Skończyłem przed chwilą port na PS4. Trzeba przeżyć nowe tłumaczenie i słabe menu główne, ale poza tym to porządna konwersja. Dodali rumble i dźwięki z głośniczka pada, jeśli to kogoś. Ja lubię tego typu pierdoły i tu są dobrze wykonane - szczególnie głośniczek mnie parę razy pozytywnie zaskoczył, np. podczas krzyku alrauny.
Nie chcę szargać legendy SoTN, ale w paru aspektach postarzała się mocno. Szefkowie są gorsi niż ich zapamiętałem. Nikt poza Galamothem i Granfaloonem nie robi już dzisiaj wrażenia. Ba, większość to totalne labsy jak Lesser Demon, Karasuman, Scylla & spółka. Niektórzy nawet dobrze nie wyglądają, np. The Creature.
Podobne odczucia mam co do całego inverted castle - na papierze świetny pomysł, z początku mocno robi, ale pod koniec dnia po wyzlizaniu dosłownie
wszystkich ścian bardziej męczy niż bawi. Sama ilość pustych pomieszczeń już świadczy o tym, że gimmick z odwórceniem zamku do góry nogami niekoniecznie się wszędzie sprawdza.
Początek Symphony ma niesamowity. To jak świetnie łączy się z Rondo of Blood i trolluje gracza końcowym pomieszczeniem po clock tower, żeby się powoli rozwinąć w ogromny labirynt jest do dzisiaj 10/10. Jednak na tych ostatnich paru godzinkach SoTN trochę się kończy para, przez co do DSowych -vanii przyjemniej mi się wraca.
Zarządzanie ekwipunkiem się postarzało. Brakowało mi szybkiego przełączania między setami, nie wspominając już o znakommitym systemie dusz. Przemiany też trochę trącą myszką, bo sterowaniem mocno kontrastują z gibkim niczym ninja Alucardem. Jest zaskakująco dużo rzeczy, których można się czepić.
Klimatu lepszego niż w SoTN nie ma w żadnej Castlevanii, ale masterując po latach muszę dość wyraźnie stwierdzić, że Igavanie zrobiły później jeszcze parę kroczków do przodu. Może się rzucić od razu na DoS, żeby mieć bezpośrednie porównanie?