Dobra właśnie przeszedłem grę na yt i jednak zrezygnuję z jej zakupu.
1. Walki na maksa monotonne
2. Tylko fajne są przerywniki z całej tej gry
3. Zakończenie mało satysfakcjonujące
4. Lokacje nudne - w kółko to samo, tyle że podzielone na 3 części: jasną miasto, zieloną kraina ościenna oraz Regulator - czerwony.
Cała zabawa polega na dostawaniu się do nowych lokacji i w kółko pojawiających się wrogach. A pomiędzy walką biegamy po identycznych ścianach i robimy to samo. Jak są jakieś przerywniki gdzie mamy aktywować punkty aby otworzyć następne drzwi to schodzi sporo czasu i w między czasie musimy walczyć - zauważyłem, że nawet jak już aktywujemy wszystkie włączniki to i tak trzeba do ostatniego wykosić przeciwników co imo jest głupie. Zdarzają się też przerywniki gdzie naparzamy motorkiem lub czołgiem, ale to też jest bez polotu - oczekiwałem kilku akcji na arenie tak jak w filmie, a tymczasem motorkiem tylko uciekamy tudzież przemieszczamy się do innej lokacji - brak właściwie walki i sedna gry jaką jest tron czyli meczy na arenie z udziałem motorków polegających na zajechaniu drogi przeciwnikowi. Fabuła jest pomieszana z tą z filmu i trochę nielogiczna zważywszy na to, że wydarzenia się dzieją przed tymi z filmu.. pomimo tego już na samym początku lokal tego białego kolesia jest wysadzany LOL! Nie wiem, być może walka może komuś sprawiać przyjemność - mamy kilka rodzajów dysków i stylem Singularity podpakowujemy swoją postać kupując rozszerzenia, ale biorąc pod uwagę monotonność walki to wątpię aby przez ~ 6h robienie tego samego sprawiało komuś przyjemność. Dodatkowo jest kilka błędów, jak wpadanie przeciwników w ściany, gubienie się kamery, mało intuicyjny auto aim skutkujący strzałem z dysku w nicość. Poza tym jak przewrócimy kolesia to dopóki nie wstanie to nie możemy mu nic zrobić mimo naparzania jak szalony w biedaka na ziemi. Żeby jeszcze zakończenie było satysfakcjonujące i może większa różnorodność lokacji, a tak mamy przez całą grę to samo w trzech różnych tonacjach barwy. Warto zobaczyć same przerywniki, a grę do piachu