Złamał mi serce ten Jak II.
Pierwsza gra była cudna: miała super lokacje i piękne animacje. Pomysł z kompletną zmianą klimatu w dwójce? Dla mnie genialny. Od początku dzieje się coś ciekawego: jest tajemnica (co knuje baron Praxis z Metal Headami?), są ciekawe postaci, są wydarzenia.
Problem w tym, że ta gra chyba... ciągnie. Aż po kule.
Może jestem ułomny, ale poruszanie się pojazdami jest koszmarne. Są strasznie powolne, kompletnie niesterowne i jak już czymś w nie walniemy, to obraca nas w przeciwnym kierunku. Na dodatek miasto to w gruncie rzeczy zbiór korytarzy, inni kierowcy latają jak debile. Zero frajdy. Ba, ujemna frajda.
Skakanie wciąż jest super, ale jest go bardzo mało. To poważnie nie jest platformówka, tylko coś, co zwykliśmy nazywać "action adventure".
Strzelanie byłoby spoko gdyby się, kuchnia, dało chociażby lockować na wrogach. Kamera jest strasznie blisko Jaka (tak, można sobie oddalić, ale to i tak za daleko), więc słabo widać, co dzieje się na polu bitwy, wrogów od cholery, a sensownej celowności żadnej. W praktyce korzystam z możliwości podskoczenia i zrobienia kręcioła przy jednoczesnym strzeleniu z żółtego karabinu, ale to taktyka zawodna, tania i niedająca żadnej radochy. A punkty kontrolne porozmieszczano rzadko, więc nawet głupi błąd potrafi wrócić gracza do początku poziomu.
I nagle dostałem w jednej misji deskorolkę i kazali mi wyczesać kilkanaście tysięcy punktów w trickach, kiedy ja ledwo umiałem wjechać tym na rurę do grindowania.
Gra jest ambitna - ma sporo stylów rozgrywki - ma super historię, postaci i klimat, na dodatek była bardzo odważnym krokiem ze strony Naughty Dog... ale nie chce mi się w to grać. Wczoraj przelazłem dwie misje: w jednej musiałem jeździć po mieście i szybko przewozić kolesi z miejsca na miejsce. Proste, przy drugim podejściu mi się udało, ale dużo stresu i nieprzyjemnych emocji. No i się nawkurzałem na kontrolę pojazdami. Potem dostałem karabin maszynowy i misję przebicia się przez sporą ilość Metal Headów. Umarłem kilka razy bo "cholera jakim cudem on się znalazł z tyłu?!" i wyłączyłem konsolę. Zero funu, mnóstwo frustracji.
Mój mózg jeszcze próbuje sobie wmówić, że może to moja wina, może to wszystko jest super, ale nie zauważyłem na padzie przycisku, który włączałby dobrą grę czy coś. Poważnie wierzyłem w ten tytuł, bo kocham Daxtera na PSP, kocham Jak & Daxter, a kiedyś grałem w Jaka 3 i o ile też był dziwny, tak czas spędziłem miło. Ale Jak II mnie zaczyna po prostu odrzucać.
Złamał mi serce, bęcwał jeden.
nic dodać, nic ująć
Ja za czasów ps2 miałem dokładnie takie same odczucia. J&D 1 to dla mnie jedna z gier mojego życia, zawsze i wszędzie będę ją wspominał jako jedną z najimilszych chwil przy konsoli. Z Jak2 spędziłem może 10 % i zaraz sprzedałem, ta gra to coś strasznego, do tego stopnia zraziłem się do serii, że nawet Jaka3 nie odpaliłem. Za to Daxter na PSP to znów powrót do korzeni, owszem trochę jazdy po mieście było, ale to okazjonalnie i bez frustracji, esencją były misje platformowe, jak dla mnie to jedyny pełnoprawny spadkobierca J&D.