Skocz do zawartości

Zdjęcie

Dragon Quest XI

Square Enix Switch 3DS PS4 PC

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
228 odpowiedzi na ten temat

#121 Tawotnica Napisany 23 września 2018 - 00:43

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:
Wróciłem do żelków i po >20h jest trochę lepiej. Scenariusz zaczyna powodować feelsy.
Moment kiedy Rab zdradza kim jest był bardzo wzruszający. Teraz skończyłem wątek z syreną, który też był wyciskaczem łez. Podobnie jak side-quest o 'dziewczynie z piekarnii' w Gondolii. To jest esencja DQ i tego typu historie powinny przetykać głowny wątek od pierwszej minuty.

Wkręciłem się w crafting eq przy ogniskach. Oprócz tego, że trzeba się chwile zastanowić zanim się zacznie kuć żelazo to efekty są zdecydowanie warte postarania się. Raz, że można zdobyć lepsze bronie wcześniej. Dwa, za każdy dobrze wykonany przedmiot wpadają perły pozwalające poprawiać już zdobyte itemy - również te zakupione.

Kudosy też za ogromny świat i pełne detali miasta. Nie ma takiej wolności jak w Xeno, ale z to bajkowa sceneria i typowy dla serii sielankowy klimat w którym jednak zawsze masz przeczucie, że coś nie do końca w porządku z tą idyllą.

Mierzi natomiast muzyka. Stary dziad Sugiyama zrobił trzy aranżacje na krzyż, które lecą w pętli. W czasach gdzir spodziewasz się w każdym nowym regionie chociażby wariacji głównego motywu to po prostu słabe. Oldschool oldschoolem, ale samo Square wydało dwa miechy temu Octopatha, który kosił soundtrackiem żerującym na nostalgii. DQXI przepuszcza możliwość wzmocnienia wrażeń płynących z dobrego scenariusza muzą.

Jeśli chodzi o system walki to nadal nic ciekawego się nie dzieje. Wpadnie za parę dni Valkyria i gierka znowu poleci w kąt :dunno:

Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 23 września 2018 - 00:46

  • 2

#122 Kazuo Napisany 23 września 2018 - 00:49

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Znając Ciebie i Twoje tempo, to za parę dni zdążysz przejść tę grę :olo: u mnie SotTR zrobiony, jeszcze tylko rozpykam Vamypra i z grubej rury uderzam w DQ, bo mam już lekkie ciśnienie na coś kolorowego i pedalskiego. 


  • 0

#123 Kazuo Napisany 23 września 2018 - 12:10

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Zacząłem, jednak Vampyr chwilę poczeka na swoją kolej.

 

 

 

fiR47eN.jpg

 

WRqQ9Hv.jpg

 

 

Póki co dwie godzinki za mną, ale po tym czasie trochę już można o grze powiedzieć. Od razu mówię, że nigdy nie uważałem DQVIII za ósmy cud świata, takie zdanie zresztą mam o całej serii i jakoś nie mogę pojąć co takiego Japończycy w niej widzą, że tak ją wychwalają. Ot, porządne erpegi i tyle. Co mnie najbardziej uderzyło po tych dwóch godzinach obcowania z grą, to jej niesamowita generyczność. Standardowo ładują nas w buciory jakiegoś wsioka cierpiącego na amnezję, który szybko okazuje się jakimś wybrańcem. Serio? No i oczywiście kolo jest niemową, żeby scenarzyści za mocno nie napocili się podczas układania dialogów (bo nikt mi nie wmówi, że chodzi tu o immersję z główny  bohaterem). Leniwe suki :olo: Tak więc biegamy sobie wieśniaczkiem, któremu słoma z gaci wystaje, śmigamy po lesie, odbijamy się od niewidzialnych ścian blokujących dalszą wędrówkę (żeby sobie ktoś czasem nie pomyślał, że mamy tu jakąkolwiek swobodę), zbieramy grzybki i inne pierdoły, no i oczywiście lejemy niebieskie, uśmiechnięte gluty. Czyli... robimy dokładnie to samo co w pozostałych częściach. Widać jak daleko poszedł przemysł japońskich gier przez te kilkadziesiąt lat :cf:

 

 

0HCmdyZ.jpg

(kolo z tyłu wygląda jakby zaraz miał odpalić SSJ :olo: )

 

XyRNp7S.jpg

 

 

Skoro już rozkręciłem się z narzekaniem, to napiszę jeszcze o udźwiękowieniu. Voice acting to porażka, aktorzy chyba mieli przeprowadzaną lewatywę podczas nagrywania kwestii, bowiem brzmią strasznie sztywno i smutno. No, ale i tak lepsze to niż brak jakichkolwiek głosów (bo przecież w grze wydanej w 2018 roku, to normalka, nie?).  Muzyka? Dawno nie słyszałem takiej kakofonii, po 15 minutach słuchania autentycznie więdną uszy. 

 

Narzekam na generyczność, ale paradoksalnie chyba właśnie czegoś takiego teraz potrzebowałem, przynajmniej jeżeli chodzi o gameplay. Lokacje z każdej strony atakują niewidzialnymi ścianami (a jak nie ma to drewnianym płotem nie do przeskoczenia lub przepaścią), jednak rozmiar mają w sam raz. Chyba bym puścił hafta jakbym znowu miał zwiedzać ogromne przestrzenie rodem z Xenoblade, a tak to eksploracja mimo ograniczonej swobody jest całkiem przyjemna, szybko zbiera się to co potrzebne, po drodze leje glutożelki i śmiga dalej. Kudosy dla gościa, który zaprojektował mapkę, jest bardzo przejrzysta, są na niej od razu zaznaczone sub-questy, a nawet znajdźki, jedyny minus taki, że nie można sobie ustawić swojego znacznika. Ale i tak jest git. Super, że przeciwnicy są widoczni, raz że eliminuje to denerwujące random encountery, a dwa że wprost idealnie te wszystkie stworki komponują się z krajobrazem. Gra jest prześliczna, kolorowa, żywa. Niczym bajka. 

 

Walka też mi się podoba, rzadko teraz spotyka się japońskiego erpega kalibru AAA z turowym systemem. Dynamika wprawdzie dostaje przez to po pysku, no ale przecież nie każda gra musi zasuwać jak rozpędzone na rowerze dziecko z ADHD lecące prosto na zatłoczoną jezdnię. Przeciwnicy tylko mogliby być trochę mądrzejsi, bo jak widzę takiego gluta, który leczy się magią, zamiast mnie atakować (ma przecież full HP), to momentalnie nóż się w kieszeni otwiera, aby skrócić jego umysłowe cierpienie. Rozwój bohaterów kojarzy mi się ciut ze sphere grid z FFX, a to zawsze jest dobre skojarzenie (jakaś namiastka swobody). 

 

 

9qS5Hji.jpg

 

fuSpE1L.jpg

 

 

Reasumując mimo paru rażących wad gra się nieźle. Po tych wszystkich God of Warach, Spider manach i Tomb Raiderach przyda się bardziej lajtowa giereczka do odstresowania. A, że przy tym jest przyjemna dla oka (dla ucha niekoniecznie), no to tym lepiej. Zobaczymy jak dalej. 

 

 

 

 


  • 0

#124 BeSOS Napisany 23 września 2018 - 12:58

BeSOS

    RYJ

  • Forumowicze
  • 24 781 Postów:
Brzmi jak NinoKuni2 czyli po 10h bym rzygał.
  • 0

#125 cwany-lis Napisany 23 września 2018 - 19:26

cwany-lis

    dobrze rokujący pisarz

  • Forumowicze
  • 23 567 Postów:

słodki panie, toż to wygląda jak Dragon Quest VIII: Journey of the Cursed King w które zagrywałem się 11 lat temu :uff: chyba się skuszę, Kazuo wypunktował wszystkie spie****nia tom myślał, żem w czasie się przeniósł :potter: 


  • 0

#126 Tawotnica Napisany 24 września 2018 - 00:07

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

eksploracja mimo ograniczonej swobody jest całkiem przyjemna, szybko zbiera się to co potrzebne, po drodze leje glutożelki i śmiga dalej. Kudosy dla gościa, który zaprojektował mapkę, jest bardzo przejrzysta, są na niej od razu zaznaczone sub-questy, a nawet znajdźki, jedyny minus taki, że nie można sobie ustawić swojego znacznika. Ale i tak jest git. Super, że przeciwnicy są widoczni, raz że eliminuje to denerwujące random encountery


to jest chyba największa siła tego Dragon Questa: wygoda. Takie drobne rzeczy jak:
- dash pod R2,
- bezbłędnie wykonany fast travel do każdego ogniska i miasta,
- możliwość szybkiego wyleczenia całej drużyny wciskając trójkąc -> kwadrat (i jest to mądrze zaprogramowane, bo zawsze najpierw ściąga MP postacią spoza drużyny).
Masa tego typu ulepszaczy życia się znajdzie. Bardzo mi się podoba patent pokazujący pokonanych w okolicy przeciwników w logu. Łatwo sprawdzić co dropią, od razu też widać kogo jeszcze nie pokonaliśmy. To się sumuje to wyjątkowo płynnej i nieskomplikowanej rozgrywki.


Rozwój bohaterów kojarzy mi się ciut ze sphere grid z FFX, a to zawsze jest dobre skojarzenie (jakaś namiastka swobody).


Pah, Sphere Grid to syf. Oto gamechanger w DQXI: w każdym kościele, przy każdym ognisku można za friko przemodelować statsy. Zdobyłeś fajny dwuręczny mieć? Minuta i masz gotowego wyjadacza na broadsword. Do tego bohaterom powtarzają się rodzaje broni, więc nigdy nie będzie tak że jakaś część ekwipunku kurzy się w inwentarzu. Znakomicie można się tym pobawić. Nawet pół gry nie było za mną a ja już prawie wszystkie możliwe ciosy/czary wyprobowałem.

Po ~35h Sqaure dowalili takimi cutscenkami, że musiałem chwileczkę zbierać szczenę z podłogi. Toż to lepiej wyglądało niż fajnale. Trzeba kwadratowym przyznać, że w efekciarstwo potrafią jak mało kto. :notbad: a jakim twiiiistem dowalili! :uff: Tylko nie spoiluj sobie, warto się przemęczyć do tego momentu. To na prawdę jest DQVIII-2 tylko dostosowany do naszych czasów i dużo lepiej zrealizowany. Wreszcie mogę trochę pofapować, bo początek mi się zupełnie nie podobał :yao:
  • 5

#127 Mateo Napisany 24 września 2018 - 12:53

Mateo

    Demigod

  • Forumowicze
  • 7 112 Postów:
Troche o wersji na Słicza. https://nintendoever...gon-quest-xi-s/
  • 0

#128 burnstein Napisany 24 września 2018 - 13:02

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 117 Postów:

S bo to wersja small w stosunku do tych na współczesne kumsole.


  • 0

#129 Kazuo Napisany 24 września 2018 - 17:54

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

 

to jest chyba największa siła tego Dragon Questa: wygoda. Takie drobne rzeczy jak:
- dash pod R2,
- bezbłędnie wykonany fast travel do każdego ogniska i miasta,
- możliwość szybkiego wyleczenia całej drużyny wciskając trójkąc -> kwadrat (i jest to mądrze zaprogramowane, bo zawsze najpierw ściąga MP postacią spoza drużyny).
Masa tego typu ulepszaczy życia się znajdzie. Bardzo mi się podoba patent pokazujący pokonanych w okolicy przeciwników w logu. Łatwo sprawdzić co dropią, od razu też widać kogo jeszcze nie pokonaliśmy. To się sumuje to wyjątkowo płynnej i nieskomplikowanej rozgrywki.

 

 

 

No tu się naprawdę popisali. Gra jest bardzo przystępna, niesamowicie wygodna dla gracza i ogranicza irytujące rzeczy do totalnego minimum. W niektórych erpegach trzeba walczyć z wkurzającymi menusami albo bezmyślnymi rozwiązaniami, tu walczy się tylko z tępo wyglądającymi przeciwnikami :)

 

 

 

 

Pah, Sphere Grid to syf. Oto gamechanger w DQXI: w każdym kościele, przy każdym ognisku można za friko przemodelować statsy. Zdobyłeś fajny dwuręczny mieć? Minuta i masz gotowego wyjadacza na broadsword. Do tego bohaterom powtarzają się rodzaje broni, więc nigdy nie będzie tak że jakaś część ekwipunku kurzy się w inwentarzu. Znakomicie można się tym pobawić. Nawet pół gry nie było za mną a ja już prawie wszystkie możliwe ciosy/czary wyprobowałem.

Po ~35h Sqaure dowalili takimi cutscenkami, że musiałem chwileczkę zbierać szczenę z podłogi. Toż to lepiej wyglądało niż fajnale. Trzeba kwadratowym przyznać, że w efekciarstwo potrafią jak mało kto.  :notbad: a jakim twiiiistem dowalili!  :uff: Tylko nie spoiluj sobie, warto się przemęczyć do tego momentu. To na prawdę jest DQVIII-2 tylko dostosowany do naszych czasów i dużo lepiej zrealizowany. Wreszcie mogę trochę pofapować, bo początek mi się zupełnie nie podobał  :yao:

 

O transferze skillów nie wiedziałem (nie doszedłem jeszcze do tego momentu albo nie zauważyłem tej opcji), brzmi świetnie. A z tym, że po kilkudziesięciu godzinach przygoda mocno się rozkręca to wszyscy widzę, że są zgodni. Już zacieram łapy :burn:


  • 0

#130 Tawotnica Napisany 27 września 2018 - 17:42

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

Sidequesty mogły by być ciekawsze. Sporo się ogranicza do schematu pójdź w już odwiedzone miejsce i zbierz item, a historie za nimi są typu "przynieś kucharzowi sól" :yao:
 

Jednak jak popatrzę na nagrodę "10 mithril ore" to mnie mają. Przyda się do craftingu, który stał się niespodziewanie rozbudowany mechanicznie. Przy itemach >3* trzeba już korzystać z umiejętności dodawania ognia, żeby temperatura do kucia była odpowiednio wysoka. Wraz z progresem w grze dostaje się skille typu poczwórne pieprznięcie młotkiem, a margines błędu przy lepszym eq staje się coraz niższy. 

 

Przez ten crafting staram się też zbierać wszelkie znajdźki na trasie. Często przejażdżka z ogniska do pchnięcia fabuły wygląda tak, że na mapie sobie obmyślam ścieżkę i kończę na drugim końcu, bo SHINY POINT i biegniemy zebrać, bo przed chwilą w mieście wpadło 12 nowych receptur do kuźni :gusta: 


  • 0

#131 Kazuo Napisany 27 września 2018 - 18:04

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

To, że questy są dupne i na odwal się, to mnie nie dziwi, ta cała gra jest zacofana o 20 lat. Pedałek z amnezją ratujący świat, jego brygada uśmiechniętych kretynów niczym z najgorszego anime, zamknięte i generyczne lokacje, oklepane ciachanie zmutowanych stworków, mozolne zbieranie jakichś śmieci, żeby ulepszyć sprzęt itp. Gram i mimo wszystko bawię się dobrze (aż sam się dziwię), ale to głównie dlatego, że zwyczajnie brakowało mi czegoś tak prostego i pozbawionego finezji, a po stresującym i depresyjnym Lightning Returns ten infantylny i kolorowy świat nawet cieszy. Niemniej trzeba powiedzieć to jasno: ta gra siedzi w latach 90tych. Budowa świata, mechanika, walka, nawet fabuła, jedyne co jest "dzisiejsze" to grafika i niektóre ułatwiacze życia (typu brak random encounterów). Absolutnie nie polecam nikomu, kto odbił się chociażby od Ni no Kuni czy któregoś z ostatnich Tales of. To powiedziawszy idę grać dalej :cf: 


  • 0

#132 Tawotnica Napisany 27 września 2018 - 18:42

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

ale gra się w tego Dragon Questa wybornie po pewnym czasie. Różnica jest taka, że Talesy i Ni No mają zjebany system walki, niby w czasie rzeczywistym. Tutaj też poziomu trudności nie ma żądnego, ale możliwości dostosowania drużyny są świetne. Nie ma to jak paraliżować mobków Sylvando i rozdawać damage x6 Erikiem. A propos Erika, podwójny bumerank sieje takie spustoszenie, że grupy przeciwników padają po jednej turze. Turówki 4 life. 

 

Poza tym ta wygoda o której wspominałem - chcesz ponadrabiać questy? Przeciwnicy uciekają jak masz za wysoki level, dużo erpegów zapomina o tym prostym rozwiązaniu. 

 

 

 

 


  • 0

#133 Kazuo Napisany 27 września 2018 - 19:17

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Można kombinować podczas walki, fakt. Tylko po co? Nawet bossowie padają bez większego pomyślunku :) No chyba, że w pewnym momencie trudność pójdzie nagle w górę, pamiętam że tak było w DQVIII, gdzie mniej więcej w 2/3 gry zaczęli się pojawiać przekoksowani bossowie. A z tymi przestraszonymi stworkami to jest akurat fajny motyw, kojarzy mi się z uciekającymi shadowami w Personie. 

 

Doszedłeś już do tego jak pep'ować konkretne postacie? Próbuję zrobić tego questa na pustyni, gdzie trzeba wykonać Wild Side, ale ciężko sprawić, żeby akurat Niemowa, Erik i Serena się zboostowali. Wydaje mi się, to strasznie randomowe :hmmm:

 

E: dobra, już wiem jak 


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 27 września 2018 - 19:29

  • 0

#134 Kazuo Napisany 30 września 2018 - 12:17

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Czy ja dobrze widzę, że oni wrzucili do tej gry dziwkę?

 

 

 

 

8aZlI1L.jpg

 

WbAaj1x.jpg

 

W8a9clL.jpg

 

 

 

 

 

tmg-slideshow_l.jpg

 

 

 

 


  • 0

#135 Tawotnica Napisany 30 września 2018 - 12:37

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

oj, widzę że tu ktoś dawno Dragon Balla nie czytał. To nie byłby Dragon Quest bez pafu pafu, w każdym mieście chyba są. 


  • 0

#136 burnstein Napisany 30 września 2018 - 13:27

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 117 Postów:

W ósemkę nie grałeś? :olo:


  • 0

#137 Kazuo Napisany 30 września 2018 - 14:25

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

oj, widzę że tu ktoś dawno Dragon Balla nie czytał. 

 

 

W ósemkę nie grałeś? :olo:

 

 

Jedno i drugie jakieś 15 lat temu, przez tyle czasu można trochę zapomnieć. Dzięki za wyjaśnienie, bo ten dialog nie dawał mi spokoju :)


  • 0

#138 Tawotnica Napisany 30 września 2018 - 19:27

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

Dałem radę we wrześniu! :potter: Dzisiaj DQXi wreszcie pękł - 65:24h, 37 sidequestów.

 

Razem z Persona 5 doskonały jRPG dla początkujących, bo tak bardzo płynnie idzie. Pierwsza połowa to sztampa, ale za to druga pięknie wynagradza śledzenie losów wesołej ekipki dookoła Luminary, Jak pod koniec każda z postaci dumnie przedstawia swoją motywację do działania to z łezką w oku wspominałem "ano, sporo przeżyliśmy przez ostatnie dwa tygodnie".  

 

Mieliśmy w tym roku już próbę scalenia staroszkolnego erpega z dzisiejszą wygodą i tak jak Octopath odniósł sukces w systemie walki tak nowy Dragon Quest wygrał wszystkim dookoła. Bo łatwo się wyszukuje zadania poboczne, jeszcze łatwiej się przenosi z miejsca do miejsca i mimo wielu niewidzialnych ścian nigdy nie ma opcji żeby się zamotać (choć przypominajki po loadzie są dość mocno skryptowane - zrobiłem na przykład sporą część historii Gallopolis zanim fabuła tego wymagała, a streszczenie i tak się pojawiało).

 

Nie zaczynam nawet pisać o walorach produkcyjnych, bo wizualnie to jedna z najładniejszych japońskich gier na PS4. Must-play dla miłośników gatunku, bo tak dużo rzeczy usprawnia i dobry początek dla ludzi ciekawych gatunku, bo działa jak dobranocka: trochę bajki na 2h przed snem i samo się przejdzie. Aż dziwne, że DQ tak mało popularne jest w PL, bo lubiliśmy dość mocno kreskę Toriego a tutaj przez puff-puff do ostatniego bossa wszystko się shonenowo zgadza :tak:

 


  • 7

#139 BeSOS Napisany 30 września 2018 - 19:29

BeSOS

    RYJ

  • Forumowicze
  • 24 781 Postów:
Damn..czyli jednak kupię :sadcf:
  • 0

#140 burnstein Napisany 30 września 2018 - 19:50

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 117 Postów:

Rozumiem, że na słiczyka?


  • 1

#141 Kazuo Napisany 30 września 2018 - 20:32

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Lepiej się zastanów Jedyn, skoro tak mocno odbiłeś się od Ni no Kuni, to gwarantuję, że tu będziesz miał tak samo. Moje zdanie na temat gry jest o wiele gorsze niż Tawota, no ale mam dopiero 35 h na liczniku i jeszcze może się coś zmienić. Na tę chwilę to jest jRPG żywcem przeniesione z psx'a, tylko grafika ładniejsza, no i fajne są te usprawnienia o których pisze Tawotnica. Cała reszta? Banalna historyjka, pozbawiony jakiejkolwiek oryginalności świat, walki przy których nie da się zginąć i questy na jedno kopyto. Tawot takie gry łyka bez popity, więc dużo go nie rusza, jednak typowy gracz może się zniechęcić. 


  • 1

#142 Tawotnica Napisany 30 września 2018 - 22:56

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

Jak Jedyn Xenoblade wytrzymał to i Dragon Quest mu siądzie. Myślę, że nawet bardziej, bo jest mniej upierdliwy.

Sam przy pierwszym Ni No po 5 godzinach wymiękłem, więc to nie adekwatne porównanie imo. Kuniacz jest typowym tworem Level-5: style over substance. DQ ma wystarczająco definiujących momentów, żeby utrzymać gracza. Mi się z ekipy właściwie tylko Erika historia nie podobała,

Spoiler
ale z resztą bohaterów tak się zżyłem jak ostatnio w Trailsach. 

 

Rab:

Spoiler
, mega dobra postać. 

 

Serena, której z początku zarzucałem bezpłciowość, taki szarobury nikt, ale ma definiujący moment jak

Spoiler

 

Gameplay nie jest jak z PSXa, on tylko wydaje się być jak z lat '90. Takie "o, tak pamiętałem stare klasyki", ale w rzeczywistości nie ma nic z nimi wspólnego, bo wtedy RPG były pełne grindu, random encounterów, przesranych bossów i źle przetłumaczonych zadań, przez które się nie można było połapać co dalej robić. Tu masz przystępność i szlif, przez które scenariusz może błyszczeć jak dobry animek z sprzed dwudziestu lat. 

 

Ta gierka ma TYLE momentów. Mój ziom

Spoiler
to sztywniak jakich mało, ale jak trzeba być poważnym to mowy takie odwala, że ciarek można dostać. The Last Bastion, przed endbossem, stereotypowy knight do bólu, ale też lubi cycki (Angri La again, jeden z najzabawniejszych rozdziałów) :olo: 

 

Dobra też jest lokalizacja. Chociaż VA słabo wypadł to takie bzdury jak dobre nazwy miast robią różnicę. Gondolia, Gallopolis, Snilfheim etc. są łatwe do zidentyfikowania, bo od razu się kojarzą z Wenecją, Grecją, zimą, morzem etc. Ktoś mi nawija, że szuka podłużnej, czarnej ośmiornicy, strzelającej czarnymi kulami i od razu wiem, że chodzi o klif Lonalulu, bo tam byli piraci i armaty. To przepięknie nieskomplikowana przygodówka, niewymagająca zastanawiania się gdzie tu do cholery pójść, bo świat jest tak przejrzysty.

 

Ponadto to jak zawsze przedzwiny Dragon Quest. Masz te dziwki o których Kazuo wspominał, które wytrącają z tropu. Masz chore jazdy jak

Spoiler
, wstawki z ludźmi chorymi na raka, świat pełen oszustów i pterodaktylów, które cię potrafią jednym czarem udupić. 

 

Square dokładnie wiedzą dla kogo te gierki robią, więc jak komuś chociaż trochę siada taka konwencja to będzie mega zadowolony. Nie bez powodu seria się sprzedaje jak szalona w KKW. To idzie pokochać, jak wessie to wchodzi tak w dzienną rutynę, że aż smutno jak się skończy. Powtórzę: przyjemnośc jak Octopath, ale nie mechaniczna tylko przygodowa. Ekwiwalent soul foodu w giereczkingu. 


  • 6

#143 Kazuo Napisany 01 października 2018 - 18:08

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

 

Gameplay nie jest jak z PSXa, on tylko wydaje się być jak z lat '90. Takie "o, tak pamiętałem stare klasyki", ale w rzeczywistości nie ma nic z nimi wspólnego, bo wtedy RPG były pełne grindu, random encounterów, przesranych bossów i źle przetłumaczonych zadań, przez które się nie można było połapać co dalej robić. Tu masz przystępność i szlif, przez które scenariusz może błyszczeć jak dobry animek z sprzed dwudziestu lat. 

 

Fakt, tu nie masz potrzeby grindowania, bo przeciwnicy padają po kilku uderzeniach. Ba, nie ma nawet potrzeby myśleć, wystarczy na początku walki zapodać sobie jakieś buffy, a później ładować przeciwników ile wlezie okazjonalnie się podleczając. Niemal 40 godzin na liczniku i każda walka jest taka sama, jedna taktyka na wszystko. Mówisz, że w starych grach bossowie byli przesrani? A jacy mieli być? Na dwa hity, jak tutaj? Jedyn chyba narzekał w Ni no Kuni na zbyt wysoki poziom trudności na hardzie oraz zbyt niski na normalu. No więc tutaj równie słabo to wyważyli. Random encounterów do końca nie wyeliminowali, bo jak sobie płyniesz statkiem to i tak Cię nie ominą, czego nie potrafię zrozumieć, bo jak np. śmigasz z buta to każdy przeciwnik jest widoczny. 

 

Czy ta gra jest przystępna? Jak cholera i z tym zgodziłem się już w poprzednim poście. Ale i tak wali oldschoolowym gameplayem na kilometr. Dosyć małe, zamknięte lokacje po których się poruszamy, oklepane do bólu miejscówki (lasy, pola, pustynie, góry, zieeeeew), równie oklepany system walki, tona bezużytecznych skillów oraz itemów, praktycznie zero swobody w rozwijaniu bohaterów i bardzo liniowa przygoda. Niczym gra z psx czy nawet nes'a tylko ubrana w ładne szaty i pozbawiona niektórych denerwujących archaizmów, ale i tak korzeniami siedząca wiele generacji wstecz. To, że jest przystępna czy wręcz wygodna dla gracza do tego stopnia, że równie dobrze mogłaby się przechodzić sama (naprawdę dużo nie brakuje) w żadnym stopniu tego nie zmienia. Ja nie mówię, że zaraz mają z tego robić kolejnego Wiedźmina, ale jakieś większe zmiany byłyby mile widziane, przynajmniej byłoby widać, że seria ewoluuje, a nie stoi w miejscu od 20 lat. 

 

 

Square dokładnie wiedzą dla kogo te gierki robią, więc jak komuś chociaż trochę siada taka konwencja to będzie mega zadowolony. Nie bez powodu seria się sprzedaje jak szalona w KKW. To idzie pokochać, jak wessie to wchodzi tak w dzienną rutynę, że aż smutno jak się skończy. Powtórzę: przyjemnośc jak Octopath, ale nie mechaniczna tylko przygodowa. Ekwiwalent soul foodu w giereczkingu. 

 

 

Moja teoria jest taka, że Japończykom wystarczą gry ładne, proste i odstresowujące, a przy tym banale i oklepane. Oni chyba nie lubią zmian, może dlatego ta seria tak im leży. Postaw obok DQVIII i masz niemalże brata bliźniaka. 


  • 0

#144 cwany-lis Napisany 01 października 2018 - 18:27

cwany-lis

    dobrze rokujący pisarz

  • Forumowicze
  • 23 567 Postów:

Czy w tej części też jest żaba co krzyczy "MAAAGNIFICENT!!!!"?

 

Dragon-Quest-VIII.jpg


Ten post był edytowany przez cwany-lis dnia: 01 października 2018 - 18:28

  • 0

#145 Tawotnica Napisany 01 października 2018 - 19:24

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

Niemal 40 godzin na liczniku i każda walka jest taka sama, jedna taktyka na wszystko.


To czemu nie użyjesz innej? Już kiedyś obrabialiśmy ten temat przy Bayo 2 chyba, gdzie też narzekałeś na prostacki sposób wygrywania walk przez tłuczenie paru kombosów na krzyż.

Rozumiałbym zarzut, gdyby np. buffowanie się było jedyną strategią jaka działa, ale gierka oddaje w ręce gracza wystarczająco dużą ilością ekwipunku i nowych ataków.

Ogarnąłeś już re-spec o którym pisałem wcześniej? Za jakieś grosze całe drzewko sobie możesz od nowa ustawiać. Jak na moje to dość swobodne rozwiązanie.

Pokemony też pewnie byś przechodził samym starterem i zanudził się na śmierć mashując A. ;) Dragon Quest pod wieloma względami z resztą przypomina Poki. Też od pierwszej części zachowują rdzeń rozgrywki, wzbudzają podobne poczucie przygody, też nie wymagają wysiłku.

 

Liniowa fabuła i kompaktowe lokacje to dla mnie atuty, nie wady. Horii mógłby zespołom od Finali podpowiedzieć co nie co, może wydaliby wreszcie spójnego FFa. 

 

 Ja nie mówię, że zaraz mają z tego robić kolejnego Wiedźmina, ale jakieś większe zmiany byłyby mile widziane, przynajmniej byłoby widać, że seria ewoluuje, a nie stoi w miejscu od 20 lat. 

 

Grałeś w dwie części ziom :yao: do tego dwie najbardziej do siebie podobne. Sprawdź DQVII przy jakiejś okazji. 

 

 


  • 0

#146 Kazuo Napisany 01 października 2018 - 20:11

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

To czemu nie użyjesz innej? Już kiedyś obrabialiśmy ten temat przy Bayo 2 chyba, gdzie też narzekałeś na prostacki sposób wygrywania walk przez tłuczenie paru kombosów na krzyż.

 

Rozumiałbym zarzut, gdyby np. buffowanie się było jedyną strategią jaka działa, ale gierka oddaje w ręce gracza wystarczająco dużą ilością ekwipunku i nowych ataków.
 

 

I tu pojawia się zasadnicze pytanie: po co? Co z tego, że gra oferuje Ci arsenał umiejętności, które do niczego się nie przydają, bo każdego przeciwnika łatwiej i szybciej rozwalić na jedno kopyto (czyli buffując siłę ataków i nic poza tym)? Mało tego, gra w żaden sposób ani nie zachęca ani nie wymaga, by korzystać z innych zdolności. Bardzo dobrze pokazują to bossowie, którzy są zrobieni na odpierdol, wystarczy ich lać atakami fizycznymi aż nie padną. Ja nie wiem po co tu w ogóle jest magia ofensywna. W skrócie? Masa skillów, które są bezsensu, bo twórcy nie potrafili zaprojektować takich walk, żeby gracz robił z nich użytek. Perfekcyjne porównanie do Bayonetty. 

 

Ogarnąłeś już re-spec o którym pisałem wcześniej? Za jakieś grosze całe drzewko sobie możesz od nowa ustawiać. Jak na moje to dość swobodne rozwiązanie.

Pokemony też pewnie byś przechodził samym starterem i zanudził się na śmierć mashując A.  ;) Dragon Quest pod wieloma względami z resztą przypomina Poki. Też od pierwszej części zachowują rdzeń rozgrywki, wzbudzają podobne poczucie przygody, też nie wymagają wysiłku.

 

 

 

Ogarnąłem, jakaś namiastka swobody to jest, ale nie zastąpi swobodnego dysponowania punktami w konkretne skille podczas level upowania. Szkoda, że gra sama automatycznie je przydziela i szkoda, że oddaje nam w ręce postacie, z którymi nic samemu nie można zrobić pomijając wybór ekwipunku i technik, które się z tym ekwipunkiem wiążą. Niestety taki już urok mocno ograniczonych pod kątem swobody jrpg'ów. 

 

 

 

Liniowa fabuła i kompaktowe lokacje to dla mnie atuty, nie wady. Horii mógłby zespołom od Finali podpowiedzieć co nie co, może wydaliby wreszcie spójnego FFa. 

 

Masz prawo tak sądzić, ja natomiast stoję po drugiej stronie barykady i patrzę na to wszystko bardziej krytycznym okiem. To co dla Ciebie stanowi plus, dla mnie jest mniej lub bardziej poważnym minusem, a wdaję się z Tobą w dyskusję, dlatego że chcę przedstawić inny punkt widzenia, niekoniecznie tak kolorowy. Kwestia podejścia ma tu kluczowe znaczenie. Dla Ciebie taka formuła jRPG'ów cały czas jest świetna i wystarczą drobne zmiany, żeby cieszyć się grą, ja raczej nastawiam się w tym aspekcie na nowe pomysły i coraz bardziej pogardzam oklepanymi motywami. A ta gra niestety jest strasznie oklepana. 

 

Całe szczęście, że Chory nic nie podpowiada ludkom odpowiedzialnym za FF, tam przynajmniej widać, że seria się rozwija, że coś się zmienia, nie potrzebujemy kolejnej gry zatrzymanej w czasie. Zmiany w FF co prawda nie zawsze wychodzą na dobre, ale na tym polegają eksperymenty, że efekty nie zawsze muszą być zadowalające. Mimo to bardziej doceniam tak mocno skrytykowane Lightning Returns niż zachowawcze DQXI. Tamta gra mimo wszystkich swoich wad przynajmniej potrafiła mnie zaskoczyć, wymusić na mnie podejście do walk na różne sposoby i jakikolwiek wysiłek, a po dojściu do ostatniego bossa pokazała nawet, że mimo dopakowanej postaci i tak mogłem dostać wpierdol bez dobrej znajomości systemu. Brak expa, inny sposób rozwoju postaci, licznik czasowy - to była jakaś świeżość i takie bajery cholernie doceniam w grach. DQXI nie ma tutaj startu, to bardziej tytuł dla graczy, którym napierdalanie żelków, mozolne expienie i zbieranie grzybów w lesie na wywar nigdy się nie znudzi. Czyli w moim mniemaniu dla graczy mało wymagających. 

 

 

Grałeś w dwie części ziom  :yao: do tego dwie najbardziej do siebie podobne. Sprawdź DQVII przy jakiejś okazji. 

 

 

Mówisz, że różni się czymś więcej niż tylko nazwami miejscowości i kolorem włosów głównego bohatera? :cf:


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 01 października 2018 - 20:12

  • 0

#147 Tawotnica Napisany 01 października 2018 - 22:13

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:

I tu pojawia się zasadnicze pytanie: po co? Co z tego, że gra oferuje Ci arsenał umiejętności, które do niczego się nie przydają, bo każdego przeciwnika łatwiej i szybciej rozwalić na jedno kopyto (czyli buffując siłę ataków i nic poza tym)? Bayonetty.

 

Mogę zadać podobne pytanie: po co grać na jedno kopyto? Nie potrzeba innej zachęty niż "Veronica learns Sizzle", żebym przy następnej walce jako pierwszy odpalił właśnie ten nowy atak. To widocznie kwestia podejścia do gierek. Lubię się pobawić, a nie przechodzić jak robot najbardziej wydajnym sposobem.

Warto może postawić też pytanie "czy walki są istotnym elementem DQXI?" Zatrzymaliśmy się przy walkach jakby one nie wiadomo jak dużo czasu zajmowały, a ja miałem wrażenie że potyczek ogólnie jest mało. Jedynie gdy robiłem zadania poboczne wymagające ubicia rzadkiego potwora to walczyłem więcej niż 5x pod rząd z jednym przeciwnikiem. Nie wiem czy z mini-kuźnią nie spędziłem więcej czasu niż walcząc :olo:

Przy bardziej skomplikowanym systemie miałbyś ten sam problem co z MegaTenami, że się zatniesz na bossie jak nie rozwinąłeś odpowiednio postaci. Odniosłem wrażenie, że zacięcie się gracza to ostatnie czego twórcy chcieli od DQXI. Walki zostały podporządkowane płynności gry i tak spełniają swoją rolę - nie trwają długo, wprowadzając nostalgiczny klimat. Imo dobry dizajn, biorąc pod uwagę szeroką grupę docelową.

To co dla Ciebie stanowi plus, dla mnie jest mniej lub bardziej poważnym minusem, a wdaję się z Tobą w dyskusję, dlatego że chcę przedstawić inny punkt widzenia, niekoniecznie tak kolorowy. Kwestia podejścia ma tu kluczowe znaczenie. Dla Ciebie taka formuła jRPG'ów cały czas jest świetna i wystarczą drobne zmiany, żeby cieszyć się grą, ja raczej nastawiam się w tym aspekcie na nowe pomysły i coraz bardziej pogardzam oklepanymi motywami. A ta gra niestety jest strasznie oklepana.

Całe szczęście, że Chory nic nie podpowiada ludkom odpowiedzialnym za FF, tam przynajmniej widać, że seria się rozwija, że coś się zmienia, nie potrzebujemy kolejnej gry zatrzymanej w czasie.

Zmiany w FF co prawda nie zawsze wychodzą na dobre, ale na tym polegają eksperymenty, że efekty nie zawsze muszą być zadowalające. Mimo to bardziej doceniam tak mocno skrytykowane Lightning Returns niż zachowawcze DQXI. Tamta gra mimo wszystkich swoich wad przynajmniej potrafiła mnie zaskoczyć, wymusić na mnie podejście do walk na różne sposoby i jakikolwiek wysiłek, a po dojściu do ostatniego bossa pokazała nawet, że mimo dopakowanej postaci i tak mogłem dostać wpierdol bez dobrej znajomości systemu. Brak expa, inny sposób rozwoju postaci, licznik czasowy - to była jakaś świeżość i takie bajery cholernie doceniam w grach. DQXI nie ma tutaj startu, to bardziej tytuł dla graczy, którym napierdalanie żelków, mozolne expienie i zbieranie grzybów w lesie na wywar nigdy się nie znudzi. Czyli w moim mniemaniu dla graczy mało wymagających.


FF zalicza przy każdej numerowanej części reboot, co jest cholernie ambitne na tak wielką serię (i nie powinni tego zmieniać), ale takie podejście równie dobrze możesz przytoczyć jako ograniczanie możliwość rozwoju niektórych pomysłów.
Czemu nawet w żadnych spin-offach nie wracają na przykład do świetnego ATB jakie miały trzynastki czy gambitów z dwunastki?

Zgadza się, że nie mam problemów z pewną, stałą formułą w serii czy nawet gatunku. Jeżeli dobrze funkcjonuje w kontekście reszty gry, wtedy skostniałość czy to ile razy patent był użyty gdzie indziej nie ma dla mnie większego znaczenia.

i też cenię sobie Lightning Returns. Nader skomplikowane, nakładające parę systemów na siebie gierki jak Xenoblade to moje ulubione wcielenia jRPGów. Nie przeszkadza mi to jednak cieszyć się casualowym DQ. Staram się doceniać gierki za to jakie są, nie jakie mogłyby być. Podobne wrażenia miałem co do Persona 5 - też nieco za prosta, na pewno nie najlepsza w serii, ale nie można nie zauważyć jak świetnie sklejona jest w całość.
  • 0

#148 BeSOS Napisany 02 października 2018 - 11:05

BeSOS

    RYJ

  • Forumowicze
  • 24 781 Postów:
Z jrpegami bywa roznie mi się podobało FF13 i się tego nie wstydzę :cf: ładna grafa, śliczne dupeczki, system walki boner i fabuła mi akurat siadła.

Nino nie ma fabuły gameplay jest płytki, system walki to maskowanie, poziom trudności zerowy a dungeon to kpina. Nie sama grafika jrpgi żyją.

Jak DQ bliżej Xeno to zaatakuje bo tam wszystko było fajne oprócz menusow, paru durnych decyzji designerskich i kilku postaci.

Ten post był edytowany przez Jedyn dnia: 02 października 2018 - 11:05

  • 0

#149 Kazuo Napisany 02 października 2018 - 17:31

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:
 To widocznie kwestia podejścia do gierek. Lubię się pobawić, a nie przechodzić jak robot najbardziej wydajnym sposobem.

 

 

 

 

 Nie przeszkadza mi to jednak cieszyć się casualowym DQ. Staram się doceniać gierki za to jakie są, nie jakie mogłyby być. Podobne wrażenia miałem co do Persona 5 - też nieco za prosta, na pewno nie najlepsza w serii, ale nie można nie zauważyć jak świetnie sklejona jest w całość. 

 

Tu jest chyba między nami największa różnica. Tobie dużo nie potrzeba do szczęścia i potrafisz cieszyć się grami nawet jeżeli nie są przesadnie ładne, rozbudowane, świeże czy wymagające, natomiast dużo wybaczasz i na wiele rzeczy przymykasz oko. Trochę Ci tego zazdroszczę, sam zresztą kiedyś tak podchodziłem do gier . Obecnie wymagam raczej sporo, jeden gorzej zrobiony element potrafi uwalić mi całą przyjemność z grania, nie wspominając już, że jeżeli gra nie oferuje jakiegokolwiek wyzwania to potrafię się szybko zniechęcić (dlatego tak gardzę samograjami). Tak jak napisałeś, kwestia podejścia i tego czego się oczekuje od gier. DQXI pięknie pokazuje nasze różnice w kwestii giereczkowania :) 


  • 0

#150 Tawotnica Napisany 04 października 2018 - 14:19

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:
Zacząłem się bawić w post-game, 8h zleciało jak z bicza strzelił. Motywuje przede wszystkim możliwość odkrycia true endingu i podtytuł wreszcie staje się jasny. Biorąc pod uwagę co się dzieje można przypuszczać, że dostaniemy
Spoiler
. Grałbym.

Świat całkowicie się otwiera, przeciwnicy stają się mocniejsi. Mam 52lvl i nie działa już Kazuowa strategia oomphle + najmoniejsze fizyczne. ;) Można przechodzić dopakowane wersje już przerobionych dungeonów jeszcze raz w celu grindu, więc jak komuś tego elementu brakowało: proszę bardzo. Dostałem takie bęcki od bossa po pierwszym wyzwaniu, że przed osiągnięciem 60 poziomu się do niego nie zbliżam. Zaczynając grę myślałem nad modyfikatorem zwiększającym obrażenia zadawane od wrogów, teraz się cieszę że tego nie wybrałem.

Sidequestów przybyło do 60, treści napchane spokojnie na kolejne 20-30h. Taka Torna, tylko za darmo.

Tobie dużo nie potrzeba do szczęścia i potrafisz cieszyć się grami nawet jeżeli nie są przesadnie ładne, rozbudowane, świeże czy wymagające, natomiast dużo wybaczasz i na wiele rzeczy przymykasz oko.


To nie tyle przymykanie oka, co inne oczekiwania. Wiem w co się pcham i nie oczekuję od Dragon Questa nie wiadomo jak kompleksowego systemu walki tak samo jak od Mario Kart nie spodziewałbym się realistycznej symulacji jazdy. Im większy bagaż doświadczeń tym bardziej krytyczny się stajesz (co widać po tobie), ale równocześnie dużo lepiej wiesz co ci się spodoba i na tej podstawie wybieram giereczki.
  • 0



Inne z tagami: