W tym roku została zapowiedziana cała fala tytułów, które są albo bezpośrednimi kontynuacjami albo duchowymi spadkobiercami serii porzuconych przynajmniej dekadę temu. Celem tego tematu jest zrobienie zestawienia, jak będzie wyglądało zderzenie pięknych zamiarów twórców (i fanów) z rzeczywistością (z reguły niskich budżetów) i upływem czasu.
Na początku krótkie zestawienie gier, których mamy zapowiedzi:
-Shenmue 3 (PC, PS4) - the story goes on..., 15+ years later.
-Final Fantasy 7 Remake - rimejk, którego skorpia i kluski domagały się od 2005, od czasu tej sfejkowanej konferencji Sony
-Yooka-Laylee - gra od twórców Banjo-Kazooie
-Underworld Ascendant - duchowy spadkobierca Ultimy Underworld, robiony przez nowopowstałe Otherside Entertainment.
-System Shock 3 - też robione przez Otherside, poza tym nic nie wiadomo
-Thimbleweed Park - Ron Gilbert robi grę na modłę dwóch pierwszych Monkey Island, z zachowaniem wszystkich konwencji tamtych gier
-Psychonauts 2 - Schafer zbiera kasę w crowdfundingu, jak się uda (a na 99% tak) to dostanie jeszcze środki od jakiegoś tajemniczego inwestora
-Bard's Tale 4
To oczywiście kontynuacja trwającego kilku lat trendu (np. Pillars of Eternity wracający do stylu Infinity Engine), ale w tym roku wyjątkowo się nasiliło. Jak myślicie, czy generalnie te gry przywrócą magię minionych dni, czy też większość jednak nie da rady? Którym się powiedzie, a którym nie?