no ja dość późno załapałem, że w tego typu grach trzeba sobie samemu zapewniać różnorodność, bo cisnąć tylko jedną rzecz, np. tylko main quest, tylko farmienie eq w dungeonach, czyszczenie sidequestów albo sam crafting dość szybko staje się wtórne - nieważne czy w podstawce czy w dodatku.
a to nie jest tak, że w grze nie ma nic do roboty. Jest wręcz za dużo i łatwo się pogubić albo zniechęcić jak się zacznie za dużo aktywności na raz. Mnie poza głownym wątkiem podobały się logi: sightseeing log i hunting log.
Pierwszy opiera się na eksploracji mapki. Dostajemy na przykład 25 podpowiedzi, co do miejsca w które musimy zajść. Typu: "oaza na zachodzie pustyni" czy "przepiękny wodospad blisko takiego i śmakiego miasta". Miejsca te nie są zaznaczone na mapie, trzeba je samemu namierzyć i użyć emotki /lookout. Na sporo miejscówek się trafia robiąc side-questy, więc często łączyłem jedno z drugim.
Hunting log działa podobnie, tyle że miejsce potwora jakiego trzeba zabić jest dokładniej określone.
Poza tym jeszcze w ARR jest zajebisty randomowy dungeon składający się ze 100 pięter, po każdych 10 jeśli dobrze pamiętam jest boss, po którym można zapisać progres. Level jest zawsze resetowany do pierwszego przy pierwszym wejściu i zapisywany na wyjściu, można więc się tam bawić niezależnie z jaką ekipą, a jak jest się kozakiem nawet solować. Ja przechodziłem z healerem (gram łucznikiem) i jakoś po 40 piętrach polegliśmy. Muszę do tego kiedyś wróci.
Nigdy się nie wkręciłem w profesje nie-bitewne (takie jak rybak), ale ludzie sobie chwalą, że to jest też mocno rozwinięte. Jest cały fishing log na modłę powyżej opisanych logów.
Triale dla 8 osób na najwyższym poziomie trudności (drabinka idzie normal -> hard -> extreme) są bardzo fajne. Lubię na blachę wykuwać patterny szefków w platformówkach, a extreme niewiele się różni od, powiedzmy, Mega Mana. Zapamiętać schemat, atakować w odpowiednim momencie odpowiednimi ciosami. Jest trudno. Tego poziomu trudności jest za mało. Nie grałem nigdy dłużej w WoWa, ale ziomek z którym spopro w FFXIV łupałem mówi, że tam można śrubować poziom trudności właściwie w nieskończoność, więc dla spragnionych wyzwania to wyzwanie się zawsze znajdzie, w Finalu niekoniecznie.
Co jakiś czas wjeżdża sezonowy event i łatka wprowadzająca crossover z inną znaną marką. Było np. Yokai-Watch, powrót do Ivalice, quest z Monster Hunter World. Dla Shadowbringers zapowiedzieli crossover z Nier: Automata - rajd dla 24 osób. Na okazje typu walentynki, halloween etc. też zawsze się coś dzieje. Taki sam patent jak w wielu grach na komórkę, próbujący wcisnąć kostiumy kąpielowe za $$$
Tak a propos komórek, to ściągnąłem nową companion app na telefon i ku mojemu zdziwieniu jest ona całkiem przydatna. Właściwie tylko przez jedną funkcję: mogę wystawiać itemy na sprzedaż bez konieczności logowania się do gry i odwiedzania miasta. Zarządzanie inwentarzem to jedna z bolączek FFXIV imo i appka przynosi trochę ulgi.
Nie miałem zamiaru się tak rozpisywać, ale w MMO pierwsze M = Massive i to nie jest przesada. Nie grałem nigdy w większą objętościowo grę. Wymaga to trochę czasu, żeby sobie ustawić gierkę pod siebie (szczególnie HUD na PS4 - każde jedno okienko przemieliłem), bo nie da rady wszystkiego ogarnąć, ale jak już kliknie to robi się z tego wspaniały time-eater.