Ogólnie jestem dość cienki - w constructed dochodzę do 15 rangi i nie wyżej (choć prawdę mówiąc to za bardzo nie próbowałem). Mój rekord na Arenie to 4 zwycięstwa.
Przez jakiś czas grałem biedacką wersją Beatdown Warriora od Reynada, potem trochę moim własnym Paladynem (jak uzbieram dustu/kart to zrobię sobie Aggro Pala, mam wizję, jak mógłby wyglądać), od przedwczoraj pykam Zoolockiem.
I jest spoko, jara się tą grą i czuję, że robię postępy. Tym bardziej, że na początku byłem BARDZO słaby, ale to w sumie niedziwne, bo w CCG praktycznie nigdy nie grałem, więc nie miałem nawet podstawowych instynktów.
Tylko kiepsko, że większość moich przegranych jest beznadziejna. Jak wygrywam to z reguły w wyrównanym pojedynku, albo jakimś cudem wychodzę z beznadziejnej sytuacji, albo meczyk jest niezbyt emocjonujący i idzie dość łatwo. Z kompletnymi leszczami gram prawie nigdy. Za to większość przegranych to mecze, w których jestem jechany jak szmata i nawet nie mam nic do powiedzenia. Teraz pierwszy raz starłem się z dwoma deckami, o których czytałem/oglądałem w necie - Miracle Rogue i Freeze Mage - i szczególnie za skórę zalazł mi Mag, bo jestem pewien, że grałem bez zarzutu, ale kiedy do akcji wkroczył 2xIce Block to nie miałem już nic do powiedzenia mimo, że i kontrolę nad planszą i znaczną przewagę w HP miałem.
Z kolei na Arenie wyciągam beznadziejnie słabe decki. Dzisiaj udało mi się zgarnąć 3 zwycięstwa Paladynem, w którym nie miałem ani jednego Consecration, ani jednego Truesilver Championa, ani jednego Blessing of Might, Hammer of Wrath, Avenging Wrath, kufffa NIC tylko jedno Blessing of Kings
Złota mam praktycznie cały czas zero, karty zdobywam bardzo powoli i trochę mi niewesoło. Powiedziałbym sobie, że może jestem strasznie słaby, ale nie jestem i czuję to, bo regularnie wychodzę z teoretycznie niemożliwych sytuacji dobrymi zagraniami.
No i nie wiem, co ze sobą począć. Uwielbiam tę grę, ale często czuję, jakbym walił głową o ścianę. Póki co chyba skupię się na pykaniu Zoolockiem i okazjonalnych próbach sił na arenie. Kiedyś na pewno chciałbym sklecić fajny deck Priesta oraz Paladyna.
Nawet Deathwing byłby lepszy. W złocie najlepiej wygląda Alexstrasza oraz Ysera, która dodatkowo daje pięć animowanych kart snu. Moja ulubiona karta.
w ogólę ja sobię pykam na klopie bezstresowo głównie, albo przed pójściem spać, ogólnie to ciągle gram talią łowcy jeszcze z czasów gdy się orało tymi psami i innymi dziwnymi rzeczami, które już widze mocno ograniczyli zmieniajac koszt kart. 
