Kontynuacja Kirby Power Paintbrush z DSa na WiiU planowana na 2015. Zanim zaczniecie krzyczeć "kolejna platformówka" 2D to zagrajcie w oryginał - mimo że już wiekowy to wciąż jedna z najlepszych zręcznościówek pod stylus.
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 11 marca 2015 - 10:05
wow! To się zapowiada niebo lepiej niż Power Paintbrush - od robienia zawijasów, żeby przyspieszać przez przemiany w u-boot czy czołg po genialnie wyglądające walki z bossami. Touch Kirby Super Rainbow! Jest boner.
- Sam gameplay jest bardzo fajny, choć nie nadaje się na dłuższe posiadówy. Po dwóch godzinach przychodzi lekkie znużenie i trzeba zrobić sobie przerwę.
- Przejście jednego poziomu trwa na oko tak z 10 minut. Pierwsze poziomy były oczywiście banalne i niezbyt innowacyjne, ale im dalej, tym więcej pojawia się ciekawych mechanik.
- Podoba mi się to, że podobnie jak w Mario nauka nowych rzeczy przebiega intuicyjnie i samoczynnie. Nie ma żadnych tutoriali do nowych elementów wzbogacających rozgrywkę. Ewentualnie gdy się zatniemy na ekranie pojawia się na moment animacja stylusa rysującego kreskę w odpowiednim miejscu.
- Nie powiem, że gra pasowałaby lepiej na 3DS-a - dolny ekranik konsolki byłby moim zdaniem zbyt mały do dostarczania tak fajnych wrażeń i precyzyjnego sterowania jak gamepad Wii U. Nie zmienia to jednak faktu, że Wii U też nie sprawdza się idealnie. Na telewizorze gra wygląda rewelacyjnie. Dbałość o szczegóły, odbicia palców w plastelinie i ogólna słodkość powalają. Niestety na gamepadzie za sprawą mniejszej przekątnej ekranu, niższej rozdzielczości i wypranych kolorów nie jest już tak efektownie. A naprawdę nie da się w to grać patrząc na TV.
Ten post był edytowany przez Michalson dnia: 24 marca 2015 - 17:07
Szkoda trochę tej opinii odnośnie "nie da się grać patrząc na TV" sam właśnie tak wolę bo nie chcę degradować ładnej grafiki hd do ekranu gamepada. Tam niech sobie będzie mapa i ekwipunek jakiś i ewentualnie retro gry z vc ????
Dawno nie grałem w porządny tytuł „na stylus”, bo zarówno 3DS jak i WiiU gdzie indziej stawiały priorytety, dlatego z odpowiednio dużym apetytem rzuciłem się na Rainbow Paintbrush. Gdzieś tak po drugim świecie przypomniałem sobie wszystkie tricki z pierwszej części na DSa i nie mogłem się oderwać od ekranu GamePada.
Na samym początku pewne rzeczy mogłyby być jaśniej zakomunikowane. Na przykład które bloki rozwala chargé attack, a które wyrzut z armaty albo jak efektywnie kasować narysowane linie czy rysować zawijasy przyspieszające Kirbiego. Do tego wszystkiego dosyć szybko się samemu dochodzi metodą prób i błędów, ale trochę zabrakło mi typowego dla Nintendo etapowego wprowadzania nowych mechanik.
Brak limitu czasowego, wolne tempo poruszania się i spora swoboda w doborze trasy niby zachęcają do dogłębnej eksploracji każdego zakamarka, ale źle mi się grało, kiedy wracałem się po każdą ominiętą gwiazdke czy niezabitego przeciwnika. Plansze mają swój rytm z którego lepiej się nie wybijać. Nie wyjdzie ci jeden zawijas dookoła znajdźki? Trudno, powtórzysz przy kolejnym przejściu, ponieważ cofając się tylko psujesz sobie dobrą pozycję do pokonania następnych przeszkód. Odkąd przyjąłem regułę „no backtracking” grało mi się wyśmienicie i mogłem docenić pomysły twórców na rozbudowanie i doprecyzowanie formuły Power Paintbrush.
Sam level design jest mniej free-roamingowy niż jeszcze w PP i za to bardziej skupiony na zadaniach potrzebnych do zdobycia skrzynek i gwiazdek. Moim zdaniem do dobra zmiana, ponieważ wprowadza więcej platformówkowego klimatu do rozgrywki i zapewnia większą różnorodność. Transformacje w czołg, łódź podwodną i rakietę pozwalają na zmianę tempa gry i w zależności od potrzeb na przeniesienie ciężaru na walkę bądź ucieczkę. Animacje zamiany zawierają drobny ukłon w stronę helperów z Dream Land, co daje do myślenia czemu właściwie Rick, Kine i Coo są tak często pomijani we wszelkich spin-offach, kiedy do konceptu zazwyczaj pasowaliby jak ulał.
Sterowanie w zależności od formy ulega lekkim zmianom, ale punktem wyjścia zawsze jest rysowanie linii. Rozmiar GamePada pozwala na bardziej złożone akcje niż jeszcze na DSie, na przykład:
Spoiler
podwójny Kirby - jak wisienki z Super Mario 3D World.
Poziom trudności jak to w grach z Kirbym nie jest zbyt wysoki. Wymasterowanie całego poziomu wymaga za to już trochę kombinowania i wprawy.
Za największą wadę muszę niestety uznać recycling bossów. Żeby na tak krótką grę (4,5h na przejście Story Mode) zabrakło pomysłów do walk z szefkami to skandal. Tym bardziej, że wyczajanie sposobów na nich było jednym z najbardziej satysfakcjonujących elementów gry. Jeszcze gdyby te walki były chociaż mocno przemodelowane, ale nieee, dokładnie to samo + parę przeszkadzajek więcej. Słabo.
Na szczęście rekompensuje to fenomenalna oprawa w dalszych światach. Wizualnie spokojnie poziom Raymana czy DKCR, a pod względem ilości cukru nawet Epic Yarn blednie. Dużym, pozytywnym zaskoczeniem jest oryginalny soundtrack, tzn. nie remixy tylko nowe kompozycje. Stonowane, przyjazzowane brzmienie, przypominające momentami Davida Wise’a czy swingowe Mario Kart. Nie brakuje przy tym epickości:
Podsumowując, dla mnie nowy Kirby to porównywalny do Captain Toad cukierek w bibliotece WiiU. Krótki, czarujący, pomysłowy tytuł za ¾ standardowej ceny. Czekałem z wywalonym jęzorem i się nie zawiodłem.
Spoiler
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 08 maja 2015 - 02:33