Miniony weekend spędziłem obijając mordy głupcom i karmiąc bezdomne koty.
Nowy silnik gry =
Nie będę płakał nad 30fpsami, jeśli gra ma TAK niesamowicie wyglądać. Po Kamurocho nocą można się szwendać godzinami i podziwiać każdy neon czy reklamę, bo oświetlenie jest zrobione znakomicie. Co więcej, i to ważne, nie ma już loadingów, kiedy wchodzi się do budynków. Robi ogromną różnicę, biorąc pod uwagę ile czasu się spędza w mieście.
Mimika twarzy (i te ich oczy szkliste! Wow!) w bardziej dramatycznych ujęciach może się mierzyć z Uncharted 4. Momentami jest aż za dobrze, bo w części zwykłych dialogowych scenek Kiryu & spółka oczywiście stoją w miejscu sztywno jak kołki, co się gryzie z ich ultra-realistycznymi facjatami. Zacząłem nawet korzystać z trybu FPP, który również sprawia bardzo dobre wrażenie, jeśli lubicie podziwiać szczegóły.
Kiryu porusza się teraz dużo wolniej i czuć że jest cięższy, co bezpośrednio przekłada się na dynamikę walki. Nie ma już stylów do wyboru, za to położono większy nacisk na interakcje z otoczeniem. Od groma jest kontekstówek, ale przez to mniej unikatowych finiszerów, dostępnych tylko w ultra head mode (odpalanym R2). Te, które są dostępne, podobnie jak sam rdzeń walki, zachwycają wagą ciosów. Nigdy się nie czułem lepiej maszując trójkąt do QTE, tak pięknie się synchronizuje but na twarzy głupca z malejącym HP i moim naparzaniem w przycisk. Nie podoba mi się kontrola tłumu, ale to w prawie żadnej grze mi nie przypada do gustu - wspominam o tym, bo zdaje się, że w Y6 dużo częściej walczymy z grupą większą niż 5 edków.
Zrezygnowanie ze stylów walki ciągnie za sobą zmiany w drzewku umiejętności Kiryu. Teraz EXP zdobywamy w pięciu kategoriach: strength / agility / spirit / technique / charm. Każde osiągnięcie, zadanie poboczne, minigierki, potyczki na mieście czy jedzenie daje punkty doświadczenia w jednej lub w wielu kategoriach. Punkty te w różnych konstelacjach wydajemy na pakowanie podstawowych statystyk, zdobywanie nowych kombinacji ataków, 'heat-actions' oraz wygodnie odseparowanych zakładką 'innych', w które twórcy wpakowali wszystkie ulepszenia interakcji socjalnych, powiększanie żołądka i takie tam pierdoły.
Brzmi na bardziej skomplikowanie niż jest w rzeczywistości. Łatwo zadbać o równomierne zarządzanie statsami, wykupując w pierwszej kolejności 'boost exp gain'.
Nawigacja po menusach odbywa się za pomocą smartfona Sony Xperia XZ, nie ma to jak dobry product placement w giereczce! Szkoda tylko, że urządzenie musi być widoczne podczas czytania maili/wiadomości, przez co czcionka tekścików to:
Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń do flagowca Sony. Zanim odwiedzę jakąś restaurację to prawilnie sprawdzam w menu osiągnięć czego jeszcze tam nie jadłem. Życiowe, bo Kiryu stojąc przed lokalem z komórką wygląda prawie jak dzisiejsze pokolenie hipsterów sprawdzających rekomendacje na yelpie przy wejściu.
Odwiedzanie jadłodajni to jeden z moich ulubionych elementów Yakuzy i bardzo mnie smuci, że szóstka rezygnuje z eleganckich opisów drinków i alkoholi podczas ich spożywania. Skąd mam się teraz nauczyć o tym jakie polecać komu whisky!? Mój smutek jednak szybko złagodziło świetne dodatkowe osiągnięcie, zachęcające do szukania najlepszych kombinacji dań w mieście. Przykładowo edmame + piwko = niezły starter!
Zdarza się, że przez portal społecznościowy 'troublr' wpadnie wiadomość o jakimś szalonym piromanie, obleśnym zboczeńcu czy grupie gangoli zakłócających porządek w mieście. Myślcie o tym jak o randomowych, powtarzalnych misjach, które można pyknąć w międzyczasie dla paru punktów EXP, jeśli akurat jest się w okolicy.
Minigierki i sidestory w Y6 są boskie jak zawsze, więc nie będę się mocno rozpisywał - dla mnie esencja serii, nawet bardziej niż soap-operowa fabuła. Wspomnę tylko, że łowienie ryb to przekraszer. Rail-shooter a la HoTD w którym Kiryu harpunem atakuje ogromną ośmiornicę. Szkoda, że tylko 3 levele, grałbym pełną wersję jak szalony.
Jestem na szóstym rozdziale, czyli pewnie gdzieś w połowie. Fabularnie nie miałem żadnego problemu się wciągnąć, mimo że tylko Y0/Y1 wcześniej ukończyłem i chwilę pograłem w Y4. Główny wątek zawiązuje się błyskawicznie, odwiedzamy nową lokację (Onomichi, miasteczko portowe w Hiroshimie) z nowymi, dość nisko postawionymi w gangsterskim łańcuchu pokarmowym, bohaterami i powoli postępującym konfliktem za kulisami. Brakuje mi jednak dobrych antagonistów, bo nie ma tu kozaków kalibru Daisaku Kuze czy wykrętów a la Goro Majima.
Reasumując, po 15-16 godzinach jest bardzo dobrze. Wizualnie jest przepięknie i nowy system walki mi przypadł do gustu (choć rozumiem, że nie wszystkim przypadnie). Pytanie czy główny wątek w końcu dorzuci do pieca, bo tym raczej jestem zawiedziony.
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 23 kwietnia 2018 - 14:20