38
#7886 Napisany 06 lutego 2018 - 12:40
Jaki skill jak się na totemach w ace venturze zaciąłeś
#7887 Napisany 06 lutego 2018 - 12:56
#7888 Napisany 06 lutego 2018 - 13:03
Sreg, pogadajmy o skill jak to nie jesteś w stanie nikogo ubic w Pabdżi
#7889 Napisany 07 lutego 2018 - 18:08
#7890 Napisany 07 lutego 2018 - 19:09
Jak miałem 10 lat też miałem skill, nieststy z wiekiem słabnie a i nerwy slabsze. Jak mam godzinę na pogranie w coś wolę spozytkowac to lepiej niż powtarzać ten sam fragment ileś razy.
Raczej nie do końca, chyba że masz na myśli wiek starczy, dziadki faktycznie już wolniej przetwarzają informacje i nie mają takiej koordynacji, ale facet nawet w wieku 30 powinien jeszcze ogarniać temat. Ja na przykład w tej chwili mam większego skilla niż jak miałem 10 lat i potrafię przechodzić gry, których kiedyś bym nie dał rady. Natomiast z brakiem czasu to prawda, jak się mało gra i nie ćwiczy refleksu to faktycznie jest lipa.