Ależ mnie wessało. Wersja pod next-geny to żyletka. Ogólnie to grę skończyłem kiedyś na komórce (Switchu), kiedy to koncertowo zerwałem Achillesa. Tutaj to jak dostanie soczystego liścia w twarz. Gra już ma trochę lat ale przejście z wersji Pstrykowej na PS5 to jakby przesiąść się z malucha do porsche. Na Oledzie robi to mocne wrażenie. Niesamowite jak gra się zestarzała albo nie zestarzała. Myślałem że pogram przez chwilę, bo przyszedł mi FFXVI ale nic z tego. Faktycznie chce się w to grać, zwłaszcza że skończyłem tylko podstawkę. Warto zagrać raz jeszcze bo autentycznie to nie jest tylko zwykła łatka. Kolory są soczyste, stałe 60 klatek, no i wciąga jak szatan.