screen z http://www.gameinformer.com
screen http://www.ign.com
Wiadomo z oficjalnego stanowiska Sony, że Loco Roco wyjdzie w lacie obecnego roku. Będzie w 100% exclusivem na konsolkę PSP przez co Sony nie kryje, że poprzez sprzedaż tego tytułu oczekuje poprawy sytuacji PSP na rynkach w USA i EU.
w skrócie:
W Loco Roco kierujemy grupą olinków okrąglinków, wydających się być potomkami żelowych misiów z koszmaru jakiegoś japońskiego reżysera horrorów klasy B.
Całość zabawy ma na celu przemierzenie z góry zaplanowanych plansz. Podobnie jak w grze Mercury liczy tu się czas oraz ilość "płynu" ( w przypadku Loco Roco są to żywe galaretki), która dotrze do końca. Później następuje naliczanie punktów i wynik.
Jeżeli wydaje się wam że to wszystko, miło się rozczarujecie. Autorzy dorzucili całą masę urozmaiceń jak różne przeszkadzajki, sekretne itemy do zebrania po planszy itp.
Asortyment plansz do przejścia zaczyna na się prostych łąkach gdzie trzeba skakać z kwiatka na kwiatek, aż po skaliste góry czy dżunglę z wiszącymi mostami i gałęziami drzew. Dla każdego coś miłego.
Co już teraz wyróżnia tą grę od całej masy mercuro-podobnych gier? To że design jest bardzo japoński. Jeszcze bardziej to czuć niż w porównaniu z tytułami typu Katamari Damacy czy Vib Ribbon. Nie ukrywam, że takie było zamierzenie autorów i chwała im za to. Kolorowa grafika 2d w połączeniu z genialną animacją całego stworzonego świata i typowym dla gier japońskich feelingiem rozgrywki powoduje bardzo ciekawe wrażenie. Praktycznie nie sposób się nie uśmiechnąć widząc jak żelki skaczą, śmieją się, śpiewają na okrągło (dosłownie i w przenośni). No ale przejdźmy do najważniejszego.
Jak wygląda mechanizm rozgrywki?
Poprzez wciskanie przycisków R i L "przechylamy" całą planszę, przez co nasi żelowi bohaterowie zaczynają się toczyć w wybraną przez gracza stronę. Nabierając prędkości zaczynają śpiewać, przeskakiwać nad przeszkodami i tym podobne rzeczy. Czyli wszystko co potrafią kawałki galarety, kiedy zajmą się nimi spece od marketingu:D
Lecz to nie jest wszystko czego można się po nich spodziewać. W momencie kiedy jesteśmy zbyt duzi żeby przecisnąć się przez wnękę w ścianie, odpowiednim przyciskiem rozdzielamy jednego, dużego okrąglinka na kilkadziesiąt małych. Po przepchaniu naszych galaretorawych 4 liter przez zwężenie, zcalamy się i możemy kontynuować przygodę.
Analogicznie kiedy jesteśmy zbyt mali, żeby pokonać jakąś przeszkodę, z pomocą przychodzą rosnące tu i ówdzie owoce, po zjedzeniu których zwiększamy objętość. Z jednej strony daje nam to oczywiste profity, z drugiej wymusza o wiele więcej uwagi ze strony gracza. Chwila nieuwagi i możemy nie zapanować nad rozpędzonym gigantem. O dotarciu na czas do mety nie muszę wspominać.
Już teraz widać że Loco Roco będzie kartą przetargową Sony na najbliższe miesiące po premierze. Do tego co napisałem dorzucie świetną z jajem muzykę oraz rozbrajające piosenki śpiewających żelków, a ujrzycie tytuł który już dziś może zdominować wasze umysły. Osobiście jestem bardzo rad Sony, że promuje tego typu ekstrawaganckie gry na swoje konsole. Nie do pomyślenia wydaje się fakt, iż konkurencja czyli Nintendo przespało okazję do zrobienia tak genialnego tytułu jak Loco Roco. Gry której założenia aż prosi się o obsługę Rysika oraz możliwości jakie daje podwójny ekran DS. A tak, wracając do rzeczywistości, na PSP szykuje się prawdziwy Must Have Title.
Następca dumnego kroku Sony w kierunku gier stawiających na pomysł, nie na oprawę.
Trailer Loco Roco Screeny z gry