Hey! Hey, listen! Hidden gem alarm!
Dustforce to stylowa platformówka, która dwa lata temu wyszła na PC, a całkiem niedawno na konsole. Celem gry jest wysprzątanie planszy z kurzu, liści i innych zabrudzeń w jak najszybszym czasie. Oceniana jest dokładność zamiatania i kombo rangami od S do D. Żeby "przejść" dany level i dostać klucz do trudniejszego trzeba za jednym podejściem zdobyć ranking SS. That's fuckin' hardcore.
Dustforce się nie cyrtoli z graczem. Sterowanie jest proste, krzyżak do poruszania się, X to skok, O to dash, kwadrat i trójkąt to ataki miotłą. Ciekawa jest mechanika chwilowego "przyklejania" się do ścian i sufitów przytrzymując odpowiedni kierunek na krzyżaku. Takie udane wall-runy i wall-jumpy są cholernie satysfakcjonujące. Podobnie jak OlliOlli od samego początku wymagana jest jednak morderczej precyzji i każdy najmniejszy błąd jest surowo karany. Cała frajda z gry polega na wyczuciu "flow" danej planszy i zrobieniu perfect runa. Do wyboru mamy cztery postacie różniące się szybkością, mocą ciosów i ilością skoków/dashów. Do każdego levelu musimy się dostać przez hub, trochę jak w FEZ, co samo w sobie już potrafi stanowić niezłe wyzwanie. Całość jest okraszona kojącą, chilloutową muzyką, która trochę potrafi złagodzić frustrację ze źle wykonanego skoku.
Polecam masochistom, co lubią po 50x powtarzać daną sekwencję w platformówkach.