Wyciek danych 200 mln Amerykanów.
Firma analityczna pracująca na zlecenie Partii Republikańskiej przechowywała dane prawie 200 mln Amerykanów w niezabezpieczonej „chmurze”. Incydent, który ma szansę okazać się jednym z największych wycieków danych osobowych w historii, wyróżnia się nie tylko skalą, ale także zakresem wrażliwych informacji, które mogły trafić w niepowołane ręce.
Pliki o łącznej objętości 1,1 terabajta przechowywane były na publicznie dostępnym serwerze „chmury obliczeniowej” oferowanej przez Amazon. Sięgnąć po nie mógł każdy, kto skorzystał z odpowiedniego linku, bez konieczności logowania. Arkusze kalkulacyjne przygotowane przez Deep Root Analytics, przedsiębiorstwo pracujące na zlecenie Partii Republikańskiej, zawierały dane dotyczące niemal 200 mln Amerykanów.
Niestrzeżone zasoby w sieci odkrył, jak donosi BBC, analityk pracujący dla firmy UpGuard specjalizującej się w cyberbezpieczeństwie. Nie wiadomo, od jak dawna pliki były dostępne w internecie. W bazie zgromadzono m.in. daty urodzenia, adresy zamieszkania i numery telefonów ponad połowy mieszkańców Stanów Zjednoczonych.
Danym osobowym towarzyszyły informacje o poglądach politycznych, prawdopodobnym wyznaniu czy pochodzeniu oraz poglądach na kwestie aborcji, dostępu do broni i badań nad komórkami macierzystymi. Zapewne wykorzystywano je do profilowania działań komunikacyjnych w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej. Świadczyć może o tym fakt, że ostatnia aktualizacja plików miała miejsce w styczniu, przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa.
Firma Deep Root Analytics przyznała się do niefrasobliwości w przechowywaniu danych, ale jednocześnie wskazała, że zapewne nie padła ofiarą włamania do systemów informatycznych. Niewykluczone, że informacje zdążyły już trafić w ręce przestępców i mogą posłużyć jako towar na czarnym rynku lub podstawa do kradzieży tożsamości.