Chyba nie ma swojego tematu ten joterpegowy crap, więc zakładam. Hołd dla jrpegów lat '90 z systemem walki zerżniętym żywcem z Chrono Triggera, już 19 lipca dostępny dla cywilizacji białego człowieka na PS4 (i chyba steamie, whatever), wersja na Vitkę w Japonii jest, u białych nie, ale mooooooże Amerykańcy dostaną jeśli cośtam cośtam.
ed.
jakiś gejplej jakby ktoś chciał popaczyć
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 20 marca 2018 - 19:50
Kto się w dzisiejszych czasach sugeruje opiniami recenzentów? Przecież to są joystickowi kalecy z januszowymi gustami. Trzeba samemu sprawdzić, choć cena mogłaby być lekko niższa dla zachęty.
Sam to ja mogę kupować gierki do 50 zł na PSNie, nawet jak recki są słabe to mam to w dupie, ale nie dam 250 zł za gierkę na premierę, która prasa rozjechała albo daje oceny za taką rozpiętością jak tutaj. 150 zł za gierkę, której nie mogę sprzedać też nie dam, chyba że to coś zajebistego do czego z jakiegoś powodu mam zaufanie. Tutaj tego nie ma bo nie może być. W chwili obecnej to chyba jedynie Destiny 2 mógłbym brać w ciemno nawet gdyby dostało recki 50/100
Żeby ta gierka wyszła na Vitę to bym się na to rzucił, bo wygląda przyzwoicie, ale na PS4 pewnie nie będzie mi się chciało w to grać. Takie dłuższe gierki to jednak wolę mieć możliwość wyłączyć i przerwać w każdej chwili, potem za pół godziny odpalić na szybko, machnąć ze 2-3 walki, posunąć się trochę do przodu i wrzucić znowu vitę na półkę.
Ta, kupuj w ciemno wszystkie gry jak frajer Bo recenzje kłamio i trzeba sprawdzić samemu! Co za retardyzm.
Wolę już opinie z forumka, chociaż jak czytam na Nikogo, że Mirrors Edge Catalyst to jest kozak lepszy od pierwowzoru, a Destiny to mesjasz, to może już lepiej po prostu kupować gry po okładce.
Gra mnie ciekawi po filmikach i po podejściu do gatunku. Nie potrzeba mi do szczęścia recenzentów, którzy wszystko ogrywają na Easy, ino by zdążyć z deadlinem.
Z niczego się nie wycofuję. Ale przedstawię to prościej, abyś mógł zrozumieć:
Najlepiej jest samemu sprawdzić.
Jak się nie da, spróbuj filmików/spytaj zaufane forum.
Gdy to nie zadziała, poczekaj na ulewę, wstrzyknij heroinę brudną strzykawką, a następnie otrzyj ryj błotem i w maniakalnym stanie umysłowym podejmij decyzję o zakupie danej gry.
Dopiero jak wszystkie powyższe sposoby nie zadziałają, wtedy zdecyduj się posłuchać recenzentów dziennikarskich gier video.
Ten post był edytowany przez Bloo dnia: 19 lipca 2016 - 16:15
I am Setsuna nie tylko przez to, że jest pierwszą grą jaką w tym roku skończyłem zostanie mi na długo w pamięci - uważam, że Tokyo RPG Factory spełnili swoja misje przypomnienia o złotej erze jRPGów, włącznie co do wad niektórych elementów
Świat jest skontruowany w typowej dla oldschoolowych RPGów manierze z overworldu po którym drużyna snuje się w tempie ślimaka oraz miast i labiryntów, gdzie rozgrywa się cała akcja. Nie ma w grze random encounterów, a wspomniany overworld jest pusty. To znaczy, że walczymy wyłącznie w lochach i podczas sktyptowanych starć fabularnych. Zostawia to dużo miejsca na podkreślnie senno-zimowego, perfekcyjnie uchwyconego przy zastosowaniu minimalistycznych środków.
Project Setsuna nie obfituje w graficzne fajerwerki i rozumiem czemu niektórzy recenzenci mogli zarzucić grze monotonny wygląd, szczególnie biorąc pod uwagę dungeony, ale cięzko nie docenić konsekwencji jaką twórcy forsowali obrany kierunek artystyczny. Od płatków śnieżnych po skończeniu walkim, przez zmarznięte menusy, po arktyczne potwory - spójnie zrealizowany motyw gry jest podstawa do czarującej przygody Setsuny i spółki.
Akompaniament w I am Setsuna jest wyjątkowy. W tle przygrywa niemal wyłącznie fortepian! Efekt jest... piękny, po prostu piękny. Muzyka pasuje idealnie do koncepcji wzięcia najważniejszych elementów jRPG i przedstawienia ich w skondensowanej formie. Byłem zaskoczony, jak różnorodne mimo tego potrafią być aranżację - chwytające za serce ballady, mroczne i energetyzujące motywy walk, ckliwe melodie w miastach. Jeden z najlepszych OSTów ostatnich lat, zupełne przeciwieństwo pompatyzmu i przeładowania instrumentalnego zazwyczaj spotykanego w tym gatunku.
System walki to wariacja na temat ATB, którego korzenie sięgają Final Fantasy IV. Polega na zapełniających się wraz z upływem czasu paskach, sygnalizujących gotowość do wykonania tury. Dostępne w opcjach są tryby active i wait, gdzie ten drugi pauzuje grę podczas wyboru ataku. Osobiście preferuję wait mode, bo daje możliwość spokojnego zastanowienia się nad następną akcją i nie trzeba bawić się w przestawianie kolejności w tabelkach. Obniża to jednak mocno poziom trudności, więc jeżeli chcecie większego wyzwania to zostańcie przy active.
ATB urozmaicony jest przez Momentum Mode, czyli modyfikator akcji aktywujący się po naciśnięciu guzika w odpowiedniej chwili. Myślcie coś w rodzaju Mario & Luigi RPG albo dla nie grających w gry Nintendo South Park: Kijek Prawdy. Można w ten sposób zadawać dodatkowe obrażenia, zmieniać status swój lub przeciwnika albo parować ciosy czy wykonywać kontry. System w Setsunie rożni się od podanych wyżej przykładów przywiązaniem do zasobów SP, kolejnego paska napełniającego się podczas walki. Momentum jest więc bardziej strategicznym narzędziem niż chlebem powszednim podczas starć.
Postacie nie posiadają możliwości zmiany profesji, zamiast tego każdy członek drużyny jest wysoce wyspecjalizowany w konkretnej dziedzinie. Zestaw bohaterów jakimi się walczy ma znaczenie nie tylko ze względu na ich mocne/słabe strony, ale również przez łączenie drużynowe kombosy. Jeśli ataki przynajmniej dwóch postaci są ze sobą kompatybilne, można używać drużynowych kombosów. Są to jedne z najmocniejszych ciosów w grze, ale rzadko z nich korzystałem, ponieważ trzeba poświęcić turę wszystkich wykonujących atak bohaterów.
Ekwipunek na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie równie oszczędnego w swojej złożoności co oprawa. Składa się z tylko z broni i talismana. Talisman oprócz efektów bonusowych jak uwidocznienie HP przeciwnika określa ilosć oraz rodzaj slotów na umiejętnośi i power-upów, jakie można dodać do skilli, tzw. Flux. Skille dodaje się poprzez użycie kryształów, wymienianych za loot. Fluxy i zarządzanie skillami są tak niepotrzebnie skomplikowane, że się dziwię jak twórcy gry poza tym tak urzekającej w swej prostocie grze mogli na to pozwolić. Postaram się w miarę krótko wytłumaczyć w czym problem.
Zacznijmy od dziwacznego systemu sprzedaży lootu i wymiany go na Spiritne, kryształy dające umiejętność. Po pozbyciu się lootu można u magika wymienić już sprzedane surowce na Spiritine. Co lepsze materiały trzeba farmić zupełnie bez wskazówek z czego i dlaczego wypadają, np. po zabiciu konkretnego potwora ogniem. Spiritine dzielą się na command i passive. Command pasują tylko do jednej postaci i oprócz ciosu przypisują też dostępne combo drużynowe do bohatera. Nie można sprawdzić, które Spiritiny są ze sobą kompatybilne w aktualnym zestawieniu drużyny, trzeba pamiętać. Co więcej, nie ma żadnej możliwości segregowania otrzymanych itemów/kryształów/broni. Wszystkie są w jednym spisie wg kolejności otrzymania. Zniechęca to do jakiekokolwiek kombinowania z zestawem ataków.
Następna rzecz to te Fluxy, które permamentnie dodają power-up do skilli, np. niższe zużycie MP, w zależności od założonego talismanu. Kruczek jest taki, że dodają je... zupełnie przypadkowo podczas korzystania z Momentum. Chcesz konkretny ulepszacz do czaru Fire? Napyerdalaj jak głupi Fire z Momentum, może dostaniesz po 2-3 walkach, może nigdy. Nie mam bladego pojęcia od czego zależy częstotliwość występowania Fluxów i równie szybko jak z drużynowymi kombosami dałem sobie spokój. Rabuje to grę z możliwej głębii systemowej, bo odrzuci nawet miłośników grzebania w tabelkach.
Fabuła obraca się dookoła tytułowej Setsuny, dziewczyny która, zgodnie z tradycją swojej wioski, wyrusza ofiarować życie bogom, aby zmniejszyć ilość potworów atakujących ludzi. Podróż ofiary jest długa i mozolna, bowiem dziewczyna musi dotrzeć do odległej krainy przodków, opanowanej w zupełności przez złowrogie monstra. Ta smutna historia jest opowiedziana w przyjemny sposób, pozbawiony "fanservicu", przerysowanych postaci, wyolbrzymiania czy innych natarczywości z jakich słynie np. Bravely Default, co jest kolejnym mocnym argumentem za I am Setsuna.
Granie w I am Setsuna jest jak rozpalenie kominka w mroźny, zimowy wieczór i dryfowanie w nostalgii przy dźwięku skwierczącego ognia. Przypomina, że wcale nie trzeba wielkich środków, żeby stworzyć znakomitego jRGPa, oprawa otula serce cieplem, Tokyo RPG Factory zrealizowali prawie wszystkie swoje założenia. Jedyną skazą jest to nieudane zarządzanie zasobami, ale całe szczęście nie ma to większego znaczenia dla odbioru gry.
Daję Tawot Seal of Quality, możecie śmiało kupować.
Bo Tawot nie ma życia i jest śmierdzącym, brudnym nołlajfem mieszkającym w piwnicy
No ale jak z fabułą? Ma jakieś twisty, ckliwe momenty, rozdzieranie szat, ratowanie ludzkości, epickie starcia? Bo jak znowu mam grać w takie suchoty jak w FF15 to odpuszczam.
Dzięki Tawotowi znowu polubiłem jrpg. Co prawda nie przechodzę ich tyle ile on ale dzięki niemu przeszedłem takie gry jak Etrian Odyssey IV, Etrian Odyssey Untold: The Millennium Girl, Bravely Default i Shin Megami Tensei IV: Apocalypse. Wszystkie były bardzo dobre i mogę je polecić każdemu kto chce znowu pograć w jrpgi. Na razie ograniczyłem się do 3DSa ale już rozglądam się za The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel (było ostatnio fajne promo na NIS Europe), Persona 4 Golden (za 21 zł na PSN) i Odin Sphere: Leifthrasir (dobra cena na PlayAsia). Na 3DSie lista dobrych jrpgów wydaje się nie mieć końca. Nie mam pojęcia kiedy sprawdzę polecane przez Tawota Etrian Odyssey 2 Untold: The Fafnir Knight, Shin Megami Tensei IV, 7th Dragon III Code: VFD czy Stella Glow w które orał Aki. Jedyną rzeczą która mnie powstrzymuje przed zakupem jest zaporowa cena tych gier w Polsce.
A teraz jeszcze I am Setsuna Tawot popytaj czy nie macie wolnego wakatu na nocki. Też bym pograł tak popracował
Wręcz przeciwnie. To historia bez polegania na zaskakujących twistach czy bombastycznych starciach z "wielkim złym". Siłą I am Setsuna jest świetnie zrealizowany motyw podróży, życzliwość bohaterów i Nastrój przez duże N.
Nie spodziewaj się fajerwerków i efekciarstwa, w żadnym departamencie. Od śnieżno-zimowego settingu w ograniczonej palecie kolorów, przez fortepianowy soundtrack po prostoliniją fabułę - ta spójność gry, wynikająca z myśli przewodniej mi najbardziej zaimponowała. Jak musisz mieć walki z gigantycznymi bossami-bogami i zwroty akcji jak w shonenowych anime dla 13-latków, to nie będzie grą dla ciebie.
@Eldarion, spóźniłeś się miesiąc. Ja kupiłem za 113zł. Na Vitę to byłby niezły deal, jak na cyfrówkę to nadal trochę wysoka cena, jednak contentu jest sporo - główny wątek to jakieś ~20h, a na drugie tyle starczy post-game, składający się z sidequestów dotyczący reszty (tj. poza Setsuną) bohaterów z drużyny.
Uwielbiam motyw podróży, ale niestety po tym jak niektórzy pisali że w FF15 jest on zajebisty, a okazało się że go praktycznie nie ma to mam wątpliwości co do Twoich słów. Poczekam aż będzie kosztowała 60 zł
Wręcz przeciwnie. To historia bez polegania na zaskakujących twistach czy bombastycznych starciach z "wielkim złym". Siłą I am Setsuna jest świetnie zrealizowany motyw podróży, życzliwość bohaterów i Nastrój przez duże N.
Nie spodziewaj się fajerwerków i efekciarstwa, w żadnym departamencie. Od śnieżno-zimowego settingu w ograniczonej palecie kolorów, przez fortepianowy soundtrack po prostoliniją fabułę - ta spójność gry, wynikająca z myśli przewodniej mi najbardziej zaimponowała. Jak musisz mieć walki z gigantycznymi bossami-bogami i zwroty akcji jak w shonenowych anime dla 13-latków, to nie będzie grą dla ciebie.
@Eldarion, spóźniłeś się miesiąc. Ja kupiłem za 113zł. Na Vitę to byłby niezły deal, jak na cyfrówkę to nadal trochę wysoka cena, jednak contentu jest sporo - główny wątek to jakieś ~20h, a na drugie tyle starczy post-game, składający się z sidequestów dotyczący reszty (tj. poza Setsuną) bohaterów z drużyny.
gierkę obserwuję przy każdych wyprzedażach steamowych, ponad stówke to nadal troche za dużo jak za cyfrówkę , móglbym tyle dac za jakąś edycję fizyczną z artbookiem