Skocz do zawartości

Zdjęcie

Skate - Recenzja


  • Zaloguj się by odpowiedzieć
4 odpowiedzi na ten temat

#1 Nyjacz Napisany 13 grudnia 2010 - 23:42

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:
Hmm, spoglądając na poprzednie tematy "recenzje" widzę, że Ryan i spółka słusznie wytykają innym błędy. Dam Wam więc reckę Skejta sprzed półtora roku - chcę poznać Ryanowskie opinie. To sprzed sprzed naprawdę półtora roku (do teraz CIĄGLE pisałem) i zdaję sobie sprawę, że kilku przecinków tutaj brakuje. A nawet więcej, bo wtedy nie znałem jeszcze zasad poprawnej interpunkcji tak szczegółowo, jak teraz.

Znasz to na pewno, bo nie ma miasta, w którym by Ich nie było. Idziesz sobie spokojnie miastem pod błękitnym niebem. Obserwujesz i słuchasz przechodniów, którzy ciągle gdzieś się spieszą, kłócą i każdy martwi się o siebie. Jest jednak mimo wszystko cisza. Wokół Ciebie jednak coś zagłusza tę ciszę. Trzaski. To Oni. Działają Ci na nerwy, ale jakby spojrzeć z drugiej strony – przechodnie też są Ich wrogami. Jesteś przechodniem. A to Oni. Skaterzy. Skate jest po prostu grą, w której przekonasz się, że nie tylko deskorolkowcy uprzykrzają życie reszcie ludzi, a vice versa.

Seria Tony Hawk miała znakomity początek, bo cztery pierwsze części były czymś niesamowitym. “Arcade’owość” tej gry miała swojego wroga, z którym jednak bardzo się polubiła – skill i ogólna trudność gry. Jeśli wiecie jaki seria odniosła sukces, wiecie pewnie jak bardzo się stoczyła. Teraz się jakoś ratuje (Tony Hawk: Ride), ale my tu nie o tym. Pamiętacie jak wspomniałem, że ta seria jest bardzo arcade’owa? Macie pewnie trochę wyżej napisane. No dobra, zaczynamy. Electronic Arts pozazdrościło sukcesu firmie Noversoft i tak powstał… nie, nie Chocapic, ale Skate – gra stawiająca na realizm (a nie zajebistość), która przebiła serię Tony Hawk (tej w obecnej formie, bo gier z podtytułem “Pro Skater” nic nie przebije). Wiecie jak bardzo jest to dobra gra? Na tym na końcu, w środku i między tymi dwoma w recenzji. Ale powiedzieć muszę już, że lepiej chyba być nie mogło.

Główny bohater – bardzo dobry skater – na początku gry ma wypadek. Siła z jaką uderza w niego autobus jest tak ogromna, że operacja plastyczna jest nieunikniona. Oczywiście to tylko wymówka rozbudowanego kreatora postaci. Możemy zmienić twarz, włosy, nos, ich kształt itp. Budowa ciała i wysokość postaci oczywiście w zestawie. A jako “frytki do tego” postać ubieramy i… tak, zgadliście. Możemy złożyć swoją deskę. Na początku mamy bardzo mało pieniędzy, po kilku zadaniach jednak zmienia to się diametralnie. Do tego dochodzi fakt, że zdobywamy sponsorów, którzy za darmochę dają nam rzeczy, ale o tym później. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie żeby nasza postać była dresem ze spodniami z krokiem, które zahaczają o krawężnik. Można też zrobić punka albo po prostu zwykłego chłopka z “własnym stylem”. Możliwości może nie są ogromne, ale nikt nie może zarzucić grze słabego edytora postaci.

Teraz do roboty – danie główne. O co chodzi w grze? Jak myślicie – o co może chodzić w grze traktującej o deskorolce? No, o czesanie tricków rzecz jasna! A wraz z nimi wykonujemy przeróżne, często dziwne zadania. Na początku jesteśmy mało znanym skaterem, który chce się pokazać w jak najlepszy sposób. Później już z górki, robimy misje dla czasopism (SkateBoard Mag i Thrasher) polegające najczęściej na wykonaniu jakiegoś określonego tricku na określonym terenie. Są też zadanka typu “deathrace”, w którym jak sama nazwa wskazuje – ścigamy się z kilkoma przeciwnikami w naprawdę niebezpiecznej prędkości. “Jam” to cykl, w którym w odpowiednim czasie trzeba wyczesać takie trikolce, że sumą punktów musimy być bardziej zajebiści od innych. I tak dalej. Nudne? Zależy oczywiście dla kogo, ale mnie gra nie usypiała i zadania robiłem z wywieszonym jęzorem. Każda róża ma kolce rzecz jasna i tu niestety kolce są strasznie ostre. Kurde no, często zadania farbują Ci twarz na czerwono, Ty zaczynasz rzucać padem i… no właśnie, biedny pad. Gra po prostu denerwuje. Oczywiście pchanie akcji do przodu jest przyjemne, ale niestety przez pewną rzecz (o której mowa nieco później, niżej i przez płot) wykonanie niektórych zadań opiera się o szczęście. Na samym końcu gry gdy nasz penis jest naprawdę długi, znają nad wszyscy dookoła a słowo “lama” idzie w niepamięć, trafiamy na okładki dwóch czasopism wcześniej wymienionych. I to jest właśnie cel gry – robimy zadania aż dostaniemy się na covery. Proste i logiczne. Każde z tych zadań powiększa nasze kieszenie o kilka dolarów (żadne kilka, o kilkadziesiąt, kilkaset lub więcej), a co “trochę” zadań zyskujemy sponsorów i za friko możemy brać rzeczy (ubrania, decki, trucki) ze skateparku. Fabuła jest poprowadzona po prostu dobrze.

I najważniejsza rzecz teraz a mianowicie – system wyrywania gałek ocznych przechodniów, których szokuje to co robimy. Lewa gałka to poruszanie się naszym avatarkiem. Druga to tricki. Tu jest mała rewolucja, bo zamiast naciskać przycisków, robiąc ruchy gałeczką dochodzimy do klejenia różnych sztuczek. Gałkę w dół, po czym pociągnąć w górę to ollie – podstawowy trick. To samo, ale drugim ruchem niech będzie ciut w prawo – kickflip. Pociągnąć go trochę dłużej – double kickflip. Dodać do tego nachylenie lewej gałki w lewo – double kickflip 360. To są flipy, czyli tricki polegające na obracaniu deską. Takich rzeczy tłumaczyć nie powinienem, ale powiedzmy, że moje prywatne zboczenie. L2/LT i R2/RT to odpowiednio chwycenie deski lewą i prawą ręką. To są graby. Zostały tricki, na które nie ma przycisku, którymi je robimy - grindy. Wskakujemy na poręczę, kant krawężnika i jazda. Drogi Czytelniku. Nie wiem jak to brzmi, ale gdy sobie przypomnę pierwszą minę jak chwyciłem pada do ręki i obczaiłem ten system – to jest bezcenne. EA są po prostu mistrzami i nie wiem czy dało się to zrobić lepiej, nie obchodzi mnie to. Ważne, że zrobili coś rewelacyjnego i bardzo grywalnego. Ma to swoją wadę, bo często nie wychodzą nam takie tricki jakie byśmy chcieli żeby nam wyszły. Ale wiecie co? To samo jest na desce w życiu realnym, więc ten element jest usprawiedliwiony, Jasne, że to gra i powinno być łatwiej, no ale cóż – Elektronicy przygotowali coś co podlatuje pod symulator i tak to musimy odbierać.

Szkoda tylko, że tu znowu robi się mały szkopuł – gra jest niewykorzystanym potencjałem. Oczywistym jest, że system tricków przeszedł najśmielsze oczekiwania i ciągnie to za sobą nie tak fajne misje. Gra powinna być dłuższa i same zadanka powinny cieszyć bardziej. Nie mówię tu o zrobieniu z gry Jastrzębia. Nie, nie chcę tu bicia przechodniów i zadań polegających na grindach na słoniach (bo takie w konkurencji się zdarzały). Twórcy stawili na realizm nie tylko systemu tricków, ale i zadań – cóż, nie mam nic do gadania, ale nie obraziłbym się gdyby tych drugich było więcej a same były nieco ciekawsze i bardziej emocjonujące. Co by tu jeszcze dodać, co? Że gra ma bardzo ładne udźwiękowanie? Tak, ma. Kawałki takie jak “Band of Horses – The Funeral” czy “Cheap Trick – Surrender” znakomicie pasują do gry. Że gra jest ładna? No, jest ładna, ma fajny efekt podlatujący pod “fisheye” i fajne niebiesko-białą kolorystykę. Oczywiście nie jest to objawienie, w swoim czasie tytuł też pod względem graficznym nim nie był, ale jest ładnie. Szkoda, że drzewa takie obrzydliwe. Zapomniałem dodać, że gra oferuje całe miasto do dyspozycji, więc dodaję. Uwaga. Gra oferuje całe miasto do dyspozycji. Jedziemy gdzie chcemy, kiedy chcemy. I jest ładnie. Fajny design, dużo dobrych miejscówek i… mało przechodniów. Taki raj dla skaterów – mało zrzędzących ludzi. Ale czasem i tak zdarza się wrąbać w jakiegoś. No i te cholerne samochody…

Dla kogo ta gra? Na pewno dla amatorów deskorolki. Co z pozostałymi? Cóż, mnie piłka nożna nie interesuje ani trochę więc i FIFA jest dla mnie grą beznadziejną. Wydaje mi się jednak, że Skate jest taką, która nawet jeśli nie podejdzie każdemu to na pewno każdego zaciekawi. Pal licho, że większość graczy z deską ma tyle wspólnego co piernik do wiatraka. Skate jest po prostu dobrym, ładnym i fajnie udźwiękowanym tytułem. Poza tym jest grą, którą wziąłbym na bezludną wyspę. Jasne, że zadania się kończą. Ale śmigać po skateparkach i ulicach można w nieskończoność i za każdym razem cieszy to tak samo. No i jest to giera, w której skilla można ćwiczyć aż do us… aż do śmierci no! Polecam.

Plusy: tricki, ładna grafika, miasto, muzyka
Minusy: niedokładność tricków (?), zadania za mało emocjonujące
Ocena: 8.5 Dla skate’ów i graczy rzecz jasna.

* Jest też tryb multi. Można oglądać powtórki innych graczy, śmieszne video’a i foty. No i wjechać razem do skateparku i zagrać np. w S.K.A.T.E. Warty wspomnienia tryb, więc wspominam. In plus.
  • 0

#2 Ryan Napisany 14 grudnia 2010 - 00:41

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:
"To sprzed sprzed naprawdę półtora roku" - zaczyna się świetnie. :clown:

Znasz to na pewno, bo nie ma miasta, w którym by ich nie było. Idziesz sobie spokojnie miastem pod błękitnym niebem. Obserwujesz i słuchasz przechodniów, którzy ciągle gdzieś się spieszą, kłócą i każdy martwi się o siebie. Jest jednak mimo wszystko cisza. Wokół Ciebie jednak coś zagłusza tę ciszę. Trzaski. To Oni. Działają Ci na nerwy, ale jakby spojrzeć z drugiej strony – przechodnie też są ich wrogami. Jesteś przechodniem. A to Oni. Skaterzy. Skate jest po prostu grą, w której przekonasz się, że nie tylko deskorolkowcy uprzykrzają życie reszcie ludzi, a vice versa.


Matko, jaki pseudonatchniony tekst. Jeśli chcesz podkreślić, że chodzi o *kogoś*, użyj emfazy w postaci pogrubienia lub pochylenia, ale nie kapitalizuj zaimków. Poza tym wszystkie błędy formy wynikają z niezdecydowania autora albo z problemu ze znalezieniem perspektywy z której się pisze.

Miasto kojarzy mi się ze wszystkim, tylko nie z błękitem nieba. Smog, hałas, irytujący przechodnie, obciachowe reklamy - to wszystko jest dla mnie esencją miasta. Błękitne niebo i skąpane w słońcu widoki zdecydowanie nie kojarzą mi się z terenem silnie zurbanizowanym. Pierwszy błąd to zatem wytrącenie mnie z atmosfery już w drugim zdaniu.

Dalej masz masę błędów logicznych i niespójności w opisywanej historii. Opisujesz dźwięki i wyraźnie podkreślasz, że wiesz co to za jedne, by po chwili napisać, że panuje cisza. Następne zdanie to takie "WTEM!" z komiksów Janusza Christy. Może i sprawdza się w przygodach Kajko i Kokosza, ale niespecjalnie pasuje w takim litym tekście. Tym bardziej, że powstaje tekst na modłę. Jest głośno. Ale cicho. Ale... głośno? Mindfuck! Gonna shit some bricks!!!

Zdanie o "patrzeniu z drugiej strony" jest kompletnie z biodra. Ustalasz narrację z pierwszej osoby po czym zaczynasz się sam ze sobą kłócić. Do tego robisz to nieskładnie: skoro już tak gęsto piszesz "ich", "oni" to trzymaj się tej maniery i pisz o "ich stronie" a nie "drugiej stronie". W przeciwnym wypadku takie gęste zaimkowanie przestaje być odbierane jako figura stylistyczna i zaczyna razić jak błąd powtórzeniowy.

Pierdnięcia typu "jesteś przechodniem" są uciążliwe. Nie starasz się trzymać tempa opowieści (jedno zdanie długie opisowe i nagle bęc! taki krótki pierd; i od nowa...), więc nie pomagają Ci w wyznaczaniu rytmu i wyglądają jak niedokończone zdania, rażąc strasznie. Absolutnym jednak fuckupem jest ostatnie zdanie, w którym nagle z natchnionej narracji przechodzisz w jakiś niegramatyczny opis gry. Pomijając nawet moją awersję do form "umyłem plecy, a nawet dupę" i "jestem wysoki, a nawet wręcz przeciwnie", vice versa użyłeś tam błędnie.

Strrrraszny przerost formy nad treścią. Nie podoba mi się burzenie czwartej ściany w pierwszym akapicie, ale doceniam wysiłek. Rzecz w tym, że ten dialog z wnętrza jest napisany słabo. Dalej jest już o niebo lepiej, bo piszesz na temat Ci znany - o grze. Trochę przecinków faktycznie brak, kilka błędów stylistycznych też się trafiło. Jak dla mnie - tak sobie. IRL pewnie pierwszy akapit by mnie zmęczył i nie doczytałbym do końca. ;)
  • 0

#3 Kradziej Napisany 14 grudnia 2010 - 15:44

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

mnóstwo słów

I to wszystko, drogie dzieci, składa się na wasz odbiór słowa pisanego - nawet, jeśli tego nie zauważacie.
:P
  • 0

#4 Light Napisany 18 grudnia 2010 - 09:37

Light

    Simulacrum

  • Forumowicze
  • 646 Postów:

Następne zdanie to takie "WTEM!" z komiksów Janusza Christy. Może i sprawdza się w przygodach Kajko i Kokosza, ale niespecjalnie pasuje w takim litym tekście.

Kurwens, Ryan, "WTEM!" to z "Tytusa...", a nie z komiksów Christy ;]
  • 0

#5 Ryan Napisany 18 grudnia 2010 - 15:52

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:

Kurwens, Ryan, "WTEM!" to z "Tytusa...", a nie z komiksów Christy ;]

Faktycznie. PRZEPRASZAM! :cry:
  • 0