Po pierwszym akcie kończy się zbieranie ekipy oraz liniowość i zaczyna się Final Fantasy X-2. Fast travel praktycznie po całym kontynencie, pełna dowolność w wykonywaniu zadań, a do tego rozwój bazy, Valimara i motoru. Gra właśnie stała się pełnoprawnym sequelem, a nie tylko przedłużeniem jedynki.
Spotkanie klasowe to może leniwy sposób na zawiązanie fabuły, ale skuteczny w ponownym wprowadzaniu w świat gry i tłumaczeniu powiązań politycznych zamieszanych w konflikt frakcji. Setting szkolny w jedynce był podobnie sztampowym pomysłem i tak samo nie przeszkadzał, żeby dialogi oraz interakcja z bohaterami zapadła w pamięć. Akt 1 daje też sposobność twórcom do umieszczenia fanserwisu bez przepakowania drużyny (nie chodzi mi o cycki, tylko o możliwość zagrania postaciami, którymi zawsze chciałeś posterować w ToCS ) i przedstawia antagonistów.
Bardzo, BARDZO mi się podoba jak Falcom używają walk nie do wygrania do pokazania niemocy Class VII i jak przez to zawsze ma się poczucie, że jest się jedynie małym elementem w ogromnej układance. "Walki nie do wygrania" powiecie "that's cheap, bro!". Nah. Jeśli uda się zabrać bossom odpowiednią ilość HP albo przeżyć wystarczającą ilość tur dostaje się dodatkowe AP, za które pod koniec rozdziału dostaje się perki. Warto więc się starać podczas każdej potyczki.
ToCSII jest już teraz udaną kontynuacją, bo poprawia pacing, daje parę dodatkowych narzędzi w walce i skrupulatnie dalej tka gęstą sieć powiązań fabularnych uniwersum Legend of Heroes. A to dopiero druga część! Jeszcze będzie ToCSIII Nie sądzę, żeby zabrakło pomysłów, skoro jeszcze tak mało wiemy o roli republiki w tym całym zamieszaniu. Następna trylogia MUSI dziać się w Calvard. Trails w klimatach industrialno-azjatyckich to będzie przecież mega-wygryw
Wczoraj dotarła do mnie wersja na Vitę, więć 3DSowego Dragon Questa jeszcze długo nie tknę. Dla mnie Trailsy mają wszystko, co potrzebuje tradycyjny turowy RPG.