Skocz do zawartości

Zdjęcie

Mass Effect 3

BioWare EA WiiU PS3 X360 PC

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
3491 odpowiedzi na ten temat

#3391 vagrant3 Napisany 10 października 2014 - 13:49

vagrant3

    złoty członek

  • Forumowicze
  • 12 849 Postów:

to ten dodatek z tymi sztywnymi imprezkami u szeparda?


  • 0

#3392 Sotaku Napisany 10 października 2014 - 13:49

Sotaku

    JJ

  • Forumowicze
  • 41 683 Postów:
Są dodatki, które TRZEBA ograć i to jest jeden z nich...to się tyczy większości dodatków z tej serii
  • 0

#3393 lukaszSA Napisany 10 października 2014 - 15:02

lukaszSA

    Overall expert

  • Forumowicze
  • 28 953 Postów:

Kto nie ograł Cytadeli (i innych dodatków) ten nie ograł trylogii


Ten post był edytowany przez lukaszSA dnia: 10 października 2014 - 15:02

  • 0

#3394 szczudel Napisany 10 października 2014 - 15:47

szczudel

    Big Boss

  • Nieaktywni
  • 4 593 Postów:

+1 - kazdy dodatek fabularny jest kanoniczny i tak nalezy je traktować.

 

Kto nie rpzeczytał 1 ksiażki tez nie powinien mówić że doświadczył prawdziwego ME experience.


  • 0

#3395 kowal Napisany 17 października 2014 - 11:41

kowal

    Gracz

  • Forumowicze
  • 5 678 Postów:

da się to obejrzeć bez spojlowania fabuły?

 


  • 0

#3396 lukaszSA Napisany 17 października 2014 - 11:45

lukaszSA

    Overall expert

  • Forumowicze
  • 28 953 Postów:

Nie


  • 0

#3397 kowal Napisany 03 listopada 2014 - 14:32

kowal

    Gracz

  • Forumowicze
  • 5 678 Postów:

wszystko było pięknie dopóki nie wyleciałem z Cytadeli i nie wylądowałem na jakiejś tam placenie. pojeździłem jakiś piździkiem i teraz idę i strzelam. wygląda to na kosmiczną wersje dungeon crawlera z tym, że przyjemności ze strzelania nie odczuwam i co chwila muszę robić loading bo te kiepy co ze mną chodzą co chwile giną... jak tak to dalej wygląda to ja dziękuję.


  • 0

#3398 Stan Napisany 03 listopada 2014 - 14:33

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 207 Postów:

A po co wczytujesz po tym jak oni giną? 


  • 0

#3399 burnstein Napisany 03 listopada 2014 - 14:44

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 124 Postów:

Bo jak oni gina to kowal sobie sam nie radzi i też ginie:cf:


  • 0

#3400 kowal Napisany 03 listopada 2014 - 15:41

kowal

    Gracz

  • Forumowicze
  • 5 678 Postów:

to oni nie giną na zawsze? znaczy się respawnują potem na statku?


  • 0

#3401 Schrodinger Napisany 03 listopada 2014 - 15:59

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 974 Postów:

przecież się wskrzeszają jak wybijesz wszystkich na miejscówce :hmmm: 


  • 0

#3402 Stan Napisany 03 listopada 2014 - 17:15

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 207 Postów:

i tak jest od jedynki :olo: 


  • 0

#3403 kowal Napisany 03 listopada 2014 - 21:27

kowal

    Gracz

  • Forumowicze
  • 5 678 Postów:

  :sciana:


  • 0

#3404 fingus Napisany 04 listopada 2014 - 12:53

fingus

    proud gaymer

  • Moderatorzy
  • 35 906 Postów:
:clown:
  • 0

#3405 vagrant3 Napisany 04 listopada 2014 - 12:57

vagrant3

    złoty członek

  • Forumowicze
  • 12 849 Postów:

:wariat:


  • 0

#3406 lukaszSA Napisany 04 listopada 2014 - 17:32

lukaszSA

    Overall expert

  • Forumowicze
  • 28 953 Postów:

Ach ta jedynka :olo:


  • 0

#3407 Schrodinger Napisany 04 listopada 2014 - 17:34

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 974 Postów:
najpierw bomby, teraz to, istny Dark Souls od Bioware
  • 0

#3408 Rudolf Napisany 04 listopada 2014 - 17:39

Rudolf

    Rumfer

  • Forumowicze
  • 5 738 Postów:
Może Kowal jest fanem Fire Emblem i myślał, że każda gra perm death mieć musi :hmmm:
  • 0

#3409 burnstein Napisany 04 listopada 2014 - 18:53

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 124 Postów:

Zdecydowanie za dużo prawdziwego życia kowal.


  • 0

#3410 kowal Napisany 05 listopada 2014 - 12:35

kowal

    Gracz

  • Forumowicze
  • 5 678 Postów:

jesteś najbliższy prawdy burn...

z drugiej strony lepiej, że dowiedziałem się o tym teraz a nie po 20h gry.

a jeszcze takie techniczne pytanko, czy śmierć pomagiera oznacza, że nie dostanie on exp za tą walkę czy co w tym stylu?


  • 0

#3411 Schrodinger Napisany 05 listopada 2014 - 12:36

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 974 Postów:

nie, to oznacza tylko tyle że sam będziesz musiał ich ubić :reggie:


  • 0

#3412 vagrant3 Napisany 05 listopada 2014 - 12:42

vagrant3

    złoty członek

  • Forumowicze
  • 12 849 Postów:

a jeszcze takie techniczne pytanko, czy śmierć pomagiera oznacza, że nie dostanie on exp za tą walkę czy co w tym stylu?

jeśli grasz na normal czy podobnym casualowym poziomie trudności (a podejrzewam, że tak...), to możesz zupełnie olać to czy giną, co robią, czy dostają expa, czy nie dostają.
  • 0

#3413 lukaszSA Napisany 05 listopada 2014 - 14:10

lukaszSA

    Overall expert

  • Forumowicze
  • 28 953 Postów:

Pomagierów w ogóle można olać. Do niczego się nie nadają. Co najwyżej przydają się ich moce


  • 0

#3414 vagrant3 Napisany 05 listopada 2014 - 14:16

vagrant3

    złoty członek

  • Forumowicze
  • 12 849 Postów:
nie pamiętam dokładnie jak było na insanity w me1, ale w me2 i me3 zwracałem na nich większą uwagę, bo potrafili konkretnie pomóc, szczególnie właśnie mocami.
  • 0

#3415 Schrodinger Napisany 05 listopada 2014 - 14:18

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 974 Postów:

nie pamietam w 2 i 3 ale w jedynce to chyba im wyłączyłem moce i sam odpalałem jak potrzebowałem :hmmm:

edit. ofkoz na insanity ;)


Ten post był edytowany przez Schrodinger dnia: 05 listopada 2014 - 14:18

  • 0

#3416 vagrant3 Napisany 05 listopada 2014 - 14:25

vagrant3

    złoty członek

  • Forumowicze
  • 12 849 Postów:

nie pamietam w 2 i 3 ale w jedynce to chyba im wyłączyłem moce i sam odpalałem jak potrzebowałem :hmmm:
edit. ofkoz na insanity ;)

no tak, była taka opcja i też z tego korzystałem, bo te jełopy automatycznie zbyt dużego pożytku z mocy nie robiły, a jak już coś było potrzebne to się wiecznie u nich ładowało. zabroniłem i sam odpalałem.
  • 0

#3417 Stan Napisany 05 listopada 2014 - 15:17

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 207 Postów:

Ja zawsze jak grąłem to sam im moce odpalałem, bo sami za durni byli :olo: 


  • 0

#3418 Tawotnica Napisany 19 lipca 2015 - 18:54

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 116 Postów:

N-N-N-Necrobump!

 

Skończyłem wreszcie trylogię Mass Effect. Po świetnej dwójce nastawiałem się na delikatny zawód trójką i niestety końcówka mnie na tyle znudziła, że praktycznie przebiegłem przez nią olewając sporą część sidequestów w Cytadeli.

 

Zacznijmy może od tego, że sknocono bezstresową eksplorację galaktyki przez beznadziejne nowe skanowanie i przylatujących żniwiarzy. Ok, latanie po pustawym uniwersum i przeczesywanie planet to nie jest może szczyt osiągnięć symulacji kosmosu (olo), ale marchewka z przypadkowym odkrywaniem jakiejś misji, farmieniem surowców na usprawnienia czy po prostu skompletowaniem zwiedzania danego układu, żeby ładne 100% widniało obok jego nazwy zadziałała całkiem dobrze na mnie i mimo tęsknoty za Mako (tak, jestem jedną z tych trzech osób na ziemi, której się jeżdżenie mako podobało) szybko się polubiłem z tym systemem.

 

Tak a propos Mako – jako, że jestem szczęśliwym posiadaczem zbundlowanego Mass Effect Trilogy, to dostałem parę kodów na DLC w paczce. Między innymi Firewalker DLC. Jaram się tym! :D Różnego rodzaju wehikuły mają moim zdaniem ogromny potencjał w świecie ME. Chętnie bym w przyszłych odsłonach zobaczył więcej tego albo nawet cały spin-off obudowany dookoła maszyn.  Ten cały FW to takie Mako meets Trackmania, czyli dużo skakania po skałach i okazjonalne ucieczki. Nic nadzwyczajnego, ale dla mnie bardzo przyjemne urozmaicenie.

 

W wypadku ME2 m.in. przed takie drobiazgi często siadałem przed konsolę nie tykając nawet głównego wątku, bo struktura gry oparta na zbieraniu drużyny doskonale na to pozwalała. Nie wspominając już o tym, że cała ekipa postaci jest zajebista i każdy wątek poboczny warto było podchwycić.  Swoboda jaką to daje sprawia imo, że Mass Effect 2 jest najlepszą częścią serii.

 

Trójce brakuje elementu zaskoczenia, jakiegoś „wow” na początku. Dwójeczka chociażby przez ogromny skok technologiczny od samego startu przykuwała uwagę. Na mój gust miała też dużo lepszy design miejscówek – pierwsza wizyta na Omega to coś magicznego i od razu było wiadomo, że szykuje się wielka gierca. Za to ME3 zaczynamy na ziemi pierdząc w biurko przy młócce między kolejnymi sterylnymi szaro-szklanymi budowlami i poza cytadelą (też mocno poszatkowaną) nie ma otwartych miejscówek.

 

Dla mnie spory niedosyt też zostawiło, że nie mogłem kontynuować bezpośrednio po zakończeniu ME2 tylko znowu minęło x lat, cała ekipa się rozeszła po kątach i znowu zbieraj ludzi, spotykaj co chwilę starych znajomych etc. Chwilę ostatnio na ten temat z Łukaszem pogadałem i prawda, że musieli coś z dupy wymyśleć na sequel, skoro w poprzedniej części każdy mógł zginąć. Aż by się chciało w tym momencie wersję „director’s cut” całej trylogii bez tych wszystkich wyborów byle by mieć ciągłość załogi. Umówmy się, że to podejmowanie decyzji to pic na wodę i tylko komplikuje porządny rozwój postaci, które to tak naprawdę są siłą napędową siłą gry, a nie scenariusz.

 

Większość bohaterów z dwójki w związku z tym w trójce wypadło mało zadowalająco. Przykładowo Jack i jej przedszkole albo Kanye, broniący załogi naukowców. Waaay to cheesy, man. Jedyny wątek jaki poprowadzono dla mnie w satysfakcjonujący sposób od początku do końca to konflikt Quarianie vs. Geth. Z resztą Tali i Legion to moje ulubione postacie z serii, więc w tym wypadku byłem mocno rozdarty wewnętrznie kogo stronę obrać.

 

Moment z ME3, który mi najbardziej zapadł w pamięć to Tuchanka i wyzwolenie Krogan. Właściwie to od tego wreszcie się gra zaczęła rozkręcać, było wystarczająco epicko i wyraźnie się odczuwało swoje decyzje z poprzedniej części, czyli wszystko tak jak być powinno.  No i Mordin… „someone else might have gotten it wrong”, ugh.

 

Za to Cerberus oraz Illusive Man. Meh. Kai Leng to kandydat na najbardziej zbędną postać w historii giereczek wideo dla dzieci. Od jego wieśniackiego designu, przez czerstwe onle-linery, po jego marginalne znaczenie dla fabuły – nic a nic pozytywnego nie wniósł w grę. Może napisze po prostu, że strona fabularna w ME3 jest mocno nierówna i postawię w tym miejscu kropkę. Każdy ma pewnie swoje ulubione sceny i bohaterów, więc nie ma sensu pisać elaboraty na ten temat.

 

 To teraz gameplay. Jak na serię, którą ludzie lubią określać mianem RPGa sporo elementów RPGowych poza gadaniem z ludźmi i załatwianiem dla nich spraw mogło by być bardziej rozwiniętych. Przez całe trzy części przewija się brak porządnego zarządzania ekwipunkiem i statystykami. Może za dużo gram w chińszczyznę, gdzie więcej czasu spędza się na grzebaniu w tabelkach niż na polu bitwy, ale ME aż się prosi o jakiś lepszy forging i skille. Dwa sloty na mody broni to śmiesznie mało, a przydzielanie punktów umiejętności, mimo że lekko usprawnione względem dwójki nadal nie robi szału.

 

Strzelanie jak to strzelanie – nie moja bajka. Korytarzykowe chowanie się za zasłoną i obrona przed falami przeciwników to taka sama nędza jak The Order czy Bioshock Infinite. To już wolałem półotwarte miejscówki z kaprawą mapką z pierwszej części (+ jeżdżenie w mako, fuck yeah! ;D).

 

Ktoś się czasem wychyla w pogadankach czy offtopach, twierdząc że ME to seria 7/10 (Oranje?) i w sumie ma rację. Jedynka i trójka to takie właśnie siódemkowe gry, oczko wyżej jak ktoś się jara klimatami sci-fi. Dwójkę tylko bym wystawił na piedestał mocną 8 czy 9, bo tam lepiej niż w ME3  wyważono przemianę gierki w corridor shootera.   


Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 19 lipca 2015 - 18:55

  • 4

#3419 oranje Napisany 19 lipca 2015 - 19:23

oranje

    15-2-0

  • Forumowicze
  • 14 113 Postów:

Dobrze pamiętałeś z tym 7/10 ;)

I absolutnie zgadzam się z całym Twoim postem. Ja trylogię kończyłem rok temu i teraz łapię się na tym, że nie pamiętam za bardzo wielu postaci i historii. Z jedynki w zasadzie kojarzę tylko atak na cytadelę... 


  • 0

#3420 Stan Napisany 19 lipca 2015 - 19:45

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 207 Postów:

N-N-N-Necrobump!

 

Skończyłem wreszcie trylogię Mass Effect. Po świetnej dwójce nastawiałem się na delikatny zawód trójką i niestety końcówka mnie na tyle znudziła, że praktycznie przebiegłem przez nią olewając sporą część sidequestów w Cytadeli.

 

Zacznijmy może od tego, że sknocono bezstresową eksplorację galaktyki przez beznadziejne nowe skanowanie i przylatujących żniwiarzy. Ok, latanie po pustawym uniwersum i przeczesywanie planet to nie jest może szczyt osiągnięć symulacji kosmosu (olo), ale marchewka z przypadkowym odkrywaniem jakiejś misji, farmieniem surowców na usprawnienia czy po prostu skompletowaniem zwiedzania danego układu, żeby ładne 100% widniało obok jego nazwy zadziałała całkiem dobrze na mnie i mimo tęsknoty za Mako (tak, jestem jedną z tych trzech osób na ziemi, której się jeżdżenie mako podobało) szybko się polubiłem z tym systemem.

 

Tak a propos Mako – jako, że jestem szczęśliwym posiadaczem zbundlowanego Mass Effect Trilogy, to dostałem parę kodów na DLC w paczce. Między innymi Firewalker DLC. Jaram się tym! :D Różnego rodzaju wehikuły mają moim zdaniem ogromny potencjał w świecie ME. Chętnie bym w przyszłych odsłonach zobaczył więcej tego albo nawet cały spin-off obudowany dookoła maszyn.  Ten cały FW to takie Mako meets Trackmania, czyli dużo skakania po skałach i okazjonalne ucieczki. Nic nadzwyczajnego, ale dla mnie bardzo przyjemne urozmaicenie.

 

W wypadku ME2 m.in. przed takie drobiazgi często siadałem przed konsolę nie tykając nawet głównego wątku, bo struktura gry oparta na zbieraniu drużyny doskonale na to pozwalała. Nie wspominając już o tym, że cała ekipa postaci jest zajebista i każdy wątek poboczny warto było podchwycić.  Swoboda jaką to daje sprawia imo, że Mass Effect 2 jest najlepszą częścią serii.

 

Trójce brakuje elementu zaskoczenia, jakiegoś „wow” na początku. Dwójeczka chociażby przez ogromny skok technologiczny od samego startu przykuwała uwagę. Na mój gust miała też dużo lepszy design miejscówek – pierwsza wizyta na Omega to coś magicznego i od razu było wiadomo, że szykuje się wielka gierca. Za to ME3 zaczynamy na ziemi pierdząc w biurko przy młócce między kolejnymi sterylnymi szaro-szklanymi budowlami i poza cytadelą (też mocno poszatkowaną) nie ma otwartych miejscówek.

 

Dla mnie spory niedosyt też zostawiło, że nie mogłem kontynuować bezpośrednio po zakończeniu ME2 tylko znowu minęło x lat, cała ekipa się rozeszła po kątach i znowu zbieraj ludzi, spotykaj co chwilę starych znajomych etc. Chwilę ostatnio na ten temat z Łukaszem pogadałem i prawda, że musieli coś z dupy wymyśleć na sequel, skoro w poprzedniej części każdy mógł zginąć. Aż by się chciało w tym momencie wersję „director’s cut” całej trylogii bez tych wszystkich wyborów byle by mieć ciągłość załogi. Umówmy się, że to podejmowanie decyzji to pic na wodę i tylko komplikuje porządny rozwój postaci, które to tak naprawdę są siłą napędową siłą gry, a nie scenariusz.

 

Większość bohaterów z dwójki w związku z tym w trójce wypadło mało zadowalająco. Przykładowo Jack i jej przedszkole albo Kanye, broniący załogi naukowców. Waaay to cheesy, man. Jedyny wątek jaki poprowadzono dla mnie w satysfakcjonujący sposób od początku do końca to konflikt Quarianie vs. Geth. Z resztą Tali i Legion to moje ulubione postacie z serii, więc w tym wypadku byłem mocno rozdarty wewnętrznie kogo stronę obrać.

 

Moment z ME3, który mi najbardziej zapadł w pamięć to Tuchanka i wyzwolenie Krogan. Właściwie to od tego wreszcie się gra zaczęła rozkręcać, było wystarczająco epicko i wyraźnie się odczuwało swoje decyzje z poprzedniej części, czyli wszystko tak jak być powinno.  No i Mordin… „someone else might have gotten it wrong”, ugh.

 

Za to Cerberus oraz Illusive Man. Meh. Kai Leng to kandydat na najbardziej zbędną postać w historii giereczek wideo dla dzieci. Od jego wieśniackiego designu, przez czerstwe onle-linery, po jego marginalne znaczenie dla fabuły – nic a nic pozytywnego nie wniósł w grę. Może napisze po prostu, że strona fabularna w ME3 jest mocno nierówna i postawię w tym miejscu kropkę. Każdy ma pewnie swoje ulubione sceny i bohaterów, więc nie ma sensu pisać elaboraty na ten temat.

 

 To teraz gameplay. Jak na serię, którą ludzie lubią określać mianem RPGa sporo elementów RPGowych poza gadaniem z ludźmi i załatwianiem dla nich spraw mogło by być bardziej rozwiniętych. Przez całe trzy części przewija się brak porządnego zarządzania ekwipunkiem i statystykami. Może za dużo gram w chińszczyznę, gdzie więcej czasu spędza się na grzebaniu w tabelkach niż na polu bitwy, ale ME aż się prosi o jakiś lepszy forging i skille. Dwa sloty na mody broni to śmiesznie mało, a przydzielanie punktów umiejętności, mimo że lekko usprawnione względem dwójki nadal nie robi szału.

 

Strzelanie jak to strzelanie – nie moja bajka. Korytarzykowe chowanie się za zasłoną i obrona przed falami przeciwników to taka sama nędza jak The Order czy Bioshock Infinite. To już wolałem półotwarte miejscówki z kaprawą mapką z pierwszej części (+ jeżdżenie w mako, fuck yeah! ;D).

 

Ktoś się czasem wychyla w pogadankach czy offtopach, twierdząc że ME to seria 7/10 (Oranje?) i w sumie ma rację. Jedynka i trójka to takie właśnie siódemkowe gry, oczko wyżej jak ktoś się jara klimatami sci-fi. Dwójkę tylko bym wystawił na piedestał mocną 8 czy 9, bo tam lepiej niż w ME3  wyważono przemianę gierki w corridor shootera.   

Nie.

 

 

:cf: 


  • 2



Inne z tagami: