Jak nie wiecie z czym to się je to sprawdźcie demko, które całkiem dobrze przedstawia na czym będzie polegać rozgrywka w Ever Oasis. To action RPG z elementami sima, w którym rozbudowujemy własne miasto-oazę, pomagając mieszkańcom i werbując nowych rezydentów, ale (przynajmniej po pierwszych ~5h) bez tego całego czasowo ograniczonego szajsu jak w Animal Crossing i dużo bardziej prostoliniowy niż Fantasy Life.
Art style mi w ogóle nie siada, bo nie przepadam za chibi, a UI wygląda tanio. Te tęczowe napisy jak z power pointa 20 lat temu
Graficznie za to jest nieźle, też w stereoskopowym 3D, bo EO śmiga na silniku remaków Zeldy. W miastach kamera jest sztywna, w labiryntach tylko lewo/prawo, jedynie w polu we wszystkie strony, więc wsparcie CPP albo N3DS nie jest aż tak potrzebne jakby się mogło wydawać po zapowiedziach.
Akcja rozkręca się bardzo powoli, gra trzyma za rączkę i w ramach długaśnego wprowadzenia tłumaczy i pokazuje każdą funkcję, ograniczając wolność gracza roablockami zanim wykona tutorialowe zadania (blergh!). Prawie się tym zniechęciłem, bo pętla rozgrywki jest bardzo prosta: codziennie do oazy przychodzą nowi podróżnicy, których staramy się zwerbować jako nowych mieszkańców. W jaki sposób? Uszczęśliwiając ich! ( ͡° ͜ʖ ͡°) Sprowadza się to z początku do prostych fetch-questów. Przynieś skrzato-kotowi trochę pulpy kaktusowej, a będzie tak szczęśliwy, że się osiedli i otworzy sklepik. Naszym zadaniem jest uzupełniać te sklepiki w zasoby (więcej pulpy kaktusowej!), żeby te mega-słodkie pingwinki mogły zostawiać tam swoje ciężko zarobione pieniądze. Jako szef oazy mamy udział w zyskach, które potem wykorzystujemy na budowanie kolejnych sklepów.
Rozbudowa oazy przekłada się bezpośrednio na rozgrywkę poza nią. Im bardziej szczęśliwych mamy rezydentów tym więcej dodatkowego HP będziemy mieli na polu i w labiryntach. Kolejni mieszkańcy dają nam wskazówki, gdzie znajdziemy zabłąkanych podróżników, których możemy zaprosić do siebie (i zrobić z nich rezydentów). Łazimy więc tak po pustyni, farmiąc pulpę kaktusową i szukając przyjaciół. To jedna strona Ever Oasis.
Drugą są dungeony, które z miejsca przypominają Zeldę. Pełne dźwigni, przycisków i elementów uruchamianych specjalnymi umiejętnościami. Główny bohater wiele nie umi. Ciska wiatrem i majta mieczem, więc tej dźwigni zawieszonej na ścianie już nie dosięgnie. Tutaj wchodzi w grę drużyna, składająca się z trzech postaci. Koleżanka wysoki-jaszczur tam doskoczy i odblokuje drogę. Inny kulega, niebieskawy żuczek Roto, na odpowiednich polach potrafi się zamieniać w orzeszek i turlać przez otwory w ścianach. Oprócz skilli eksploracyjnych bohaterowie też mają umiejętności przydatne do zbieractwa wewnątrz lochów. Wiatromiot przykładowo zmiata kupki piachu, pod którymi kryją się surowce, a jaszczur ma motykę.
System walki jest solidny. Daleko ma do h&s, uniki są powolne i nie można ich spamować, a wrogów należy traktować odpowiednią bronią lub umiejętnością. Bohaterów można zmieniać 'w locie', co czasem bywa irytujące, bo AI lubi zderpić i zostawić jedną z postaci na drugim końcu pomieszczenia. Nie ma żadnych komend typu 'atakuj/uciekaj/broń się', żeby to jakoś usprawnić.
Gierka się otwiera dopiero po zdobyciu budki w której dobieramy sobie drużynę. Po wspomnianym wyżej demku można mylnie odnieść wrażenie, że rozrost ekipy jest uwarunkowany fabularnie i z czasem będziemy dostawać nowe skille, które umożliwią dalsze przejście lochów. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że na wypad poza oazę możemy zabrać... każdego jej mieszkańca (!). BOOM. Wszystkich możemy!!! Nawet tego skrzato-kota od pulpy kaktusowej! Każdy ma własny lvl i eq oraz specjalne umiejętności. Nagle w grze jest tona mikro-zarządzania, do którego dochodzi jeszcze crafting, zasadzanie drzewek, handel z osadami innych ras i organizowanie jakiś festiwali. Gierka w tej chwili z tylko niezłej stała się za*ebista. Bardzo podoba mi się, że cykl dnia/nocy nie jest mocno restrykcyjny i można robić parodniowe wypady bez obaw o ominięcie jakiegoś eventu. Dostępna jest bardzo wygodna szybka podróż do oazy i teleporty między labiryntami. Robienie zadań dla odwiedzających oazę podróżników szybko staje się uzależniające, bo chce się zrobić 'jeszcze tylko jeden quest', a codziennie dochodzą nowe. Do tego gierka sili się nawet na dramatyczną fabułę, więc to całe zbieractwo jest tylko wciągającą opcją (chociaż czasem main quest wymagał rozbudowy oazy). Po ślamazarnym początku Ever Oasis rozkręca się dużo lepiej niż się można było tego spodziewać. Tomasz powinien się gierką zainteresować 