Skocz do zawartości

Zdjęcie

Gargoyle's Quest

Capcom GB 3DS Virtual Console

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
2 odpowiedzi na ten temat

#1 Tawotnica Napisany 27 sierpnia 2017 - 21:56

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 116 Postów:

4WttJAW.jpg

 

x9J7UZr.jpg

 

http://www.mobygames...est/screenshots

 

Spin-off Ghost'n'Goblins z jednym z najlepszych (anty)bohaterów w grach wideo. Zaczynał jako zwykły mobek w GnG, ale dorobił się własnej serii gier! Oto Firebrand

 

kzjTs3J.jpg

 

Zacznijmy od tego, że Firebrand jest gargulcem. Kto z nas by nie chciał być gargulcem, prawda? Oprócz tego, że jest gargulcem, jest też... MUTANTEM!!! Spełnienie marzeń każdego 8-letniego chłopca (przynajmniej w latach '90). Prawdziwy potwór, strzela yyyh... czymś (ogniem?), potrafi latać i przyczepia się do ścian!

 

Historia, bez zbędnego owijania w bawełnę, rozpoczyna się kiedy królestwo Ghouli chyli się ku końcowi. Źli niszczyciele i ich wódz Król Breager pozbawili Darkoana jego mocy i tylko Firebrand może ocalić swoich demonicznych przyjaciół.

 

Poza umiejscowieniem akcji gra nie ma nic wspólnego z GnG, serią za którą nigdy specjalnie nie przepadałem. Strukturą bardziej przypomina The Adventure of Link, bo rozgrywka jest podzielona na etapy scrollowanej platformówki i rpga widzianego 'z góry'. Jak na grę na GameBoya z 1990 roku robi wrażenie złożonością, aczkolwiek daleko jej do złożoności (bądź randomowości) TLoZII czy Castlevanii II.

 

Część rpg to miasta i overworld, gdzie dostajemy wskazówki odnośnie następnego labiryntu, nowe umiejętności i itemy oraz możemy zapisać stan gry poprzez hasło wskrzeszające naszego bohatera. Dialogi to złoto, wszyscy mówią jakby mieli porażenie mózgowe, tak bardzo dukane wydają się napisy. Co jak się zastanowić robi sens, w końcu to wszystko zombiaki, ghule, gargulce i inne szkarady. Zamierzone czy nie, wypada zabawnie.   

 

Do wspomnianej Zeldy II najbardziej nawiązują random encounery na mapie świata, podczas których widok zmieniamy na platformowe 2D i musimy wyczyścić kill-room, aby iść dalej. Bywa to upierdliwe, ale jest bardzo dobrym sposobem na farmienie żyć, a wierzcie mi - przydadzą się :reggie: Można w miasta wymieniać fiolki, jakie wypadają z pokonanych mobków na talismany (1upy). 

 

Overworld jest prosty i liniowy w nawigacji, więc nie krąży się po nim tak długo jak w action erpegach z tego okresu, ale to segmenty jump n run stanowią mięsko Gargoyle's Quest. Trudne, bo twórcy nawrzucali wręcz niemożliwych do wykonania skoków i przeciwników pojawiających się w najmniej odpowiednich miejscach niczym w NESowym Ninja Gaiden. Mimo tego, Gargoyle's Quest to jedna z najlepszych gier akcji na GB albo nawet jedna z najlepszych gier na GameBoya w ogóle.

 

Dużą zasługę w tym ma właśnie Firebrand. Oprócz tego że zieje jakimiść bardzo śmiercionośnymi pociskami to jego przyczepianie się do ścian jest jak na GB zrobione fantastyczynie. Jakby tego było mało, podwójne wduszenie przycisku skoku sprawia, że gargulec lata, a długość jego szybowania w powietrzu jest ograniczona przez pasek staminy. Jeśli mieliście styczność z sequelem, Demon's Crest na SNESa, to pewnie już kojarzycie do czego zmierzam. Pasek staminy w trakcie gry się wydłuża, HP też można podpakować, podobnie jak wysokość skoku czy rodzaje wypluwanych pocisków. Nie jest to jeszcze metroidvania, bo jak wyżej wspomniałem progres jest liniowy, ale ulepszanie Firebranda, choćby sekunda dłuższego latania daje uczucie 'fuck yeah, teraz wam pokażę!!!', a pod koniec FB jest madafakerem na miarę królestwa demonów :tak:  

 

Nie, żeby wcześniej nie był. Walki z boskami, choć widowiskowe, są łatwiejsze niż niektóre random encountery na mapie. Większą satysfakcję niż ich pokonanie daje śmiganie po ścianach albo wykorzystanie nowego pocisku do rozwalania bloczków. 

 

Klimatem GQ też robi. Miejscówki mają takie majestatyczne nazwy jak DESERT OF DESTITUTION, a napotkani przyjaciele (?) i władcy to paskudy gorsze niż ta zielona abominacja z okładki (nie muszę chyba wspominać, że Firebrand jest czerwony?).

 

Capcom rządził, muzycznie też z GameBoya potrafili wyciskać ostatnie soki. Dzisiaj to oldschool dla masochistów raczej, ale jak was zachęciłem to wersja na 3DSa dostarcza autentycznych gameboyowych wrażeń, włącznie z migotającymi spritami i dropami do paru klatek na sekundę przy większej ilości rzeczy na ekranie. W sam raz na niedzielne popołudnie, bo nawet z paroma zgonami tu i tam gierkę można przejść w 3-4h. 


  • 3

#2 tomasz Napisany 27 sierpnia 2017 - 22:22

tomasz

    ILLEGAL STREET-RUNNING SCENE

  • Forumowicze
  • 6 343 Postów:

Ta okładka jest kiczem większym od niemieckich pornoli, ale szacun za grzebanie w takich dziwach i jeszcze zdawanie relacji z pierwszej ręki. Ktoś przecież musi :szepart:


  • 0

#3 ACZ Napisany 27 sierpnia 2017 - 23:31

ACZ

    Samiec Alfa

  • Reformatorzy
  • 36 165 Postów:

Trochę w to grałem jakiś czas temu, jak mi cart raz wpadł w łapy.


  • 0



Inne z tagami: