Skocz do zawartości

Zdjęcie

Recenzje, czyli kącik niespełnionych krytyków

tylko geje czytają tagi

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
47 odpowiedzi na ten temat

#1 Kazuo Napisany 31 stycznia 2019 - 04:51

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Siedząc o czwartej w nocy na kiblu i rozmyślając nad sensem życia niestety nie doszedłem do żadnych odkrywczych wniosków, natomiast wpadłem na pomysł założenia tego tematu. Niby są stosowne miejsca do pisania swoich wrażeń o grach, ale czasem zdarzy się, że ktoś mocniej popłynie z tekstem, wrzuci jakieś screeny i ogólnie napracuje się ciut bardziej niż tylko pisząc "fajna gra, 12/10, polecam". To znaczy na pewno kojarzę, że Tawot pisze fajne recenzje, a ostatnio nawet Nyjacz się rozkręcił, nie wiem kto jeszcze, hmmm. I w sumie szkoda, żeby te teksty poszły w zapomnienie, kiedy zostaną zakopane pod stosem kolejnych postów, stąd pomysł na oddzielne miejsce na takie brednie, czyli tutaj. Wtedy zawsze będzie można odwiedzić ten temat i poczytać coś więcej o danej grze, a robota autora przetrwa trochę dłużej. Co myślicie? Jeżeli temat spotka się z aprobatą, to jeszcze dzisiaj wrzucę coś konkretnego, a jak nie to można zamknąć, a ja spadam z forum i zacznę gdzieś pisać za pieniądze :cf:


Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 31 stycznia 2019 - 04:59

  • 0

#2 burnstein Napisany 31 stycznia 2019 - 08:24

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Mmmm, fajny temat, moze zacznę.

 

Bayonetta

 

Wydawca- Sega
Producent- Platinum Games
Gatunek- Beat-'Em-Up
Premiera- 8 styczeń 2010



Ojciec serii Davil My Cry o której każdy gracz słyszał czyli Hideki Kamiya miał znowu wizję. Wizję na grę która miała mile zaskoczyć wszystkich graczy którzy lubują się w gatunku Hack&Slash, a także przekona do siebie tych którzy z gatunkiem do czynienia nie mieli.
Czy Bayonetta ma moc przyciągania do siebie? Czy Bayonetta oprócz swojej urody ma w zanadrzu inne silne gameplayowe punkty które nie pozwolą się od gry oderwać? Na te i inne pytania szukajcie odpowiedz znajdziecie tutaj.

Witch

Bayonetta to czarownica, ale nie taka jaką znamy z bajek, ani taka jakie znamy z procesu czarownic w odległych nam czasach które kończyły na stosie za rzekomo praktykowanie czarnej magii.
Kamiya inaczej to widzi i swoją wizję przedstawił nam w grze. Bayonetta to bardzo seksowna kobieta która nie lata na miotle, ale potrafi zamienić się między innymi w ptaka, nosi okulary niczym seksowna sekretarka, a ze swojego kostiumu potrafi wyczarować straszliwe demony które pomogą jej pokonać przeciwników jakie staną jej na drodze.

Story

... nie jest najważniejsza w tego typu grach, ale miło jest jeśli ma ona jakiś swój sens i przyciąga, a nie odrzuca. W Bayonecie fabuła nie jest mistrzostwem, ale jest dobrze przemyślana. Czasami można się pogubić troszkę, ale całość jest fajnie zgrana i ciekawa.
Swiat żył w harmonii, a klany Lumen Sage służące Bogu w Paradiso i klan Umbra Witches służące Inferno darzyły się szacunkiem. Ta harmonia została zachwiana, a jedyną ocalałą z klanu Umbra jest tytułowa Bayonetta która budzi się po 500 latach ze swojego letargu i mało co pamięta. Czarownica zaczyna swoją przygodę, aby przywrócić harmonie na swiecie i przypomnieć sobie wszystkie wcześniejsze wydarzenia. Fabuła może i oklepana, ale tak jak pisałem dobrze ułożona i ja chętnie, a nie z przymusu odkrywałem jej treść i tajemnice.

Fly Me To The Moon

Z Bayonettą odwiedzimy dużo ciekawych miejsc. Niebo, piekło, miasto Vigrid i wiele innych. Warto zwrócić uwagę na design gry który jest cudowny i zaprojektowany z wielką fantazją. Jest pięknie i czarująco. Fantazja twórców widać jest ogromna i ma wielki potencjał. Biegamy, latamy po poziomach w zwariowany sposób, ba możemy nawet chodzić po ścianach (nie wszędzie), a świat wtedy obraca się tak, że obraz widzimy normalnie. Wszystko wiruje i jest mnóstwo wybuchów. Cały czas coś się dzieje na ekranie. Grafika trzyma również bardzo dobry poziom i grając można piać z zachwytu oglądając miejscówki które zwiedzamy. Tak więc projekt leveli wraz z designem i grafiką to kawał dobrej roboty.
Grając byłem pozytywnie zaskoczony levelami i tym, że od początku do końca twórcom starczyło wyobrazni na wykreowanie świata. Podczas naszej wędrówki przyjdzie nam stoczyć wiele pojedynków z Aniołami które Bayonetta ma na celu zniszczyć.

Angels

Anioły, to je będziemy siekać, torturować i niszczyć. Tak jak mamy pięknie zaprojektowane poziomy to nie inaczej jest z wrogami Bayonetty. Te również trzymają bardzo wysoki poziom od początku do końca. Są tak fantazyjnie zaprojektowane, że ciężko je opisać. Je po prostu trzeba zobaczyć. Każda gra tego typu nie obejdzie się bez bossów których tutaj podczas swojej przygody napotkamy również. Może niema ich wiele, ale nie które z nich pojawiają się dwa, a nawet trzy razy, więc walk z nimi będzie sporo. Teren na którym przyjdzie z nimi walczyć jest tak pomysłowy i piękny, że zapadnie w pamięć każdego który postawi na nim kroki Bayonetty. Jeśli chodzi o projekt bossów to należą się ukłony w stronę Platinum Games, bo swoją pomysłowością gaszą te z DMC4. Gdy zobaczyłem pierwszego byłem w szoku myśląc jak oni to do cholery wymyślili. Entuzjazm nie malał z postępem w grze, aby dwoma ostatnimi bossami kręcąc moją wyobraznią jak karuzelą. Byłem w szoku. Szok spowodowany pięknem i ogromną pomysłowością bossów i leveli na których z nimi stawaliśmy w szranki. Oczywiście taki poziom fajnie by było jak trzymałaby i muzyka, a ta jest ...

Japanese Style

Piękna. Gra ma iście Japoński klimat i styl. Muzyka wyjątkiem nie jest. Jest cudowna i zapada w pamięć. Co z tymi którzy nie trawią J-Pop? Coś się znajdzie, bo nie cały czas przygrywa nam "japońszczyzna", są i chóry kościelne i kilka innych melodii które przypadną do gustu tym którzy nie chcieliby słuchać Heleny Noguerry cały czas.
Jeśli o mnie chodzi to mógłbym siedzieć cały czas w Gate of Hell i słuchać melodii w iście jazz'owym stylu. Coś pięknego.
Jednak prawda jest taka, że J-Pop tutaj jest na miejscu pierwszym i słyszymy go najczęściej. Czy to złe? Nie, bo kawałki są super, a co ważne zgrywają się z klimatem w jedną wspólną całość. Tutaj w tej grze nie mogła być inna. Ta gra taki ma styl i zapewniam, że drażnić nie będzie. Chyba, że ktoś naprawdę nie wytrzymuje takiego stylu muzycznego wtedy będzie mu ciężko do niej się przekonać, ale pewny jestem, że gameplay temu zaradzi.

Fire!!!!

Jak każdy dobrze wie, w tym gatunku gier bardzo ważnym punktem jest rozbudowany system ciosów. Bayonetta absolutnie niema się czego wstydzić. Ciosów jest od groma. Z postępem gry będziemy mogli dokupywać sobie ciosy specjalne których jest sporo jak i różnej maści broni i gadżetów które ułatwiać nam będą walkę. To jednak kosztuję. Płacimy pierścieniami które dostajemy za przejście kawałka levelu, by na końcu po jego przejściu dostać konkretniejszą liczbę pierścieni. Im w ładniejszym stylu przejdziemy level, zjemy mniej lizaczków, nabijemy większe combo to na końcu dostaniemy lepszy medal. Pure Platinum jest najlepszą nagrodą, a co się z tym wiąże otrzymamy więcej pierścionków.
Walki są bardzo efektowne. Dobry styl nas wynagradza. Gdy zrobimy unik w odpowiednim czasie obraz zwalnia, a my możemy dokopać ostro przeciwnikowi. Zadawanie im ciosów i robienie uników nabija nam pasek i gdy ten się zapełni możemy użyć ciosu specjalnego tzn różnego rodzaju tortur. Potem naparzamy ile wlezie w guzik który pojawi się na ekranie, by zrobić jak najlepsze i najmocniejsze wykończenie przeciwnika. Piła motorowa, duszenie lassem czy gilotyna to tylko kilka przykładów, a tych jest dużo więcej. Przy walce z bossami czy mini bossami na końcu możemy wyczarować (z kostiumu Bayonetty) jakiegoś demona który zajmie się z małą naszą pomocą poturbowanym aniołem.Bardzo efektownie to wygląda. Czasami na ekranie wyskakuje guzik który musimy wcisnąć czyli tzw QTE, ale ten element nie jest przesadzony i jest go tyle ile trzeba. Wszystko wpasowane jest idealnie.
Walka do łatwych nie należy, bo przeciwnicy potrafią dokopać. Gra zmusza do koncentracji na poziomie normal, a wyżej to już trzeba dawać z siebie wszystko, a i to co niektórym może nie pomóc. Na "hard" miałem większe kłopoty z tzw pionkami niż z bossami, a to dlatego, że Ci zaskakują i jest ich sporo na ekranie.

That's It?

Nie. Warto dodać o smaczkach w grze. Po między levelami przyjdzie nam postrzelać sobie (jak za starych czasów) do aniołków na ekranie, a zwie się to Angels Attack. Mamy kilkanaście naboi i strzelamy do latających po ekranie aniołów. Za nazbierane punkty możemy dokupić sobie czy to lizaka odnawiającego energię czy coś innego. Ważne, aby strzelać celnie, bo wszystko kosztuje. Dodatkowo w sklepiku możemy kupić określoną ilość lizaków, tak więc przyda się co nieco ustrzelić, aby ułatwić sobie w jakimś tam stopniu rozgrywkę.
Nie chcę psuć wam zabawy, ale gra miło zaskakuje w paru momentach i poczujecie się jak za dawnych dobrych czasów grając np na automatach.

For You, You and You?

Podsumowując gra ma specyficzny klimat który nie musi każdemu pod pasować, ale czy jest jakaś gra która to spełni? Nie.
Gra jest cudowna, ma piękny design, świetną grafikę, super muzykę, rozbudowany system ciosów, wiele ciekawych elementów których próżno szukać w innych tego typu produkcjach. Mów co chcesz, ale twórcy osiągnęli to co sobie zaplanowali i to co chcieli osiągnąć. Magia czarownicy jest wielka i jeśli lubisz ten gatunek gier lub szukasz czegoś innego, a może oba te elementy, bierz się za Bayonette. Gra po prostu na to zasługuje. Jest inna i bardzo pomysłowo zaprojektowana. Wypełnia idealnie lukę w grach tego typu. Brawa i bis dla Platinum Games.

GRAFIKA- 9
MUZYKA- 10
DESIGN- 10
MIODNOŚĆ- 10

OGÓLNIE- 10


Ten post był edytowany przez burnstein dnia: 31 stycznia 2019 - 08:24

  • 4

#3 Kurzy Napisany 31 stycznia 2019 - 08:55

Kurzy

    DANGA!

  • Forumowicze
  • 15 970 Postów:

Burn, a na jakim portalu twoje recenzje są?


  • 0

#4 lukaszSA Napisany 31 stycznia 2019 - 08:58

lukaszSA

    Overall expert

  • Forumowicze
  • 28 952 Postów:

The World Ends With You

 

Producent- Jupiter Corp.
Wydawca- Square Enix
Gatunek- Action Role-Playing
Premiera- 18 kwiecień 2008r

Charakter Designer T.Nomura odpowiedzialny od jakiegoś czasu za serię Final Fantasy postanowił wraz ze swoją ekipą zabrać się za projekt na NDS. Czy był to taki skok w bok nie związany z serią Final Fantasy? Czy Nomura odłożył projektowanie ciuchów na bok i wziął się porządnie do pracy nad nowym tytułem? Czy może zrobił grę na "odwal się"? Ja jako miłośnik gatunku jRPG który wraz z DSi kupił TWEWY nie żałował takiego posunięcia?
Postaram się na te pytania odpowiedzieć w tekście poniżej.

I Wonder If You Know How They Live In Tokyo

Fabuła w grach Rpg to podstawa, więc nie zamierzam wam psuć zabawy i opisywać jej tutaj dokładnie, a przedstawię tylko jej mały zarys.
Neku którym przyjdzie nam w grze kierować jest młodym chłopakiem (a jakże ...) który budzi się pewnego dnia na środku ulicy w Tokyo, a dokładnie w Shibuya i nie pamięta zupełnie nic. Nie wie co tam robi i jak się tam znalazł. Jedną z pierwszych dziwnych rzeczy które dostrzega to znamię na dłoni na którym widnieje napis " 7 dni". Co on oznacza i co tutaj do diabła się dzieje? Takie pytania kłębią się w głowie Neku. Ludzie dodatkowo sprawiają wrażenie jakby w ogóle nie dostrzegali Neku, ale za to ten może czytać w ich myślach. Po chwili Neku spotyka młodą dziewczynę o imieniu Shiki która oznajmia, że pomoże mu rozwikłać zagadki które dręczą młodzieńca i pomoże w walce z organizacją o groznej nazwie Reapers.
Neku to trudny charakter i typ samotnika z którym ciężko się dogadać i zaprzyjaznić innym postacią. Potrafi zadziornie odpowiadać na pytania innych i nie patrzy, że może przy tym kogoś urazić. Ot trudny charakterek, ale zżyć się z nim jako głównym bohaterem jest zupełnie łatwo, a co ważniejsze przyjemnie. Jego relacje z Shiki są bardzo ciekawe, a i czasami potrafią ostro pozytywnie rozbawić.
Fabuła na początku może się wydać prosta i nudna. Nic bardziej mylnego. Z czasem, a praktycznie po kilku chwilach chcemy się w nią zagłębić i przeżyć całą wraz z głównym bohaterem, więc jeśli chodzi o fabułę to zapewniam was, że wciągnie was jak odkurzacz.

I'm Psycho Fighter

Kolejną bardzo ważną rzeczą w gatunku RPG jest system walki który w TWEWY jest bardzo pomysłowy i świetnie zrealizowany. Mamy tutaj tak zwane Piny (psychiczne czary) które zbieramy podczas gry lub dostajemy i uczymy się ich. Sprawa jest trudniejsza jednak niż w innych tego typu grach. Piny mamy między innymi ofensywne i defensywne, ale jak ich używać? Musimy nauczyć się ich kombinacji. Tutaj nie wystarczy nacisnięcie button'a w celu użycia jednego z nich. Tutaj musimy nauczyć się ich, aby móc je wykonać!! Przyjmijmy, że mamy Pin który odpowiada za atak piorunem. Rysikiem wykonujemy kombinację na ekranie czyli szybkim ruchem rysujemy znak pioruna. W menu mamy różne funkcje dzięki którym możemy się dowiedzieć wiele rzeczy na temat misji, statsów czy czarów które opisane są w pewnej książce. Czary które posiadamy możemy wrzucić do slotów i wtedy w czasie walki będziemy mogli ich używać, a po wyczerpaniu jakiegoś musimy chwilę odczekać, aby znów jego moc napełniła się. Sloty jak i czary powiększają się wraz z postępem w grze i zwiększaniem się levelu naszej postaci. Walka to nie tylko czarowanie rysikiem. Jest to coś więcej, a mianowicie gdy do niej dochodzi to dolny ekran ukazuje nam Neku, a górny Shiki (naszą partnerkę). Tak więc musimy uważać na dwie postacie, bo gdy jedna zginie przywita nas Game Over. Ciosy i combossy Shiki wykonujemy krzyżakiem. Tak, więc jak widzicie trzeba mieć podzielność uwagi, szybko myśleć i reagować, bo łatwo nie jest i szybko można zginąć walcząc z przeciwnikami, nie mówiąc już o walkach z bossami. Po każdej wygranej walce dostajemy punkty, za czym wyższą ocenę stylu w jakim zmietliśmy wroga (od A do E). Zaraz pomyślicie, że mamy tutaj mega hardcore. Dobrze myślicie, ale S-E pomyślało i o graczach z mniejszym skillem dając im wybór auto w przypadku Shiki i wtedy konsolka kieruje jej poczynaniami w czasie walki.
Rzeczą o której warto jeszcze napisać to to, że nie mamy tu eliksirów które odnawiają nam pasek energii. Chcesz ją poprawić po walce? Idziesz do baru z Colą i ją pijesz dodatkowo jedząc do tego jakiegoś hamburgera. Współczesne Tokyo które przyjdzie nam przemierzać to azjatycka stolica mody. Chcesz wyglądać modniej w innej dzielnicy? Idziesz do sklepu i kupujesz ciuszki, świecidełka, buty itd. Co to daje oprócz zmiany w wyglądzie? Trafisz z ciuszkiem który jest modny w innej dzielnicy to podczas walki dostaniesz bonusy. Słodkie i ciekawe rozwiązanie.
Podsumowując aspekt walk nie pozostaje mi nic innego jak napisanie, że jest świeży, wciągający, rozbudowany i dobrze pomyślany. Sprawia dodatkowo wiele radości podczas naszej przygody.

Beautiful??


Wiemy wszyscy, że NDS nie jest jakąś mega mocną konsolą która może wygenerować super grafikę. Jednak pozwala na stworzenie czegoś co będzie wyglądało dobrze i sprawiało nam przyjemność z oglądania i podziwiania tego. Tak też jest w przypadku TWEWY. Może i to nie jest sam szczyt możliwości NDS, ale wszystko wygląda bardzo ładnie, a wstawki z rozmów naszego bohatera czy innych osób z gry to naprawdę pierwsza liga. Jest kolorowo i bardzo, ale to bardzo ładnie. Nomura popisał się i stworzył ciekawe i świetnie zaprojektowane postacie które miażdżą swoim designem.
Nic, tylko dodać - brawo Nomura San.

Calling, You hear the Calling ..

Bez dobrej muzyki która buduje klimat trudno wczuć się całkowicie w grę. Nie zaprzeczycie, że muzyka to budulec klimatu. Nie mam zamiaru przedłużać niepotrzebnymi zdaniami tego jaka jest w TWEWY tylko napiszę wprost. Jest to cudo, kosmos, mistrzostwo świata ... brak słów by ją jeszcze w jakiś inny sposób który przedstawiłby jej moc nazwać. Jest kapitalna i znakomicie pasuje do gry. Jest to jeden z najlepszych soundracków jakich kiedykolwiek słyszałem. Ona nie dodaje oczka wyżej w ocenie końcowej, ona tą grę tworzy, buduje klimat w taki sposób, że wyłączyć DS'a nie sposób. Każdy kawałek od pierwszego do ostatniego powoduje to, że gramy, śpiewamy i ruszamy się, przy tym na twarzy mając ogromnego rogala. Osobiście udowadnia mi jak muzyka w grze tworzy ogromny klimat, a to dlatego, że ja ogólnie trance'u nie lubię (ten gatunek też się właśnie tutaj pojawia) i na imprezach wolałem siedzieć niż tańczyć- dodatkowo minę mając jakbym słuchał Disco Polo którego nie trawię. Natomiast w grze jest całkowicie inaczej. Diametralnie inaczej. Gram i dzięki muzyce w dużej mierze mam właśnie uśmiech na twarzy jak dziecko. Często soundrack'u słucham również siedząc przy laptopie. Muzyka w tej grze jest jak magnes ... nie chcesz gry wyłączyć. Bingo S-E i wielkie brawa.

It's so Wonderful

Podsumowując powiem tyle. Grę warto kupić nawet jeśli nie przepada się za jRpg, bo gra ma od groma rzeczy które każdego zatrzymają przy DS'ie. Fabuła, klimat, sposób rozgrywki i walk, muzyka (!!!), ciekawe postacie- wszystko na najwyższym poziomie. Fani gatunku grę muszą mieć i pewnie mają, ale jeśli komuś ten tytuł jakimś cudem przemknął nie zauważony to jak najprędzej niech ten ktoś biegnie do sklepu i kupuję grę która w mojej opinii bije na głowę ostatnie części Final Fantasy. Długość rozgrywki też jest jej plusem gdyż gra starczy na długi czas.
Tak więc widać, że nie był to skok w bok Nomury i zrobienie na siłę nowej gry S-E na konsolkę Nintendo. Nomura i jego skład zrobili grę która w mojej opinii i nie tylko, jest najlepszą grą na DS'a. Myślę, że to wystarczająca rekomendacja.

Grafika-8.0
Muzyka-10.0
Design-9.5
Grywalność-9.5

Ogólnie-9.5/10 


  • 0

#5 burnstein Napisany 31 stycznia 2019 - 09:01

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Na forumnikogo.pl


  • 0

#6 xell Napisany 31 stycznia 2019 - 11:59

xell

    Flawless Cowboy

  • Forumowicze
  • 21 313 Postów:
To te słynne recenzje rajkoszego z czasów jak zaczynał karierę recenzenta?
  • 0

#7 Grz3chu Napisany 31 stycznia 2019 - 12:04

Grz3chu

    Rise and shine, Mr Freeman, rise and … shine.

  • Forumowicze
  • 2 849 Postów:

jpr. Kiedyś walnąłem parę recenzji kiedy blogi na gram.pl były bardzo popularne, ale chyba wstydziłbym się teraz je tutaj wstawić. Pamiętam, że Okami oceniłem na 11\10 i nazwałem grą życia. W sumie prawda. :)


  • 0

#8 Nexus Napisany 31 stycznia 2019 - 13:44

Nexus

    Tears In Rain

  • Forumowicze
  • 6 960 Postów:
Kiedyś klepałem recki na. konsolowisku (taka portalik HIVa kiedyś był) ale teraz to już nawet czytać się nie chce/ brak czasu. Ale pomysł dobry chyba, czasem można zerknąć.
  • 0

#9 drAKul Napisany 31 stycznia 2019 - 14:20

drAKul

    Sephiroth

  • Forumowicze
  • 1 904 Postów:
Ja to kiedys chcialem zeby Tawot mial swoj temat w ktorym tylko wrzuca swoje sciany tekstu zeby w jednym miejscu mozna bylo je miec bo czasem odnlezc jego tekst po 2 czy 3 latach to trudna sprawa.
  • 0

#10 burnstein Napisany 31 stycznia 2019 - 14:37

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Trzeba było samemu założyć i je tam cytować, dla chcącego nic trudnego :dunno:


  • 0

#11 Kazuo Napisany 31 stycznia 2019 - 14:54

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

xcJZARS.jpg

 

 

 

Rok 1998 był pięknym rokiem, który obfitował w niesamowite hiciory, że wymienię tylko Half Life, Metal Gear Solid, Ocarina of Time czy Fallout 2. W tym samym czasie na konsolach zawitał horror, który wyznaczył standardy gatunku na długie lata, a graczom robił niezłą sieczkę z mózgu - Resident Evil 2. Po zagraniu w ten tytuł nic już nie było takie samo. Ludzie na ulicy zaczęli nagle przypominać zombie, kupując rano bułki nerwowo rozglądałem się aby czy coś nie stuka w sklepową szybę, a latającym mi nad głową ptaszydłom to już w ogóle przestałem ufać. Wyjście w nocy do kibla? Dziękuję, wolałem poczekać do rana albo wylać się przez okno (chociaż na wysokości 4 piętra to nie było łatwe zadanie :ohgod: ). Gra zniszczyła mi psychikę, ale o dziwo, grałem dalej i nie mogłem się oderwać. To co na tamte czasy przygotowało Capcom było nieosiągalne dla większości developerów: ta grafika, ten klimat, ta grywalność! RE2 bez najmniejszych problemów wskoczyło u mnie na 1 miejsce w osobistym rankingu gier, kończyłem je dziesiątki, jeżeli nie setki razy i dopiero Resident Evil z numerkiem "4" przejął palmę pierwszeństwa. Od tego momentu zacząłem się zastanawiać jakim sztosem byłaby gra łącząca najlepsze elementy tych dwóch produkcji, czyli klimat, eksplorację oraz fabułę RE2 z kamerą, mechaniką strzelania oraz dynamiką RE4. Teraz, kiedy remake drugiego Residenta w końcu wylądował nie muszę się już nad tym zastanawiać. W zasadzie to nie muszę się już nad niczym zastanawiać, bo gra roz*ebała mi totalnie głowę, a mózg rozsmarowała po ścianach w pokoju. Ekipa z Capcom znowu tego dokonała, podobnie jak przeszło 20 lat temu, tak i teraz wypuścili na rynek survival horror daleko poza możliwościami konkurencji. Zapomnij o tanich zagrywkach znanych ze współczesnych horrorów, które bardziej przypominają symulator spacerowicza po creepy lokacjach niż pełnoprawną grę. Zapomnij o nudnym czajeniu się w trawie i nasłuchiwaniu niezrozumiałych odgłosów, o chowaniu się pod łóżkiem albo do szafki, o szukaniu baterii do latarki lub o braniu nóg za pas, bo twórcy nie dali Ci żadnej możliwości radzenia sobie z przeciwnikami. Zapomnij o oklepanych skryptach odpalanych co 5 minut i o grze "na jeden raz", bo przy kolejnym podejściu to samo już Cię nie zaskoczy. Wyjaśnijmy sobie jedno - RE2 nie jest grą jakoś niesamowicie przerażającą, ale ma swoje momenty i przestraszyć potrafi, a co najważniejsze: dążąc do bycia dobrym horrorem nie idzie na kompromisy w kwestii gameplay'u. Największą siłą tego remake'u jest to, że udaje mu się zachować tożsamość 20-letniego klasyka, ale jednocześnie mnóstwo rzeczy odświeża, dzięki czemu nawet weterani serii poczują się zaskoczeni. I przede wszystkim jest zajebiście grywalnym tytułem. 
 
 
duppuf3.jpg
 
FaiIakC.jpg

 
"Calm down, Chief. What happened?"
 
Ponownie mamy możliwość wcielenia się w dwójkę bohaterów. Leon Scott Kennedy to świeżo upieczony glina, który miał rozpocząć swój pierwszy dzień pracy w Raccoon City. Kolo ma dosyć silne poczucie sprawiedliwości, pogodne usposobienie i chciałby ratować wszystko oraz wszystkich (a najlepiej to pięknie i młode niewiasty), daje się go dosyć szybko polubić. Drugą postacią dramatu jest Claire Redfield poszukująca swojego brata Chrisa (głównego bohatera pierwszej części RE), krnąbrna fanka skórzanych kurtek i motocykli. Losy bohaterów tym razem krzyżują się jeszcze przed zawitaniem do miasta, co pokazuje, że śmiercionośny wirus zamieniający ludzi w zombie wydostał się już poza Raccoon City. Oraz to, że nasi bohaterzy są totalnymi idiotami. No bo przecież dlaczego by skorzystać z możliwości zawrócenia, skoro zamiast tego można władować się w sam środek zombie-apokalipsy? :olo: W każdym razie równie szybko co Leon i Claire się spotykają, tak samo szybko zostają rozdzieleni i rozpoczynają walkę o przetrwanie. Czy uda im się ujść z życiem? Czy Claire odnajdzie Chrisa? Czy Leon potarga sobie swoją piękną grzywkę? W jaki sposób w ogóle doszło zagłady miasta? Zapraszam do Raccoon, gdzie czekają wszystkie odpowiedzi. 
 
Scenariusz generalnie jak to w Residentach, zbyt ambitny nie jest, ale zainteresować potrafi. Mamy tu kilka enigmatycznych postaci, parę ciekawszych wątków, znalazło się nawet miejsce na co bardziej rozczulające sceny. Gorzej z zaskakiwaniem, bo to lepiej moim zdaniem robił oryginał. Weźmy na przykład skorumpowanego komendanta policji, Briana Ironsa, któremu włodarze Umbrelli (czyli firmy oficjalnie zajmującej się produkcją lekarstw, a w rzeczywistości tworzącej i sprzedającej na czarnym rynku mordercze wirusy) przelewali na konto sowite sumki, żeby przymykał oczy na ich niecne występki, a nawet pomagał w prowadzeniu działalności. W klasyku całkiem ciekawie go przedstawili i długo nie było wiadomo co jest z nim nie tak, natomiast remake stawia sprawę jasno od pierwszego spotkania. Podobnie ma się sprawa z Adą Wong, która nie jest już tak tajemnicza jak dawniej i znacznie łatwiej ją rozgryźć. Mniej intensywne są także emocje. Nie chcę mocno spoilerować, napiszę tylko, że jest pod koniec gry smutna, wręcz tragiczna scena śmierci jednej z postaci - te 20 lat temu naprawdę mocno ścięła mnie z nóg. W nowej wersji też jest smutna, ale już nie aż tak. Mniej emocjonalny dialog? Już nie aż tak rozczulająca muzyka? Pewnie też, ale bardziej stawiam na słabsze przywiązanie do bohaterów. W klasycznym RE2 lepiej pokazano rozwijające się więzi między postaciami, dzięki czemu gracz bardziej się do nich przywiązywał, a kiedy ktoś marnie kończył impakt był większy. Wiadomo, że i tak nie o fabułę czy postacie tutaj chodzi, ale mimo wszystko warto o tym wspomnieć. I... to byłby w zasadzie jedyny poważny zarzut w kierunku tej gry. 
 
 
t2CNqV6.jpg
 
fEPxXkU.jpg
 
 
"Come and get it, I've got what you want! C'mon! Here, this is what your looking for, right?"
 
Capcom wiele razy zarzekało się, że to nie będzie zwykły remake i faktycznie słowa dotrzymało. Tutaj nie chodzi tylko o ulepszoną do współczesnych standardów grafikę czy dodanie paru nowych elementów. Oni kompletnie zburzyli starą ruderę, a na jej fundamentach zbudowali prawdziwy apartamentowiec. Już odświeżona wersja pierwszej części oferowała sporo zmian, ale tutaj twórcy poszli o kilka kroków dalej zmieniając od podstaw wszystko: od projektu lokacji, przez łamigłówki, nowe pukawki i przeciwników, aż po perspektywę. Największą zmianą bez dwóch zdań jest kamera a'la RE4 czyli standardowe TPP płynnie przechodzące w widok znad barku podczas celowania. Strzał w dychę, dzięki temu rozgrywka jest bardziej dynamiczna i dostosowana do żwawszej eksploracji oraz walki. Wiem, że niektórzy "hardkorowi" fani mają o to ból dupy, bo woleliby sztywne ujęcia zawieszone gdzieś w kątach lokacji, ale szczerze? Chciałbym zobaczyć jak by w takiej perspektywie oświetlali wybrane punkty latarką albo celowali w czułe miejsca na ciele przeciwników. To by po prostu nie przeszło, gra wymaga znacznie większej precyzji niż kiedyś. Jeszcze może niech ponarzekają, na brak przydługawej animacji otwierania drzwi podczas przechodzenia do kolejnego pomieszczenia :) 
 
Jedno jest pewne - ciężko tu znaleźć rzecz, która zostałaby zmieniona na gorsze, w zasadzie każda modyfikacja jest trafna i służy temu, żeby grało się przyjemniej niż kiedyś. Strzelanie mimo moich wstępnych obaw jednak ma powera. Fakt, początkowy handgun Leona śmiesznie sobie pierdyka niczym pistolet na kapiszony, ale po kilku dopałkach daje radę aż miło, że już nie wspomnę o shotgunie, magnumie czy karabinie, z kolei granatnik Claire sieje takie spustoszenie i zostawia po sobie tak zajebiście wyglądający ogień, że parę razu musiałem przecierać oczy ze zdumienia. Niemniej mimo, że walka jest bardzo przyjemna, to powinno się jej za wszelką cenę unikać. Przeciwników jest sporo, są cholernie wytrzymali (czasem i 5 czystych headshotów to za mało), kolejni potrafią wpadać przez wybite okna (można je barykadować znajdowanymi tu i ówdzie deskami), natomiast amunicja to towar deficytowy i należy ją traktować jak prawdziwy skarb. Czysty survival, jak za dawnych lat. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że gra oferuje trzy poziomy trudności i wszystkie są idealnie zbalansowane: na easy każdy powinien ukończyć grę bez najmniejszego problemu, normal oferuje niezłe wyzwanie, ale cały czas w granicach rozsądku, natomiast tryb hard to już zabawa dla masochistów, gdzie zmarnowanie nawet kilku pocisków może okazać się tragicznie w skutkach, a przy tym pięknie puszcza oczko w stronę fanów dając możliwość zapisywania stanu gry wyłącznie za pomocą specjalnych ribbonów. Finalnie każdy powinien tu znaleźć coś dla siebie i cieszyć się grą na swój sposób. 
 
Drugim istotnym elementem gameplay'u jest eksploracja. Raz, że jest co eksplorować, bo lokacje są nieźle zakręcone (późniejsze już mniej, ale komisariat czy ścieki to prawdziwe labirynty), a dwa że na każdym kroku jesteśmy do tego zachęcani. Jak już wspomniałem amunicji nie ma zbyt wiele, więc trzeba się za nią rozglądać wszędzie, podobnie jak za medykamentami, z kolei najlepsze skarby wymagają większego wysiłku, np. rozwiązania zagadki. Te na ogół nie są zbyt trudne, ale mózgownicą i tak trzeba przy nich ruszyć. Bardzo spodobał mi się motyw z ciemnią, w której wywołujemy fotki, w klasyku nie była aż tak przydatna, z kolei tutaj bardzo często okazuje się kluczem do rozwiązania niektórych łamigłówek. Nie ma też lekko ze znajdowaniem nowych broni oraz dopałek do nich. Chesz zgarnąć magnuma lub jakąś istotną część do granatnika? Zapomnij, że będzie sobie leżeć gdzieś od tak na wyciągnięcie ręki. W takiej sytuacji na ogół trzeba przejść przez całą procedurę szukania kluczy, co czasem będzie się wiązać z odwiedzaniem pomieszczeń z naprawdę mocnymi przeciwnikami. Sprawia to, że gracz musi non stop kombinować i układać sobie w głowie ścieżkę, którą najbardziej będzie opłacało mu się przebyć, żeby dostać się do upragnionego itemka. W pewnym momencie komplikuje się to jeszcze bardziej, kiedy do zabawy wkracza wielka, łysa i potężna bestia, która nie spocznie dopóki nie wydusi z Ciebie całego życia. 
 
 
T0Oeuhs.jpg
 
98YuO0g.jpg
 
 
"But there's something out there...I don't know what it is, but I saw it! Much larger than any of those Zombies and its coming after me!"    
 
Gra jest pełna przerażających stworów, a tym razem nawet standardowe zombie potrafią przerazić. Ich ryki, sposób poruszania się oraz fakt, że często tylko udają martwe może nieraz przyprawić o gęsią skórkę. Nie będzie chyba wielką przesadą, jeżeli napiszę że to najlepsze zombiaki jakie kiedykolwiek straszyły w grach wideo - po prostu widać ile pracy włożyło w nie Capcom. To już nie zwykłe, powolne przeszkadzajki, które można bez problemu ominąć, a cholernie wytrzymałe i agresywne zagrożenie. Kolejne mutanty stające nam na drodze są jeszcze bardziej przerażające: ślepe, ale mające doskonały słuch Lickery wesoło zasuwające po ścianach i kąsające długim jęzorem, zasuwające z prędkością światła dobermany, przed którymi nie sposób uciec, stwory w kanałach rzygające kwasem oraz całkowicie nowy typ wroga występujący pod koniec gry. No i oczywiście ON. Ponad dwu i pół metrowa maszyna do zabijania od której odbijają się wszystkie kule i której nie sposób zabić. Pan "X". O ile pozostali przeciwnicy w miarę trzymają się swoich lokacji (chociaż zombie potrafią czasem przejść przez drzwi), tak Mr.X będzie Cię ścigał praktycznie wszędzie. Myślisz, że jeżeli dzieli was ściana, a kolo błądzi gdzieś w pomieszczeniu obok, to jesteś bezpieczny? Nic bardziej mylnego, bowiem zburzenie ściany to dla niego pestka. Jedyna opcja kiedy go zobaczysz to brać nogi za pas, ewentualnie przyczaić się gdzieś i poczekać aż przejdzie dalej (namiastka skradania). Również wbrew temu, że nie potrafi biegać, a waży pewnie z pół tony nie znaczy to, że jest wolny, wręcz przeciwnie. I jeżeli na takiej samej zasadzie będzie funkcjonował Nemesis w RE3 remake, to niech bóg ma nas w swojej opiece :uff: Jeżeli zaś chodzi o starcia z bossami, to one również zostały nieco zmodyfikowane. Fakt, nieco brakuje tu finezji i w dalszym ciągu chodzi o ładowanie w nich znacznych ilości ołowiu, jednak tym razem walki są o wiele bardziej ekscytujące, a ze względu na bardzo mały rozmiar aren również trudniejsze. 
 
 
"And to think that taxidermy used to be my hobby..."
 
Gra naprawdę wiele rzeczy robi dobrze, ale chyba najlepiej wychodzi jej szczucie gracza na każdym kroku ciężkim klimatem. Już oryginał potrafił zdrowo zniszczyć psychikę, jednak tutaj każdy element działa na psychikę jeszcze mocniej. Przede wszystkim lokacje. Zapomnij o czystym i pachnącym komisariacie policji znanym z klasycznego RE2, ten w remake jest mroczny, zasyfiony i wygląda jakby przeszło przez niego tornado... takie rozszarpujące ludzi na kawałki tornado. Hol główny, w którym przyjmowano rannych wygląda teraz jak strefa kwarantanny, wszędzie walają się zakrwawione bandaże, jakieś kroplówki czy resztki po medykamentach; po prostu jeden wielki bajzel, w którym widać że umierali ludzie. Wiele korytarzy tonie teraz w mroku i często jedynym źródłem światła jest nasza latarka, niektóre są częściowo zalane wodą, inne zabarykadowane, natomiast te jaśniejsze miejsca straszą jeszcze ciepłą, spływającą po ścianach krwią. Atmosfera jak się patrzy. Sam posterunek kiedyś służył jako muzeum, dlatego w wielu pomieszczeniach można trafić na rożne klimatyczne eksponaty np. creepy posągi sprawiające wrażenie jakby Cię obserwowały lub... wypchane zwierzęta. Trzeba przyznać, że to idealna miejscówka na horror.
 
Gra nie szczypie się również w kwestii brutalności. Mijając kolejne zabryzgane juchą korytarze trafiamy na nieszczęśników pełniących feralnego dnia służbę: jednemu brakuje nóg, drugi ma totalnie zmasakrowaną szczękę, kolejny wisi na suficie z hakiem przebitym przez łeb. Wszystkich oczywiście łączy jedno - widać, że zginęli w potwornych męczarniach, a dzięki zaawansowanej grafice bez problemu można dojść w jakich konkretnie. Flaki dosłownie wylewają się z ciał, a mózgi zombie elegancko eksplodują po udanym headshocie. Kozacka jest możliwość zdekapitowania stworów, nie ma na przykład żadnego problemu, żeby odstrzelić nieumarłemu nogę lub odciąć nożem ręce, trzeba tylko się upewnić, że jest martwy, bo nawet w kawałkach typek potrafi rzucić się nam do szyi. Jeżeli zaś chodzi o motywy typowo straszące, to na ogół są to jumpscare'y. Ot, czasem Mr.X wbije na wieczorną herbatkę burząc sąsiednią ścianę, czasem Licker spadnie Ci na łeb z sufitu (są bardzo ciche, więc możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z ich obecności), a innym razem zombie spróbują wciągnąć przez rozbite okno. Nie jest to co prawda szczyt finezji, ale swoje zadanie spełnia - momentami idzie narobić w gacie. 
 
 
vk5nJih.jpg
 
93MCtO1.jpg
 
 
"So...THIS is what everyone’s been dying for"
 
Oprawa A-V wgniata w fotel. Fakt, czasem trafią się mniej dopracowane lokacje, ale ogólny poziom grafiki jest bardzo wysoki. Swoje robią szczegóły, miejscówki wręcz toną w detalach, a postacie są wykonane z niesamowitą dbałością. Animacja również nie odstaje, wystarczy zobaczyć jak bezwładnie poruszają się zombiaki, jak kuśtykają na postrzelonej nodze albo jak nieporadnie próbują się doczołgać, kiedy są ich kompletnie pozbawione. Efekty światła i cienia dokładają swoją cegiełkę do tego spektaklu grozy, zwłaszcza widok po wystrzeleniu pocisku z granatnika - to chyba najbardziej dopracowany i realistyczny ogień w grach wideo. Ogromne wrażenie robią rany i to zarówno te otrzymywane przez potwory (widać na postaciach ślady zębów albo szponów!), jak i te im zadawane (podziwiać można każde cięcie nożem na skórze zombie, a trawiący żywą tkankę ogień to czysta POEZJA). Widać, że Capcom naprawdę postarało się w kwestii wizualiów. 
 
Udźwiękowienie również nie odstaje od całości. Bronie brzmią tak jak powinny (ten huk po wystrzeleniu granatu!), a przeciwnicy wyją jak opętani mrożąc nam przy tym krew w żyłach. Voice acting jest jak najbardziej poprawny, chociaż nie ukrywam, że wolałem kwestie w oryginalnym RE - mimo, że bardziej amatorskie, to jednak tam aktorzy wkładali znacznie więcej emocji w wypowiadane słowa. Tutaj tak naprawdę wyróżnia się jedynie kolo podkładający głos pod komendanta Ironsa. Muzyka? Wbrew ogólnej opinii uważam, że jest świetna. Może nie aż tak jak oryginalny soundtrack, ale swoje zadanie spełnia perfekcyjnie i zdecydowanie wpasowuje się w przedstawione wydarzenia. Kilka utworów ładnie wbija się pod czachę, np. motyw w save roomie lub ten podczas starcia ze zmutowanym Williamem Birkinem. Z kolei kawałek odpalany podczas ucieczki przed Mr.X będzie Ci szumiał w głowie jeszcze na długo po skończeniu gry. 
 
 
"Get that scum. MAKE HIM PAY!"
 
Napisałem wcześniej, że nieco za mało emocjonalny scenariusz, to tak naprawdę jedyna poważna wada gry. Niestety, nie oznacza to, że absolutnie wszystko inne zagrało perfekt, bowiem trafiają się i pomniejsze wady. Takie zgrzyty nie wpływające w ogólnym rozrachunku na werdykt, ani nie psujące zabawy, ale jednak zgrzyty. Dziwi mnie zwłaszcza wyrzucenie z RE2 niektórych ikonicznych przeciwników - nie zdradzę o jakich konkretnie chodzi, niemniej ich brak potrafi być odczuwalny. Podobnie jak odczuwalna może być przesadnie wolna animacja biegu postaci. Ok, w poprzednich częściach bohaterzy też potrafili ruszać się jak muchy w smole, ale chyba jeszcze nigdy do tego stopnia. Czyni to walki z niektórymi szybszymi przeciwnikami ciut uciążliwymi, a uciekanie przed dobermanami czy Lickerami to już w ogóle graniczy z cudem. Na minus uznaję sporadyczne segmenty z udziałem innych postaci - zapewne w ten sposób twórcy chcieli jakoś urozmaicić grę, jednak moim zdaniem za bardzo popłynęli. Zwłaszcza etap z Sherry pasuje do tej gry jak pięść do oka, na szczęście jest bardzo krótki. No i nie do końca rozumiem dlaczego przedmioty w inwentarzu nie kasują się automatycznie po spełnieniu swojego zadania, tylko gracz sam musi je wyrzucić. Skoro nie są już potrzebne, to dlaczego nie znikają jak w poprzednich częściach? Taka zagadka do rozwiązania :) 
 
 
bFljDCO.jpg
 
heq69El.jpg
 
 
"You're right. This is just the beginning."
 
Co innego mogę napisać w słowach podsumowujących, jak nie to, że Capcom wystrzeliło na rynek prawdziwą petardę? Grę niby bazującą na znanych zasadach, a przy tym tak świeżą i zaskakującą? Produkcję dopracowaną w praktycznie każdym detalu, mogącą konkurować z najlepszymi tytułami obecnymi na rynku? Remake drugiego Residenta to przykład ogromnego szacunku do materiału źródłowego, ale również do samych graczy. Można było po prostu ulepszyć grafikę, dodać parę detali i wypuścić taką "bezpieczną" grę, ludziom i tak by się spodobało, a pieniążki by wpadły. Developer postanowił jednak pójść znacznie dalej tworząc wszystko od podstaw, jednak nie zatracając przy tym ducha oryginału. To w dalszym ciągu ten sam fenomenalny Resident Evil 2 co przed laty, genialna przygodówka jeżąca włosy na tyłku, ale dostosowana do współczesnych standardów. Może nieco krótka, ale zdecydowanie nadrabiająca żywotnością (4 alternatywne scenariusze, bonusowe tryby, możliwość masterowania ocen i kolejne darmowe DLC w drodze). Czuć władowany w tę grę budżet i wpompowany ogrom ciężkiej pracy, ale co chyba najważniejsze - przede wszystkim czuć, że włożono w nią również SERCE. Jako fan serii jestem zadowolony w 100%, ponieważ Capcom dostarczając ten tytuł spełniło jedno z moich największych giereczkowych marzeń. Na pewno nie jest to produkcja idealna, ale takich gier nigdy nie było i nigdy nie będzie, zawsze znajdą się jakieś drobne błędy. Stąd też z czystym sumieniem wystawiam pełną dychę i polecam RE2 każdemu, również graczom, którzy nigdy z serią nie mieli do czynienia. SZTOS.    
 
 
10/10
 

  • 7

#12 Schrodinger Napisany 31 stycznia 2019 - 14:56

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:

kazek jak już chcesz coś takiego ogarniać, to w pierwszym poscie zrób liste gdzie będzie 

 

Gra | autor | link

 

w kolejnosci alfabetycznej 


  • 3

#13 Hellmans Napisany 31 stycznia 2019 - 14:58

Hellmans

  • Forumowicze
  • 13 012 Postów:


  • 0

#14 Nyjacz Napisany 31 stycznia 2019 - 16:12

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:

Kazek, w eurogamerze szukają kogoś do pisania poradników :cf: 


  • 0

#15 Stan Napisany 31 stycznia 2019 - 16:26

Stan

    No.1

  • Forumowicze
  • 27 206 Postów:

jpr. Kiedyś walnąłem parę recenzji kiedy blogi na gram.pl były bardzo popularne, ale chyba wstydziłbym się teraz je tutaj wstawić. Pamiętam, że Okami oceniłem na 11\10 i nazwałem grą życia. W sumie prawda. :)

Powinieneś się wstydzić. 


  • 1

#16 burnstein Napisany 31 stycznia 2019 - 17:00

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Ach Okami, ależ to był cudowny zeldalike :banderas:


  • 0

#17 xell Napisany 31 stycznia 2019 - 17:45

xell

    Flawless Cowboy

  • Forumowicze
  • 21 313 Postów:

Srokami to crap dla biedaczków, których stać na jedną platformę i nieszczęśliwie wybrali Plejstejszyn i musieli sobie wmawiać, że to przyzwoita pozycja. Moje kondolencje Grz3chu, mam nadzieję, że dzisiaj już możesz kupić Nintendo i zagrać w the real deal.


  • 0

#18 Kazuo Napisany 31 stycznia 2019 - 21:22

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

kazek jak już chcesz coś takiego ogarniać, to w pierwszym poscie zrób liste gdzie będzie 

 

Gra | autor | link

 

w kolejnosci alfabetycznej 

 

Dobry pomysł, w wolnej chwili się tym zajmę. 


  • 0

#19 Nyjacz Napisany 31 stycznia 2019 - 21:52

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:
A moze recki niech zostana w tematach a tutaj wlasnie spis z linkami do postow z wiekszymi wypocinami i ksywami?
  • 0

#20 Nyjacz Napisany 08 lutego 2019 - 11:18

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:

Kazek, https://www.eurogame...lnikow-2-edycja


  • 0

#21 burnstein Napisany 08 lutego 2019 - 11:23

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Tylko nie wysyłaj recki REmake2 bo oskarżą cie o plagiat mojego zgłoszenia :cf:


  • 0

#22 Shinigami Napisany 08 lutego 2019 - 11:25

Shinigami

    Bezbłędny rycerz

  • Forumowicze
  • 38 382 Postów:

Konkurs bez żadnych wymienionych nagród, chyba że mam problem z czytaniem.


  • 0

#23 Nyjacz Napisany 08 lutego 2019 - 11:35

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:

Autor najlepszego tekstu będzie mógł wybrać dowolną grę (o wartości do 300 złotych) na dowolną platformę sprzętową. Autor wyróżnionej recenzji wybierze dowolną grę do 200 złotych.

  • 0

#24 Schrodinger Napisany 08 lutego 2019 - 11:38

Schrodinger

  • Moderatorzy
  • 65 972 Postów:

O może też sobie coś napiszę 


  • 0

#25 burnstein Napisany 08 lutego 2019 - 11:49

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

Spider-Man i wady? Bez żartów proszę.


  • 0

#26 Kazuo Napisany 08 lutego 2019 - 11:53

Kazuo

    ziomeczek Goofy'ego

  • Forumowicze
  • 18 498 Postów:

Tylko nie wysyłaj recki REmake2 bo oskarżą cie o plagiat mojego zgłoszenia :cf:

 

Tekst musi dotyczyć jednej z następujących gier:

  • Spider-Man
  • Red Dead Redemption 2
  • Forza Horizon 4
  • God of War
  • Shadow of the Tomb Raider
  • A Way Out
  • Far Cry 5
  • Pillars of Eternity 2: Deadfire
  • Detroit: Become Human
  • Assassin's Creed Odyssey
  • Call of Duty: Black Ops 4
  • Hitman 2

 

 

 

:beret:


  • 0

#27 xell Napisany 08 lutego 2019 - 11:54

xell

    Flawless Cowboy

  • Forumowicze
  • 21 313 Postów:

Spider-Man i wady? Bez żartów proszę.

Dokładnie, gra firmowana przez lorda Teda Price'a jest z definicji perfekcyjna. :tak:
  • 0

#28 burnstein Napisany 08 lutego 2019 - 12:09

burnstein

    ostatni król forumka

  • Reformatorzy
  • 51 115 Postów:

 

Tylko nie wysyłaj recki REmake2 bo oskarżą cie o plagiat mojego zgłoszenia :cf:

 

Tekst musi dotyczyć jednej z następujących gier:

  • Spider-Man
  • Red Dead Redemption 2
  • Forza Horizon 4
  • God of War
  • Shadow of the Tomb Raider
  • A Way Out
  • Far Cry 5
  • Pillars of Eternity 2: Deadfire
  • Detroit: Become Human
  • Assassin's Creed Odyssey
  • Call of Duty: Black Ops 4
  • Hitman 2

 

 

 

:beret:

 

 

Spoko, wystarczy, że zmienie nagłówek.
 


  • 0

#29 Woroq Napisany 08 lutego 2019 - 13:17

Woroq

    The Ukulele Man

  • Reformatorzy
  • 5 775 Postów:
Kazuo, pisz o RDR2, daj 2/10 i nagroda Twoja :hihi:
  • 1

#30 Nyjacz Napisany 08 lutego 2019 - 13:24

Nyjacz

    ( ˇ෴ˇ )

  • Forumowicze
  • 11 986 Postów:

Ja mógłbym o RDR2, ale niestety gierki nie ukończyłem, więc honor by mi nie pozwolił recenzować. Ale może coś skrobnę o GOW czy Spider-Manie.


  • 0



Inne z tagami: