MGR2 to jedyny slasher, którego przytuliłbym mocniej od nowej części DMC. Szkoda, że zamiast tego młotki wolą strugać te ciulowatą Bayonettę.
MGR2 to jedyny slasher, którego przytuliłbym mocniej od nowej części DMC. Szkoda, że zamiast tego młotki wolą strugać te ciulowatą Bayonettę.
Ja wbiłem u kolegi, bo nie umiał lamus czelendży zrobić.
Łeee, zobaczyłem że tam chyba już coś koło 2% ma to co to za wyzwanie phi!
Wszyscy spóźnialscy, którzy nie wyrobili się z platyną na poprzedniej generacji.
Ja pyknę i mam chory plan pyknąć w obu wersjach (PS3 i 4), ale po DOOMach
Ciebie to chyba dziewczyna rzuciła i do tego z roboty wyjebali, bo ostatnio coś za dużo (i za szybko) tych platyn wbijasz
I jak tam?
Ja wbiłem, ale trochę zonk, bo nie zauważyłem, że byłem zalogowany na koncie kuzyna
zaczynamy (jeszcze nie próbowałem)
Czwarty nie był zły, opanowałem do perfekcji, Viper ogólnie jest łatwym przeciwnikiem, tylko trzeba być gotowym na kwadrat.
PS. Boję się jak cholera xD
Ten post był edytowany przez Nyjacz dnia: 03 września 2020 - 09:09
Masz platynę w DMCV, więc ten czelendż w Vanquishu to tylko kwestia czasu
Tym bardziej, że absolutnie zakochałem się w gierce. Jeszcze bardziej niż kiedyś!
W sumie 5 czelendży wczoraj wieczorkiem i dziś rano to całkiem niezły wynik, bo widziałem, że z czwartym czysiek męczył się kilka dni. Dodaje mi to trochę otuchy, ale szczerze - nigdy nie wyzbyłem się strachu przed wyzwaniami w grach uznawanymi za naprawdę trudne, a ten challenge 6 obrósł w mityczne szaty cierpienia. Ale chyba to kocham w platynowaniu, no jest to jednak jakaś praca nad swoim umysłem jeśli chodzi o stres i wyzwanie xD
Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak trudno jak w DOOM-ie 2. To najtrudniejsza platyna i najtrudniejsze, co kiedykolwiek zrobiłem w grach, zajęło mi to kilkanaście chyba godzin nauki jednego poziomu, a szczerze to już chcę triumfować i wieczorem napierdalać w Tonego Hawka ze spokojem
Ten post był edytowany przez Nyjacz dnia: 03 września 2020 - 09:38
Jak trudna była platka w Doomie 2 wiem tylko z Twoich relacji, sam nie mam do tego żadnego odniesienia, bo nie próbowałem się w to bawić i nie zamierzam. Natomiast jeżeli chodzi o platynowy dzban w Vanquishu, to owszem, przez ten ostatni czelendż jest on cieżki do zdobycia, nawet bardzo, ale jak dla mnie i tak ciut łatwiejszy niż np. ten z piątego Devila (najtrudniejszy z jakim się spotkałem do tej pory, zwłaszcza że wbijałem go zanim odkryto cheese z Faustem), The Evil Within czy Max Payne 3. Pewnie jeszcze dzisiaj pochwalisz się 100 platynką
Nie wiem, czy opisywałem, ale DOOM 2 ma banalne trofiki oprócz Nightmare w coopie. Ależ by było łatwiej solo
- W coopie respi się w nieskończoność, ale przeciwnicy na Nightmare też się respią w nieskończoność
- Wiele leveli idzie przerushować, zwłaszcza jak faktycznie gramy we dwóch
- Niestety większość leveli przechodziłem sam i to jest dosłownie wojna o centymetry terenu, żeby za 20 rushem przebiec o jedną półkę dalej
- Losowość respienia się demonów
- Dostajemy chore obrażenia
- Ale to wszystko nic przy wisience na torcie, którą jest brak sejwów; Nightmare solo z sejwowaniem w którym się chce momencie byłby banalny
- No to tera połącz te kropki i wyobraź sobie, że jeden level wymaga przejścia solo, bo we dwójkę się zwyczajnie nie da (i nie ma na YT żadnego zapisu walczącego z tą tezą), ma trudny platforming, najgorszych przeciwników w jebniętych ilościach i zmusza do wyuczenia się i przechodzenia dwóch poprzednich leveli za każdym razem jak się zginie - żeby zebrać wyposażenie, bo wyobraź sobie, że na tej planszy jest tylko karabin i strzelba xDDD
Co do DMC5, to ja z Faustem przechodziłem chyba tylko przedostatniego bossa, ale on i tak nie był szczególnie pojebany, ale już nie pamiętam, natomiast wiem, że jeden poziom dało się w 15-stu najtrudniejszych procentach skipnąć, co nie było glitchem, tylko możliwością daną przez twórców, o której chyba nie wiedziałeś.
Anyway, dochodzę do czwartej fali
Co do DMC5, to ja z Faustem przechodziłem chyba tylko przedostatniego bossa, ale on i tak nie był szczególnie pojebany, ale już nie pamiętam, natomiast wiem, że jeden poziom dało się w 15-stu najtrudniejszych procentach skipnąć, co nie było glitchem, tylko możliwością daną przez twórców, o której chyba nie wiedziałeś.
Anyway, dochodzę do czwartej fali
Jak jeden z pierwszych na świecie w DMC5 Minus taki, że wtedy nie było jeszcze żadnych guide'ów (ba, sam na bieżąco tworzyłem własny na YT) ani żadnych oczywistych cheesów, więc momentami było ciężko jak cholera. Wiem o który level Ci chodzi, w którym można było skipnąć kilka walk, ale o tym niestety też wcześniej nie wiedziałem, a to właśnie na nim męczyłem się najdłużej, bo chyba cały dzień
Anyway, dochodzę do czwartej fali
Jeszcze trochę i do ostatniej fali będziesz dochodził z zamkniętymi oczami. A tam... to już niestety są schodki. Powiedziałbym, że zrobienie finałowego czelendża zależy w 40% od nauczenia się na pamięć wszystkich fal (poza ostatnią), w 40% od skilla i 20% od szczęścia (ostatnia fala, jej już się nie da nauczyć). Pamiętam jak walczyłem z tymi dwoma skurwielami na końcu to mi prawie pikała siadła, aż musiałem zapauzować w pewnym momencie, tak mi serducho waliło
Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 03 września 2020 - 10:54
Nie oglądałem jeszcze tego na YT, ale z czego wynika trudność tych dwóch bogeyów? Bo w kampanii na hardzie byli po prostu banalni.
Bo w kampanii miałeś tylko ich, a w czelendżu jeszcze masz mniejszych przydupasów.
Z tego co pamiętam to są znacznie gorsi w czelendżu niż w trybie story. Szybsi, agresywniejsi i nie ma za bardzo gdzie się przed nimi schować, żeby zregenerować życie.
True, i w czelendżu jeszcze chyba jak jeden zginie to drugiemu załącza się mocniejszy agresor, przynajmniej ja miałem takie wrażenie.
Ten post był edytowany przez ACZ dnia: 03 września 2020 - 11:11
W kampanii też tak jest. No ale wierzę, że jest trudniejsi, za niedługo sam się przekonam.
True, i w czelendżu jeszcze chyba jak jeden zginie to drugiemu załącza się mocniejszy agresor, przynajmniej ja miałem takie wrażenie.
Rozumiem, że przynajmniej raz grałeś w rundę piątą w szóstym wyzwaniu?
Heh, dobre pytanie. Wyszło, że coś mi się pojebało, bo nigdy nie doszedłem do piątej rundy, a do czwartej ze skorpionami.
W poprzednim poscie miało być, że jak ma już mało energii, to miałem wrażenie, że bogeyowi załącza się większy agresor, no i to chodziło o rundę 2.
Te 2 Bogeye to ostatni boss z kampanii? Pamiętam jaki byłem kurwa dumny jak ich na Normalu pokonałem .
Ta, ostatni. Do platyny trza było grę na hardzie przejść.
3 fazy ogarnięte, czwarta mnie masakruje na wejściu
Zajebiście się gra
A petów to na czelendż ile jest?
3
To był ten challenge 6???
Obsmarkany, zakichany z zatkanymi uszami i bólem gardła, nafaszerowany strepsilsem, w 3h łącznego gejpleju to jebło i nawet to nie stało obok DOOM 2, DMC5 czy nawet Shadow Warrior 1, lol. Kazek, no myślę, że gdybyś teraz wrócił do gierki to byś zmienił zdanie, zapewne miałeś mniejszego skilla kiedyś, że tak źle wspominasz ten czelendż. Pożyczę od kumpla wersję na PS3, żeby to pyknąć też (tam brakuje mi tylko tego trofika).
To była 2 próba z Bogeyami, najtrudniejsza faza czwarta i nad jej masterowaniem spędziłem najwięcej czasu, a pierwsze trzy całkiem łatwe.
Trochę się spuszczam nad sobą, no ale byłem serio zdygany, a koszmary w giereczkach już przeżyłem, więc myślałem, że czeka mnie apokalipsa i giereczka mnie wyjaśni.
No nic.
Platyna #100: Vanquish