któraś część pozwalała na swobodne chodzenie po Hogwarcie i dostała w neo+ 9/10! Ale to były czasy EA Polska - pamiętacie 9.8 dla Powrotu Króla?
Co ostatnio skończyłem/skończyłam?
#9421 Napisany 25 stycznia 2021 - 21:02
#9422 Napisany 26 stycznia 2021 - 21:29
któraś część pozwalała na swobodne chodzenie po Hogwarcie i dostała w neo+ 9/10! Ale to były czasy EA Polska - pamiętacie 9.8 dla Powrotu Króla?
To właśnie Zakon Phoenixa pozwala eksplorować Hogwart oraz okolice.
Sama gra ma też kilka wątków z książki których nie było w filmie.
Książe półkrwi poszedł w podobną stronę jednak jest oceniany gorzej.
Lepszymi grami były pierwsze części wydane na GBA/GBC to typowe gry RPG z zadaniami i przygodami.
Pamiętam Powrót Króla, genialna gierka jednak ja wyżej stawiałem Trzecia Era, typowa RPG no i skończyłem na PS2.
#9423 Napisany 26 stycznia 2021 - 21:47
Trzecia Era spoczko rip-off FFX, gdzie przez 70% gry zwiedziało się ciemne i nudne lochy w Morri. Niestety LotR nigdy nie miał szczęścia do gierek.
#9424 Napisany 26 stycznia 2021 - 22:09
Jak ktoś lubi uniwersum, to pozycja obowiązkowa. Bardzo przyjemna gierka, w której chodzimy po ładnych plastycznie, zróżnicowanych lokacjach, zbieramy zasoby (jak w Herosach 3!), rozwiązujemy problemy chłopów, podejmujemy ciężkie moralnie decyzje, staczamy pojedynki z potworami i prawdziwymi potworami - Niflgarczykami. Oczywiście wszystko skąpane w sosie Gwintowym z masą ciekawych pomysłów i kilkoma wariacjami tej karcianki, które zabijają REPETYTYWNOŚĆ typowego, dwurundowego schematu.
Dodajmy do tego świetnego polskiego narratora, czytane dialogi i mamy przygodę pełną gębą. Z jedynych minusów mogę wymienić to, że gierka wydawała mi się o ~1/4 za długa (spędziłem z nią 48h), może dlatego, że nastawiałem się na coś krótszego i po jakimś czasie muzyka stała się powtarzalna i wkurzała, szczególnie ta podczas potyczek Gwintowych.
#9425 Napisany 27 stycznia 2021 - 07:56
#9426 Napisany 31 stycznia 2021 - 20:40
Yooka-Laylee and the Impossible Lair. Dalej bez szału, ale to i tak o wiele lepsza gra niż poprzednia część. Przejście w 2D dobrze zrobiło sequelowi, w końcu czuć że ma się do czynienia z platformówką, a nie zbiorem nie pasujących do siebie mini-gierek. 20 etapów + 20 ich alternatywnych wersji + rozbudowany HUB naszpikowany sekretami, całkiem przyjemny gameplay opierający się na fajnym skakaniu i równie fajnej eksploracji (trzeba się mocno wysilić, żeby znaleźć wszystkie collecitble), do tego śliczna grafika i momentalnie wpadająca w ucho muzyka. Spore "ale" mam natomiast do ostatniego etapu, czyli tytułowego Impossible Lair, który dobitnie pokazuje jak bardzo zdupiony jest w tej grze poziom trudności - Dead Cells all over again. Niemal cała Yooka-Laylee jest tak prosta, że bez problemu skończyłaby ją małpa nafaszerowana LSD, a tu nagle JEB, z very easy w mgnieniu oka robi się very hard. Tak po prostu, nic nie przygotowuje gracza na to co ma nastąpić. Fatalne difficulty curve, to raz, a dwa że finałowa misja pokazuje też jak fajnie zaprojektowane i hardkorowe mogły być pozostałe etapy, no ale z jakiegoś dziwnego powodu twórcy najlepsze pułapki i boss fighty zarezerwowali na sam koniec. Całościowo wyszło poprawnie i można przy tym tytule spędzić miło trochę czasu, ale o hicie nie ma mowy. Może za trzecim razem się uda 7/10
#9427 Napisany 31 stycznia 2021 - 22:47
Ten post był edytowany przez J3rzman dnia: 31 stycznia 2021 - 22:57
#9428 Napisany 31 stycznia 2021 - 22:57
Nie jesteś sam. Też pamiętam mnie Sunshine strasznie frustrował.
#9429 Napisany 31 stycznia 2021 - 23:57
Kurwa, to pływanie łódką nie ma żadnej logiki. I powodzenia w zbieraniu niebieskich monet, ja se dałem siana. Ogólnie najgorsze 3d mario.
#9430 Napisany 01 lutego 2021 - 09:28
Kurwa, to pływanie łódką nie ma żadnej logiki. I powodzenia w zbieraniu niebieskich monet, ja se dałem siana. Ogólnie najgorsze 3d mario.
120 to i tak nie zbiorę bo na myśl o tym etapie z pływaniem na liściu i zbieraniem monet, po tym jak dopłyniesz tam po 15 minutach na grzbiecie yoshiego ogarnia mnie kurwica jajników, których nawet nie posiadam ???? W kilku innych miejscach jest niewiele lepiej.
#9431 Napisany 01 lutego 2021 - 09:32
#9432 Napisany 01 lutego 2021 - 12:20
Middle-earth: Shadow of Mordor.
Pierwszy świat bardzo przyjemny i fajnie się grało, na drugim wystąpiło już lekkie zmęczenie materiału. Ogólnie wszystko spoko, ale gra bardzo łatwa, nie korzystałem nawet ze sprawdzania słabości kapitanów i wodzów tylko ich masakrowałem i tyle, przy "skradaniu" to po prostu biegłem w kierunku przeciwnika i robiłem mu zabójstwo z "ukrycia" lecąc na niego ze 100m jak patrzył w moim kierunku xD AI przeciwników w tym aspekcie nie jest najwyższych lotów. Walką przyjemna, ale opiera się w zasadzie na ciągłym powtarzaniu 3 ataków, ale mimo wszystko miodne. Pierwsza część gry była nawet na 8, potem trochę już męczyło i finalnie takie 7/10. Przyjemna bezstresowa rozrywka i w sumie polecam.
Ten post był edytowany przez Razel dnia: 01 lutego 2021 - 15:18
#9433 Napisany 01 lutego 2021 - 14:09
No w Mordorze pierwsze 30% było najlepsze, zanim postać się zrobiła przepakowana.
Ja ukończyłem The Banner Saga 1 i 2, w jedynkę grałem jak Marbel w Hitmana, przeszedłem dwa rozdziały w 2016 roku, odstawiłem, a teraz ukończyłem resztę.
Oprawa i sposób prowadzenia historii są rewelacyjne, system walki sam w sobie też dobry, tylko nie lubię systemu nagród i kar za decyzje w losowych wydarzeniach. "Życie jest ciężkie i nieprzewidywalne", ale różnica w trudności gry między wybieraniem najlepszych opcji, a to wynikami jest gigantyczna, co prowadzi do tego, że chce się sprawdzić w necie konsekwencje decyzji, co zabija immersję.
#9434 Napisany 08 lutego 2021 - 10:50
Skończyłem ostatnio Gyrosy 5, zacząłem jeszcze na PC, skończyłem na potężnym XSX. Graficznie bardzo fajnie, ale 2 akt mi w ogóle nie podpasował, mocno średniacki, ten 'openworld' to mi do Gyrsów nie pasuje w ogóle. Tam mam mieć rynny i napierdalania. W każdym razie specjalnym fanem serii nie jestem, ale tutaj 3 i 4 akt bardzo fajne i wyjebanie wyglądają. W każdym razie zaliczone, dodatków nie zamierzam ogrywać. Może kiedyś jak mi się bedzie nudzić to czwórkę ogram bo tylko jakieś streszczenie oglądałem.
#9435 Napisany 09 lutego 2021 - 10:59
Skończyłem Cupphead, supcio gierka i bardzo polecam. Gra była dosyć trudna, ale nie jakoś wybitnie, wszystko było można spokojnie nauczyć się i ogarnąć. Nie wiem, czy jakiś boss sprawił mi jakoś więcej problemów, że mnie chuj strzelał - raczej nie. Za dużo razy zbombiłem na Dice King, ale to tylko przez to, że parę razy jak doszedłem do niego to myślałem, że mogę tylko od różowych kart się odbijać i przez to się wyłożyłem parę razy tak to by poszedł 2-3 razy szybciej.
A tak ogólnie to chyba Diabełek najwięcej razy mnie ubił, ale też bez jakiegoś męczenia się 2h, czy coś.
Świetna gra i polecam i tak naprawdę nie wiedziałem, że to głównie walki z bossami, a plansze platformowe są jako powiedzmy dodatek. Szczerze wolę te walki z bossami niż te plansze i to jest solą tej gry.
Zrobiona na normalu, póki co będę grał w co innego, bo zaległości sporo i trochę szkoda czasu na platynowanie, czy coś - może kiedyś do tego wrócę.
#9436 Napisany 09 lutego 2021 - 16:39
tak naprawdę nie wiedziałem, że to głównie walki z bossami, a plansze platformowe są jako powiedzmy dodatek. Szczerze wolę te walki z bossami niż te plansze i to jest solą tej gry.
Pierwotnie to miał być tylko taki boss rush, ale na pokazach coś tam niektórzy redaktorzy i chyba też gracze kręcili nosem, że to tylko same walki z bossami i w trakcie developingu wcisnęli jeszcze, jako wypełniacz platforming.
#9437 Napisany 10 lutego 2021 - 11:13
I miło, że to dodali i nie oparli na tym większej części gry - etapów jest mało, ale są zajebiste i dobrze się sprawują w roli odwrotnego przerywnika jakim normalnie są bossowie.
#9438 Napisany 10 lutego 2021 - 11:29
#9439 Napisany 10 lutego 2021 - 12:04
Dwunasty Fajnalik skończony. Gameplayowe złoto: wielkie lokacje pełne przeciwników, bonusów i opcjonalnych ścieżek prowadzących do bardziej hardkorowych dungeonów, rozwój postaci dający naprawdę spore możliwości, minimum durnych questów na zasadzie biegania od a do z jak debil i mopowania podłogi, a w to miejsce opcjonalne stwory do ubicia, no i wisienka na tym pysznym torcie czyli ustawianie gambitów i profity z tego wynikające (możesz iść zaparzyć sobie herbatę, a postacie same będą się levelować) Niektórzy będą narzekać, że to samograjstwo, ale według mnie w grach, gdzie tak sporą rolę odgrywa grind jest to jak najbardziej sensowne rozwiązanie (chyba że kogoś kręci napierdalanie no stop w "x" podczas tłuczenia tych samych stworków), poza tym w wielu przypadkach (np. podczas starć z bossami, którzy potrafią zachowywać się nieprzewidywalnie) nawet odpowiednie ustawienie schematu działania drużyny nie zapewnia stuprocentowego sukcesu, dlatego często i tak trzeba pilnować co się dzieje na ekranie i wprowadzać zmiany w gambitach. Kozacki w wersji Zodiac Age jest system klas (bagatela 12 różnych profesji), które można przypisać po dwie do każdego z bohaterów. Otwiera to naprawdę spore możliwości i pozwala każdą postać rozwinąć w dowolnym kierunku, np. z Fran można zrobić specjalistkę od czarnej magii, ale też healera, a z takiego chłystka jak Van uczynić chodzący czołg wspierający pozostałych czarami defensywnymi. Niestety przez to większe rozbudowanie gra jest też łatwiejsza niż oryginalne FFXII, z uwagi na fakt, że każdy bolek ma po dwie tablice rozwoju i przez to można szybciej z każdego zrobić turbo-koksa. Bossowie też wydają mi się jacyś znerfieni, a szkoda bo wysoki poziom klasyka był według mnie jego sporą zaletą. Co tam jeszcze? Ano tryb przyspieszenia x2 albo x4 to coś pięknego i powinien on stać się standardem w każdym jrpgu. Spory plus również za brak losowych walk, które potrafiły mocno irytować w poprzednich odsłonach, oczywiście wiąże się to też z tym, że nie trzeba czekać aż załaduje się osobny ekran do walki, tylko można od razu prać po ryjach brzydkie stworki.
Niestety story i postacie kuleją, to chyba najmniej wciągający Fajnal Fantasy pod tym względem: jakieś polityczne knowania, które nikogo, historia księżniczki która próbuje zaprowadzić pokój w królestwie i jej towarzysze o osobowości porównywalnej z taboretem. Zero emocji, zero przywiązania się do bohaterów, a co najgorsze praktycznie brak epickich wydarzeń i uczucia uczestniczenia w wielkiej przygodzie. Brakowało mi tu akcji na miarę Sina rozpierdalającego plażę wraz z jej mieszkańcami czy odkrywania jakichś wielkich tajemnic dotyczących bohaterów. Gdyby tylko udało się połączyć najlepsze cechy FFVII - FFX z gameplayem FFXII to byłby Fajnal idealny. Ale i tak jest bardzo dobrze, można się w tego Zodiaka wciągnąć na długie godziny
#9440 Napisany 10 lutego 2021 - 13:07
Nie no na koniec fabułka trochę nadrabia, ale to i tak tylko tło do gempleju i wydaje się że jakoś mocno to okroili żeby można było wpleć Vaana i Penelo jako główne postaci Bash, Balthier i ta uszata kurwa którą bym, były dobre, szczególnie wątki tych dwóch wyjebane imo. Ale w tej grze tak naprawdę liczy się wypierdolony w kosmos gemplej, grind i niewidzialne łuki i łamanie gierki z FuzFingerem z YT
edit. na DSa wyszła całkiem fajna kotynuacja, która jak dobrze pamiętam była chyba jakąś strategią prostą ale kontynuowała fabularnie wątek Vaana jako skypirata, był też Balthier i ta uszata
Ten post był edytowany przez Schrodinger dnia: 10 lutego 2021 - 13:09
#9441 Napisany 10 lutego 2021 - 17:51
Uuu, obczaiłbym ten sequel, tylko muszę ogarnąć jakiś emulatorek DS'a Sam Van to największy bezsens w tej serii. Taki Tidus był jaki był (czytaj: wkurwiający), ale przynajmniej odgrywał istotną rolę w fabule i czuło się, że steruje się głównym hirołem tej opowieści, a nie jakimś kuźwa NPC'em, którego Balthier przygarnął do drużyny chyba tylko po to, żeby mu buty czyścił między walkami. Pomelo to samo, osobowość deski klozetowej. Nie wiem kto na to wpadł, ale to Han Sol.. tzn. Balthier powinien być główną grywalną postacią. Enyłej co do gameplayu to się zgadzamy, to najbardziej grywalny Final w jakiego grałem i teraz z perspektywy czasu muszę przyznać, że SE miało jaja stworzyć po nim rynnową Trzynastkę, która spuściła w kiblu dosłownie wszystko co było najlepsze w poprzedniku teraz czas trochę pogrindować, zdobyć lepsze bronie i obić kilka bossowych ryjów.
#9442 Napisany 11 lutego 2021 - 21:06
Zodiac mam nabite na zniczach jakieś 20h, ale na razie prio mają nowości... tak do Maja jakoś
ale nie napalajcie się tak na tego FFXII na DSa, bo za niego odpowiadał twórca sagi o Lightning, Motomu Toriyama
No i to RTS na DSa. Nie wiem jak to z klikaniem na emu by było, ale na konsoli to jest imo grywalne jedynie na (n)3DSXL/DSiXL.
a skończyłem nową Ryzę:
poza nieco rozlazłymi dungeonami pod koniec pycha. Taka oczywista rzecz, którą bym dodał w kolejnej odsłonie to możliwość craftowania potrzebnych itemków bezpośrednio z drzewka. Tyle razy miałem sytuację, że brakowało mi dokładnie jednego składnika do podbicia jakichś statsów i musiałem anulować cały dotychczasowy przepis, żeby wyjść do menu, zrobić tą pieprzoną sztabkę metalu i wreszcie ulepszyć broń tak jak chciałem. Więcej w temacie. Tak jak Ryza 1 wzniosła serię na nowy poziom, tak Ryza 2 bierze to jako podstawę i wszystko dookoła craftowania trochę ulepsza. Thicc tighs save lives!
#9443 Napisany 12 lutego 2021 - 09:24
Kogo ja oszukuję, i tak pewnie nigdy nie będę miał czasu, żeby to ograć. Wrzucam gierkę na moją joterpegową kupkę wstydu obok FFXIV, Trails of Cold Steel 2-4 oraz gier z serii Shin Megami Tensei. Póki co zamówiłem nową Yakuzę, ależ będzie pykando na urlopie
#9444 Napisany 13 lutego 2021 - 23:53
KENTUCKY
ROUTE
ZERO
Dawno nie grałem w tak dobrze napisaną, tak ESTETYCZNĄ i hipnotyzującą grę. Klimat tutaj jest nie do opisania, taki mix Twin Peaks, Virginii i Oxenfree. Gameplay opiera się na chodzeniu i klikaniu w linie dialogowe, nic specjalnego, ale szybko dowiadujemy się , że to tylko narzędzie do wtapiania się w ten surrealisty świat. Kadry są w przewadze statyczne - można na nie patrzeć kwadransami (jak na ekrany startowe w Mass Effect 1 i 2), a przejścia miedzy nimi proste, ale efektowne. Zdarzają się też sekwencje dynamiczne - wtedy też jest kosmos. Niektóre sceny wspomagane fenomenalnym soundtruckiem mają niesamowity wydźwięk (pozdro ze sceny w barze w Virginii). Dialogi świetne, często niedopowiedziane, co motywuje do własnej ich interpretacji. Grając trzeba się na prawdę na nich mocno skupić, bo w innym wypadku, spooro rzeczy nam ucieknie. Gierka serwuje parę mocnych zabiegów i co najlepsze nie obnosi się z tym, wszystko jest wyważone.
Polecam grać po jednym epizodzie i robić sobie parę dni przerwy między każdym.
Ten post był edytowany przez kostek dnia: 13 lutego 2021 - 23:54
#9445 Napisany 16 lutego 2021 - 19:01
Cyberpunk 2077 w końcu
Miałem jedną dłuższą przerwę, trochę po nabiciu 100 godzin, kiedy niechlujność techniczna w końcu mnie zirytowała, ale wciagnąłem sobie w tym czasie stupińdziesintodcinkowego animka, ochłonąłem, wróciłem do gry, docisnąłem questy poboczne (no, większość, z niektórymi rzeczami nie chciało mi się męczyć) i dziś pykło zakończnie.
#9446 Napisany 17 lutego 2021 - 07:12
#9447 Napisany 17 lutego 2021 - 07:43
Poczekałbym na wersje na Switcha.
#9448 Napisany 17 lutego 2021 - 07:49
Ja bym poczekał do kolejnego pacza. Co prawda tylko raz kilka dni temu wywaliło mnie do menu konsoli, ale i tak bugi które w innych grach byłyby niedopuszczalne tutaj pojawiają się kilka razy na minutę.
#9449 Napisany 18 lutego 2021 - 21:01
Najlepszy AC i największe zaskoczenie 2020 roku.