Skończyłem chapter 3
Mimo momentami kretyńskich dialogów i japonszczyzna w najgorszym wydaniu (również czasami) to gra wygrywa designem świata i fabuła imo. Zakończenie CH.3 to epickość jakiej nie było w Zeldzie nawet przez 5 minut
Postacie to mixed bag imo - wiadomo, Pyra jest awesome bo TE CYCE a Rex mimo spodni dosyć szybko stał się spoko postacią (ewidentnie chce wydymać Pyre więc łapie za to plusik) ale Nia i Tora (razem z tą chujowa Poppy) to już dno. Główni źli też dramat, jakiś pedzio przypominajacy Kojime że swoim bladem to jeden z gorszych designie jakie widziałem od dawna...
Ale - design świata imo to klasa, system walki robi się coraz lepszy (choć wolałbym żeby był bardziej dynamiczny), nie mam problemów z menusach tak jak tu piszecie (może coś popaczowali), nie siedzę tam tyle ile myślałem że będzie to wymagane. Filmiki są zajebiste a grafika mimo że miewa gorsze momenty to kiedy wspina się na wyżyny to jest to designerski sztos. Wiadomo, Zelda nie do pobicia ale tutaj też znacznie więcej się dzieje na mapach mam wrażenie, pełno mobow chodzi, w tle coś się rusza, do tego miasta wymiatają.
Na ten moment nie wiem co musiałoby się stać żebym olał, myślę Szrot że pochopnie olales grę, kończysz Setsuny jakieś a to jest nieporównywalnie lepsze.
Choć ja w jRPG gram bardzo sporadycznie - oprócz Golden Sunow na GBA, Tales od Symphonia na GCN (mój jRPG wszechczasów) i FF13 nie skończyłem żadnego (odbiłem się od Baten Kaitos, Talesow na X360 i Nino Kuni) więc może dlatego mój organizm jest w stanie to znieść, 80 tych gier jedzie na tym samym schemacie.
Ten post był edytowany przez Jedyn dnia: 04 marca 2018 - 07:47