Skocz do zawartości

Zdjęcie

Za młodzi na sen, za starzy na gry


  • Zaloguj się by odpowiedzieć
254 odpowiedzi na ten temat

#1 fingus Napisany 04 stycznia 2016 - 14:52

fingus

    proud gaymer

  • Moderatorzy
  • 35 905 Postów:
W wątku o Fallout 4 znalazłem coś takiego:
 

Dotarłem do Diamond City, zrobiłem jakiś quest, pobłąkałem się i nie, nie jestem w stanie dłużej w to grać. Magia całkiem uleciała. Może to głos głównego bohatera zabrał cały klimat?  :dunno:

Nie, to starość nadciąga, wiem coś o tym :(

Nie, to starość nadciąga, wiem coś o tym :(

Albo gra jest crapem. Kupiłem na steamowej wyprzedaży Talos Principle, pograłem chwilę i w tym jest magia.


Podobne tezy wirowały już tu i w okolicach, więc zacząłem się zastanawiać i chyba łapię o co chodzi, ale nie jestem w 100% pewien, więc poddaję rzecz pod dyskusję. Moja teoria jest taka, że to błąd percepcji polegający na myleniu wysokich wartości produkcyjnych z jakością gry. Co może paradoksalne, najbardziej dotyczy on doświadczonych graczy, z bogata historią, dobrze znających i rozumiejących branżę, którzy wiedzą co jest możliwe i co ile wysiłku kosztuje. Nie moga oni nie docenić ogromu pracy włożonego w budowę jakiegoś monumentalnego dzieła. Wielki, pełen detali świat, wspaniała grafika, scenerie, scenografie, to wszystko nam imponuje, jak można nie uznać posiadającej to gry za wspaniałą? A jeśli nie bawię się przy niej dobrze? Najłatwiej przyjąć, że problem leży po mojej stronie, że to ze mną coś nie tak. Zestarzałem się, wyrosłem, mam życie, nie mam czasu. Ale może, skoro gra nie wzbudza we mnie dziecięcej radości, może to jej brakuje tego czegoś, co dawało mi ją gdy byłem młodszy? Mimo rozmachu i dopracowania. Piękny kościół, w którym nie ma Boga, jak mówił wieszcz o pewnym grafomanie.

Miewałem już tak, że sięgałem po grę, która teoretycznie powinna mi się podobać, porządnie wykonana, w znanym i lubianym gatunku - a jednak jakoś nie może podejść. Dobrze, że nauczyłem się nie orać ich do porzygu, tylko olewać gdy przestaną cieszyć. Sytuacje takie najłatwiej chyba rozpoznać obserwując czas gry - lecimy jak burza, czy wleczemy się miesiącami? Będąc starym prykiem, łatwo wymówić się brakiem czasu, ale gdyby policzyć ile czasu poświęcamy na rozrywki nie będące graniem w giereczkę, wcale tak mało by nie wyszło. Czy odkładam grę by pograć w coś innego? Czy wolę obejrzeć serial zamiast pograć? Czy nudząc się w pracy jestem myślami przy grze? To pozwala się zorientować czy naprawdę mnie do niej ciągnie.

I nie chodzi o to, że "oszukujemy samych siebie" czy coś sobie wmawiamy - to działa poniżej poziomu świadomości, więc możemy być święcie przekonani, że gra nam się bardzo podoba (i będziemy zaciekle jej bronić w dyskusji), a że slabo wchodzi? To ze mną coś jest nie tak. Oczywiście "ze mną coś nie tak" zamienia się na "z Tobą coś nie tak", jeśli to ktoś narzeka, a ja bronię się przed dysonansem poznawczym przesuwając problem w grze na problem w osobie.
  • 2

#2 bartezoo Napisany 04 stycznia 2016 - 14:58

bartezoo

    Big Boss

  • Forumowicze
  • 3 813 Postów:
a może gra faktycznie jest guwnem, ja raczej bym brał to pod uwage
  • 0

#3 Stan Napisany 04 stycznia 2016 - 14:59

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 206 Postów:

Dlaczegóż to mnie nie dziwi, że to akurat ty Fingusie masz takie przemyślenia? :D


  • 0

#4 Schrodinger Napisany 04 stycznia 2016 - 15:03

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:
Na c**j Ci to potrzebne? :cf:

Gówno prawda z tym starzeniem, po prostu z wiekiem wyrabia się jakiś gust w większości przypadków, wiemy co lubimy a czego nie i nie musimy męczyć 20-30h by się o tym przekonać i tyle. A czasami jak chwyci to nie puści tak szybko. Oczywiście są przypadki jak Dedi czy Deb co to potrafią ogrywać byle gówno za 20 zł z wymiany byle wbić dzbana albo nie kupować nextgena bo żona krzyczy. Ale to margines. Mnie Fallout odrzucił a Wiedźmin wciągnął, a pod względem obszaru czy rzeczy do zrobienia to podobne gry

A tork wmawia innym starość bo pewnie już mocno siwieje, córki zaczęły chodzić na dyskoteki i to że powie temu czy innemu przegrywowi z forum że jest stary to taki sportowy czerwony samochód tylko że za darmo i nie trzeba płacić OC

Ten post był edytowany przez Schrodinger dnia: 04 stycznia 2016 - 15:05

  • 0

#5 Spuczan Napisany 04 stycznia 2016 - 15:52

Spuczan

    Deity

  • Forumowicze
  • 13 040 Postów:

Uważam się za gracza świadomego który kupuje tylko te gry które mnie interesują. Jeżeli za coś zapłaciłem to chcę to skończyć i zawsze kończę. Ale nigdy wbrew sobie. Nie rozumiem jak można kupić grę i odłożyć ją na półkę bo nagle zrobiło się nudo lub gra okazała się crapem. Nie kupuję nudnych gier i nie kupuję crapów. Skoro już coś wybrałem to wiem czego mogę się spodziewać. Bo co niby mogłoby mnie zaskoczyć? Czego niby mogłem się nie spodziewać żeby po jakimś czasie stwierdzić, że to nudne? 

 

Według mnie to wina kupowania wielu gier na raz lub zbyt długiego katowania jednego tytułu. Wtedy rzeczywiście można mieć dosyć. Ale nie na tyle żeby czegoś nie skończyć. A może po prostu już czas zmienić hobby :cf:

 

I akurat przypadek twilitekida którego lubię wcale mnie nie dziwi. Kupił Alien: Isolation. Nie skończył. Kupił Dragon Age: Inquisition. Nie skończył. Kupił Fallouta 4. Skończy? :nie:

 

Tycoon przejście gry nie oznacza wbicia platyny lub tzw. ukończenia na 100%. Wystarczy przejść główny wątek.

 

 

 


  • 0

#6 torq314 Napisany 04 stycznia 2016 - 16:10

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 485 Postów:

Gówno prawda z tym starzeniem, po prostu z wiekiem wyrabia się jakiś gust w większości przypadków, wiemy co lubimy a czego nie i nie musimy męczyć 20-30h by się o tym przekonać i tyle


właśnie na tym polega starość, definicja jak z książki. stary człowiek uważa, że świat ma już rozpoznany i uporządkowany i wystarczy mu przelotny kontakt, żeby móc nowe rzeczy zobowiązująco oceniać. na to nakłada się podwyższony krytycyzm wobec rzeczy nowych oraz przekonanie o wyższości własnej oceny nad oceny "młodzieży".

to nie ma związku ze mną taikun, wpisujesz się w nurt wypalonych 30-latków, mogę Cię tylko pocieszyć, że z czasem może (ale niekoniecznie) nabierzesz dystansu do siebie i rzeczy nowe znów zaczną Ci sprawiać przyjemność, zauważysz bowiem że ocenianie ich przez bagaż doświadczeń zbyt często rodzi frustrację że drugi, trzeci czy dwudziesty raz nie jest tym pierwszym, kiedy wszystko smakuje najlepiej.

ja z uwagi na wiek najwięcej wiem o tym jak w człowieku wypalają się różne rzeczy i ile trzeba pracy nad sobą żeby się w to nie stoczyć i nie zdziadzieć. dlatego jak czytam u trzydziestolatków symptomy tego co sam przeżywałem, to od razu mówię komuś w którą stronę idzie i że tam nie ma nic ciekawego.

garść porad od starca:

tak:

* odkrywać nowe rzeczy i stare rzeczy na nowo, czytać, grać ale mieć miejsce na odświeżanie klasyki, również po to żeby ją "odidealizować", przekonać się że jej wartość była złudna, wynikała tylko z efektu "pierwszego razu"

* dzieła traktować holistycznie a nie w sposób rozproszony. słaba grafika? dialogi? może tak, ale każde dzieło rozłożone na czynniki pierwsze można skrzywdzić niesprawiedliwą oceną

nie:

* unikać skrajnych ocen, nie wszystko jest super vs crap, świat ma wiele odcieni a zamykanie się w skrajnościach utrwala umysł w niszy w którą wpadł

* starać się nie porównywać wszystkiego czego się doświadcza z tym czego już się doświadczyło, nawet jeśli rzeczy są bardzo podobne do siebie
  • 1

#7 Schrodinger Napisany 04 stycznia 2016 - 16:19

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:

Tycoon przejście gry nie oznacza wbicia platyny lub tzw. ukończenia na 100%. Wystarczy przejść główny wątek.


I co z tego? Jak kupię to muszę skończyć? Kiedyś tak robiłem, co zacząłem oglądać serial albo anime niezależnie jak gówniane było to musiałem skończyć, z grami miałem podobnie, ale w pewnym momencie to olałem bo za bardzo mnie to męczyło. Jak coś jest słabe to niech gnije, nie mój problem :sir:

edit. Boże tork jak Ty pierdolisz, nawet nie skończyłem czytać tego posta z szacunku dla siebie i swojego czasu, Destiny mnie chwyciło moment a to było coś nowego, Dishonored ostatnio ogrywałem i petarda, Rogue Galaxy jest rewelacyjne, to że nie podoba mi się Fallout znaczy że tyle że nie podoba mi się fallout już. Dorabianie do tego jakiejś ideologii starzenia się jest kwaśno zabawne bo widzę że przeżywasz jakiś kryzys wieku średniego i leci projekcja na całe forum, myślisz że wszystko wiesz i Twoje opinie są ostatezcne. Smutne to w chuj

Ten post był edytowany przez Schrodinger dnia: 04 stycznia 2016 - 16:26

  • 2

#8 nole Napisany 04 stycznia 2016 - 16:20

nole

    Mr ZURKON is here to KILL

  • Forumowicze
  • 6 728 Postów:

* starać się nie porównywać wszystkiego czego się doświadcza z tym czego już się doświadczyło, nawet jeśli rzeczy są bardzo podobne do siebie


A pamiętam, że jak Ci ktoś polecał Dragon's Dogmę to od razu Twoje pytanie było: "Czy jest taka jak Elder Scrollsy czy bardziej jak Dark Souls."  :cf:


  • 0

#9 Spuczan Napisany 04 stycznia 2016 - 16:25

Spuczan

    Deity

  • Forumowicze
  • 13 040 Postów:

 

Tycoon przejście gry nie oznacza wbicia platyny lub tzw. ukończenia na 100%. Wystarczy przejść główny wątek.


I co z tego? Jak kupię to muszę skończyć? 

 

Nie, nie musisz.  Odnosiłem się do tego:

 

Oczywiście są przypadki jak Dedi czy Deb co to potrafią ogrywać byle gówno za 20 zł z wymiany byle wbić dzbana albo nie kupować nextgena bo żona krzyczy. Ale to margines. Mnie Fallout odrzucił a Wiedźmin wciągnął, a pod względem obszaru czy rzeczy do zrobienia to podobne gry

 

Napisałeś, że Dedi lub Deb katują byle gówna dla zdobycia dzbana. A w temacie nie chodzi o platynowanie lub kończenie czegoś na 100% tylko o zwykłe ukończenie gry.


  • 0

#10 torq314 Napisany 04 stycznia 2016 - 16:25

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 485 Postów:

Jak kupię to muszę skończyć?


nie, ale też wcale nie musisz kupić.
 

A pamiętam, że jak Ci ktoś polecał Dragon's Dogmę to od razu Twoje pytanie było: "Czy jest taka jak Elder Scrollsy czy bardziej jak Dark Souls."


napisałem "czego się doświadcza". a jak pewnie pamiętasz, nie kupiłem Dogmy, nie grałem, nie oceniam więc.

a pytanie było czysto statystyczne, gdybym miał więcej czasu na granie, kupiłbym Dogmę bez względu na to czy jest bardziej jak Soulsy czy jak Scrollsy, obie serie bowiem kocham.

no i wreszcie, jeśli daję jakieś rady to nie znaczy że ja żyję nimi bez żadnych wpadek. to jak prezes klubu AAA, ma mnóstwo dobrych rad, ale wieczorami w domu bywa że chleje jak inni.

Ten post był edytowany przez torq314 dnia: 04 stycznia 2016 - 16:27

  • 0

#11 Schrodinger Napisany 04 stycznia 2016 - 16:28

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:
torku edytnąłem posta, tak byś wiedział że jesteś w błędzie, bardzo stary człowieku, nie będziesz mi mówił jak mam grać i w co! :foch: fallout może possać wiedźminowi, a do destiny to nawet nie ma podejścia, skontruj to! ha :^^:
  • 0

#12 torq314 Napisany 04 stycznia 2016 - 16:34

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 485 Postów:

Boże tork jak Ty pier**lisz


wow, dzięki. ja wiem że mi zazdrościsz dzieciaków, z każdego posta to wyłazi, ale żeby aż taki komplement :please:
  • 0

#13 Mateo Napisany 04 stycznia 2016 - 16:34

Mateo

    Demigod

  • Forumowicze
  • 7 112 Postów:

Za starzy na gniew, za młodzi na gniew.


  • 0

#14 Hellmans Napisany 04 stycznia 2016 - 16:37

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:

Starość jest wtedy, kiedy ogrywa się tylko gry z notą 90+/100 i hejtuje Bioshocka Infinite. Młody duchem człowiek, mimo wyrobionego gustu i braku czasu, odpali czasem jakiegoś crapa 5/10, żeby wysadzać krowy dynamitem, albo obejrzy słaby film dla beki.

 

 


  • 2

#15 Kurzy Napisany 04 stycznia 2016 - 16:38

Kurzy

    DANGA!

  • Forumowicze
  • 15 970 Postów:

A ja...coraz lepiej bawię się giereczkami. 2015 rok był jednym z lepszych. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Coraz starszy, coraz bardziej zajarany giereczkami. Ale 2015 naprawdę dostarczył - głównie myślę o Wieśku ale kilka innych gierek również spowodowało u mnie niezdrowe wciągniecie się i zabawę.

 

Ale zgadzam się trochę z taikunem, tak mi się wydaje - tork dorabiasz trochę ideologię chyba. Oczywistym jest fakt, że coraz wybredniejsi się stajemy ale kiedy wychodzi giereczka petarda, która choćby fabułą ROBI i wyborami - to nie ma gadania - to się często spodoba. Ludzie nieprzypadkowo narzekają na Fallouta (czy na wieśka narzekali?). Ja nie grałem ale z tego co można zrozumieć to jest bardzo dobra gra ale brakuje uczucia czegoś wielkiego, fabuła jest słaba, bez jebnięcia. Grafika to taki dodatek "żeby ponarzekać" a tu czegoś brakuje tej gierce.


Ten post był edytowany przez Kurzy dnia: 04 stycznia 2016 - 16:46

  • 0

#16 Kaxi Napisany 04 stycznia 2016 - 16:42

Kaxi

    N+ Crew

  • Forumowicze
  • 14 159 Postów:

Mam wrażenie, że połowa z Was nie czytała pierwszego posta. Tam fingus całkiem ciekawie pisze o tym, że to nie wina starości, ale raczej wmawiania sobie, że gra mnie bawi, ponieważ na papierze wygląda, że powinna mnie bawić. I zwalanie tego na starość.

 

Trochę w tym racji jest. Mi się wydaje czasem, że gry mnie bawią mniej niż powinny, że bardziej mnie cieszy hajp przed premierą niż samo granie w wyhajpowaną grę. Ale potem trafiam na grę, po której się niczego nie spodziewałem, a bawię się świetnie. I okazuje się po prostu, że w moim przypadku wystarczą dwie-trzy mega epickie gry rocznie, a między nimi wolę grać w Splatoona, Laytona czy Pikmina, bo inaczej się przejem blockbusterami i kolejny nie cieszy tak jak powinien.

 

 

Ogólnie: miód z grania nie kryje się w production values.


  • 0

#17 bartezoo Napisany 04 stycznia 2016 - 16:48

bartezoo

    Big Boss

  • Forumowicze
  • 3 813 Postów:

Starość jest wtedy, kiedy hejtuje Bioshocka Infinite.


Panie wystarczy mieć wiecej niż 15 lat i zagrać w dwa dowolne lepsze fpsy i tyle.
  • 1

#18 Mateo Napisany 04 stycznia 2016 - 16:52

Mateo

    Demigod

  • Forumowicze
  • 7 112 Postów:

A mocny człowiek to taki, który pomimo kryzysu samego siebie, brnie dalej w tej nieprzypadkowej układance zwanej życiem. Ja ominąłem praktycznie całą poprzednią generacje i jestem pełen energii. Teraz Alien, potem DSII i jest pięknie. Pamiętajcie o ruchu i gimnastyce, aby było wam lepiej. :u2:


  • 1

#19 Schrodinger Napisany 04 stycznia 2016 - 17:03

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:

A mocny człowiek to taki, który pomimo kryzysu samego siebie, brnie dalej w tej nieprzypadkowej układance zwanej życiem. Ja ominąłem praktycznie całą poprzednią generacje i jestem pełen energii. Teraz Alien, potem DSII i jest pięknie. Pamiętajcie o ruchu i gimnastyce, aby było wam lepiej. :u2:


Temat wyczerpany, fingus zamykaj
  • 0

#20 torq314 Napisany 04 stycznia 2016 - 17:04

torq314

    Buddhabrot

  • Forumowicze
  • 24 485 Postów:

Mam wrażenie, że połowa z Was nie czytała pierwszego posta. Tam fingus całkiem ciekawie pisze o tym, że to nie wina starości, ale raczej wmawiania sobie, że gra mnie bawi, ponieważ na papierze wygląda, że powinna mnie bawić. I zwalanie tego na starość


fingus, jak często z resztą, nie włącza się do rzeczywistej dyskusji, tylko pisze swoje przemyślenia, trochę jednak nie na temat.

zauważ, że cała historia wzięła się nie z tego że coś komuś podchodzi, tylko z tego jak reakcja obronna na "gra mi nie podchodzi" zamienia się w racjonalizowanie "crap, szrot", przenoszenie na grę wszelkich cech usprawiedliwiających jej odrzucenie / negatywną ocenę.

a ja dowcipnie obróciłem to w "starzejecie się", bo dla mnie takie czarno-białe widzenie świata jest albo oznaką głębokiej niedojrzałości albo właśnie starczego stetryczenia.

w tę pierwszą kategorię wpada mi tylko jeden forumowicz, zapalczywie reagujący na tę spokojną dyskusję tutaj, mieszający do dyskusji od razu całą rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód, pozostali rzeczowo dodający od siebie swoje spostrzeżenia wpadają mi więc w kategorię, w której, jak napisałem a czego fingus już tu nie przeniósł, wystarczy właśnie napisać "gra mi nie podeszła" i nie trzeba do tego szufladkować jej w jakieś biało-czarnej przestrzeni wartości.
  • 0

#21 tomasz Napisany 04 stycznia 2016 - 17:10

tomasz

    ILLEGAL STREET-RUNNING SCENE

  • Forumowicze
  • 6 342 Postów:

Mi niczego w falloucie nie brakowało, po prostu już zmęczyłem się przemaglowaną wzdłuż i wszerz formułą wszystkich gier betezdy i dlatego ten crap mi nie podszedł.

 

Co innego nowy Need for Speed -- średniak 6/10, ale bawiłem się przednio przez 30h, na czym gra się skończyła i rozstaliśmy się bez znużenia i niesmaku. No może poza tymi cutscenkami czerstwymi :ohgod:  


Ten post był edytowany przez tomasz dnia: 04 stycznia 2016 - 17:13

  • 0

#22 Mateo Napisany 04 stycznia 2016 - 17:10

Mateo

    Demigod

  • Forumowicze
  • 7 112 Postów:

torq, trzeba wyraźniej spojrzeć na otoczenie, co nie jest wcale łatwe. :(


  • 0

#23 Shinigami Napisany 04 stycznia 2016 - 19:16

Shinigami

    Bezbłędny rycerz

  • Forumowicze
  • 38 382 Postów:
Mi się wydaje czasem, że gry mnie bawią mniej niż powinny, że bardziej mnie cieszy hajp przed premierą niż samo granie w wyhajpowaną grę. Ale potem trafiam na grę, po której się niczego nie spodziewałem, a bawię się świetnie. I okazuje się po prostu, że w moim przypadku wystarczą dwie-trzy mega epickie gry rocznie, a między nimi wolę grać w Splatoona, Laytona czy Pikmina, bo inaczej się przejem blockbusterami i kolejny nie cieszy tak jak powinien.

 

Pierwszy raz w życiu zgadzam się z Kaxim, chociaż kończy się to na fakcie, że wyskakuje znikąd gra, która mnie całkowicie wyciąga z poczucia nudności innymi. Racjonalizacja posuchy na platformie N graniem w Splatoona to już za dużo :ftopa:
 


  • 1

#24 Nexus Napisany 04 stycznia 2016 - 20:18

Nexus

    Tears In Rain

  • Forumowicze
  • 6 960 Postów:
Catherine, Remember me, Lollipop, Chainsaw teraz Mad Max, i masa innych gierek pojawiły Asia znienacka, średniej też zbyt wysokiej nie miały a bawiłem się lepiej niż przy hiciorach.
  • 0

#25 Arasz Napisany 04 stycznia 2016 - 20:20

Arasz

    N3rO->Nero->Arasz_

  • Forumowicze
  • 2 201 Postów:

 Dodałbym do tego wszystkiego sentymenty, które biorą nad nami czasami górę. Sięgnąłem po MGS piątego i się zawiodłem, a oczekiwałem cutscenek  które trwają ponad godzinę i 20 zna wrotów akcji. Po Falloucie nowym nawet nie oczekiwałem 1/5 klimatu dwuwymiarowych części jednak pamiętam, że dobrze bawiłem się przy późniejszych. Boli mocne uproszczenie wszystkiego i gdzie reszta jest przykrywką dla bycia Edim pustkowi. 

 Hajp również maczał w tym palce. Rozdarcie miedzy ocenami portali i czasopism, a średnia danych przez graczy pokazuje ile pakuje się teraz w marketing zamiast w dłubanie przy giereczce. Na początku ochy i achy potem królowanie w rankingach rozczarowań roku i rzucanie parówkami mądralińskich z tabloidów branżowych. Obudzili się jak sprzedane zostały miliony kopi - nagle.

 Omijam wszelkie materiały pokazujący gameplay czy pamiętniki deweloperów gdzie spuszczają się nad rozwiązaniami w grze, które w niej samej już nie działają tak turbo lub nie mają większego wpływu na rozgrywkę.

 Jeśli chodzi o element starzenia się. Za czasów werthers original nie było youtubów, z facebooka nie napastowały cię profile z materiałami, a opinie o grze czy jest spoko zbierałeś od kolegów z ławki lub z jednego pisemka, na które cyganiłeś od rodziców co dopiero na samą gieruszkę. Jak odpalałeś tytuł to sam się przekonywałeś czy jest wspaniała czy nadaje się do śmieci. Jeśli nawet była średnia to i tak tą grę przechodziłeś bo sprawiała Ci przyjemność i nikomu nic było do tego. Teraz gra dostaje 7 na 10 i jest najgorszą wtopą roku i nikt jej nie dotyka. Zachowanie stadne utwardzone ilością odbieranych informacji. Doprowadza to tego, że wszyscy jarają się szpilem dopóki nie będzie miał premiery. Jakoś nie chce mi się uwierzyć w to, że 20 lat temu jak grałem na Gameboyu czy Sedze mega drive byłem miałem wypieki na twarzy, a teraz zestarzałem się i nie ruszają mnie tytuły za grube miliony z technologią lepszą o ćwierć wieku. Równie dobrze spadło by ze mnie powietrze na widok nowych filmów w kinie czy nowinek technologicznych i siadłbym sobie na fotelu przy stoliku postawionym wzdłuż obok fotela i pił całymi dniami herbatę z szklanki w metalowym koszyczku.


Ten post był edytowany przez Nero dnia: 04 stycznia 2016 - 20:23

  • 1

#26 twilitekid Napisany 04 stycznia 2016 - 21:39

twilitekid

    HBH

  • Forumowicze
  • 6 740 Postów:

Uważam się za gracza świadomego który kupuje tylko te gry które mnie interesują. Jeżeli za coś zapłaciłem to chcę to skończyć i zawsze kończę. Ale nigdy wbrew sobie. Nie rozumiem jak można kupić grę i odłożyć ją na półkę bo nagle zrobiło się nudo lub gra okazała się crapem.


Nie kupuję nudnych gier i nie kupuję crapów. Skoro już coś wybrałem to wiem czego mogę się spodziewać. Bo co niby mogłoby mnie zaskoczyć? Czego niby mogłem się nie spodziewać żeby po jakimś czasie stwierdzić, że to nudne?

No ale to jest przecież nielogiczne. Nie wiem, czy kupiłem crapa, czy nie, bo nie znam gry przed jej kupnem. O tym fingus mówi - wydaje się, że gra siądzie. Wszystko na to wskazuje. Przecież świetnie bawiłem się z poprzedniczkami, przecież lubię ten typ gier lub ten klimat. A jednak nie, nie siada. Poszczególne elementy wydają się być OK, ale brakuje jakiegoś nieokreślonego czynnika X, który spajałby wszystko w całość. Czy to wada gry, czy mojego odbioru - tu tkwi problem i na to pytanie chciałbym sobie odpowiedzieć. Ale sam nie wiem...
 

Według mnie to wina kupowania wielu gier na raz lub zbyt długiego katowania jednego tytułu. Wtedy rzeczywiście można mieć dosyć. Ale nie na tyle żeby czegoś nie skończyć. A może po prostu już czas zmienić hobby :cf:
 
I akurat przypadek twilitekida którego lubię wcale mnie nie dziwi. Kupił Alien: Isolation. Nie skończył. Kupił Dragon Age: Inquisition. Nie skończył. Kupił Fallouta 4. Skończy? :nie:

Różnie to bywa. Czasem gra jest genialna, ale w pewnym momencie po miesiącu męki i katowania (Alien) okazuje się, że to już za dużo. Autorom brakło pomysłów, gra sztucznie się wydłuża. Po co sobie psuć wrażenia irytacją, skoro można skończyć wcześniej przygodę i świetnie później ją wspominać. Innym razem gra na samym początku okazuje się być niewypałem (DA:I), ale ja nie zawsze kupuję pewniaki. Czasami chcę coś sprawdzić z ciekawości. Z ciekawości kupiłem kiedyś np Dead Space i Arkham Asylum, pomimo tego, że nawet dema mi nie podeszły, a gry okazały się być świetne.
 
 

garść porad od starca:

tak:

* odkrywać nowe rzeczy i stare rzeczy na nowo, czytać, grać ale mieć miejsce na odświeżanie klasyki, również po to żeby ją "odidealizować", przekonać się że jej wartość była złudna, wynikała tylko z efektu "pierwszego razu"

A właśnie niekoniecznie. Rok temu odpaliłem "wyidealizowanego" MGSa, grę mojej młodości i wciąż grało mi się w to świetnie, znów się wciągnąłem. Niedawno też przeszedłem po raz pierwszy stareńkiego RE2. Sentyment do konkretnego tytułu tu nie zadziałał, a gra okazała się być świetna. Ale tu może zagrała tęsknota za starymi mechanikami, dźwiękami z midi i brzydką grafiką?
 
 

Mam wrażenie, że połowa z Was nie czytała pierwszego posta. Tam fingus całkiem ciekawie pisze o tym, że to nie wina starości, ale raczej wmawiania sobie, że gra mnie bawi, ponieważ na papierze wygląda, że powinna mnie bawić. I zwalanie tego na starość.

(...)

Ogólnie: miód z grania nie kryje się w production values.

No to to, ale właśnie: dlaczego? Może tu nie chodzi o te poszczególne element "na papierze", rozkładanie gier na jakieś czynniki i szukanie ich w innych tytułach na zasadzie: to lubię, więc mi się spodoba. Może w grach nie szukamy ulubionych mechanik, znajomych światów czy bohaterów, tylko wrażeń, jakie one generują - tego spoiwa, które z poszczególnych elementów tworzy coś, co do nas trafia idealnie w sedno i pozwala na przymknięcie oka na wady. Dlatego jeden narzeka na drętwe sterowanie i denne misje w GTA IV nazywając grę crapem, a inny doskonale zdaje sobie sprawę z tych wad, ale mimo to grę uwielbia, bo trafiła w jakiś czuły punkt, który czasem nawet trudno zlokalizować i opisać? A czasem wystarczy, by gra trafiła w odpowiedni moment w życiu lub nastrój i to wystarczy, by złapać bakcyla i popłynąć. Innym razem mogłoby się nie udać. Dlatego może przez to w 2009 i 2010 rok po roku cisnąłem jak zaczarowany w F3 i FNV, ale już w "na papierze" bardzo podobnego F4 w 2015 nie jestem w stanie grać. Może zadecydowały czynniki zewnętrzne, a może brakuje tego czynnika X, który sam nie wiem, czym jest.
  • 1

#27 Stan Napisany 04 stycznia 2016 - 22:21

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 206 Postów:

Miesiąc katowałeś Aliena i nie skończyłeś? o_O 


  • 0

#28 twilitekid Napisany 04 stycznia 2016 - 22:29

twilitekid

    HBH

  • Forumowicze
  • 6 740 Postów:

Miesiąc katowałeś Aliena i nie skończyłeś? o_O 

 

Co w tym dziwnego? Co 2-3 dni po godzince/dwie to nie uzbiera się dużo.


  • 0

#29 Starh Napisany 05 stycznia 2016 - 14:15

Starh

    Demigod

  • Forumowicze
  • 6 073 Postów:

To raczej nie starość, a wypalenie jako gracz. Też tak miałem w pewnym okresie, że za jaką grę bym się nie wziął to po kilkunastu minutach/godzinach nie chciało mi się brnąć dalej, po prostu nie odczuwałem przyjemności z grania. 

 

Trzeba sobie uświadomić, że wielu z nas widziało rzesze gier, grało w niezliczoną ilość tytułów już od małego brzdąca. Po pewnym okresie następuje po prostu pewien przesyt, a z drugiej strony branża gier wideo się niestety zmieniła. Wiele ówczesnych gier jest niedopracowanych, brakuje im szlifu, gameplay jest jakiś taki niedorobiony i właśnie te kwestie irytują nas graczy coraz bardziej. 

 

Jest tylko jeden ratunek, dobra dwa:

a) Po prostu odłożyć pada na kilka tygodni, a nawet miesięcy i skupić się na innym hobby.

b) Kupić konsole Nintendo i znów poczuć tę magie, to coś co przykuwało uwagę do monitora/tv.

 

Ok, jest jeszcze kilka sposobów na wyjściu z marazmu:

c) Odpalić starsze giereczki, które sprawiały nam frajdę.

b) znaleźć sobie dobrą grę opartą na multi i grać z ekipą do bólu.

c) Zainwestować w "mniejsze gry", które korzenie miały np. na Kickstarterze - Banner Saga, Divnity, Pilarsy etc. Po przejściu takich gier, ochota na granie wraca sama.


Ten post był edytowany przez Starh dnia: 05 stycznia 2016 - 14:20

  • 0

#30 Tawotnica Napisany 05 stycznia 2016 - 17:36

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:
Wydaje mi się, że problem ma dosyć prostą przyczynę: ogromny ilość gier oraz ich powszechna dostępność (cyfrowa).

Tu na forum większość ma potężny backlog do ogrania, a miesiąc w miesiąc wychodzą perfekcyjnie przez wydawców hajpowane nowości. Kto w związku z tym nie myślał nigdy, że może szkoda tracić czasu na kończenie tego potężnego RPGa i lepiej rzucić się na najnowszego shootera? Do tego jeszcze te promocje na gry indie, darmowe gierki z plusa i tyle klasyków, żeby odświeżyć wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa! Łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej wpaść w pułapkę ogrywania -nastu gier na raz. Wszystkich zajebistych, ale żadnej się nie kończy because of reasons.

Druga rzecz to stagnacja w branży konsolowej. Poziom oprawy graficznej powoli sięga sufitu i nie ma już skoków technologicznych zwalających z nóg. Rozdmuchane koszty produkcji AAA już za czasów PS3/X360 powodowały masowe wymieranie średnich devów i wydawców. Zwiększone ryzyko sprawiło, że rynek zalewają "bezpieczne" produkcji - patrz RemasterStation 4. Indyki tego nie rekompensują w pełni, bo doszukanie się dzisiaj perełki to mozolne grzebanie w gównie niczym znalezienie normalnej gry na App Store czy Google Play.

Nie pomaga, że wszelkiego rodzaju innowacje hardwarowe są skutecznie zabijane przez nas samych, tj. samozwańczych hardkorowcóww - tradycjonalistów, dla których kontrolery ruchowe to rak, granie bez przycisków też rak, drugi ekran nie potrzebny, a jak ktoś nam chce zastąpić analogi touchpadami to "lol, PC-fagi".

Dodałbym jeszcze do tego, że dzisiaj zanim wyjdzie gra to ją już właściwie znamy na pamięć. Każdy gracz jest super doinformowany, bo przeczyta dziesiątki opinii na forach, obejrzy parędziesiąt minut gameplayu, obczai ocenki na metacritic. Tutaj dochodzi do zakłamywania rzeczywistości, bo jesteśmy tak skupieni na wyszukaniu tego kraszera w ulubionym gatunku, który nam się będzie podobał, że odtrącamy myśl, że jednak się pomyliliśmy. Albo inaczej - może się nie pomyliliśmy, ale cały fun z odkrywania nowych mechanik, poznawania świata lub bohaterów sobie zepsuliśmy researchem przed zakupem.

Dlatego polecam od czasu do czasu zrobić sobie media blackout i kupować gierki w ciemno kierując się kryteriami zupełnie z dupy jak okładką czy tytułem. Tak wpadłem np. dwa lata temu na Ys: Celceta, bo była posucha na Vicie a gra miała fajną limitkę. BAM! Odkryłem Falcom. Deva, których gierki tak mi siadły, że teraz ogrywam... chyba ich dwunastego RPGa od grudnia '14.

Dobrze też czasem coś dziabnąć wbrew swoim kryteriom i nie dać się zniechęcić np. brakiem gameplayu w tworach Telltale :olo: Życie gracza jest ciężkie i trzeba dobrze pielęgnować swoją zajawkę!
  • 5