http://minitgame.com
Wczoraj ściągnąłem pod wpływem impulsu, bo minimalizm graficzny mnie zauroczył. Dobra decyzja! Minit to cudowny, malutki 'retro-zelda-like' w którym bohater znajduje zaklęty miecz i... ginie co 60 sekund.
Ważne, że to nie jest żaden rogalik. Świat gry pozostaje bez zmian, po śmierci nie traci się zdobytych itemów, po prostu bohatera cofa do poprzedniej bazy.
Tych baz jest kilka porozrzucanych po całym świecie i można je w sumie traktować jak save-pointy między kolejnymi levelami.
Minit nie jest liniową grą pod tym względem, że można z paru zadań wykonywać je w dowolnej kolejności, ale dość jasno stawia cele i roadblocki, dla których trzeba znaleźć rozwiązanie. Przykładowo właściciel baru mówi, że przeszkadzają mu kraby na plaży. Jeśli zdążymy je w minutę zabić i wrócić, dostajemy darmową kawę, która pozwala nam przesuwać skrzynki. Tak, to nie jest poważna gra.
Nacisk czasowy czyni z prostych łamigłówek i zadań zupełnie nowe wyzwanie. Co to tam proste przesunięcie paru skrzynek czy zabicie paru przeciwników, eh? Ale w minutę - dobiec, wykonać, dalej eksplorować? Twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę i momentami pięknie trollują gracza - dziadek przy latarni morskiej daje cenną wskazówkę, ale papla prawie 45 sekund. Za pierwszym razem jak dodreptałem do niego umarłem zanim mi zdążył wszystko opowiedzieć
Nie chcę zdradzać więcej, bo odkrywanie wszystkiego samemu to czysta przyjemność. Uwielbiam takie indie-niespodzianki znikąd. Za produkcję gry odpowiadają tylko cztery osoby: Kitty Calis, Jan Willem Nijman (z Vlambeer), Jukio Kallio (muzyka, też świetna jak cała gra!) i Dominik Johann.
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 11 maja 2018 - 08:12