Chyba jednak rozgrywka jako taka. Fabuła, to niemal zawsze tło do tego co obserwujemy na ekranie. Co z tego, że warstwa fabularna będzie ciekawa, jeżeli gra jest kiepska i grający się męczy. Z drugiej strony udanych gier mamy wiele, a po latach jeżeli już coś się wspomina, to jest to przykładowo słynny zwrot fabularny w Star Wars: Knights of the Old Republic.
Co ro reszty, zależy jak do tego podejść.
Asura's Wrath to poezja jeżeli chodzi o frajdę płynącą z gry. Fabularnie mamy do czynienia z oklepanym motywem zdrady i zemsty.
Przeciwieństwem tej gry jest Spec Ops: The Line.
Jako strzelanina nie oferuje nic wybitnego pod względem przedstawionych mechanik, natomiast sama historia jest jedną z najbardziej zapadających w pamięci, a kilka scen, jak i sama końcówka to coś, co można śmiało przyrównać do najlepszych książek, bądź filmów. Ot pozostaje w pamięci na lata.
Najlepiej jak jedno łączy się z drugim - Suikonden II jest tu doskonałym przykładem. Gra się w tego kultowego j.RPGa znakomicie, a historia jest ciekawa i już prolog na dzień dobry intryguje odbiorcę.
Takich przykładów (kombo fabuła + akcja na odpowiednim poziomie) można wymienić znacznie więcej: RDR, Mass Effect, Planescape: Torment, czy też Bioshock.
Mające ponad dekadę Rule of Rose (taki skromny klon Silent Hill jakby ktoś nie znał) z drugiej GrajStacji było okrutnie toporne, niemniej motyw z sadyzmem Arystokracji Czerwonej Kredki, jak i cała otoczka z nimi związana, wypadł rewelacyjnie.
Gra o Tron od Telltalle też spektakularna nie była, a jednak niesnaski rodów Forresterów (nie, nie Ridge'a i ekipy ) i Whitehill zrodziło kilka zapadających w pamięci scen, a i samą historię można uznać za wciągającą.