Widać kto jest od początku z serią. Teraz przez przestarzałą grafikę stare Residenty nie mają już prawa wywoływać takich ciar jak kiedyś, ale na swoje czasy oryginalna trylogia przerażała niesamowicie. Zetknięcie z pierwszym zombiakiem w RE1, spotkanie z Lickerem w RE2 czy dramatycznie ucieczki przed Nemesisem to coś do czego RE7 nawet się nie zbliżył, chociaż przyznam że momentami też był straszny.
Ale ja w RE1 i RE2 grałem "na premierę" na PSX (jedynkę może po ok. roku, ale nadal w tym samym okresie życia). Ale nie pamiętam, bym się jakoś bardzo bał, nawet wtedy, jak tamta grafika była takim szokiem jak teraz w RE7 jest obecna
Twardziel z Ciebie, ja musiałem co kwadrans zmieniać pieluchę. Fakt faktem, że byłem wtedy jeszcze dzieckiem (miałem z 8 lat?), ale mój ojczulek bał się tak samo. Po spotkaniu z Nemesisem przez miesiąc miałem koszmary. Z kolei przy RE7 bałem się tylko dwa razy
O Outbreakach zapomniałem, wiem że Gun Survivor to beka, napisałem z obowiązku, bo ma "RE" w nazwie, ORC raczej zręcznościówka w coopie, o Revelations 1 i 2 też raczej pochlebne rzeczy słyszałem, jak będę miał czas, to może ogram. Najprędzej RE0, bo jest w Game Passie i podoba mi się ten styl graficzny z czasów Gamecube'a
No dobra, sprawiedliwie muszę dodać, że pierwszy GS nie jest jeszcze taki tragiczny. Mimo że akcja nie rozgrywa się w Raccoon City, to klimat jest niemal identyczny; mierzymy się z wieloma ikonicznymi przeciwnikami z RE i RE2 (Lickery, Huntery, Mr X, nawet krokodyl się załapał), a grafa chociaż brzydka to ma fajny creepy vibe (ciemno, szaro i ponuro, audio też robi swoje). Rozgrywka jest szybka, nie ma żadnego backtrackingu i często dostajemy możliwość wyboru ścieżki, co wpływa na odwiedzane lokacje, przeciwników z którymi się zmierzymy, a nawet na niektóre cut-scenki. I to by było na tyle, bo już GS2 i 4 to porażki (trójka nie ma nic wspólnego z RE).
Revelations są oba bardzo fajne, przy czym dwójka jest chyba przystępniejsza dla kogoś kto nie jest wielkim fanem RE. Korzenie pierwszego Revelations sięgają 3DS'a i to niestety widać (uproszczenia graficzne, struktura leveli), dwójeczka też momentami zalatuje budżetówką, ale ogólnie idzie odczuć że przy niej bardziej się napracowali i że to gra stworzona od razu pod stacjonarki. No i ma zarąbisty klimat, opuszczona wyspa daje radę.
RE0 z numerycznych odsłon podobało mi się najmniej, to był ten moment kiedy formuła kompletnie się wyczerpała (razem z Outbreak 2 to były ostatnie Residenty w klasycznym wydaniu) i wprowadzili kilka dziwnych rozwiązań, które niestety ciut popsuły grę. Niemniej wizualnie Zero do dzisiaj daje radę i jest dosyć trudne (zakładając, że dla kogoś to plus), więc można zagrać.
Jak kiedyś będzie Ci się bardzo nudzić to polecam na jakimś emulku (chyba że masz Gameboy Color w szufladzie i jakimś cudem uda Ci się dorwać kopię tej gry ) RE: Gaiden. Ciekawy i bardzo udany eksperyment, Resident o którym bardzo mało się mówi, a który jak na możliwości tej konsoli naprawdę daje radę.