Skocz do zawartości

Zdjęcie

D4: Dark Dreams Don't Die

XONE

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
32 odpowiedzi na ten temat

#31 Eldarion Napisany 29 kwietnia 2015 - 09:37

Eldarion

    Sephiroth

  • Forumowicze
  • 2 113 Postów:

W takim razie musi paść obowiązkowe:

Xbox One traci exy!11!one  :cf:

 


pc i xone to jeden ekosystem :cf:

liczę na inne exy


Ten post był edytowany przez Eldarion dnia: 29 kwietnia 2015 - 09:38

  • 0

#32 Aleks Napisany 30 kwietnia 2015 - 21:37

Aleks

    1

  • Forumowicze
  • 5 107 Postów:

ciężkostrawna trochę ta gierka, ale i tak doceniam


  • 0

#33 Tawotnica Napisany 04 października 2015 - 13:05

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 075 Postów:
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że:
- Pierwszy sezon gry obejmuje tylko prolog i dwa epizody, kończąc się potężnym cliffhangerem – to tak na ok 3:30h gry wystarczy.
- W związku z tym, że gra była robiona z myślą o Kinect nawigacja przez nią jest mocno toporna.

Trochę mi to przypomina pierwsze gry dotykowe na DSa, gdzie developerzy próbowali jakoś sensownie zaimplementować nowe sterowanie, ale jedyne co byli w stanie wymyśleć to wycieranie szybki z brudu, QTE i prostackie minigierki. Z takiego właśnie zestawu składa się Dark Dreams Don’t Die, więc granie na padzie to średnia przyjemność (chociaż wydaje mi się, że akurat QTE na przyciskach są łatwiejsze).

Dobrze, że nie o granie w D4 chodzi tylko o wykręconą historię detektywistyczną. Myślcie Wolf Amongst Us x Phoenix Wight, gdzie do Wolfa podobne są quick timowe sceny walki, a z Ace Attorney kojarzą mi się przerysowane na maksa postacie. Wcielacie się w rolę byłego detektywa Davida Young, który został zwolniony ze służby przez podejrzenie o zabójstwo własnej żony. David nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanej i zrobi wszystko żeby złapać jej mordercę. David lubi pić tequilę, zjada całe kraby z puszki, cały czas mieli w gębie gumę do żucia i ma specjalną umiejętność pozwalającą mu przenosić się w czasie, jeżeli skupi się na tzw. „memento”, przedmiocie naładowanym wspomnieniami związanymi z morderstwem jego żony ( :olo:)

Hub gierki to apartament Davida, gdzie możecie pootwierać lodówkę i szafki, puścić muzykę z gramofonu, walnąć szota tekli czy pozaczepiać Amandę – kobitkę, która mieszka z Davidem i zachowuje się jak kto. Po pchnięciu fabuły do przodu uruchamiacie memento w łazience i bam! Nagle znajdujecie się w kiblu w samolocie, rozpoczynając dochodzenie.

Podobało mi się, że D4 wie, że jest grą a nie interaktywnym byle czym. Średnią gra, ale wciąż – mamy jakiś progres względem kupy jaką są twory Telltale. Każdy ruch, pchnięcie czy rozmowa zżerają pasek staminy, który trzeba uzupełniać jedzeniem. Podobnie ograniczony jest system podpowiedzi, który podświetla wszystkie przedmioty i ludzi z którymi można wejść w interakcję. Hinty, czy raczej wizje odnawia się napojami. Celem gry jest nie tyle rozwiązywanie zagadek, bo do nich się i tak zawsze dojdzie, co rozwiązywanie ich w sposób najlepiej pasujący do głównego bohatera, określany jako sync rate. Fajny patent, ale całkowicie psuje go, że największy wpływ na sync ma poprawność wykonywania QTE.

Poza główną sprawą, poprzez dialogi ze świadkami można odblokować też różne poboczne wątki. Część to quizy np. o awiacji, część to minigierki pod Kinecta jak łapanie koniczynek latających po ekranie, część to odpowiednie sterowanie rozmową. Opcjonalne jest też zbieranie tarcz i przeglądanie gazet. Tak przy okazji gazet – David każdy magazyn otwiera od rewersu, co biorąc pod uwagę setting gry wygląda strasznie nienaturalnie. Może twórcy chcieli w ten sposób pokazać obydwie strony okładki albo wynika to po prostu z kulturowego przyzwyczajenia. Nie wiem z resztą czemu mnie to jeszcze dziwi. Najpóźniej po spotkaniu z wysokim, czarnoskórym lekarzem ze sztućcami w rękach moja reakcja do końca gry mniej więcej była taka: „CO”.

D4 to niezły freak show z solidnymi podstawami do ciekawego „detective-adventure”. Szkoda, że pewnie nigdy nie będzie drugiego sezonu. W takiej formie jak teraz to raczej ciekawostka i materiał na perełkę z plusa golda niż coś na co warto wydać 60zł, ale zdecydowanie robi ochotę na japońską grę przygodową, która nie jest visual-novel w stylu anime.
  • 0



Inne z tagami: