Skocz do zawartości

Zdjęcie

Twoje prywatne, subiektywne top 20 giereczek wszecheverczasów


  • Zaloguj się by odpowiedzieć
440 odpowiedzi na ten temat

#31 Malutki Napisany 21 kwietnia 2013 - 17:40

Malutki

    Master Chief

  • Forumowicze
  • 2 508 Postów:

1.Heroes of might and magic 3 z dodatkami
2.Time Splitters 3
3.Mario Kart Double Dash!!
4.Total annihilation\ Supreme Commander z dodatkiem
5.Warhammer 40.000 Dawn of War z dodatkami

6. Aliens vs Predator 2
7.Metroid Prime
8.Deus Ex 
9.Super Metroid
10.Fallout 2
11.Zelda Wind Walker
12.Jets'N'Guns

13.S.t.a.l.k.e.r
14.Soul Calibur 2
15.Xenogears
16.Resident Evil 4
17.God of War 2
18.Castlevania Syphony of the Night
19.Battlefield 2
20.Worm World Party 

21.System Shock 2
22.Xenoblade
23.Terranigma

24.Freespace 2 Colossus

25.Black
Uzasadnienie podam później .

Edit:

Listę gierek będę aktualizował.


Ten post był edytowany przez Malutki dnia: 21 kwietnia 2013 - 17:56

  • 0

#32 117 Napisany 21 kwietnia 2013 - 18:26

117

    Elitarny użytkownik

  • Forumowicze
  • 10 904 Postów:

Moja lista bedzie bardzo monotematyczna skoro mamy podawac gry, a nie serie... Nie bede podawal wyjasnienia odnosnie kazdego tytulu. Miejsce na liscie oznacza przede wszystkim ilosc spedzonych godzin, wartosc artystyczna ktora idealnie trafila w moj gust, zrodzenie we mnie checi pochlaniania informacji na temat gry czy uniwersum, niejednokrotne zapoznanie sie z tytulem i ogolne wrycie sie w pamiec. Jezeli podaje tytul gry ktora dostala DLC czy Expansion pack to nalezy traktowac tytul jako calosc np. BroodWar.

 

1. Halo 3

2. Starcraft

3. Mass Effect

4. Halo 2

5. Halo: Combat Evolved

6. Prince of Persia (1989)

7. C&C: Red Alert

8. Halo 3:ODST

9. Final Fantasy X

10. Halo Reach

11. Metal Gear Solid 3: Snake Eater

12. Mortal Kombat II

13. Civilization

14. Skyrim

15. Halo 4

16. Bioshock Infinite

17. Portal 2

18. Heroes of Might & Magic III

19. Burnout 3: Takedown

20. Icewind Dale 


  • 0

#33 Kradziej Napisany 21 kwietnia 2013 - 18:56

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

Z wyjątkiem pierwszej pozycji, cała lista w kolejności losowej.

1. Team Fortress 2 - moja ulubiona gra wieloosobowa, ulubiona gra sieciowa, ulubiony FPS. Żadna inna pozycja nie miała takiego potencjału do tworzenia szalonych akcji (częściowo dzięki głupawej otoczce oraz oprawie). Nie grałem już od paru lat, a jak próbowałem, to miałem problem z wgryzieniem się - tak dużo zmian do niej wprowadzono. Ale co się nagrałem to moje i miłych wspomnień mam od groma. Jeśli miałbym wybrać tę jedną, jedyną giereczkę wideło, którą kocham najbardziej, to byłby nią właśnie TF2.

2. Mass Effect - bo to wielka space opera w grze i dla gry. Nie adaptacja filmu, nie adaptacja książki, nie adaptacja serialu, tylko cały świat stworzony na potrzeby tej pozycji. Świat ów jest ciekawy, postaci go zamieszkujące zapadają w pamięć, a opowiedziana historia wartko płynie od jednego pamiętnego momentu do drugiego. No i to początek naprawdę wielkiej serii. Jeśli miałbym wybrać najlepszego Mass Effecta, byłby nim chyba ten pierwszy - nie gra się w niego tak lekko, jak w kolejne, ale ma kilka elementów, których w kontynuacjach zabrakło.

3. Deus Ex: Human Revolution - zakochałem się w tym świecie, a historia Jensena stawiała ciekawe pytania. Podobnie jak otwarty gameplay i czarno-złoty styl graficzny.

4. Chrono Trigger - po trzech godzinach pierwszej partyjki byłem pewien, że przesiedziałem co najmniej sześć i za chwilę trzeba się będzie zwijać do szkoły - tak te pierwsze 180 minut jednego z najbardziej kultowych jRPGów napakowane jest akcją. A potem jest tylko lepiej i lepiej. Chrono Trigger to po prostu WIELKA przygoda.

5. Lumines - DS miał za mały i zbyt  słaby ekran, a na komórkach się jeszcze nie grało, więc Luminki mogły zadziałać tylko na PSP. I działały znakomicie - właśnie ta pozycja pokazała mi, jak wiele można osiągnąć, łącząc interakcyjność z bodźcami audiowizualnymi.

6. Pokemon Crystal - prawie 400 godzin na liczniku. Gra odpalana była na każdej przerwie między lekcjami, w drodze do szkoły, w drodze ze szkoły do domu, na wycieczkach, obozach, w poczekalni u lekarza i jakieś pięć sekund po tym, jak skończyłem robić lekcje. Generacja Gold/Silver/Crystal Poków to dla mnie ten "słodki punkt"w historii serii: świat był wielki i stworów do złapania dużo, ale nie za dużo - ich projekty wyglądały sensownie i nie były przesadnie dziwaczne. Nie zapomnę też walk przez kabelek.

7. Bastion - mój ulubiony indie-przebój. Piękna pozycja, pod wieloma względami.

8. Call of Duty 4: Modern Warfare - grałem w to trochę więcej, niż w TFa 2, bo po prostu moi sieciowi ziomale (pozdro, Stan, phsx i Grz3chu!) woleli CoDa. Ja zakochałem się w strzelance Valve, ale pierwsze MW to fenomenalny FPS - zarówno w multi, gdzie wprowadził popularne (co ja gadam: obowiązkowe) dziś patenty, jak i w singlu, gdzie był żwawym, efektownym festiwalem urywających zad skryptów. Kontynuacje ani multi, ani kampanii nie miały tak dobrych.

9. Final Fantasy Tactics: War of the Lions - fabuła z czasem przeradza się w walkę z demonami, ale pierwsza połowa jest pełna intryg politycznych. Także: job system.

10. Mass Effect 2 - nie mogę umieścić tu tylko jednego ME. W dwójkę łupie się lepiej, bo to po prostu strzelanka TPP. Całe "lore" zbudowano i ustalono już w jedynce, więc tu skupiono się na postaciach - i to jakich! Garrus i spóła to moi ziomale 4 life.

11. Gothic II - najlepiej z dodatkiem Noc Kruka, który cwanie dodaje drugą, ponad dwudziestogodzinną kampanię, oraz tam i siam dorzuca małe bajery w już znanym świecie, znów czyniąc zwiedzanie go rajcującym. Kiedyś polscy konsolowi fanatycy śmiali się, że polscy PC-towcy tak namiętnie łupią w serię, która na dobrą sprawę znana jest tylko w Niemczech i Polsce. Stwierdzam, że polscy PC-towcy powinni byli śmiać się z reszty świata.

12. Beyond Good & Evil - gra ma moją ulubioną miejscówkę w historii: sierociniec w latarni.

13. WarCraft III: Reign of Chaos - różnorodne misje, "epicka' fabuła fantasy z kilkoma fajnymi zwrotami akcji, zgrabnie wplecione elementy RPG-lite - mój ulubiony RTS. Dodatek The Frozen Throne stawiam jednak trochę niżej.

14. Shadow of the Colossus - jeśli miałbym się bawić w kłótnie "czy gry są sztuką", to Shadow of the Colossus używałbym jako argumentu na "tak". Najlepsze, że przy całym pięknie tej pozycji twórcy nie zapomnieli o dobrej rozgrywce - walki z bossami w innych grach już nigdy nie były takie same.

15. Uncharted 2: Among Thieves - pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie po skończeniu U2: "to najlepsza gra w jaką grałem!" Oczywiście to nieprawda, bo mówimy o action-adventure z kupą skryptów, ale - no właśnie. Jak już robić coś ze skryptami, to takimi na poziomie Among Thieves.

16. Metal Gear Solid 3: Snake Eater - nie mam bladego pojęcia, jak dzisiaj odebrałbym patos Snake Eatera. Jednakże cała seria miała duży wpływ na ukształtowanie tego, kim dzisiaj jest Kradziejek. A MGS3 najlepszy jest i basta.

17. Jeanne d'Arc - tak prawdę mówiąc to ciężko mi powiedzieć, czemu aż tak lubię tę grę. Ale jak tylko o niej myślę, to jest mi weselej, więc chyba zasługuje na miejsce na liście.

18. Final Fantasy VII - podobnie, jak w przypadku MGSa: czego by o siódmym Fajnalu nie mówić, odegrał bardzo ważną rolę w moim growym (i kulturalnym ogólnie) życiu.

19. Left 4 Dead - najlepszy koop EVER. Prościutki patent ze specjalnymi monsterami sprawia, że L4D to naprawdę pozycja kooperacyjna, a nie singlowa, do której dorzucono dodatkowych graczy. Dwójka jest obiektywnie lepsza - ma fajniejsze, bardziej dynamiczne mapki - ale w nią prawie nie grałem, bo nie miałem z kim, więc na listę trafia oryginał.

20. Halo 3 - a co mi tam. Jeden z trzech razów w życiu (nie moja wina, że jestem młody), kiedy doświadczyłem czegoś takiego jak multi na podzielonym ekranie. Jajca były wielkie, a i kampania mi się bardzo podobała. No i to moje pierwsze Halo.

21. Fallout 3 - w dwójkę grałem, jak miałem 12 lat i 39 stopni gorączki, więc nie mogę z czystym sumieniem jej tu wrzucić. Ale trójka sprawiła, że przez dwa tygodnie nie myślałem o niczym innym.

 

Stawiam, że na przestrzeni następnego roku/półtora na liście mogą pojawić się naprawdę spore zmiany, bo mam sporo pozycji, które prawie na pewno by na nią trafiły, ale jeszcze ich nie ograłem, za to planuję. No i młody jestem, całe życie przede mną, więc wiele może się zmienić ;)


Ten post był edytowany przez Kradziej dnia: 06 maja 2013 - 20:55

  • 3

#34 Toecutter Napisany 21 kwietnia 2013 - 19:22

Toecutter

    Mega Man

  • Narybek
  • 133 Postów:

1. E.T.  

2. Extreme PaintBrawl 

3. Hannah Montana: The Movie

4. Leisure Suit Larry: Box Office Bust

5. NBA Unrivaled

6. Bruce Lee: Quest of the Dragon

7. Charlie and the Chocolate Factory

8. The Simpsons Wrestling

9. Superman Returns

10. PlayStation Move Heroes


  • 0

#35 torq314 Napisany 21 kwietnia 2013 - 19:28

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 463 Postów:
Kradziej, byłeś kilka tygodni chory? Fallout 2 to jest gra na wiele dni grania.
  • 0

#36 Kradziej Napisany 21 kwietnia 2013 - 19:53

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

Akurat w podstawówce miałem tak, że raz do roku byłem chory albo dwa tygodnie z rzędu, albo z dwa tygodnie z jednym zdrowym między nimi. Fallouta 2 zresztą nie skończyłem, bo w pewnym momencie (baza wojskowa?) stał się zbyt trudny. Jednak 11 lat miałem i nie do końca całość ogarniałem. No i - według howlongtoeat.com samo przejście gry to kwestia 20+ godzin.

 

Ale bardzo dobrze pamiętam, jak moja postać uzależniła się od narkotyków. Przyćpałem trochę, żeby załatwić grupę handlarzy niewolnikami w Norze (?), bo inaczej nie dawałem rady. Dopiero dużo, duuużo później udało mi się wyleczyć z nałogu.


  • 0

#37 twilitekid Napisany 21 kwietnia 2013 - 19:58

twilitekid

    HBH

  • Forumowicze
  • 6 740 Postów:

Bez konkretnej kolejności, po jednej grze na serię, uzasadnienia wrzucę jak będę miał więcej czasu:

  • Silent Hill 2 - długo bardziej podobała mi się jedynka, dopiero jak sobie przeszedłem SH2 po paru latach, lepiej znając język, zachwyciłem się historyjką; poza tym żadna inna gra mnie tak nie przygnębiła.
  • Metal Gear Solid - grałem jak zaczarowany mając te 13 lat, przeszedłem to dziesiątki razy. W tamtych czasach ciężko było o drugą tak filmowo zrealizowaną grę. Fajne było to, że gra, pomimo tego, że siliła się na filmowość, sama zdawała sobie sprawę, że jest grą. Po jedynce stałem się maniakiem MGSa, aż Kojimie nie odbiło.
  • Pro Evo Soccer 3 - moja ulubiona odsłona serii. Więcej chyba ugrałem w ISS PE2, ale to było moje pierwsze zetknięcie z next-genowych PESem i mnie rozwaliło :).
  • Gran Turismo 2 - jedynka była pierwsza, ale dwójka była większa i miała muscle cary. Spędziłem przy niej mnóstwo czasu.
  • Harvest Moon: Back to Nature - przeurocza gra "w pracę". Niby nic się tam nie robiło ekscytującego, niby codzienne zdania były rytunowe, ale jak tylko coś się działo na wiosce, gra mnie mocno angażowała. Bardzo podobał mi się też ten taki motyw przemijania - cztery pory roku itd.
  • GTA: Vice City - San Andreas jest wg mnie lepszym GTA, ale jednak Vice City pojawia się tu za klimat.
  • Beyond Good & Evil - zagrałem to dopiero po 5 latach, a i tak mnie zachwyciło. Świetnie wykreowany świat, miła bajeczka i super patent z fotografowaniem (akurat w tamtym czasie sam sporo biegałem z aparatem).
  • Red Dead Redemption - dla mnie najlepsza gra generacji. Najbardziej zachwyca mnie to, jak oddano piękno terenów tej części Ameryki. Normalnie czułem słońce na twarzy, deszcz na włosach, piach w ustach i smród koni. Mało która gra z taką siłą przeniosła mnie na drugą stronę ekranu.
  • Mass Effect - jedynka była fajna, bo starała się zaprezentować uniwersum SF, jakiego chyba wcześniej nie stworzono na potrzeby giereczki. Ten klimat odkrywania niuansów polityki międzyrasowej, historii galaktyki no i zdecydowanie najciekawszy główny wątek w serii. Na gameplayowe niedociągnięcia przymykam oko.
  • Portal - najpierw zachwycił mnie motyw w zabawę z portalami, a potem zupełnie zaskoczył mnie motyw ucieczki - nie dało się odłożyć pada przed końcem. Poza tym humor i niecodzienny sposób na opowiedzenie całkiem fajnej fabułki.
  • Driver - ta gra to było spełnienie moich marzeń. Jazda samochodem po mieście w 3D. Do tego pościgi i te lata 70. Czekam i czekam, aż Rockstar przeniosą GTA do SF przełomu lat 60 i 70 :).
  • Half Life 2 - jak zostało już powiedziane - bardzo fajnie przedstawiona inwazja. Klimat. A historyjka pełna niedopowiedzeń.
  • Fallout: New Vegas - zastanawiałem się czy nie trójka, bo ma dużo fajniejszy klimat i cieplej ją wspominam. Ale to w FNV miałem wrażenie, że rzeczywiście to, co robię ma jakieś znaczenie.
  • Snatcher - gra z czasów, kiedy humor w grach Kojimy nie oznaczał bekających małp i srających w gacie żołnierzy. Jest super blade-runnerowy klimacik, jest intryga, jest fajny twist. Bardzo przyjemnie mi się w to grało. Ale najważniejsze to ten klimat.
  • Metroid Prime - świeża sprawa, gierkę przeszedłem niedawno, ale od razu wskoczyła do mojego top. Eksploracja, zagadki środowiskowe, mocny klimat - to lubię.
  • Zelda: The Wind Waker - rzutem na taśmę, jeszcze nie skończyłem, ale nie wiem co by się musiało stać, żeby wyleciała :)
  • Batman: Arkham Asylum
  • Shenmue II
  • Deus Ex: Human Revolution
  • Star Wars: KOTOR
  • Okami
  • Skyrim

Ten post był edytowany przez twilitekid dnia: 22 kwietnia 2013 - 18:48

  • 1

#38 Cudak Napisany 21 kwietnia 2013 - 20:14

Cudak

    cześć

  • Forumowicze
  • 25 980 Postów:

Kolejność losowa. A widzę, że całkiem mamy podobne ulubione giereczki z Kradziejem. :P

 

1. Half-Life 2 - Kilka lat temu pożyczyłem Orange Boxa od znajomego, coś tam wtedy pierwszą część kojarzyłem, ale do dwójki podchodziłem bez jakichkolwiek oczekiwań i sądziłem, że mnie nie porwie. No i gram i mózg rozj*bany. Nigdy więcej nie wczułem się tak w postać głównego bohatera. Klimat miażdżył, granie w ciszy i nasłuchiwanie czy krótkofalówka nie buczy. Nie mogę też nie wspomnieć dwóch dodatków, są tak samo świetne i poruszające jak podstawka. Nie czekam na nic innego bardziej niż na kontynuację. 

 

2. Mass Effect - Co tu więcej pisać, historia Sheparda jest genialna. Epicka, poruszająca opowieść składająca się na całą trylogię. Wymieniam część pierwszą bo to moja ulubiona.

 

3. Fallout 3 - Podobnie jak Kradziej, kiedy wsiąkłem nie myślałem o niczym innym jak o dalszym przemierzaniu pustkowi. Jestem pewien, że to gra, przy której na obecnej generacji spędziłem najwięcej czasu, przeszedłem jak kilkukrotnie na różne sposoby, choć i tak największą radochę sprawiało mi przemierzanie postapokaliptycznej Ameryki i przeszukiwanie stacji benzynowych czy innych opuszczonych przybytków w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów.

 

4. Medal of Honor - Mój ulubiony FPS ever, oczywiście mowa o pierwszej części z 99 roku. Bardzo miło wspominam, miałem niewiele ponad 10 lat kiedy w to grałem, ale do dziś pamiętam z jaką pasją szpilałem na PSX w tego szuterka. A na psychicznie chorego gościa z rządzą zabijania nie wyrosłem więc mogę o tym wspomnieć, olo.

 

5. Gothic II - Oj, miałem straszną manię Gothica, ojciec też i często spędzaliśmy wieczory grając w to razem  raz na moim raz na jego savie. "Najklasyczniejszy" z klasycznych dubbingów w grach wideo w Polsce, Bezimienny, Diego, Stary i Nowy obóz, sekta na bagnach. Było pięknie. Oczywiście z kilkoma nerdami z podstawówki też często graliśmy, a Noc Kruka to był świetny dodatek. 

 

6. Warcraft III - Z dodatkiem The Frozen Throne. Moja ulubiona gra z czasów kiedy śmigałem codziennie do kafejki internetowej. W Na początku najlepsze oczywiście było online. W kilka osób u kolegi graliśmy mecze na zmianę na battlenet. W kampanię wkręciłem się dopiero sam kilka lat później jak postanowiłem sobie odświeżyć grę, a sam w domu posiadałem już kompa mogącego sobie z grą dobrze poradzić. Kampania ukończona kilka razy, do dziś pamiętam stres w ostatniej misji kampanii nocnych elfów. Straciłem wtedy kilka dni życia. 

 

7. Metal Slug - Nie pamiętam dokładnie, w którą część najwięcej naparzałem na automatach, ale dużo piniondzuf poszło na banana na gębie podczas przechodzenia kolejnych poziomów. Giereczka ani trochę się nie zestarzała i od czasu do czasu odpalam sobie na PSP.

 

8. GTA San Andres - Giereczka miała idealny timing, wyszła w okresie mojego młodzieńczego "buntu" i to była wprost idealna pozycja dla takiego młodzieńca. Możliwość grania murzynem gangsterem, pakowanie na siłce, dziarki, zrobienie komuś podjazdu czy wdawanie się w szranki z policją bez powodu. :cf: No i po za tymi fantastycznymi rzeczami, które wymieniłem reszta też dawała mocno radę, no i ten ogrom, miasto, pustynia, było gdzie pojeździć furkami. 

 

9. Pokemon Crystal - Poki królowały w mojej młodości, a Crystal to najlepsza część ze wszystkich. Granie na GBC schowanym za piórnikiem podczas lekcji, na przerwach, "zapominanie" stroju na WF żeby z kolegą usiąść i się powymieniać i powalczyć.

 

10. Pro Evolution Soccer 2 - Moja ulubiona e-szmacianka ever. Nie tylko dlatego, że to była przednia gra, ale również, że dzięki tejże grze zostałem futbolowym maniakiem i zacząłem kibicować jedynej słusznej drużynie piłkarskiej. :oops:

 

No, tyle. :cf:

 

e; karwa, ja ślepy i nie widzę, że to top 20. W takim razie jutro, albo jeszcze dziś dopiszę kolejne 10 pozycji. :oops:

 


Ten post był edytowany przez Cudi dnia: 21 kwietnia 2013 - 20:16

  • 2

#39 Ney Napisany 21 kwietnia 2013 - 20:24

Ney

    Paskudny Nerdzioch

  • Forumowicze
  • 8 248 Postów:

Kolejność bez znaczenia, po jednej grze z serii:

 

Final Fantasy 7 - mój debiut jeśli chodzi o jrpg, jedna z moich pierwszych gier po tym jak na kilka lat skończylem z graniem w ogóle (upadek amigi  ) więc zauroczenie tym tytułem bylo ogromne. Nigdy też nie zapomne jak po mnie w to grał mój brat, a ja mu na początku powiedzialem (SPOILER!) "tylko nie pakuj Aeris bo ona ginie" 
 
Ridge Racer 7 - moja ulubiona seria wyścigowa, autentycznie kocham feeling "ridgów", siódemka zaraz po Type4 (to intro  ) to chyba najlepsza część.
 
Halo:CE - tu miałem zgryz bo w sumie każdą część mógłbym dać, ale niech będzie jedynka od której wszystko się zaczęło. Najlepszy shooter ever, haters gonna hate 
 
Heroes of might and magic 3 - zacząłem w to cudo grać dopiero w 2008 kiedy wspólnik przyniósł to do naszej firmy na naszego złoma i podejrzewam, że do 2013 nabiliśmy w multi z 10-20tyś godzin. Arcydzielo, czysty geniusz, ta gra po prostu nie jest w stanie sie znudzić 
 
Zelda Ocarina of time - dla tej gry (i w sumie Perfect Dark) kupilem N64 i warta była każdej złotówki. Niesamowicie, perfekcyjnie zrealizowana przygoda. 
 
Sensible world of soccer - Grałem przez wiele lat w ten tytuł na amidze (i troche na XBLA), gameplay 15/10, pojedynki kanapowe z kumplami wspominam do dziś, wiele joysitckow mnie to kosztowało  Single też był wielki i kariera pochłonęła mnóstwo godzin mojego okresu dojrzewania.
 
Winning Eleven 6:FE - Kiedy juz myślałem, że czasy sensibla nigdy nie wrócą to pojawilo sie to coś na GCN w Japonii. Zrobiłem import (koszt ok 400pln) , pełno krzaczków, menusy rozszyfrowywalem w pełni po dłuuuuugim czasie, ale TEN boski komentarz wynagradzał wszystko i kanapowy multiplayer w najlepszym wydaniu znowu wrócił. Pamiętam jak w wakacje siedzieliśmy w ośmiu chłopa od rana do wieczora, w moim malutkim pokoju się aż gotowało, a smród potu na koniec dnia obezwładniał 
 
Metroid Prime - Sparafrazuje moj opis do zeldy : dla tej gry kupilem gcn i wart była każdej złotowki. Niesamowicie , perfekcyjnie zrealizowana przygoda. 
 
Mirros Edge - Design i muzyka w tej grze to mistrzostwo świata. Gameplay jeśli się opanowało mechanikę na dobrym poziomie dawał radochę jak mało co w tej generacji. Gra którą przeszedłem najwięcej razy w życiu i pewnie zrobie to jeszcze nie raz i dwa.
 
Dune2 - Moja ostatnia gra na amige, chyba 7 czy 9 dyskietek zajmowała  Setki godzin w to przegrałem, wspaniała strategia chociaż pamiętam, że dosyć wolne tempo miala jak na RTS.  Specyficzny, wspaniały, ale  dołujący klimat rządził.
 
Shenmue - wielu ta gra chyba zawiodła, do mnie trafila idealnie. Szkoda, że Yu suzuki nie mógł dokonczyć historii Ryo 
 
Soul Calibur  - Soul Blade to moja ulbubiona bijatyka na PSX'a, SC sporo poprawil , ale pod wieloma względami też się cofnął więc miałem ciężki orzech do zgryzienia co wybrać. Daje tytuł dreamcastowy bo to w niego zdecydowanie więcej grałem. Najlepsza bijatyka ever obok…
 
Virtua Fighter 5 - Jedyna bijatyka której naprawde sie uczyłem  Niczym największy nerd studiowałem poradniki, uczyłem sie kombinacji itp. Przegrałem w to całe wakacje z kumplem.
 
Mass Effect - tylko jedynka, bo kolejne części to tylko popłuczyny po tym arcydziele. Świetna fabuła, genialne universum, wspaniały dla mnie motyw z lądowaniem na planetach i odkrywaniem ich tajemnic.
 
Dark Souls - Wymagający skupienia jak mało który tytuł w tej generacji, z boskim klimatem i masą świetnych pomysłów.
 
MGS2 - Grając teraz na Vicie w ten tytuł widzę mase jego beznadziejnych rozwiązań, praktycznie jest teraz niegrywalny, ale w czasach PS2 nic mnie tak nie rozwaliło. Kochałem pierwszego MGS'a i bardzo mi się podobało jak w sequelu Kojima postawił wszystko na głowie, samo skradanie wówczas też dla mnie roxowało. Nie da się jednak ukryć, że trafia tu bardziej z sentymentu.
 
Persona4 - najnowszy tytuł w który grałem na tej liście. Wciągajacy jrpg z masa kapitalnych pomysłów, świetnym systemem walki. Patent z kalendarzem i social linkami wymiata.
 
Beyond good and evil - taka Ancelowska Zelda, którą ograłem mnóstwo razy (ostatnio robiłem 100% i na PS3 i na XBLA), IMO do dziś się prawie wogóle nie postarzała. Piękna przygodna z cudowną muzyką i świetnymi bohaterami. Za sequel oddałbym nerke 
 
Borderlands.  "Impuls buy" w media markcie gdzieś tak miesiąc po premierze okazał się strzałem w "10". Loot fest w najlepszym wydaniu 
 
Bioshock - nie grałem w żadnego system shocka więc może stąd moje zachwyty nad tą gra. Cudowny klimat, pełno momentów, które na długo zapamiętałem, bardzo fajny twist pod koniec gry.
 
Honorable mentions:
SW:KOTOR, Rapid Racer, Ico, Deus Ex:HR, Suikoden2, Batman:AA, Resident Evil:Code Veronica, Morrowind, Moonstone, ZombieU(!) 

Ten post był edytowany przez Ney dnia: 21 kwietnia 2013 - 20:26

  • 1

#40 funditto Napisany 21 kwietnia 2013 - 20:37

funditto

    Sephiroth

  • Forumowicze
  • 2 320 Postów:


1.  Zelda Wind Waker - dla mnie absolutny numer 1. Wiem, że ta gra ma wady, ale ja ich po prostu nie
     czuję, pierwsze przejście do dzisiaj niezapomniane, za dużo genialnych motywów, żeby je tutaj
     wymienić, ale to co się działo na Forsaken Fortress i Tower of Gods to dla mnie zdecydowanie
     najpiękniejsze chwile grania.

 

2.  Pokemon Soul Silver/ Heart Gold - 2 generacja najbardziej podpasowała mi Pokami i nowinkami, a
     remake to rozbudował i przypomniał wspaniałe dzieciństwo.  Dzięki temu, że miałem obie transferami

     zbudowałem sobie team, który marzył mi się od zawsze i kosi wszystkich: Mewtwo, Dragonite, Ho-oh,
     Lugia, Zapdos i Golem.

3.  Super Frog - wychowałem się na Amidze, a tam nie było nic lepszego. Do dzisiaj gram w nią co kilka
     miesięcy. Ostatnio próbowałem wrócić do Cool Spot i w przeciwieństwie do gry Team 17 nie był już tak
     dobry jak kiedyś, więc to nie sentyment tylko grywalność.

 

4.  Paper Mario - jeśli jakaś gra w tytule z Marianem jest lepsza niż genialna seria platformówek, to musi
     być naprawdę świetna i Paper (2 część też) rzeczywiście taki jest. Przede mną jeszcze części na Wii i
     3DSa ponoć inne, ale i tak muszę je sprawdzić

5.  F- Zero GX - poczucie prędkości rozwalające Wipeouta, grafika która przetrwała próbę czasu, poziom
     trudności, ost i przede wszystkim rywalizacja w 30 :tak: .

 

6.  Super Mario 64 - pierwsza platformówka w pełnym 3D i chyba dalej najlepsza, chociaż Galaxy jest 

     bardzo blisko,a 2 przede mną.

7.  Pokemon White/Black - nie podobał mi się pomysł usunięcia starych generacji z wątku głównego, ale  

     mimo tego gra się w to genialnie. Projekty nowych poków prawie tak dobre jak w 1 i 2 gen, wstawki

     filmowe, lepsza fabuła, lepsze przedstawienie walk i dalej ta niesamowita grywalność.


8.  Tony Hawk Pro Skater 2 - najlepszy ost jaki usłyszałem w grze (w 3 części podobny poziom) i  

     grywalność, która spowodowała, że przeszedłem ją na 100% wszystkimi zawodnikami (3 też). Dzięki

     niej zacząłem jeździć na desce, więc dała mi też fun poza domem.


9.  Mario Kart 64 - był to dla mnie piewszy kontakt z wyścigami kartów. Osiedlowy salon gier, konsola z 4

     padami i kilka gier, ale i tak wszyscy chcieli grać tylko w nią (niektórzy jeszcze w Fifa 64).
     Chociaż mam Double Dash, Mario Kart DS i Mario Kart Wii to dodzisiaj najlepiej wspominam tą część i

     czasami do niej wracam.
 
10.  Crash Bandicoot 3 - zawsze wolałem Nintendo, ale PSXa też zaliczyłem. To zdecydowanie moja ulubiona gra na niego i właśnie dla niej (trochę też dla Gran Turismo i Tekkena 3) musiałem ją mieć

11. Desperados - na moim osiedlu każdy grał w strategie. Ja oczywiście też, ale nie przepadałem za RTSami, najbardziej pasowały mi gry taktyczne takie jak Commandosi, a Desperados to najlepsza gra z tego gatunku. Ma świetne misje i nie jest przekombinowana, ale przede wszystkim ma wspaniały klimat dzikiego zachodu.

12. New Super Mario Bros (DS i Wii)- na Pegasusie najwięcej grałem w Mario, a na DSie była to jedna z moich pierwszych gier i tak jak z Pokemon HG poczułem się jak w dzieciństwie, a na Wii doszło multi, które jeszcze bardziej podbija grywalność.

13. Splinter Cell 1-3- jak pisałem wyżej, gry taktyczne gdzie trzeba planować każdy ruch to jeden z moich ulubionych gatunków, dodając do tego widok TPP i grafikę, która w swoim czasie nie miała równych otrzymujemy grę, która pasowała mi zawsze bardziej niż MGS.

14. Runaway 2 - ta gra pomogła mi odzyskać wiarę w to, że mogą jeszcze powstawać zabawne przygodówki. Niestety nigdy nie grałem w 1 część, która ponoć jest jeszcze lepsza, ale nie mogłem jej uruchomić na XP ani Viście..

15. Worms Armagedon - w czasach gimnazjum notorycznie spóźniałem się do szkoły, żeby dokopać kumplowi, który mieszkał blisko mnie i który czekał tylko aż moi rodzice pójdą do pracy i przybiegał do mnie, żeby przywalić mi 'skunksem' czy 'staruszką'

16. Pro Evolution Soccer 2-5- odkąd pamiętam grałem w Sensible i w Fife (od 96), ale nigdy nie zapomnę jakim szokiem był dla mnie PES 2 u kumpla. Nie miałem wtedy PS2, a na Gamecube'a nie miałem jak ściągnąc zza oceanu Winning Eleven, więc biegałem do kumpli codziennie, żeby w to grać. Niedługo później pojawił się PES 3 czy na PC i wtedy się zaczęło. Mam nadzieję, że seria odzyska tron, który się jej należy, bo ani nowe PESy ani nowe Fify to nie jest jednak to.

17. Gran Turismo 2- pewne wakacje kojarzą mi się z tym, że z kumplem siedzieliśmy nonstop to u mnie to u niego i przechodziliśmy w niej wszystko, albo graliśmy na dwóch, ta gra nie miała wtedy sobie równych. Wczoraj wylicytowałem GT3, żeby wróciły tamte emocje.

18. Burnout Dominator- gdy kupiłem PSP z LCS i VCS szybko stwierdziłem, że to chyba najgorsza konsola jaką miałem. Jednak gdy przyszedł do mnie Burnout zmieniłem zdanie. Burnouty zawsze były dla mnie synonimem niesamowitej prędkości i dużej adrenaliny, a odtąd miałem to w kieszeni. Dla mnie najlepsze wyścigi na PSP, chociaż został mi jeszcze do zaliczenia Motorstorm.

19. Enter The Matrix- gdy miałem kilkanaście lat to był mój ulubiony film. Czekałem na Reaktywację i wtedy kuzyn powiedział mi, że ma ETM, w ciągu 2 dni przeszedłem u niego wszystko obiema postaciami. Do dzisiaj pamiętam walkę z agentem w samolocie czy ucieczkę między budynkami oraz klimat jakiego oczekiwałem.

20. Teenagent- przeszedłem ją kilka albo kilkanaście razy i chociaż jest liniowa to dalej do niej wracam, bo potrafi mnie dalej rozśmieszyć. Moim zdaniem najlepsza gra Chmielarza i mam nadzieję, że kiedyś zrobi jeszcze coś w tym stylu.

Blisko 20: GTA Vice City, Mafia, The Legend of Zelda: Minish Cap,

Pokemon Fire Red (te 2 usunąłem z listy, bo i tak jest już Zelda i

2 części Poków), Lego Star Wars Complete Saga, Dune 2000, Sensible

World of Soccer, Tekken 3, Virtua Fighter 2, DSJ 2.1, Ace Ventura,

Wipeout Pure, Daxter, Driver, Jazz Jackrabbit
 
 


Ten post był edytowany przez funditto dnia: 04 maja 2013 - 22:19

  • 0

#41 Kradziej Napisany 21 kwietnia 2013 - 20:47

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

e; karwa, ja ślepy i nie widzę, że to top 20. W takim razie jutro, albo jeszcze dziś dopiszę kolejne 10 pozycji. :oops:

Dopisz, dopisz, może okaże się, że nasze gusta jeszcze bardziej się pokrywają :oops: Bo Half-Life 2 (konkretniej to Episode 2) też rozważałem.

 

20. Zanzarah: The Hidden Portal - Takie trochę guilty pleasure. Gra, która nie mogła się sprzedać, gdyż łączyła dwa kompletnie różne gatunki - pokemoniarskie zbieractwo z elementami przygodowymi i FPSy. Dla mnie połączenie idealne i jedna z najukochańszych gier wszechczasów.

Huh. Pamiętam, że w jednym z pierwszych czasopism, jakie miałem w rękach - PLAY PC z przełomu 2002 i 2003 roku - była albo zapowiedź tego, albo recka. Zupełnie zapomniana pozycja, ale po twoim opisie za bardzo mnie to nie dziwi ;)


Ten post był edytowany przez Kradziej dnia: 21 kwietnia 2013 - 20:47

  • 0

#42 xell Napisany 21 kwietnia 2013 - 20:56

xell

    Flawless Cowboy

  • Forumowicze
  • 21 293 Postów:

Company of Heroes (2006) - RTS, który mnie wciągnął po wieeelu latach znużenia gatunkiem. Porzuca budowanie bazy (tzn. jest, ale bardzo proste) na rzecz taktycznego zarządzania na polu bitwy, gdzie sytuacja może się zmienić w kazdej chwili, zwłaszcza w multiplejerze. Gra, która tuż przed Gears of War miała cover system, z tą różnicą, że tutaj to dodawało głębi a nie jej odejmowało jak to jest w shooterkach


Crusader Kings 2 (2012) - najlepsza grand strategia, w jaką grałem. Co odróżnia ją od innych gier w gatunku to

a) nacisk na ludzi i rodziny, a nie na państwa. Co za tym idzie, gracz w zasadzie odwzorowuje monarchę z Księcia Machiavellego, są zdrady, przymierza, romanse, zazdrość, ambicje itp. Próby bycia moralnym wiążą się z nikłym sukcesem. Ta gra jest najlepszym przykładem emergent storytelling do tej pory.

b) mechanika sukcesji, która może kompletnie odwrócić przebieg rozgrywki - w mojej kampanii Polską podbiłem prawie całe wybrzeże Bałtyku (kraje bałtyckie, Finlandię i Szwecję), i połowę Świętego Cesarstwa Rzymskiego, które podbiłem pod pretekstem krucjaty przeciwko szerzącej się tam herezji. Nagle mój mający 83 lata władca, syn i wnuk zginęli w skutek zarazy, pierwszy w kolejce do tronu był świeżo narodzony prawnuk. Wasale wszczęli rewoltę, której nie byłem w stanie zdławić, zostałem pozbawiony królestwa i z największego imperium w Europie pozostało mi jedynie księstwo Małopolski. Dwie dekady później była inwazja Mongołów i zostałem ich wasalem :yao: A takich akcji jest całe mnóstwo.

c) do grania zagrzewa taka muzyczka w intro


Dark Souls (2011) - kolejna gra mocarz. Grałem w styczniu tego roku i momentalnie wiedziałem, że jest klasyk. Inni już o niej pisali, ale kombinacja niesamowitego świata, systemu walki i wzajemnie powiązanego innowacyjnego systemu levelowania i zapisu gry wciągnęły mnie na dłuuugie godziny.


Deus Ex (2000) - gra, która mnie zachwyciła świetnie zaprojektowanymi poziomami oraz tym, jak można było wpływać na przebieg fabuły poprzez gejmplej, a nie wybierając odpowiedzi w drzewku dialogowi. AI było przygłupie, ale taki jej urok.


Fallout: New Vegas (2010) - grałem w Fallout 1&2, jak były w sidiekszyn, ale raz że w tamtym czasie musiałem dużo korzystać ze słownika, żeby je zrozumieć (miałem 12/13 lat), dwa że eksploracja brzydkiego dwuwymiarowego świata ze słabym systemem walki nie wciągnęła mnie tak bardzo jak eksploracja brzydkiego trójwymiarowego świata ze słabym systemem walki z dwóch następnych części. :yao: Tak więc to jest moja ulubiona część, pełno tutaj różnych komicznych i dramatycznych sytuacji, można się sprzymierzyć z różnymi frakcjami albo działać na własną rękę i ogólnie siać zadymę. Bardziej jednak w zasadzie podobała mi się fabuła z DLC, ta cała mitologizacja postacji Kuriera była świetna.

 

Uzasadnienie pozostałej piętnastki w innym czasie, potrolluję również wybory innych


  • 1

#43 Ryan Napisany 21 kwietnia 2013 - 22:04

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:

7. Bastion - mój ulubiony indie-przebój. Piękna pozycja, pod wieloma względami.

To powinno być na mojej liście...

Huh. Pamiętam, że w jednym z pierwszych czasopism, jakie miałem w rękach - PLAY PC z przełomu 2002 i 2003 roku - była albo zapowiedź tego, albo recka. Zupełnie zapomniana pozycja, ale po twoim opisie za bardzo mnie to nie dziwi ;)

Mięczak. To jedna z lepszych gier w historii. Kropka.

Ktoś mi wyjaśni, dlaczego niektórzy mają więcej niż 20 pozycji? :hmmm:

@xell: Jestem znudzony mechanicznymi strategiami. Czy "Crusader Kings 2" odbuduje moją wiarę w to, że strategie mogą być wyjątkowe, unikalne i głębokie?

A skoro o muzyce w strategiach - Polanie 2 mieli spoczko muzę. :^^:
  • 0

#44 Kradziej Napisany 21 kwietnia 2013 - 22:07

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

 

 

Huh. Pamiętam, że w jednym z pierwszych czasopism, jakie miałem w rękach - PLAY PC z przełomu 2002 i 2003 roku - była albo zapowiedź tego, albo recka. Zupełnie zapomniana pozycja, ale po twoim opisie za bardzo mnie to nie dziwi ;)

To powinno być na mojej liście...

Mięczak. To jedna z lepszych gier w historii. Kropka.

Joł, ja o niej pamiętałem ;) Ale dziwacznie brzmi ten miks, więc nie dziw, że wtedy furory nie zrobiła. Stawiam dolary przeciw orzechom, że jakby dzisiaj wydać coś takiego w postaci indyka to byłby hicior.

Ktoś mi wyjaśni, dlaczego niektórzy mają więcej niż 20 pozycji? :hmmm:

Bo:

- Giereczek nie musi być dokładnie 20 - może być więcej (ale bez przesady) lub mniej (jak ktoś nie znajdzie aż tylu).


  • 0

#45 Ryan Napisany 21 kwietnia 2013 - 22:19

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:
Nie dziwię się, bo to były Pokemony zmieszane z Quake 3. Ale dla mnie to rewelacyjny miks i każdy harcorowy gracz powinien to sprawdzić. ;)
  • 0

#46 Tawotnica Napisany 21 kwietnia 2013 - 22:30

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 104 Postów:


11. New Super Mario Bros (DS i Wii)

 

o, to niespodzianka. NSMB nie cieszy się zbyt dobrą renomą tu na forum, fajnie że ktoś się znalazł komu oprócz mnie się podobają :>

Masz jakiś konkretny powód czemu akurat te platformerówki 2D z Marianem zamiast klasyków pokroju SMW i SMB3?


  • 0

#47 xell Napisany 21 kwietnia 2013 - 22:52

xell

    Flawless Cowboy

  • Forumowicze
  • 21 293 Postów:

@xell: Jestem znudzony mechanicznymi strategiami. Czy "Crusader Kings 2" odbuduje moją wiarę w to, że strategie mogą być wyjątkowe, unikalne i głębokie?

Gra jest głęboka i unikalna, a czy jest tym czego szukasz, to nie wiem.

A skoro o muzyce w strategiach - Polanie 2 mieli spoczko muzę. :^^:

Przesłucham, jakieś swojskie klimaty?


  • 0

#48 Ryan Napisany 22 kwietnia 2013 - 09:37

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:
Starają się jechać folkiem irlandzkim bardziej. Dla mnie muza była sporym zaskoczeniem, bo to były czasy budżetówek i marnej jakości... w zasadzie wszystkiego, co powstawało. ;)
  • 0

#49 twilitekid Napisany 22 kwietnia 2013 - 10:02

twilitekid

    HBH

  • Forumowicze
  • 6 740 Postów:

Polanie to ta gra co powstawała w akademiku AGH, bodajże w Kapitolu?


  • 0

#50 Ryan Napisany 22 kwietnia 2013 - 10:38

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:
Pierwsza część - tak.
  • 0

#51 MaxVarEmreis Napisany 22 kwietnia 2013 - 10:59

MaxVarEmreis

    Cochliomyia hominivorax

  • Forumowicze
  • 9 974 Postów:

Kolejnośc nie ma znaczenia.

  1. Suikoden 1 – mój pierwszy jRPG. Ogrywałem u kumpla w domu. Ojciec znajomego kupił mu w Niemczech PSXa zamiast Segi Saturn (miałem ją wtedy w posiadaniu, chcieliśmy mieć te same konsole). Dodatkowa zamiast jakiegoś Mortala sprzedawca mu wcisnął Suikodena. Pewnie mu gra nie schodziła i znalazł naiwniaka :lol: Byliśmy nieźle wkurzeni początkowo. No bo proszę, walka z jakimiś przerośniętymi krukami :bp:  Japońszczyzna była mi wtedy zupełnie obca (Saturna miałem rok, może dłużej, wcześniej cisnąłem na Amidze). No, ale co było robić, gra jest trzeba ją przejść. Później okazało się, że to jedne z najlepszych rzeczy jakie nas spotkało, zakochaliśmy się w gatunku. Do dziś wspominał takie postacie jak Leknaat, Luc czy Neclord. Po tej grze wiedziałem, że chce mieć PSXa w domu.
  2. Final Fantasy VII – pierwszy świadomy wybór jRPG i pierwsza gra jaką zakupiłem razem z PSXem. Pamiętam ten dzień jakby to było dzisiaj, piękny letni dzień i ja wracający z zakupami. Sama gra nie zawiodła moich oczekiwań. Świetna grafika, system materii, postacie i wzruszające momenty… esencja gatunku.  A i pamiętam reckę w Neosie. Idzi i kup Final Fantasy VII, idz i kup Final Fantasy VII… :D
  3. Centurion –  taki protoplasta serii Total War :) Mogliśmy zarządzać prowincjami, rekrutować ludzi do armii, walczyliśmy na lądzie i wodzie, a nawet organizowaliśmy igrzyska (alki gladiatorów i rydwanów). Zagrywałem się godzinami. Pamiętam, że muzyczka była wyparna i dodawała niezłego animuszu podczas starć.
  4. Moonstone: A Hard Days Knight – walka na miecze, dekapitacja i świat fantasy. Czego chcieć więcej :) Najlepsze, że można było grać w czterech (choć jeśli dochodziło do walki to tylko 1vs1). Gra trochę przypomina w konstrukcji gry planszowe. Te starcia ze smokiem w łanach pszenicy, piękne .
  5. Fire Force – podróbka Rambo.  Ale za to jaka. Jednak z najbardziej ogranych przeze mnie gier. Wybór ekwipunku przed misją (istotny ciężar), różnorodne misje ( w tym stealth) i losowe rozmieszczenie przeciwników powodowały, że można było grać i grać.
  6. Armour-Geddon – gra, która zaznajomiła mnie z symulatorami. Absolutny moloch. Można było kierować kilkoma rodzajami pojazdów naziemnych i powietrznych ( w tym sterowcami). Jedna z pierwszych gier w 3D jakie widziałem. Nie zapałałem miłością od pierwszego wejrzenia. Początkowo zdawała mi się zbyt skomplikowana (sam start wymagał sekwencji kilku przycisków), ale potem to właśnie była siła tej gry.
  7. Super Frog – inni mieli Mario, ja miałem Super Frog. Absolutny mistrz w kategorii platformówek. Przesłodki design i kilka ogromnych światów. Grałem na zmiany z moją siostrą. Całkiem wymagająca. Zobaczymy czy remake będzie równie genialny.
  8. KotOR – mokry sen fana SW i RPGów.
  9. Primal – mega niedoceniana gra z absolutnie fantastycznymi bohaterami i settingiem. Taki dopasiony Tomb Raider (z tym, że bez broni palnej). Pamiętam, że robiła ogromne wrażenie oprawą graficzną. Każdy świat był też zupełnie różny od poprzedniego. Jakieś gotyckie budowle w jednym, jakieś zatopione miejscówki w drugim.
  10. Mass Effect – chyba uzasadniać nie trzeba. Kamień milowy jeśli chodzi o  o podejście do gatunku RPG. Przewspaniały świat.
  11. Wiedźmin 1 – mokry sen absolutnego miłośnika sagii. Czułem się jakbym czytał kolejną przygodę Geralta w wydaniu Sapkowskiego. Kocham ten świat, kocham tych bohaterów. Do tego podobał mi się system walki i rozwoju Geralta.  Świetny dubbing.
  12. Wiedźmin 2 – jeszcze więcej Geralta, tym razem w grafice, która powodowała opad szczeny. Chociaż system walki był gorszy niż w pierwszej części, to fabularnie o dwie klasy lepiej.
  13. Xsengears – mistrz w klasie jRPG. Kapitalny system i nietuzinkowa, poważna fabuła. Nieczęsto zdarzają się gry, w którym rozmawiamy o sensie istnienia, o tym jak wiara ogłupia i czym dla człowieka jest bóg.
  14. Pricne of Persia (2008) – Prześliczna grafika, cudowny design i postacie, których nie da się zapomnieć. Chemia, którą czuć między bohaterami jest esencją tej gry i chyba tylko seria Uncharted zbliża się do tego poziomu. NO i zakończenie, chyba najlepsze jakie pojawia się w grach.
  15. Uncharted 2 – esencja blockbustera w grach. Przy czym może się pochwalić świetnymi kreacjami aktorskimi.
  16. 999: Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors - świetny pomysł, świetna realizacja. „Czytało” się to jak dobrą książkę. Mind f*ck gwarantowany.  
  17. Zero Escape: Virtue's Last Reward – to samo co wyżej ale zwielokrotnione. Tutaj co chwilę miałem WTF na twarzy.
  18. Gears of War – rewolucja w strzelaninach, system osłon, który zaczął się potem pojawiać w każdej innej grze. Jazda bez trzymanki.
  19. Resident Evil 4 – pamiętam, że pożyczyłem Gacka od kumpla dla tej gry, ale nigdy się niespodziewałem, że to będzie AŻ tak dobre. Po tym już żadna gra nie była taka sama.
  20. World of Tanks – trololo
  21. Shadow of the Colossus – pamiętam dysonans, który mi towarzyszył podczas zabijania kolosów. Dlaczego ja musze zabijać te biedne stworzonka, są takie niewinne, nikomu nic nie zrobiły przecież?? Żadna inna gra nie spowodowała u mnie czegoś takiego.  Do tego świetny system walki z nimi.
  22. Die Hard Arcade – Panie, ile ja kasy w automaty wrzuciłem dla tej gry, ehh :D Pierwsze zetknięcie z QTE.
  23. Halo 3 – świetne uniwersum i jedne z najlepszych AI w grach. Każde starcie jest wyjątkowe i każde powodowało wypieki na twarzy.
  24. Close Combat The Battle of the Bulge i Invasion Normandy: uwielbiam system, żadne tam tworzenie jednostek czy kupowanie za jakieś punkty. Dostajesz jednostki i całe starcie tylko nimi dysponujesz. Jedna bitwa mogła trwać w sumie po kilka godzin. Dobrze ustawiony czołg czy karabin mógł przystopować całe natarcie.

Ten post był edytowany przez MaxVarEmreis dnia: 22 kwietnia 2013 - 11:18

  • 1

#52 Ryan Napisany 22 kwietnia 2013 - 11:14

Ryan

    Dominik D.

  • Administratorzy
  • 32 571 Postów:
Blockbustera. ;) Obecność "Fire Force" na liście przypomniała mi ile czasu spędziłem na C64 z "Rambo: First Blood Part II". Na Primala zawsze miałem bonera, bo laska i w ogóle. ;]
  • 0

#53 keogh Napisany 22 kwietnia 2013 - 15:21

keogh

    aoa

  • Forumowicze
  • 12 581 Postów:

  1. Fire Force – podróbka Rambo.  Ale za to jaka. Jednak z najbardziej ogranych przeze mnie gier. Wybór ekwipunku przed misją (istotny ciężar), różnorodne misje ( w tym stealth) i losowe rozmieszczenie przeciwników powodowały, że można było grać i grać

...igrać i schodzić ze schodów i schodzić i schodzić i nie zejśc ;]


  • 0

#54 fingus Napisany 04 maja 2013 - 19:30

fingus

    proud gaymer

  • Moderatorzy
  • 35 905 Postów:
Mając chwilę, pogrzebałem w pamięci, by wyszukać kilka giereczek, które mnie najbardziej i doszedłem do dwóch wniosków. Wniosek pierwszy jest taki, że ulubieńczość gry jest funkcją czasu lub jakoś tak. Znaczy coś, co kiedyś było ulubione (no chyba, było skoro tyle w to grałem, prawda?) teraz już przeważnie nie jest. Nawet nie dlatego, że się zestarzało (to nie ser), ale to ja się zmieniłem i bywa że nawet sentyment mnie do niektórych gier nie ciągnie.

Wniosek drugi (może to raczej spostrzeżenie): rety, jak ja mało grałem. Nie pierwszy raz to czuję, wystarczy krótka rozmowa z innym graczem mego pokolenia - ile on potrafi gier wymienić, a ile ja. Tu podobnie - ok, o wielu słyszałem, niektóre nawet liznąłem, ale jakże mało, och jakże mało z tego skończyłem. Przypuszczam, że gdybym sporządził listę gier, które skończyłem, to może w sam raz bym nazbierał 20 pozycji do zapełnienia.

W każdym razie zacząłem klecić listę i zacząłem ją klecić chronologicznie. Na razie mam kawałek, jeszcze pewnie coś zmienię i uzupełnię świeższymi pozycjami.

Patrząc na początki mego grania, postanowiłem uhonorować grę, która ukształtowała mnie jako gracza. A trzeba powiedzieć, że male Atari, którego dumnym posiadaczem byłem, skłaniało do wybredności i ostrożnego wybierania gier. Owszem, od kolegi zawsze wracałem z pudłem pełnym kaset wypchanych po brzegi masą gier, ale na wczytanie czekało się tak długo, że nie można sobie było pozwalać na zbyt częste eksperymenty - miałem w tym celu specjalny zeszycik: odpalałem grę, grałem chwilę i notowałem wrażenia, takie trochę mikrorecenzje. Jeśli gra mnie nie urzekła, zaznaczałem to wyraźnie, by więcej do niej (przypadkiem) nie wracać. I byłem bardzo surowy w tych ocenach. Pamiętam jak pisałem np. "Green Beret - patykowy ludek biegnie cały czas w prawo - beznadzieja". Swoją drogą, zabawne jest widzieć, jak niewiele się zmieniły gry od tamtych czasów - model greenberetowy wciąż jest żywy i obecny w wielu popularnych grach. I wciąż jest beznadziejny.

Pamiętam dwie gry, które były dla mnie początkiem wszystkiego - Alley Cat i Preliminary Monty. Alley Cat zachwycał różnorodnością i to nie w postaci niedopasowanej sklejanki motywów, jak np. Necromancer, ale w obrębie jednego, spójnego gameplayu, poprzez manipulację celami, otoczeniem, przeszkodami. Pełna nowoczesność, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia. "Montezuma" (historię znam, ale kto się wtedy przejmował precyzją w tytułach?) miała to, co w grach lubię do dziś - eksplorację, niebezpieczeństwa i zew przygody. Te rzeczy się nie starzeją. Bardziej chciałbym jednak wyróżnić gry, które poznałem później i jakie zachwycają mnie po dziś dzień (nie tylko jak obiekt wspomnień, ale rzeczy wciąż maksymalnie grywalne) - mówię o całym gatunku gier logicznych w stylu Sokobana. Tego poznałem późno, ale w czasach 8-bitowych gralem w Lasermanię, Sapera, Boulder Dasha, Atomixa (nie jest pewien tytułu, ale to chyba to - prawie jak Sokoban, ale miejsce skrzynek zajmowały atomy), no i oczywiście Robbo Janusza Pelca. Do którego to idzie mój puchar. Za zew przygody, różnorodność światów, bogaty gameplay, no i edytor plansz, w którym żadnej planszy nigdy nie zrobiłem, bo nie miałem ku temu talentu ani dość samozaparcia by zrobić coś bez niego, ale i tak propsuję. :gold: I znów muszę ze zdumieniem zauważyć, że motyw przesuwanych skrzynek pozostał w grach po dziś dzień i wciąż jest motywem znakomitym, zwiastunem dobrej zabawy i radości grania. A ja wciąż lubię elementy łamigłówek przestrzennych, byle nie były zbyt trudne.

I tak nie wiem, czy ktokolwiek to przeczyta (no, może dwie osoby), dlatego w dalszy ciąg wyprawy zabiorę Was w osobnym poście.
  • 2

#55 Nexus Napisany 04 maja 2013 - 22:20

Nexus

    Tears In Rain

  • Forumowicze
  • 6 960 Postów:

Tru story. Aktualnie gram w Catherine :bowdown: i motyw przesuwanych skrzynek to podstawa gameplayu/


  • 0

#56 Kradziej Napisany 05 maja 2013 - 11:03

Kradziej

    Wciąż dzieciak

  • Forumowicze
  • 16 004 Postów:

Czekam na kontynuację bardziej niż na nowy Bigos Western ;)


  • 0

#57 fingus Napisany 05 maja 2013 - 21:29

fingus

    proud gaymer

  • Moderatorzy
  • 35 905 Postów:

Czekam na kontynuację bardziej niż na nowy Bigos Western ;)

:please:

No skoro tak, oto ciąg dalszy.

Najpierw wrócę jeszcze na chwilę do ośmiobitowców. Nie napisałem o dwóch grach, o których warto by wspomnieć. Nie przez zapomnienie - pominąłem je świadomie. Wiem, że były ważne, wciąż uważam za bardzo dobre, ale laury pójdą do późniejszych reprezentantów zapoczątkowanych przez nie podgatunków. Pierwszy z nich to "kilkalne" przygodówki, z którymi moja przyjaźń zaczęła się już na małym Atari. Angielskich tekstówek nie rozumiałem, bo nie znałem języka, ale wyszło parę przygodówek polskich, z czego najwyżej ceniłem gry Rolanda Pantoły: Mózgprocesor (była to jeszcze tekstówka, gdzie wpisywało się komendy ręcznie, a obrazek był jedynie ilustracją otoczenia), A.D. 2044 (już najprawdziwsze point-and-click, z fabułą opartą na Seksmisji Machulskiego), Klątwa (ją pamiętam jako grę mroczną i ponurą, a także niestety monotonną (większość lokacji wyglądała niemal identycznie), ciekawostką była w niej widoczna na ekranie postać bohatera, nieobecna w pozostałych) i Władcy ciemności (kontynuacja Klątwy, bardziej humorystyczna, lekka, przyjemna, atrakcyjniejsza graficznie). Z tych najbardziej na wyróżnienie zasłużyła A.D. 2044, bo była najbardziej (w mojej ocenie) nowatorska, odkrywcza i odważna (jedno słowo: cycki).

Drugi z podgatunków to gry "platformowo-przygodowe", gatunek ongiś bogaty i kwitnący, dziś wyparty przez "action-adventure" (pod którym to hasłem kryją się przeważnie niestety gry w których nasze zadanie sprowadza się do zabijania wrogów i oglądania przerywników fabularnych, szkoda). Tutaj wspominam szczególnie dwie gry: Blinky's Scary School (gdzie braki w języku znacząco utrudniały mi samodzielne rozwiązywanie zadań) oraz nasze swojskie Miecze Valdgira. Gra tego typu (wyjaśniam młodszym) z grubsza polegała na wędrowaniu po platformowym świecie (nie będzie kłamstwem nazwanie tego sandboksem lub przynajmniej metroidvanią, gdyż zazwyczaj w eksploracji ograniczał nas jedynie brak jakiegoś ważnego przedmiotu) i wykonywaniu zadań typu "idź w jedno miejsce, weź przedmiot, zanieś w inne i tam użyj". Wspaniała rzecz.

No ale wpis ten miałem zamiar poświęcić głównie czasom Amigi. Niestety, nie mam wiele do opowiedzenia. Nie miałem Amigi. :( Aby na niej pograć, chodziłem do kolegi z klasy, owszem, poznałem w ten sposób kilka gier, ale na pewno nie tyle, co na własnym komputerku. To na Amidze poznałem Lemingi, choć opowieść o nich powinienem może raczej snuć w części pecetowej, to bowiem na pececie miałem prawdziwą okazję wkręcić się w tę grę i spędziłem wówczas z nimi mnóstwo czasu. Najwięcej radości dała mi część druga: Lemmings 2: The Tribes ("Oh no more..." było poza numeracją). Wprowadzała nie tylko nowe, różnorodne i pełne zagrożeń plansze, ale i całą masę nowych gatunków lemingów podzielonych na kilka powiązanych tematem plemion. Gra paluszki lizać - było to dla mnie jedno z największych osiągnięć gier logicznych i tu nie ma mowy o żadnej nostalgii - uwielbiam do dziś, do dziś uznaję za znakomitą, z pewnością jedno z pierwszych miejsc na liście. :gold:

No ale odbiegam od clou, miała być Amiga. Na Amidze nie spędziłęm z Lemingami zbyt wiele czasy, bowiem dużo bardziej zajęły mnie dwie inne gry: Settlersi i Cywilizacja Sida Meiera. Settlersów nie uważam dziś za dobrą grę, w sumie to gniot. I chyba nigdy mi się naprawdę nie podobała. Może tylko na początku, gdy odkrywało się zasady, zależności, budowało pierwszą wioskę, obserwowało z przejęciem wędrujące po planszy ludziki, które rąbią drwa, noszą kamienie, budują chatki. Coś cudownego. Ale potem jakoś powszedniało, brzydło i nigdy nie miałem ochoty na kolejny scenariusz. Do gry (czy raczej jej kolejnych odsłon) próbowałem wracać w czasach późniejszych, ale też nigdy nie udało mi się wkręcić. Jak i chyba do jakiegokolwiek innego sima. Ani żadne Sim City, ani żaden Transport Tycoon nie wciągnęły mnie na tyle, bym zechciał rozgryzać zależności, które pozwoliłyby mi przejść z etapu "buduję domki i ulice" na etap "wygrywam w grę". Coś mnie zawsze do nich ciągnęło, czułem, że powinny mi się podobać, że to dobre granie i tego po grach oczekuję, tego w grach szukam. Próbowałem, próbowałem, ale nic. Nie udało się. No trudno.

Civilization to coś zupełnie innego. :gold: O, ta gra zaiste była rewelacyjna. Była i jest. Bezapelacyjnie jedno z najwyższych miejsce mego prywatnego rankingu. Mógłbym oczywiście równie dobrze wyróżnić którąś z późniejszych części (równie znakomitych), ba, wyszło też sporo spinoffów, a nawet naśladowców opartych na podobnej mechanice, w wiele grałem, ale myślę, że puchar powinien iść do oryginału. Wspaniała, bogata, ponadczasowa. Pamiętam jeszcze to moje pierwsze granie - błądzenie po omacku, nie rozumiejąc zależności. Ale z każdą spędzoną z nią chwilą, rozumiało się więcej i więcej, odkrywało całe to bogactwo. Sam element wojenny wcale nie interesował mnie najbardziej (a znam takich, dla których było to najważniejsze). To eksploracja, rozwój, rozbudowa, odkrycia - cały ten świat wciągał i pochłaniał. To przy Cywilizacji poznałem zjawisko "jeszcze jednej tury". Nie sposób było się od niej oderwać. Jeśli ktoś z Was nie umieścił jej w swojej dwudziestce, to - przykro mi to mówić - nie zna się na grach. :nie:

W kolejnym odcinku opowiem o moich początkach grania pecetowego (tylko o początkach, bo nie zmieszczę całości w jednym wpisie).

Ten post był edytowany przez fingus dnia: 05 maja 2013 - 21:29

  • 3

#58 torq314 Napisany 05 maja 2013 - 21:33

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 463 Postów:
Wrzucaj to na bloga a tu linki. Nie szkoda Ci tyle fajnego tekstu chować po jakichś forach o giereczkach?
  • 0

#59 fingus Napisany 05 maja 2013 - 21:39

fingus

    proud gaymer

  • Moderatorzy
  • 35 905 Postów:
Bloga też nikt nie czyta. :yao: Pewnie dlatego, że piszę tam takie bzdury jak "ostatnio gram w Tomb Raidera, oto fota zrobiona iPadem ze złego kąta i w fatalnym świetle; plus spoiler gratis". ;) Ale dzięki za ciepłe słowo, masz rację, zaraz wrzucę tam kopię.
  • 0

#60 Otacon Napisany 06 maja 2013 - 13:15

Otacon

    krakowski cymesik

  • Forumowicze
  • 16 070 Postów:
W 20 zdaniach można by tego posta skrobnac bez strat na jakości ale nie powiem, czyta się dobrze.

Ten post był edytowany przez Otacon dnia: 06 maja 2013 - 13:16

  • 0