Jako fan Vanillaware od dawna, kupiłem trzynastkę w zasadzie jak tylko pojawiła się na switchu. Po 26 godzinach i obczajeniu zakończenia garść spostrzeżeń:
- Grafika - bitch please to Vanillware - tak, sporo assetów się powtarza, ale come on - nic piękniejszego nie ma od ich gier w kategorii 2D
- Muzyka - tu lekki zawód - oczekiwałem więcej - toć to w końcu Sakimoto robił muzę (Final Fantasy Tactics, FF XII i wszystkie gry Vanillaware) - w sumie miłe akompaniujące plumkanie, ale nic co zostawałoby w głowie na dłużej oprócz tego:
To w jaki sposób ten kawałek jest wykorzystany w grze - to małe mistrzostwo świata - dramatyczna walka o przetrwanie ludzkości w rytm j-popu i ten moment jak się kawałek kończy (umotywowane fabularnie!!!) i wchodzi bardziej dramatyczna battle music - Piwo dla tego kto to wymyślił.
- Fabuła to nieślubne dziecko matrixa, 13 piętra, E.T., Neon Genesis Evangelion, eXiestenZ i kilku innych - względnie normalne początki przygód bohaterów stopniowo stają się coraz bardziej mroczne i zagmatwane. Twistów jest cała masa i mimo, iż kilka wątków nie do końca się trzyma kupy, to wszystko śledzi się z przyjemnością i oceniam pozytywnie. Zresztą w Odin Sphere też nie brakowało tego typu akcji.
- Miłym zaskoczeniem była natomiast sama rozgrywka - w każdej recenzji pisali, że to najsłabsza strona gry - ja się świetnie bawiłem - to normalny strategiczny jrpg, z ulepszaniem mechów i pilotów, ale i coraz lepszymi przeciwnikami. Jak ktoś lubi takie gry to odnajdzie się w tym od razu. Jeśli miałbym się czegoś czepiać to bym wolał żeby walki mechów były bardziej zintegrowane z fabułą (same walki wybiera się z innego menu) nie chcę spoilerować ale szczególnie na początku, troszkę można się zgubić gdyż wszystko dzieje się
Konkludując - czy to najlepsza gra Vanillaware - nie tą wciąż pozostaje Odin Sphere Leifdrasir - absolutne arcydzieło i najlepsza chodzona bijatyka ever IMHO, ale trzynastka to świetna gra tak czy siak. 9- ode mnie.
Ten post był edytowany przez drAKul dnia: 12 maja 2022 - 12:47