Kupiłem ją dawno temu jak Nintendo rzuciło kodami na swoje gierki w którymś tam HB. A ponieważ posty Tawota troszkę mnie nakręciły na najnowszą Shantae postanowiłem dać szansę tej gierce. Głupia fabuła, wszechobecne cycki, przeciętne moce, kilka wysp i ciągły backtraking tak w skrócie można by opisać tą część.
Moce jakimi obdarzona jest Shantae nie powalają. Potrójny skok, lot na kapeluszu, szybki bieg czy skok na scimitarze to nie jest coś czego nie widzieliśmy w innych grach. Poziomy nie zostały przemyślane w taki sposób by jakoś fajnie wykorzystać nasze moce. Czasem serduszko które zwiększa zdrowie położone jest wysoko na skalnej półce innym razem przepaść jest tak długa, że musimy się odpowiednio rozpędzić. Gra jest łatwa ale przypadkowa śmierć potrafi dosłownie zaboleć jeżeli nie zapisaliśmy stanu gry przed walką. Pojedynki z bossami są całkiem dobre i wymagają wykorzystania specjalnych umiejętności.Fani zbierania nie będą ucieszenia. Znaleźć można tylko serca zwiększające ilość życia a także Dark Magic. Niektóre są sprytnie ukryte. Wyspy są zróżnicowane. Odwiedzimy pustynię, śnieżną krainę, cmentarz czy lochy. Przeciwników jest wielu i są przeróżni ale podobnie jak bossowie nie sprawią wam trudności zwłaszcza jak zdecydujecie się na wykorzystanie dodatkowych rzeczy (bańka ochronna, kula która kręci się wokół was czy zwiększenie obrażeń waszych ataków).