One and done! Nie zawiodłem się. Inti jako weterani gatunku dostarczyli ciekawą wariację na temat run & gun, która przede wszystkim hardkorowym fanom score attacków powinna dać mnóstwo frajdy.
Zacznijmy może od tego, że estetyka gry oraz sterowania z miejsca przypominają serię MMZ. Prędkość Gunvolta, dashe czy wall jumpy wchodziły bardzo intuicyjnie i od pierwszych leveli czułem się jak ryba w wodzie.
Mimo podobnej fizyki i struktury gry Azure Striker nie jest po prostu klonem Megamanów. Twist w mechanice polega na zaznaczaniu przeciwników pukawką. Kiedy w standardowym MM strzelasz i ciachasz, pozbywając się raz po raz reploidów tak w Gunvolcie pistolet służy jedynie do tagowania przeciwników i zabiera im bardzo mało HP. Otagowanych wrogów załatwia się falą błyskawic pojawiającą się dookoła głównego bohatera, działających na obszarze całego ekranu. Wygląda to niesamowicie stylowo. Generalnie w kategorii „stylish design” Gunvolt dostaje ode mnie 5/5 gwiazdek, bardzo mi się podoba subtelny efekt 3D (do obczajenia na miiverse):
Błyskawice te oprócz funkcji ofensywnej działają również jako tarcza przed różnego rodzaju pociskami typu rakiety, bomby etc. Taki wybór twórców, z pozoru „łamiący” poziom trudności gry sprowadza rozgrywkę bardziej do klimatów dodge-em-up niż typowego jump’n’runa. Szczególnie widoczne jest to przy walkach z bossami. Jedynie w początkowej fazie trzeba zadbać o odpowiednie przycelowanie bronią w celu tagowania, a potem wystarczy się skupić na unikaniu, samemu siejąc spustoszenie. Pyszna zabawa, proszę spojrzeć na tą symfonię rozpiardolu:
Nie trzeba być geniuszem, żeby wykminić prostą strategię „zaznacz i się schowaj, aż rozdupisz wszystko”, więc samo przebrnięcie przez levele nie powinno sprawić kłopotu nawet początkującym graczom. Dodać do tego częste check-pointy i nieskończona ilość retry, a otrzyma się dosyć niski poziom trudności, nawet nie ma kolców zabijających przy pierwszym dotknięciu . Mimo wszystko uważam, że gierka jest dobrze wyważona przez satysfakcjonujący system łączenia kombosów i świetne walki z szefkami. Jedyne „ale” jakie mam to średni level design. Mała różnorodność przeciwników i elementy platformowe na jedno kopyto w połączeniu z mocno przepakowanym bohaterem szybko nudzą, co biorąc pod uwagę zachęcający do powtarzania leveli system rankingowy jest imo największą wadą gry.
Wspomniane rankingi wyglądają tak jak w MMZ, gdzie oceniany jest czas przejścia, zadane obrażenia i ilość kombosów:
Oprócz powtarzania plansz w celu poprawienia swojego wyniku można też farmić chipy, które w sklepikach wymienia się na ekwipunek:
Ta erpegowa strona gierki jest rozwiązana trzytorowo – nowe umiejętności zdobywa się wraz z wyższym levelem, nowe bronie zdobywa się pokonując szefków, nowe eq zdobywa się farmiąc chipy:
Nie zapomniano też o zbieractwie. W każdym levelu schowany jest jeden kryształ i parę medali. Krzystały nie wiem co dają, bo jeszcze nie zebrałem wszystkich, medale to dodatkowy chip pod koniec planszy:
Całość gry bez wielokrotnego powtarzania plansz to ok. 5h, cena po przeliczeniu z jenów to ~60zł:
Gunvolt po Shovel Knighcie jest kolejną giereczką, na którą posiadacze Europejskich 3DSów mogą się ślinić jak w końcu przetłumaczą na te 5 języków.
Bonus spoiler, jakby ktoś chciał już teraz zobaczyć ostatniego szefka: