Skocz do zawartości

Zdjęcie

Co ostatnio skończyłem/skończyłam?


  • Zaloguj się by odpowiedzieć
10444 odpowiedzi na ten temat

#9901 cwany-lis Napisany 08 maja 2022 - 13:43

cwany-lis

    dobrze rokujący pisarz

  • Forumowicze
  • 23 566 Postów:
"Prisoner of Ice" - nigdy nie ukończyłem wersji dodawanej do CDA 24 lata temu. Zawsze zatrzymywałem się na początku w łodzi podwodnej, teraz w niecałe 4 godziny wreszcie dowiedziałem się, jak kończy się cała historia. Piękna inspiracja Lovecraftem, lekka i łatwa przygodówka, szkoda, że taka krótka.

:sadfrog:
  • 0

#9902 Kazuo Napisany 08 maja 2022 - 18:58

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

The Evil Within

 

MUWe6Ro.jpg

 

Spoiler

 

 

The Evil Within 2

 

XkYL95W.jpg

 

 

Spoiler

 

Tyle lat na karku i wciąż przecudowne, przeklimatyczne i przetrudne giereczki. Pierwsza część mimo wszystko o klasę lepsza, bardziej spójna, ze zdecydowanie bardziej makabrycznymi lokacjami i motywami straszącymi, a na hardzie cholernie trudna, bo w zasadzie wszystko w tej grze próbuje nas zabić i jest mnóstwo pułapek / przeciwników wykonujących na naszym Sebastianie instakilla. Mimo, że kiedyś już tę grę przechodziłem, to zdążyłem prawie wszystko zapomnieć przez co mocno się bałem oraz ginąłem jak mała pizdeczka  :input:  Zrobienie pseudo open-worlda z sequela uważam za kompletnie niepotrzebny zabieg mający na celu scasualizowanie gry i dopasowanie jej pod ówczesne standardy bez czego jednak spokojnie mogła się obyć - niby wszystkiego tu więcej, a jednak nie wyszło już tak dobrze. Niemniej to w dalszym ciągu bardzo dobra gra, tylko już nie tak genialna jak część pierwsza.

 

Mikami Ty luju, mam nadzieję że już pracujesz nad kolejną odsłoną!

 

TEW     9/10

TEW 2  8/10


  • 3

#9903 Pico Napisany 08 maja 2022 - 19:58

Pico

  • Forumowicze
  • 10 679 Postów:

Zrobienie pseudo open-worlda z sequela uważam za kompletnie niepotrzebny zabieg mający na celu scasualizowanie gry i dopasowanie jej pod ówczesne standardy bez czego jednak spokojnie mogła się obyć - niby wszystkiego tu więcej, a jednak nie wyszło już tak dobrze.


https://youtu.be/XFUo8fNG8ak
  • 1

#9904 Kazuo Napisany 08 maja 2022 - 20:35

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Piękne :olo:


  • 0

#9905 Kazuo Napisany 22 maja 2022 - 19:50

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Duke Nukem: Land of the Babes 

 

duke-nukem-land-of-the-babes-TEST.jpg

 

 

Bawiłem się naprawdę dobrze... przez te 4 godziny, a grałem na hardzie :olo: bardzo łatwa i bardzo krótka gra, pod tym względem inaczej ją zapamiętałem, design mocno odstający od takiego Time to Kill (głównie jakieś smutne bazy, laboratoria, ścieki i zgliszcza miast), ewidentny brak jakichś nowszych rozwiązań, niemniej sam gameplay jest bardzo podobny to TTK, a być może nawet lepszy, bo jest mniej platformingu i więcej kozackich broni do siania trzody (działko zmniejszające przeciwników i możliwość rozdeptania ich niczym karalucha FTW), sporo znajdziek, ilość rozpikselowanych seksownych dupeczek również zdecydowanie na plus :gusta: no i muzyka też robi robotę, chyba najlepszy soundtrack z całej serii. Kawałek w trakcie misji podwodnej aż wywołał ciary na moim penisie

 

 

Po ograniu stwierdzam, że ciut niesłusznie gnojona jest ta część, mimo kilku solidnych wad daje sporo funu, a pod kątem czystej rozpierduchy dużo nie odstaje od pozostałych Djuków. 


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 22 maja 2022 - 19:56

  • 1

#9906 Kazuo Napisany 29 maja 2022 - 12:43

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Chase the Express

 

sgKwakA.jpg

 

MGS spotyka w gejowskim klubie Resident Evil oraz Liberatora 2, wszyscy idą się ruchać i tak powstaje Chase the Express, bardzo fajny akcyjniak utrzymany w hollywoodzkim stylu, który na dodatek godnie się zestarzał. Z Metal Geara mamy tu gadki przez codec,  starcia z bossami oraz lekkie naleciałości skradanki, z RE klimatyczne ujęcia kamer i sterowanie (na szczęście można chodzić i strzelać jednocześnie. Ba, da się nawet sadzić eleganckie uniki!), sam bohater natomiast wygląda identyko jak Chris Redfield, z Liberatora 2 natomiast zaczerpnięto motyw pociągu przejętego przez terrorystów, porwaną szychę i zagrożenie głowicami nuklearnymi. Fabularnie jest spoko i nawet nieźle się uśmiałem, bo za głównych złodupców robią Rosjanie straszący zniszczeniem połowy Europy, a główny hiroł to wojak z ramienia NATO, który za wszelką cenę usiłuje do tego nie dopuścić :olo: Znalazł się nawet polski akcent, bowiem wycieczka prowadzi między innymi przez Lublin i Poznań. Gameplayowo git: sporo strzelania, jeszcze więcej biegania w kółko z pierdyilardem przedmiotów, masa sprawnie zrealizowanych filmików pozwalających poczuć się jak w filmie, a grając na Expercie aż zalatywało mi Dark Souls, kiedy podczas starć z niektórymi bossami turlałem się jak skończony debil próbując unikać ich ataków :infamous: Oczywiście chamski backtracking (jeszcze gorszy niż w Residentach) może z miejsca odrzucić najbardziej zatwardziałych fanów retro, ale poza tym to naprawdę zacna giereczka i aż szkoda, że nigdy nie ukazał się jakiś sequel albo chociaż remaster. 

 

 

Syphon Filter 1, 2, 3

 

zPdBQNf.jpg

 

Swego czasu największy konkurent MGS'a, zresztą według mnie druga część była na tamte czasy nawet ambitniejszą grą od tych japońskich wysrywów Kojimy. Dzisiaj Syfony wypadają już zdecydowanie gorzej i czasem trzeba mocno zagryźć zęby, żeby przebić się przez niektóre misje, zwłaszcza te w pierwszej części która ma perfidnie zaprojektowane zadania na zasadzie znajdziek (nie znajdziesz wszystkich ukrytych celów dobiegając do końca levelu = cofasz się z powrotem i szukasz ponownie, a mapy wcale nie są małe) oraz naprawdę fatalnie zrealizowane sekwencje skradane. SF2 też ma swoje problemy, ale z całej trójki pozostał najgrywalniejszy oferując masę świetnych filmowych akcji, najbardziej zróżnicowane etapy (czysta rozwałka, stealth, eskortowanie NPCów, zabawa w sapera, ciekawe i mocno nietypowe nawet na dzisiejsze standardy walki z bossami). Część trzecia natomiast to taki Tomb Raider: Chronicles wśród Syphon Filterów, niby wszystko po staremu, niby ok, niby można pograć, ale też czuć kompletny brak jakichkolwiek pomysłów na rozgrywkę czy fabułę (zlepek niepowiązanych ze sobą misji, w który sterujemy różnymi bohaterami), przyznam że od połowy gry mocno już się męczyłem, aczkolwiek nie była to długa męczarnia, bo całość jest do skończenia w 4 godziny :olo: Co mnie zaskoczyło to dosyć wysoki poziom trudności tej serii, nawet mimo częstych checkpointów bywa ciężko, a niemal każdy najmniejszy błąd kończy się natychmiastowym zgonem: muśnie cię płomień = giniesz, znajdziesz się zbyt blisko odbezpieczonego granatu = giniesz, nie zdążysz schować się przed snajperem = adios, spadniesz z wysokości 4 metrów = bye, do tego niemal każdy boss w grze ma nas na hita. Dark Souls wśród klasycznych action-adventure? Coś w ten deseń. W sumie odpalić można (zwłaszcza dwójkę) i jakiś tam fun z tego będzie, aczkolwiek to jedna z tych serii, które najlepiej prezentują się we wspomnieniach. 


  • 4

#9907 drAKul Napisany 30 maja 2022 - 09:29

drAKul

    Sephiroth

  • Forumowicze
  • 1 904 Postów:
Horace - kupilem zachecony 10 w nintendolife. Na pewno to spoko gierka taka na 8-, ale na platformowke na 8- bym nie marnowal czasu. Historia stara sie byc smieszno-powazna w brytyjskim stylu, ale przejscia pomiedzy tymi klimatami sa zbyt czeste i zbyt skrajne. Postac smieszki-heheszki, nagle skreca komus kark, potem znow hahahihi, potem znowu jakas brutalnosc - niespojne to jest. Zamiast dodac powagi, powoduje silny dyzonans. Mozna to zrobic dobrze - vide conker lub np. Ostatnio przez mnie ogladany film z Mikkelsenem jezdcy sprawieliwisci, ale tu no nie zgralo sie. A same sekcje plstformowe maja mnostwo nawiazan i smaczkow do gier, filmow i seriali (szczegolnie brytyjskich), ale ja w to wszystko juz gralem i to do tego lepiej zrobione. Horace ma takie lekkie ociazenie, a do tego jedna z umiejetnosci (chodzenie po scianach, suficie) jest automatyczna a nie przypisana do przycisku, co prowadzi do przypadkowych smierci, utraty zdrowia. Sam gameplay to taki miks Vvvvv oraz Super Meat Boy, ale z w miare normalnym poziomem trudnosci. Level design jest fajny, ale znow gralem w lepsze platformowki. Muzyka to 8/16 bitowe aranzacje utworow klasycznych + kilka wlasnych kawalkow, i znow jest spoko, ale brakuje efektu Wow. Grafa to samo - ladny pixel-art, ale again widzialem ladniejsze. Z fajniejszych rzeczy sa calkiem fajne gry arcade inspirowane out runem, spsce invaders, pac manem itp. Sporo pomarudzilem, ale mimo wszystko dobrze sie bawilem, acz gdybym mial wybor polecil bym komus DKC2, Celeste czy inne top tier playformowki na switchu i dopiero wtedy sprawdzenie Horace.
  • 2

#9908 Kaxi Napisany 30 maja 2022 - 16:54

Kaxi

    N+ Crew

  • Forumowicze
  • 14 153 Postów:
Też mnie to 10/10 oszukało trochę.
  • 0

#9909 gruby Napisany 02 czerwca 2022 - 16:13

gruby

    Big Boss

  • Forumowicze
  • 5 260 Postów:
Mnie to samo. Urok jest ale za długie i odechciało mi się kończyć , dałbym 7 maks.
  • 0

#9910 ndl Napisany 04 czerwca 2022 - 12:48

ndl

    Pikachu

  • Narybek
  • 74 Postów:

*
POPULARNY POST!

Okej, obudziłem się w połowie roku, że ja żadnej gierki jeszcze nie opisałem, bynajmniej nie wrzuciłem, bo opisuję w miarę na bieżąco. Będzie trzeba rozdzielić to na kilka postów, żeby nie zespamować ponownie tematu (sry za wcześniej). Let's go.

1. Shadows of the Damned (X360) – Nowy rok rozpocząłem od nadrobienia tytułu, o którym więcej się mówi aktualnie czym miał zostać, a nie czym jest. Potężny nacisk ze strony EA na trendy sprzedażowe i konieczne „pif paf” zaimplementowane w gierce. Ciągła zmiana projektu, współczujący Sudzie Mikami i niekończąca się drama na pewno miały wpływ na końcowy tytuł, który otrzymaliśmy do rąk. Ale nie mam zamiaru się na tym skupiać, jeżeli kogoś jeszcze to interesuje to może śmiało poczytać o tym czym miała być gierka pierwotnie i jak to Suda chciał napisać list miłosny do Zamku Kafki.

(link do scenariusza Sudy dla ciekawskich: https://drive.google...bS_OEL_f/view).

No dobrze, to przejdźmy jednak do tego czym gierka jest. A nie jest wcale tak źle, powiedziałbym że nawet zajebiście. Garcia Hotspur z San Sebastian de Los Reyes zbyt nachalnie zabrał się za polowanie na demony, te więc postanawiają się zemścić, a w jaki sposób najlepiej uderzyć w nieposkromionego łowcę demonów? Porywając jego ukochaną. Mało, lepiej porwać i manifestować jej wpadającą w pętlę śmierć w katuszach naszemu bohaterowi. W taki oto sposób po świetnej sekwencji powrotu do domu i pozostaniu świadkiem dantejskich scen trafiamy do świata króla demonów. Z naszym gadającym kumplem Johnsonem, demonem który robi nam za broń, a nawet motor. Wstępna scena wejścia do „piekła” jest przekozacka, jak i całe wejście w gierkę.

20211231_185855.jpg

 

Gierka ma mnóstwo potężnych momentów, abstrahując od dialogów nawarstwionych ostentacyjnie i trochę czasami na siłę erotyzmem, motywy w neonowym mieście burdeli, gdzie mamy misję w postaci mini gierki z potężnego kalibru strzelbą (aż chce się powiedzieć, „oh my god, it's so big”, i w sumie to nawet takie stwierdzenie chyba pada), bieganie po olbrzymiej nagiej ukochanej, która robi nam za scenerię. Ten świat demonów jest naprawdę pozytywnie porąbany. Do tego sporo łamigłówek, które jakieś wybitne nie są, ale fajnie doprawiają gameplay osadzony w strzelance TPP a'la RE4 (widać rękę Mikamiego), do tego motywy z czasówkami i ucieczką przed „ciemnością” nie pozostawiającą jeńców. Ba!, nawet dostaniemy sekwencje shmupowe, tak piękne stylistycznie i graniczące z absurdem w porównaniu do reszty miejscówek. Ciekawe walki z szefkami (i widać w dizajnie, że maczała w tym palce Q Hayashida, tak mocno czuć tam jej rękę, każdy kto lubi Dorohedoro powinien być tutaj ukontentowany) i chyba najlepsze momenty w gierce, czyli „lore książki”, które opowiadają nam odrażające, wywołujące dreszcze historie jednocześnie konfrontując treść z formą przekazywania jej, czyli czytanie tych historii przez dwóch nie do końca ogarniętych typów, jakimi są Johnson i Garcia. Naprawdę świetnie to kontrastuje i aż chce się tego słuchać. Akira Yamaoka daje radę z muzyką i ost wpada w ucho, a końcówka mimo że ponoć oczywista, fajnie wg mnie zamyka temat i świetnie dodaje wisienkę na torcie całej historii miłosnej. Mocny hidden gem 7 generacji, i dla mnie unikat.

 

20220101_113700.jpg

 

2. Mighty Final Fight (Famicom) – 8 bitowiec też dostał swojego Final Fighta! Chyba nie ma bardziej ikonicznej gry lat 80, podróż przez Metro City w celu uratowania córki Haggara i czyszczenie ulic brudnego miasta z przestępczości w białym podkoszulku dostaje swoją wersję chibi. I w żaden sposób nie łudźcie się, że to typowa popierdółka dla fanów. Gierka jest po prostu niesamowicie dobra. Tym razem jednak, ze względu na satyryczną stronę tytułu Belger nie porywa białogłowej w celu szantażu na burmistrzu miasta, a z miłości! Aż szkoda było przerywać tę miłosną sielankę naszemu wrogowi. Do wyboru mamy prawilnie 3 postacie, czyli Guy, Cody i Haggar. Wyłącznie grę singlową (na pstryku dali ponoć multi wohoow).

 

20220101_165229.jpg
 

Jednak wersja chibi Final Fight broni się nie tyle samą satyrą, komediowym stylem, a jednym małym patentem umilającym grę. Wręcz tak absorbującym, że przez cały dzień klepałem na Famicomie jak szalony. Jest nim motyw levelowania naszych postaci. Możemy wbić maksymalnie 5 poziom doświadczenia, za każdego przeciwnika na mapce, bonus levele, beczki i tak naprawdę wszystko co można sklepać wbijamy expa. Każdy poziom daje nam więcej HP i co najważniejsze udostępnia nowe ataki. Tak proste rozwiązanie zmienia całkowicie podejście do gierki. Wybudza żądze wymasterowania jej podczas przechodzenia i wbicia ostatniego poziomu, a ten wiąże się z brakiem skuchy i kończeniem pojedynków ciosami specjalnymi przy każdym napotkanym przeciwniku. Piąty poziom nie jest igraszką jeżeli chodzi o wbicie go, ale gierka pięknie do tego zachęca. Graficznie jest bajkowo, miodnie, bohaterowie z pierwotnej wersji pojawiają się w wersjach kiddo, czy to Abigail, czy Sodom, czy w końcu główny zły serii, stylistyczna bomba tak idealnie uderzająca w ducha Famicoma. A przed każą walką z bossem mamy nawet możliwość dialogu i wybrania jednej z opcji odpowiedzi! Niesamowite jak gierka nie daje odetchnąć, nie doprowadzając nawet do chwili znużenia, chęci yepnięcia tym w kąt, czy odejścia od konsoli. Wsiąknąłem potężnie. Jedna z lepszych gierek na 8 bit, w które miałem okazję pograć.

20220101_170713.jpg

 

3. Ikaruga (Dreamcast) – kiedy ukochane Treasure walczy z produkcją genialnego Sin & Punishment na konsolę Nintendo, Hiroshi Iuchi zamknięty w domu niczym ręka boga tworzy shoot'em upa, który narobi sporo bałaganu w tak konserwatywnym społeczeństwie jakim są fani tego gatunku. Bez power upów, osadzając gameplay na wydawałoby się popierdółce, czyli systemie polaryzacji (bardzo fachowo napisane). A w praktyce są to dwie poświaty na naszym statku, biała i czarna, którymi przerzucamy podczas gry. Każdy z tych kolorów potrafi absorbować nadlatujące niczym potężna armia pociski wystrzeliwane przez przeciwników. Tak sugestywna w teorii zmiana i budowanie gameplayu na binarnej wymianie kolorów podczas podróży wprowadza małą rewolucję w gatunku. Ocierając się o grę rytmiczną, czy typową łamigłówkę.

20220104_133117.jpg

I tak o to nadciąga, nasz mały stateczek leci ku nieznanemu w celu walki o wolność, w akompaniamencie jednego z najlepszych utworów w historii gatunku jakim jest Ideal (daje takiego kopa na start, że po przegranej cieszyłem się zaczynając od nowa ze względu na możliwość przesłuchania tego utworu ponownie) – kokaina dźwięku. 5 potężnych, piekielnie trudnych do ugrania, wspaniałych chapterów, w których nasz bohater Shinra dowie się czym jest wola zniszczenia. Artystyczny potwór, z wspaniałymi artami by Yasushi Suzuki, który też tworzył dla serii Sin & Punishment – mogę oglądać jego szkice non stop, nikt nie zbliżył się do doświadczenia religii w gamingowym malarstwie tak jak on. Ikaruga miała też być drugą częścią trylogii, z przydomkiem „Will”, pierwszą zaś grą tejże było Radiant Silvergun (z przydomkiem „World”). Trójeczki jednak się nie doczekaliśmy. Za przejście gierki na każdym poziomie otrzymuje się arty z historią bohaterów, a samo przejście na Dreamcascie może zająć trochę czasu. Nie mówiąc o masteringu.

 

20220104_133457.jpg

Wstępnie możemy ustawić sobie 5 żyć i 2 kontynuacje. Za każdą następną godzinę prób z gierką otrzymujemy od niej możliwość następnej kontynuacji. Ile wam godzin zejdzie aż przejdziecie? Mi zajęło pierwsze przejście około 5 godzin. A potem już wskakiwałem w wyższe poziomy i jechałem dalej, aby odblokować wszystko co daje giereczka. Co do rankingów i śrubowania wyniku, to Ikaruga daje nam system chain ataków, ale nie udało mi się nigdy zdobyć najwyższej rangi. Uwielbiam ten tytuł, zresztą jak wszystko od Treasure, i ta ostatnia walka z bossem uff, coś wspaniałego, rytmiczne piekło na ziemi.

 

20220110_135615.jpg

4. Drakengard (PlayStation 2) – w końcu! Jedyna gierka z uniwersum Yoko Taro, która czekała na półce i nie miała kiedy zostać odpalona. Zanim przejdę dalej warto mieć na uwadze historię produkcji gierki. Za cały pomysł zabrali się goście od Ace Combat, czyli Shiba Takamasa i Takuya Iwasaki, i wstępnie chcieli osadzić gameplay z Ejsów w świecie alternatywnego średniowiecza, gdzie zamiast F-16 śmigamy po niebie smokiem. Podczas początkowej fazy produkcji rynek jednak zawojowało Dynasty Warriors i szybko zweryfikowano pogląd na gameplay dodając wstępnie pomysł na sekwencję walk na ziemi, właśnie w gatunku musou. Gierka miała wyjść jako hybryda tych dwóch gatunków i też finalnie takim produktem się staje. Jednocześnie Iwasaki zarobiony innymi projektami nie daje rady zabrać się za skrypt z historią i w tym momencie wskakuje na scenę Yoko Taro we współpracy z Sawako Natori, którzy zabierają się za wrzucenie całej opowieści w tony mrocznego (do bólu kochani, do bólu - fantasy).

 

20220101_204805.jpg

A więc szybka piłka, pierwsza część drejkena podzielona jest na trzy etapy rozgrywki, tryb fabularny, w którym przeprowadzamy dialogi z postaciami, łykamy trochę lore i czasami poklikamy w przycisk żeby kogoś sklepać po drodze. Tryb bojowy, czyli wlatujemy na mapę i niczym w prawowitym musou klepiemy hordy przeciwników, nabijając przy tym expa nie tylko postaci, ale również co zakorzenione już w serii – zdobytych broni. Repetytywność tak znajoma gatunkowi w tej historii nie jest wrzucona bez pomysłu, wiele można o Taro powiedzieć, złego czy dobrego, ale to w jaki sposób podłożył historię pod fundamenty jest naprawdę godne podziwu. Historia opowiada o Cainie, który stara się obronić swoją siostrzyczkę Furiae przed najeźdźcami nazwijmy umownie „złego” imperium. Ten posuwa się w celu zyskania siły do ostateczności w danym uniwersum, czyli podpisania paktu własną krwią ze smokiem. I teraz, dlaczego twierdzę że gatunek musou tak mocno trafia w historię Taro, bowiem nic lepiej nie odda bezmyślnego mordu, którego dokonujemy jak bezmózgie wręcz czasami ciachanie tasakiem w hordy przeciwników. A widać, że tę kwestię Yoko i Satori chcieli uwypuklić do granic możliwości, i przyznam że im się to udało. Szacun, w pewnym momencie dojdzie nawet do mordowania przeciwników wyglądających jak dzieci, przez co wspaniale wręcz twórcy lawirują moralnością w tak śmiesznym wydawałoby się produkcie jakim są giereczki dla dzieci i w tak wydawałoby się trudnym do przegryzienia gatunku.

 

20220101_205809.jpg

Wracając jednak do tematu, trzecim etapem jest Ace Dragon Combat, czyli latanie na naszym smoku i rozstrzeliwanie przeciwników. Misje powietrzne są naprawdę świetne. A nawiązując do gości od produkcji i ich ikonicznej serii, nawet jedno z zakończeń, żeby nie spoilować - nawarstwione jest tak mocno easter eggami z „Ejs Kombato”, coś zajebistego. Drakengard to gierka potężnych kontrastów, z jednej strony młócki, powtarzające się wręcz w nieskończoność, doprowadzające do bólu palców i proste w założeniach misje, z drugiej historia, kwestie moralne podnoszone co krok i na wskroś kontrowersyjne, odważne historie i wątpliwi bohaterowie. Zachodnia wersja została bardzo mocno ocenzurowana, stonowano kwestię kazirodztwa, pedofilii, czy homoseksualizmu, sugestywnie naprowadzając jedynie na te tropy. Dzisiaj to chyba nawet w Japonii by to nie przeszło, chociaż nie znam się na tym zupełnie. Cały immoralizm, czy szaleństwo które staje się motywem przewodnim gry podbija w odbiorze świetnie dobrany OST, z kawałkiem przewodnim pt. Exhausted [jap. Kuroi] śpiewanym przez Eriko Hatsune (która udziela głosu też w japońskiej wersji siostrze Caina - Furiae). Cały soundtrack reprezentuje sobą utwory, które wstępnie może i nie wpadają w ucho, ale idealnie oddają to co przekazuje narracja albo co pośrednio próbuje nam przekazać. A Nobuyoshi Sano i Takayuki Aihara za fundament do remixowania wybrali muzykę klasyczną, pięknie oddając chłód i wariactwo historii wrzuconej w alternatywne średniowiecze. Do wbicia mamy jak to u Taro bywa kilka endingów. I tak jak nie będę pisał co jest kanoniczne, co nie, tak pochylę się wyłącznie nad jednym, jedynie opisując wrażenia i unikając spoilerów. Kochani, jeden z endingów to jest szczyt tego czym powinien cechować się gatunek dark fantasy, w zupełności. Kto zna chociaż powierzchownie Berserka Kitano Miury i kojarzy przerażającą „ucztę” z mangi, wywracającą do góry nogami całą historię tejże, będzie przy danym endingu piał z zachwytu. Oglądałem to, co się wyrabia z wywieszonym, zdegustowanym i jednocześnie zafascynowanym jęzorem. Masakra, rzeź, dantejskie sceny objawiające się przed głównym bohaterem gry to jeden z ciekawszych momentów w gatunku dark fantasy w ogóle! Naprawdę nie spodziewałem się aż takiej ilości dobra, gierka pokręcona do granic możliwości, szalona wręcz i obrazoburcza. Na koniec wspomnę, że ten kto boi się ostatniej walki po Drakengard 3, na całe szczęście mimo że tutaj sekwencja potyczki wygląda podobnie, boss nawet nie jest w połowie tak hardkorowy jak w trójeczce (porównując – przy D3 straciłem cały weekend na pokonanie last bossa, przy D1 straciłem 20 minut). Aaaaa i pamiętajcie, że do wbicia ostatniego endingu oczywiście trzeba wyłapać wszystkie bronie, a w tym przypadku w niektórych momentach musiałem korzystać z solucji. 40 ponad godzin spędzonych w gierce, nie żałuję, sztos. 

 

20220106_173047.jpg

 

 

5. Mizzurna Falls (PSX) – Where is Laura Palmer, tfuuuuu Emma Rowland! Nasz bohater Mathew Williams, licealista w małej mieścinie Mizzurna Falls rozpoczyna tuż przed samym Bożym Narodzeniem 7 dniowe śledztwo i poszukiwania swojej zaginionej przyjaciółki. Gierka jest tak wspaniała, jak niezrozumiała, naprawdę. Obscure gaming w czystej postaci. Zaimplementowany czas, pory dnia, godziny i eventy, tak jak w Majorze, tak jak w przyszłym Shenmue, czy Deadly Premonition, odgrywają tutaj bardzo ważną rolę. Tak ważną, że bez opisu przejścia wbicie najlepszego endingu (i poznanie historii) graniczy z cudem. Ponoć jedna godzina w świecie Mizzurny, to 5 minut czasu rzeczywistego, nie wiem czy to prawda, bo wydawało mi się grając, że nie mam nawet tych 5 minut czasami. Gierka jest tak restrykcyjna pod tym względem, że możemy skończyć po 7 dniach śledztwa z niczym konkretnym, po prostu tułając się zagubionym po miasteczku w postaci open worldu. Prawie zero jakichkolwiek wskazówek, gdzie jechać, co teraz zrobić?! Gdzie odpali się event przybliżający nas do rozstrzygnięcia historii? Pod tym względem przypomina gierki z czasów, kiedy trzeba było dzwonić na infolinię w celu uzyskania jakichkolwiek wskazówek, bądź zakupić specjalnie wydany dla szanownego gracza guidebook.

 

20220112_062953.jpg

 

Abstrahując jednak od tego problemu, kiedy już siądziemy przygotowani z danym guidebookiem do giereczki i powoli pozwolimy być wchłaniani przez tę piękną, pokrytą śniegiem mieścinę i rozpoczniemy etap rozumienia podczas obcowania z Mizzurną – wpadamy w zachwyt. Naszym zadaniem jest odnaleźć naszą przyjaciółkę, a to jak okaże się – będzie wiązało z wyciągnięciem brudów niejednego wydawałoby się spokojnego i pozornie uczciwego mieszkańca Mizzurny. Czeka nas mnóśtwo dialogów, zapieprzania naszą bryką (garbusikiem – Volkswagen Beetle) po miasteczku na zbicie karku, a nawet kilka walk na pięści, które notabene wyglądają jak bardzo okrojone bijatyki w gameplayu, gdzie stajemy przed przeciwnikiem, pojawia się pasek HP i bum bum na papę gościowi, czy to z kopa czy z pięści. Wszystko to okraszone niepowtarzalnym klimatem, inspirującym się, zresztą bardzo świadomie - Twin Peaks. Historia ma nawet kilka momentów uderzających o surrealizm, a całość wypada niesamowicie dobrze, jeżeli mówimy o spójności historii, oczywiście w przypadku kiedy... wiemy gdzie jechać i co zaliczyć w danym dniu.

 

20220114_195825.jpg

 

Dodatkowo, problematyczne staje się sejwowanie, ponieważ zapisać stan gry możemy wyłącznie kładąc się spać w naszym pokoju, a drzemeczka to wybór konieczny poświęcenia bądź 1 godziny czasu, bądź 6 godzin gry. I tak jak na koniec dnia po zaliczeniu wszystkich eventów, kiedy mamy chwilę na odpoczynek i wzięcie oddechu to nie sprawia problemu, tak podczas dnia, kiedy zapieprzamy z jednego eventu na drugi w różnych miejscach mieściny (często na różnych końcach, wręcz obrzeżach mapy) modląc się, aby zdążyć na czas – siłą rzeczy nie ma możliwości poświęcenia godzinki nawet na sen i zapisania stanu gry. A wierzcie mi, w szczególności pierwsze trzy dni z siedmu, to jest masakra jeżeli chodzi o grafik wydarzeń do zaliczenia, i nawet wiedząc gdzie jechać możemy nie zdążyć, bo np. nasz wóz zahaczył o niewidzialny piksel przy zakręcie i wyjepał się zaliczając piękne dachowanie. O tyle dobrze, że twórcy pomyśleli o tym i dali możliwość wezwania pomocy drogowej, która naprawi samochód i odstawi go w wybrane przez nas miejsce. Tylko co z tego, jak przez ten czas nie zdążyliśmy pojawić się na dwóch – trzech eventach w świecie gry i prawdopodobnie rozwiązanie historii zaginięcia i poznanie prawdy czeka nas już przy następnym przejściu... 

 

20220114_225242.jpg

Od trzeciego dnia jednak gierka się uspokaja, mamy więcej czasu dla siebie, na zwiedzanie miasteczka, grzebanie w notatkach, które zdobyliśmy i układanie powoli rozstrzygnięcia historii. Zapolujemy w międzyczasie na niedźwiedzia, poznamy najskrytsze zakamarki miasteczka i jego historię, a nawet będziemy uczestniczyć w pościgu! Mizzurna to wspaniałe, choć bardzo kłopotliwe w obyciu doświadczenie, gierka jak na szaraka wyciąga siódme poty, otwarty świat, zaimplementowanie czasu, jazda po open worldzie samochodem, NPC z danym cyklem dnia, możliwość korzystania z telefonu komórkowego i wydzwaniania po ludziach, kurde kochani, toć to wyprzedzało swoje czasy, i przypominam, cały czas mowa o gierce na szaraku! 

 

20220115_001918.jpg

 

Mizzurna broni się klimatem Twin Peaks, naprawdę świetną historią i co najważniejsze radochą z poznawania jej (kiedy wiemy już co i jak oczywiście robić), pełna świetnych zmian nastrojów, raz uderzająca w kolor akcyjniaka, aby za chwilę stać się pełną dobroci obyczajówką i ponownie wrzucić nas znienacka w nuty thrillera. Niesamowicie się z tą gierką obcuje i co chwilę łapałem się za głowę jarając się tym co widzę na ekranie. Naprawdę warto spróbować, jeżeli ktoś dzisiaj jeszcze lubi grzebać w historii gamingu i się tym jara – wręcz trzeba spróbować. Gierka nigdy nie wyszła oficjalnie poza granice Japonii, i tak naprawdę była ostatnią grą Human, ale w poprzednim roku wydano engliszu wersję i można delektować się tym pięknym, tajemniczym miasteczkiem w języku zrozumiałym dla większości z nas. Dla mnie, yepane dziesięć na dziesięć, Taichi Ishizuka stworzył małe arcydzieło, przygrywające z genialnym utworem (jak i całym ost gierki) – Eternal, śpiewanym przez Kanako Yamamoto.

 

 

PS: Dzięki, że opisujecie giereczki, czytam jak poimany ten temat w pracy, DrAkul ściągnę tę giereczkę co polecałeś, dzięki za info. 


  • 13

#9911 burnstein Napisany 04 czerwca 2022 - 14:56

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 113 Postów:

(...) Kto zna chociaż powierzchownie Berserka Kitano Miury (...)


Kentaro.
  • 1

#9912 Kazuo Napisany 05 czerwca 2022 - 21:27

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

The Suffering

 

R2fC6U4.jpg

 

Lekki zawód, liczyłem na znacznie więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że swego czasu ta gra zdobyła nawet 8/10 w Psx Extreme i to od samego Myszaqa. Na pewno horror z tego żaden, mimo że momentami gra staje na rzęsach żeby przestraszyć gracza (fachowo zmontowane schizy głównego bohatera, jakieś dziwne przebłyski, makabryczne wizje pojawiające się na ekranie, do tego świetny design potworów i kilka Silent Hillowych momentów), to wszystko zostaje całkowicie zniweczone przez Doomowy charakter gry. Przeciwników jest multum, pojawiają się z każdej strony, ołów radośnie lata w powietrzu, a wybuchów na ekranie jest nawet więcej niż w filmach Michaela Baya - to wszystko sprawia, że całe to misterne budowanie klimatu szybko idzie się walić i naprawdę ciężko się bać. Trochę tak jakby twórcy sami do końca nie wiedzieli czy chcą zrobić ciężki horror dla dojrzałych graczy czy wesołą rozwałkę dla dzieci. No i wyszedł jakiś dziwny mix. Gra akcji niestety też z tego średnia, broni jest mało, adwesarze powtarzają się bezustannie, aż zaczynają nudzić i są zbyt łatwi do pokonania, a często... nawet w ogóle nie trzeba z nimi walczyć, tak na oko 50% gry można przejść grając "na pałę" omijając wszystko na swojej drodze i po prostu biegnąc od drzwi do drzwi  :pf:  Zagadki w zasadzie nie istnieją, bossom brakuje polotu, gameplay szybko staje się schematyczny i pozbawiony różnorodności, a nawet jeżeli twórcom udaje się już wpaść na jakiś dobry pomysł, który mógłby wprowadzić nieco świeżości do zabawy, to i tak muszą go zepsuć, np. zamiana głównego bohatera w wielkie monstrum i koszenie przeciwników niczym w rasowym slasherze - na papierze brzmi ok, w praktyce bezużyteczny motyw, bo nasz hiroł w tej postaci nie może korzystać z apteczek i ginie niemalże momentalnie. Zamiast czuć moc i zew krwi czuć tylko mocz i zew rozpaczy :infamous:  Od grafiki nie oczekiwałem zbyt dużo zważywszy że ten tytuł ma 18 lat, ale jednak przytłoczył mnie kaprawy level-design, mdła kolorystyka i mała ilość detali w lokacjach (czasem zastanawiałem się czy nie kręcę się w kółko, bo wszystko wyglądało podobnie). Na plus fabuła, udźwiękowienie i trochę główny bohater (szkoda że niemota). Typowy średniaczek, ale dwójeczkę mimo wszystko odpalę, a nuż okaże się lepsza. 


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 05 czerwca 2022 - 21:37

  • 3

#9913 Sotaku Napisany 07 czerwca 2022 - 18:56

Sotaku

    JJ

  • Forumowicze
  • 41 679 Postów:
Guardians od the Galaxy spoczko gierka ze świetną muzyką. Dobrze się bawiłem, mimo że schemat gonił schemat. Teksty na poziomie Strażników, więc było świetnie, grafika całkiem dobra. Troszkę rozwleczona końcówka, ale nie jakoś bardzo. Zostało mi kilka pucharków do wbicia, mam nadzieję że nie trzeba od początku całości przechodzić tylko chapterami, bo po napisach widziałem taką opcję. Same napisy pokazały, że w tworzeniu gry miał udział oddział z Katowic ????
  • 0

#9914 oranje Napisany 07 czerwca 2022 - 19:21

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 112 Postów:
Jaka ocena?
  • 0

#9915 Sotaku Napisany 07 czerwca 2022 - 20:47

Sotaku

    JJ

  • Forumowicze
  • 41 679 Postów:
Ósemka
  • 0

#9916 Hellmans Napisany 12 czerwca 2022 - 21:40

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:

Diaboł ubity http://nikogoforum.p...rtal/?p=2044632

 

qkz213J.jpg

 

 


  • 0

#9917 oranje Napisany 12 czerwca 2022 - 22:07

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 112 Postów:
Cyberpunk 2077 - rewelacyjna gra. Gdyby wcześnie nie było wiedźmina to ta gra wybiłaby redów do ekstraklasy światowej. Technicznie zasysa, ale nadrabia całą resztą. Rewelacyjne stacje radiowe ❤️

My Little Pony: A Maretime Bay Adventure. Prezent na urodziny od pico, wrednej i kuzyna. Szkoda, że to nowa generacja kucyków, a nie ta z rainbow dash, ale jest ok xd
  • 2

#9918 Kazuo Napisany 12 czerwca 2022 - 22:15

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Wreszcie jakieś dobre gry, a nie same Eldeny i gówno-diablo-gierki na telefony. Psi Patrol i Świnka Peppa też bądą ogrywane? :olo: 


  • 0

#9919 oranje Napisany 12 czerwca 2022 - 22:19

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 112 Postów:
Nie. Znam się tylko na kucykach. I to tylko na jednej serii z Pinky Pie czy Apple Jack.
  • 0

#9920 burnstein Napisany 12 czerwca 2022 - 23:22

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 113 Postów:

Apple Jack?

Jack-Apple-and-Tonic.jpg


  • 1

#9921 Sotaku Napisany 19 czerwca 2022 - 13:14

Sotaku

    JJ

  • Forumowicze
  • 41 679 Postów:
A way out... skończyliśmy i syn bardzo mnie zdziwił swoimi decyzjami...????
  • 0

#9922 Kazuo Napisany 10 lipca 2022 - 14:00

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

a21b89eb-buy-stranger-of-paradise-final-

 

 

Trochę niedopieszczona gra z najlepszym systemem walki z jakim zetknąłem się w erpegach (niesamowite rozbudowanie i dowolność w toczeniu bitew) oraz ciekawą fabułą, która całkowicie zmienia perspektywę pierwszego Final Fantasy. Z początku mocno irytuje to całe cringowe gadanie o "Chaosie", ale na szczęście po kilku chapterach przestają już o tym tak nawijać, a intryga szybko się zagęszcza, żeby na samym końcu pierdolnąć takim plot-twistem, że aż spadłem z taboretu :uff: Największe "ale" mam co do designu lokacji - wprawdzie ucieszyło mnie, że etapy są zamknięte, bo po Elden Ring mam dosyć wielkich obszarów do zwiedzania, jednak wszystkie mają bardzo schematyczną i nieco irytującą labiryntową strukturę, w dodatku wiele z nich jest po prostu nudnych i brzydkich. Wzorem Nioha jest też sporo zbierania wszelakiej maści syfu, co może spodobać się fanom Diablo (elementy pancerza i bronie dosłownie wysypują się z przeciwników), niemniej dla mnie było tego o wiele za dużo i traciło się zbyt wiele czasu, żeby później to wszystko sprawdzić, porównać statsy i przyodziać. Twórcy mogli też bardziej przyłożyć się do questów, bo niestety wszystkie są wykonane na jedno kopyto i na ogół polegają na powtarzaniu tych samych lokacji i utłuczeniu opcjonalnych przeciwników.

 

it-takes-about-25-hours-to-beat-stranger

 

game4v-final-fantasy-4-1632847213-50.jpg

 

To by było chyba na tyle jeżeli chodzi o minusy, cała reszta to bardzo wysoki poziom, na czele ze wspomnianym już systemem walki. Ilość klas postaci dosłownie poraża (ponad 20), a warto dodać, że każdą walczy się zupełnie inaczej. Wszelakich technik, skillsów, czarów i buffów jest ogrom i można tu spędzić naprawdę dziesiątki godzin czerpiąc niesamowitą radochę z masterowania poszczególnych klas (przy okazji też trzeba, bo gra jest trudna, a mashowanie i lecenie na pałę na niewiele się zdaje). Jakby tego było mało jest też masa małych, pozornie nieistotnych mechanik, które jednak na dłuższą metę całkowicie potrafią zmienić przebieg walk jeżeli nauczymy się właściwie z nich korzystać - że wspomnę tylko o technice Soul Shield, która (jeżeli zostanie poprawnie wykonana) pozwala nie tylko zablokować niemal każdy atak wroga, ale też ładuje nam punkty MP (magia jest w tej grze przepotężna, więc trzeba te punkty uzupełniać przy każdej okazji), a czasem nawet daje możliwość wchłonięcie ataku wroga i wykorzystaniu go przeciwko niemu :banderas: Poza tym klasyczne ciachanie, efektowne countery, gnojenie przeciwników tak znanymi czarami jak chociażby Firaga, Blizzaga czy Flare (a poczekaj aż zobaczysz co robi Meteor lub Ultima), dodawanie do ataków bronią białą różnych żywiołów, buffowanie ataków fizycznych kosztem HP, błyskawiczne uniki lub nawet teleportowanie się, techniki ładowane, które wystawiają nas na kilka sekund na cios przeciwnika, ale przy odrobinie wyczucia pozwalające zmiażdżyć go serią potężnych cięć i tak dalej i tak dalej. To i tak ledwie czubek góry lodowej, bo możliwości jest znacznie więcej i tylko od gracza zależy w którym kierunku pójdzie ze swoją postacią i w jakim stylu będzie walczył. Pod tym względem sorry, ale gry From Software się nie umywają (nawet Sekiro). Generalnie gra jest dużo lepsza niż się spodziewałem, zwłaszcza po niezbyt przychylnych recenzjach i mam nadzieję, że jeszcze dane będzie mi pograć w jakąś gierkę Team Ninja w klimatach FF. 8/10


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 10 lipca 2022 - 14:21

  • 8

#9923 Danteusz Napisany 10 lipca 2022 - 16:52

Danteusz

    Alpha Male!

  • Administratorzy
  • 32 879 Postów:
Mówiłem że to gra dla Ciebie ????
  • 1

#9924 Kazuo Napisany 10 lipca 2022 - 17:11

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

True, chociaż początki były ciężkie. Jakoś pierwszy etap mnie nie kupił, śmierdziało mi słabszym Niohem i wkurzało to ciągłe gadanie o Chaosie, więc odpuściłem na ponad miesiąc, ale jak już wróciłem to wciągnąłem się na dobre. Okazało się, że gierka po prostu musiała rozwinąć skrzydła. Z każdą kolejną godziną, z każdym kolejnym odblokowanym skillem, pokonanym bossem i zdobytym orężem jest coraz lepsza :good:


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 10 lipca 2022 - 17:22

  • 0

#9925 torq314 Napisany 13 lipca 2022 - 10:51

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 469 Postów:
Hollow knight

Ostatni boss (podobno nie ostatni) padł, było chyba minimalnie łatwiej niż przy tych 5 typkach ale i tak dość trudno.

70%, 45h

Dla mnie solidne 9/10, nie ma co powtarzać - rewelacyjne odświeżenie formuły metroidvanii o kilka pomysłów, fajne, wymagające walki z bossami i satysfakcjonująca długość.

Czekam na dwójkę :)
  • 1

#9926 burnstein Napisany 13 lipca 2022 - 10:59

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 113 Postów:

Przegoniłeś mnie  :spoko: Ja drugi raz dobiłem do końcówki, ale tym razem nawet nie spróbowałem się z ostatnim szefkiem i gierka wisi sobie od tygodni już-prawie-skończona, trzeba się kiedyś spiąć i zakończyć tę historię  :ftopa:


  • 1

#9927 Pawlik Napisany 13 lipca 2022 - 13:05

Pawlik

    Łubudubu

  • Forumowicze
  • 14 769 Postów:

The Quarry, 8/10. Jest dokładnie taką grą jakiej się spodziewałem, Until Dawn dziejący się latem. Polecam. 


  • 1

#9928 Schrodinger Napisany 13 lipca 2022 - 13:09

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:

Też skończyłem, fajne, przyjemnie się gra, a w zasadzie "gra" bo minimalny gameplay ale właśnie to jest tutaj dobre, wyciąłbym nawet te chodzenie tu czy tam i dać prawdziwy interaktywny film na tym silniku. I chyba jednak Until Dawn jak dla mnie było większe i pełniejsze, ale Quarry bardzo dobre 8/10 i polecić można spokojnie. 


  • 0

#9929 torq314 Napisany 13 lipca 2022 - 16:34

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 469 Postów:

Przegoniłeś mnie :spoko: Ja drugi raz dobiłem do końcówki, ale tym razem nawet nie spróbowałem się z ostatnim szefkiem i gierka wisi sobie od tygodni już-prawie-skończona, trzeba się kiedyś spiąć i zakończyć tę historię :ftopa:


Ja uczciwie przyznaję że dwóch ostatnich bossów czyli piątka Żuków i ostatni jest znacznie trudniejszych od wszystkiego co było się tej pory. Piątkę próbowałem że 40 razy, ostatniego że 30, oni mają inny tajming a bez wyczucia się po prostu obrywa.

Nawet w eldena nie jest tak trudno bo się przyzywa mimika i agro idzie raz tam raz tu. A w hk nic nie da się zrobić, co ułatwia grę. Może wachlować skilami. Ale tempo walk jest nieporównywalne z eldenem, tam nawet Malenia daje odetchnąć.
  • 0

#9930 Kazuo Napisany 13 lipca 2022 - 19:01

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Mam dobrego lajf haka: zagraj znowu w Eldena, przejdź całego solo włącznie z Malenią i wtedy wróć do HK, nagle okaże się dużo łatwiejszy. Nie ma za co :cf: 


  • 0