Mam nadzieję, że jutro przyjdzie bo właśnie skończyłem Diablo III.
Fabułę? No to łap się za tryb przygodowy i szczeliny.
Pewnie tak właśnie będzie ale najpierw trzeba skończyć The Evil Within, Wolfenstain The New Order i Infamous Second Son.
Mam nadzieję, że jutro przyjdzie bo właśnie skończyłem Diablo III.
Fabułę? No to łap się za tryb przygodowy i szczeliny.
Pewnie tak właśnie będzie ale najpierw trzeba skończyć The Evil Within, Wolfenstain The New Order i Infamous Second Son.
Jestem w dziesiątym rozdziale,lokacje świetne,z czasem troche wiecej walki, fabuła przyzwoita. Cholernie trudno mi się oderwać,jedyne czego mi brakuje to zagadki. Świetna gra.
Rozwiązuj sudoku między rozdziałami działajac wedle założenia, że nie możesz przejść dalej jeśli nie rozwiążesz
Jedyn! J E D Y Y Y Y N n n n n Jedyn, czytasz to ???
TEW to potwierdzony mesjasz horrorów aka "świetna gra".
Ciekawe czy D pozwoli Ci zagrać
Kazuo, krotkie pytanie, licze na krotka odpowiedz.
Czy TEW jest Mesjaszem horrorowych giereczek ?
Jedno jest dla mnie pewne - od czasu pierwszego Dead Space nie było na konsolach tak dobrego horroru.
O, tutaj juz zaczynasz mowic z sesnem wiec moze Twoja opinie wezme pod uwage jak skonczysz
Ja juz obiecalem Neyowi ze do jego wyjazdu grzmocimy w Destiny, na znak zaloby po jego wyjezdzie kupie wreszcie Evila Teraz bym nie mial zcasu a wiadomo, w takie gierki najlepiej wsiaknac a nie grac po 30 min. Ale na maksa mi sie go chce!!!!!!!!!!!!!!!!!
POPULARNY POST!
7 skończonych rozdziałów, 7 godzin na liczniku, 2 grube odciski na paluchach, 1 spocona koszula i 1 osikane gacie - oto moje statystyki po dzisiejszym graniu w The Evil Within. Już teraz wiem, że ten maraton nie odbije się dobrze na mojej psychice. Próbowałem zrobić sobie krótką drzemkę, ale po zgaszeniu światła wszystkie cienie nagle zaczęły wyglądać tak jakby zaraz miały się na mnie rzucić. Idąc po ciemku do kibla skradałem się na paluszkach, żeby nie zaalarmować żadnego przeciwnika. Natomiast mięso na moim spaghetti najpierw jakoś dziwnie się poruszało, a później samo próbowało mnie zjeść (już więcej nie kupię mielonego w Biedronce!). No... fajnie było być przy zdrowych zmysłach
Powiem to wprost - nie ma żadnego mesjasza horrorów. To miano bardziej należy się pierwszej części Dead Space, od której to premiery przecież nie minęło tak wiele czasu. Nie ma najstraszniejszej gry tej dekady, bo szczerze mówiąc bardziej bałem się przy pecetowej Amnesii. A co w takim razie jest? No więc jest sk*rwysyńsko klimatyczny, niesamowicie brutalny i genialnie zaprojektowany survival. Ile tu jest juchy, ile walających się wszędzie flaków, ile naprawdę chorych i z pomysłem wykonanych motywów straszących... osoby o słabszych nerwach proszone są o sprzedanie konsoli i kupienie sobie Wii U
Gameplay to jak dla mnie wypisz-wymaluj The Last of Us, tylko w bardziej hardkorowej wersji i bez pałętającej się pod nogami nastoletniej smarkuli. Mamy więc przygodówkę z wymieszanymi elementami skradanki i strzelaniny, gdzie również sporą rolę odgrywa eksploracja lokacji. "Survival" to tutaj słowo-klucz i absolutnie nie zmienia tego fakt, że z czasem zabawa w podchody zamienia się bardziej w spektakl pękających czaszek i urywanych kończyn. Tak, im dalej w las, tym więcej strzelania, jednak mimo to i tak cały czas musimy liczyć się z każdym wystrzelonym pociskiem oraz z każdą użytą apteczką. Amunicji jest naprawdę mało, a gra zmusza nas do efektywnego wykorzystania przewagi jakie daje nam otoczenie. Sami przeciwnicy może i są tępi jak 2 kilo cementu, ale nadrabiają siłą oraz wytrzymałością - wystarczy kilka szlagów i kończymy dusząc się w fontannie własnej krwi. To kolejny plus gry - jest trudna, nie ma mowy o graniu na pałę i wesołym rzyganiu ołowiem na wszystkie strony, trzeba być cały czas czujnym, gdyż śmierć czai się za każdym rogiem.
Design niszczy wszystko, od czasu pierwszego Silenta nie widziałem równie ohydnych i wywołujących ciary na plechach lokacji. Zapomniana przez Boga wiejska osada (ta z RE4 to przy tym wesoły Disneyland), szpital dla obłąkanych, mroczne katakumby i kilka innych przyjemnych miejscówek, które każdemu zapadną na długo w pamięci. Krew pięknie zdobi ściany i podłogę, wszystko pokrywa niewyobrażalny syf, a woń powoli następującego rozkładu momentalnie wypełnia nam płuca. Przez większość czasu wędrujemy samotnie, a nasz bohater odzywa się niewiele, co tyko dodatkowo potęguje wisielczą atmosferę. No i te pomysły na strasznie... Resident Evil, Dead Space czy nawet Fatal Frame mogą co najwyżej pomarzyć o takich cudach jakie się tu dzieją. Bieganie po lokacjach, gdzie co chwila znikają nam za plecami drzwi, korytarze zalewają wodospady juchy, z sufitu spadają na nas kładki z kolcami; starcia z niewidzialnymi przeciwnikami, którzy materializują nam się przed samym ryjem (jest na nich sposób, ale odkryć trzeba go samemu), czy walka z jednym z bossów, notabene przypominającym miks wielkiego pająka, z Samarą z The Ring... to są rzeczy, które na pewno wiele razy będą mi się śnić po nocach. A jest tego wiele, WIELE więcej. Nawet wydawałoby się takie niepozorne duperele jak chociażby ekrany podczas wczytywania wywołują tutaj gęsią skórkę (odwrócenie na chwilę głowy, a później ponowne zerknięcie na ekran może skutkować zawałem ). Powiem krótko - nie ma na tej (ani na poprzedniej) generacji drugiej tak klimatycznej gry. Najbliżej chyba było Shadows of the Damned, ale w porównaniu do TEW to i tak jest wieczorynka.
Co mnie wkurza? Przekombinowana kamera podczas celowania (widok znad barku sprawdziłby się lepiej), ciut zbyt dużo loadingów, no i grafika, która na pastgenach wygląda raczej jak kaszanka z cebulką... po strawieniu i wydaleniu oczywiście Tekstury są w tragicznie niskiej jakości (przypominają się beztroskie czasy giercowania na pleju 2), no i ta kolorystyka... że niby w RE6 było mało widać? Tutaj jest gorzej. O chamskich czarnych pasach na górze i dole ekraniu już nawet nie wspominam. Ale to są generalnie rzeczy, które po wciągnięciu się grę przestają mieć większe znaczenie. Najważniejsze, że TEW pochłania niesamowicie i bardzo ciężko się od niego oderwać. Do końca wprawdzie jeszcze trochę mi zostało, ale już teraz widać wyraźnie, że Mikami spełnił pokładane w nim nadzieje - killera na miarę RE2 czy RE4 nie dostarczy już nigdy (to jest jego mangum opus i basta) , ale wciąż potrafi robić cholernie klimatyczne i co najważniejsze GRYWALNE horrory, a TEW jest tego najlepszym dowodem. Wstępnie daję 9/10.
To miano bardziej należy się pierwszej części Dead Space, od której to premiery przecież nie minęło tak wiele czasu. Nie ma najstraszniejszej gry tej dekady,
Co? Dead Space miał dwa straszne momenty i to dlatego że coś wyskakiwało ze ściany nagle, a tak to średnio strasznie było 0)0 jak taki fan horrorów jak Ty tak mówi, a ja ogólnie horrorów nie oglądam bo nie lubie to co teras? będę się śmiał przy TEW ?
DS straszył w dosyć oklepany i na pewno w o wiele mniej ciekawy sposób niż TEW (co zresztą zaznaczyłem w poprzednim poście), ale na mnie jednak działało to mocniej. Nie wiem, może to przez te Nekromorfy (nie, żeby przeciwnicy w TEW nie wywoływali gęsiej skórki, ale mutanty z Nishimury po prostu mnie przerażały), albo... sam fakt, że Dead Space to sci-fi. Tak samo mam z filmami - przy Obcym, Ukrytym Wymiarze czy Pandorum bałem się bardziej niż przy jakimkolwiek innym filmie.
Zagram na klocu one za max 2 tygodnie. Jedno wiem juz teraz - to nie jest zaden mesjasz horrorow. Jak przebije Condemned to bedzie sukces. Ale nadejdzie SOMA i pozamiata.
Przeciez wy z Kazuo jeszcze nie skonczyliscie, a juz nazywacie mesjaszem - chociaz bardziej Ty na nim to wymuszales, zatem nie chcialem byc gorszy
Co do mojej opinii to bazuje ona jedynie na ocenach, na przeczuciu (a to mnie nigdy nie zawodzi) oraz na tym, ze Mikamiego nie stac na zrobienie horroru ktory bylby mesjaszem. To nie ta liga. Mesjasz dopiero nadejdzie, a nawet dwoch - SOMA od Frictional Games oraz Silent Hills.
The Evil Whitin zapewne mi podejdzie, bo przypomina mi Condemned ktore uwielbiam, ale sadze, ze nie bedzie to gra ktora mnie zmiecie z fotela. Za jakis czas przekonam sie czy sie mylilem.
Życzę Ci byś się pomylił.
Tak czy siak, wątpię byś się zawiódł - mesjasz czy nie - to po prostu świetna gra.
A ja sobie przejdę giereczkę, o tutaj
Przeciez wy z Kazuo jeszcze nie skonczyliscie, a juz nazywacie mesjaszem (...)
Spoko, ty tak piszesz o Bloodborne, a nawet jeszcze nie zagrałeś.
MAM!
To ta Raikosza o której tyle zlego słyszałem?? Może warto znów zablokować, w końcu od dawna to forum wzajemnej adoracji
Nie trzeba, zmienił się.
Przed spaniem trzasnąłem sobie jeszcze 3 chapterki. Coś mi się wydaje, że dużo do końca już nie zostało, dzisiaj bankowo skończę. Faktycznie im dalej w grę, tym więcej akcji, ale kompletnie mi to nie przeszkadza, bo strzela się tu po prostu wybornie. Dźwięk pękającej czaszki po perfekcyjnie wymierzonym headshocie jest baaardzo satysfakcjonujący. I naprawdę cholernie przypomina ta gra RE4 - niektóre lokacje, walki z bossami czy smaczki, to wypisz-wymaluj Resident, ale wykonany z takim stylem, z takim charakterem, że seria Capcomu może się schować do szafy i już nigdy nie wychodzić. Oj, podjarka RE: Revelations 2 strasznie mi teraz spadła
Kazuo approved once again!
Ten post był edytowany przez michalmarek77 dnia: 16 października 2014 - 14:31
Gierka jest świetna i tyle, Zostało pięć rozdziałów do końca(ponoć jest 15), też chyba dzisiaj po robocie skończę.
Kazuo approved once again!
Moje opinie sa, nie liczac wyjatkow pokroju Diablo 3,Crysisow czy czegos tam jeszcze, zawsze pozytywne albo uber_pozytywne.
Looknij na linka z gafa, ktory wrzucalem wczesniej,ludzie sie jaraja, niejednokrotnie bardziej od Kaz'a. Andrzej tez potwierdza. Czegoz chciec wiecej ?
A ja bede grac pewnie dopiero po SoM, czyli niepredko
Nope, nadal niesmak pozostał po zachwalaniu nudnego RE6.
Bo RE6 jest dobrą grą -potwierdzają to oceny (średnia na MC ponad 70%, przynajmniej w wersji na ps3) i sama sprzedaż. Tytuł faktycznie nie spełnił oczekiwań i przez to jest ból dupy, ale to nie jest zła gra, w coopie daje sporo funu. Hejters gona hejt i tyle. A to, że The Evil Within miażdży RE6 na KAŻDEJ płaszczyźnie, to już inna sprawa
Ten post był edytowany przez AndrzejSon dnia: 16 października 2014 - 21:18
Dokładnie. W porównaniu do Evil Within TLoU, to spacer po parku w piękny, słoneczny dzień.
Farmerate faktycznie taki słaby a bossowie frusyrujacy?
Animacja na ps3 potrafi ostro spaść, to fakt. Nie wiem jak na ps4. Natomiast bossowie są zajebiści, nie rozumiem narzekania Tzn. są trudni, ale same walki z nimi są świetne skonstruowane, na modłę boss fightów z RE4.