Pod koniec udało mi się nawet raz game over zobaczyć, bo niesłusznie naskoczyłem na Franka. Swoją drogą
Ta jedna scena wydaje mi się, że została na siłę wciśnięta, żeby trochę dramaturgii dodać. Przez te +/- 10h rzadko miałem uczucie, że na gwałt coś muszę zrobić. Powolne, spokojne tempo rozgrywki idealnie pasowało do wieczornych posiedzeń przy kominku i herbacie (kominek sobie wyobrażałem, bo nie mam).
Trochę się jeszcze czepię settingu, bo hotel z pierwszej części był bardziej wiarygodną miejscówką niż apartamentowiec w którym mieszka główny bohater. Jeszcze, gdyby Kyle się tam świeżo wprowadził, to bym łyknął, że o lokatorach i budynku nie wie nic, nulla, zero. Mieszkając tam jednak x lat i będąc urodzonym obibokiem, który po przyjeździe na chatę całe dwa razy wyszedł poza swoją klatkę...
No nic to, kolejna perełka na DSa zaliczona. Jak leciały napisy autentycznie mi przykro było, że to już koniec przygód Kyla, developer Cing zbankrutował dawno temu i IP, do którego prawa ma Nintendo pewnie nigdy nie zostanie wskrzeszone
Ogólnie zarówno HD jak i LW to były magiczne gierki. Chciałbym, żeby coś w takim klimacie i z podobnym gameplayem ukazało się np na 3DS.
Na 3DSa oprócz ekskluzywnego dla Japonii Love+ nie ma nawet gry, która by ekrany konsoli używała horyzontalnie. To niby taka tam pierdoła, ale dobrze wykorzystana to dodaje dużo do atmosfery jak w Hotel Dusk i Last Window właśnie.