Skocz do zawartości

Zdjęcie

The Mysterious Murasame Castle

NES 3DS Virtual Console Nintendo Famicom Disk System

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
Brak odpowiedzi na ten temat

#1 Tawotnica Napisany 07 maja 2015 - 03:50

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 074 Postów:

FhEagap.jpg

 

Mam dla was kolejnego starocia z czeluści obszernej biblioteki NESa. Wydana w 1986 roku na Famicom Disk System gra Nazo no Murasame Jo to jedna z zapomnianych produkcji Nintendo. Zapomnianych do zeszłego roku, w którym wydano ją po raz pierwszy poza Japonią, na 3DS Virtual Console.

8WpSsVK.jpg

pierwsze kroki i od razu można miotać fireballe. Zapowiada się dobra gra ;)

 

Główny bohater, Takamaru, zdążył już zyskać trochę sławy dzięki własnej mini-gierce w Nintendoland. Niedawno pojawił się też jako assist trophy w czwartym Super Smash Bros. Kim więc jest ten tajemniczy samurai i dlaczego tak długo pozostał w ukryciu?

 

Rzecz się dzieje w epoce Edo. Tytułowy zamek Murasame zostaje nawiedzony przez złe siły, gdzie potężny demon rozsyła swoich sługusów do pobliskich czterech wiosek. Bohaterski Takamaru wyrusza w podróż by unicestwić plugastwo i przywrócić należyty dla świata ład. Pretty much standardowa fabuła chińskich gier akcji, w której pełno ninja, oni, jezior i bambusów, co podejrzewam było głównym powodem dla którego gra nie zawitała na zachód. Setting  feudalnej Japonii muzycznie dopełnia wczesny Koji Kondo, główny motyw od razu wpada w ucho, nic dziwnego że znalazł się w SSB Brawl.  

KPeIPsR.jpg
zaraz dostaną piorunem i zostaną zmniejszeni zginą!

 

Rozgrywką Mysterious Murasame Castle przypomina nieco pierwszą Zeldę – widok z góry, poruszanie się ekran po ekranie zamiast scrollowania, bohater z mieczem. Na tym podobieństwa się kończą, bo Murasame to zdecydowani szybsza, trudniejsza gra akcji.  Takamaru pokonuje swoich wrogów przede wszystkim różnego rodzaju pociskami – nożykami, bumerangami(?), ogniem (yeah!), sięgając po katanę w zwarciu oraz parując shurikeny przeciwników Shinobi style. Ponadto do dyspozycji ma parę rodzajów specjali, które znajduje po drodze  jak czapka niewidka pozwalająca efektywnie kosić wszystkich mieczem czy piorun, łudząco podobny do tego z Mario Kart, działający na całe pomieszczenie.  

XuDO1eo.jpg
zły kulomiot blokuje przejście, a zaraz ze wszystkich stron zaczną się pojawiać czarne cienie. Im szybciej się przecisnę przez te góry tym lepiej

 

Poziom trudności windują spawnujący się w nieskończoność przeciwnicy. Wprowadza to bardzo ważną regułę do rozgrywki: nie czyścimy pomieszczeń, przebiegamy przez nie. Do tego dochodzi, że po straceniu życia zaczynamy bez power-upów, co daje sytuację podobną jak w wypadku Gradiusów, że im dalej w grze zginiemy tym trudniej później nadrobić straty. Konstrukcje niektórych miejscówek, a przede wszystkim walki z bossami nie mają daleko do shmupów, więc wetereani stateczków szybciej ogarną o co chodzi niż weterani Zeldy.
 

Przeciwnicy to w większości kolorowi ninja kryjący się w krzakach, nurkujący pod wodą czy wyskakujący zza ekranu. Dosyć szybko zaczynają się pojawiać paskudni migający ninja, którzy wybuchają po dotknięciu, w związku z czym nie da się ich zlikwidować kataną. Szczególnie straszni są przykoksowani miotacze kul i czarownicy. Dookoła tych drugich nieustannie kręci się ogniowa zasłonka i trafić między nią jednocześnie omijając i zabijając licznych przydupasów stanowi nie lada wyzwanie.  

jTPnURQ.jpg
mogę pójść w prawo, w lewo albo w górę. Szaleństwo!

 

Levele mają nieliniową strukturę, często prowadzącą do ślepych zaułków, pomieszczeń z księżniczkami, które okazują się demonicami czy innych pułapek.  Każda z czterech miejscówek jest podzielona na miasto i zamek, gdzie dla zamku typowo pojawia się parę pomieszczeń, które jednak trzeba wyczyścić, żeby pojawiło się przejście do następnego pokoju. |

tizQHTJ.jpg
po trafieniu przez wroga Takamaru wyrwaca się do góry nogami i traci jeden z trzech punktów energii

 

Połączenie tych wszystkich elementów daje bardzo grywalną i satysfakcjonującą dla 8-bitowych masochistów mieszankę, a jakość Nintendo można odczuć w precyzyjnym sterowaniu i drobiazgowym designie. Krótki czas potrzebny na przejście i mała ilość plansz wprawdzie nie czynią z Murasame Castle obowiązkowej na VC pozycji, ale jak macie gdzieś wolne 1300 gwiazdek na koncie Club Nintendo, to wydaje się być  smakowitą nagrodą za zdrapki przed zamknięciem CN.  

 

See you next mission!
 


  • 2



Inne z tagami: