Postanowiłem założyć temat o Little Inferno, które jest obecnie jedną z bardziej interesujących mnie gier. Jako że jest to nowa gra twórców World of Goo oraz Henry Hatsworth, może zainteresować wiele osób, wobec czego postanowiłem przybliżyć im wywiad dostępny na stronie Nintendo World Report. To główne źródło jakichś bardziej konkretnych info o grze.
O Tomorrow Corporation:
Nasza trójka zna się od czasów szkolnych. Rozmawialiśmy o planach, gdy na dobre wejdziemy od świata gier. Wtedy było to możliwe tylko przez wielką firmę. Po paru latach w EA, Kyle odszedł i założył 2D Boy. Allan odszedł z okazji portu World of Goo na Wii. Ja jako ostatni, po Henrym Hatsworthie. Tomorrow Corp. założyliśmy parę miesięcy później.
O grze:
Słyszeliście może o programie Yule Log TV - w hotelach leci zapętlone, 17-sekundowe nagranie płonącego drewna. Pomyśleliśmy: "to pomysł na supernudną grę, którą kiedyś zrobi jakaś zła firma". Ale potem... "czekaj, my możemy być tą zła firmą! Ale gdybyśmy z takiego cichego pomysłu zrobili grę, która o dziwo będzie bardzo dobra?".
Gra ma elementy piaskownicowe, ale nigdy nie zostajesz sam bez celu czy czekających cię niespodzianek. Jest kierunek w grze, jest zakończenie.
Nie mamy zamiaru robić normalnej gry. Lubimy oburzone komentarze na YouTube: "Co? Wrzucasz rzeczy do ognia, żeby mieć więcej rzeczy do wrzucania do ognia? To bez sensu!". Oczywiście, że bez sensu. Więc czemu to takie wygodne i satysfakcjonujące robić coś, co jest zupełnie bezproduktywne? Fascynuje nas to pytanie.
To The Moon i Dear Easther to dwie niedawne gry, które są piękne i zapadły mi w pamięć z powodu zamierzonego braku wyzwania. Stare przygodówki też nie były wyzwaniem. Little Inferno też nie stawia wyzwania i to ważny aspekt gry.
Muzyka:
Dla World of Goo napisałem 2-3 utwory, reszta była ułożona wcześniej. Tym razem zabawiłem się bardziej w kompozytora i cała muzyka jest napisana specjalnie dla gry. Powinna być bardziej dojrzała, będą np. stałe i rozwijające się motywy... Jestem fanem muzyki filmowej z lat 80. i 90. - najlepsze lata Johna Williamsa, Danny'ego Elfmana, Vangelis...
Wii U:
Jako wielki fan Nintendo, cieszyłem się z możliwości obczajenia konsoli przed innymi. Miło też developerowi dostać mocniejszy sprzęt, nagle wszystko wydaje się możliwe. Little Inferno nie mogłoby w obecnej formie powstać na Wii.
Wada jest taka, że nie ma jeszcze żadnych konwencji sprzętowych. Choćby zwykłe przejście z TV na GamePad - jak to zrobić? Wciśnięciem przycisku czy menusem? Czy gra powinna się zatrzymywać w tym momencie? Co pokazać na TV? Za rok będzie już sporo gier z różnymi rozwiązaniami, te najlepsze staną się standardem.
Można sterować i padletem, i wiillotem. Wiilot wydaje się naturalnie przeznaczony do roli pogrzebacza, ale jest też coś fajnego w chodzeniu po mieszkaniu z ogniskiem pod pachą. Rozważamy tryby multiplayer - być może pojawi to się w którymś uaktualnieniu.
Nintendo:
Wspierają nas w pełni. Nie są naszym wydawcą, więc kwestia kontroli odpada. Jesteśmy niezależną firmą, robimy grę w pełni za własne pieniądze, nie mamy wydawcy. O wszystkim decydujemy sami we trzech.
Promocja gry:
Jeszcze niedawno wystarczył artykuł czy recenzja w prasie, by cię dostrzeżono. Dzisiaj jesteśmy bombardowani informacjami. Ile razy chcę pograć na telefonie, muszę obejrzeć reklamę nowego, najlepszego w historii tower-animal-ville-sima. My nie chcemy gadać cały czas o swoich grach, tylko robić gry, o których ludzie będą gadać.
Ten post był edytowany przez fingus dnia: 21 sierpnia 2014 - 19:39