Skocz do zawartości

Zdjęcie

Freedom Finger

Wide Right Interactive Switch XONE PS4 PC

  • Zaloguj się by odpowiedzieć
Brak odpowiedzi na ten temat

#1 Tawotnica Napisany 05 kwietnia 2020 - 07:36

Tawotnica

    Samus Aran

  • Moderatorzy
  • 15 111 Postów:


Freedom Finger wygląda jak coś w czym mogli maczać palce Adult Swim albo Devolver Digital. Reklamuje się gwiazdorską jak na indyka obsadą (Nolan North w roli głównej) i napędzanym muzyką dizajnem poziomów. To ostatnie mnie popchnęło do kupna, tym bardziej że za oryginalną część soundtracku (czyli nie-licencjonowaną) odpowiadał Aesop Rock, którego jestem fanem.

Fabuła jest szybko nakreślona. Chińscy terroryści zaatakowali księżyc i więżą na nim zakładników, więc nasz bohater - Gamma Ray - musi w najnowocześniejszym amerykańskim wehikule świata wyruszyć na misję ratunkową. Robi sens? Nie? Nie musi, bo chwilę później robi się jeszcze bardziej poryte.

Klimat bym określił jako "zamerykanizowany Kapitan Bomba". Scenariusz silący się na polityczną niepoprawność, często wulgarny z wplecionymi mniej lub bardziej śmiesznymi pomysłami. Rozbawiły cytaty wypowiedzi polityków, jakie można przeczytać podczas loadingów. "Fuck you." - Dick Chaney :olo:

Jak jest z gejplejem? Równie dziko. Nasza latająca ręka strzela oczywiście ze środkowego palca, ale wyróżniającą mechaniką jest atak pięścią i łapanie w garść. Piącha to wiadomo, mocniejszy ale krótszy atak. Służy m. in. do rozwalania ścian czy wduszania przycisków. Łapanie ma dwie funkcje. Raz, można rzucać złapanym wrogiem. Dwa, niektórych przeciwników można wykorzystać jako broń. Mówiąc prościej, system zmiany broni opiera się o łapanie. Nie wszystko można brać w garść, ale większość i opłaca się to robić często.

Każdy level = jeden utwór muzyczny. Celem jest rozwalenie wszystkiego. Dosłownie. Oprócz tego, że ginie się jak się dostanie za bardzo po dupie to przepuszczanie za dużej ilości przeciwników, tj. nie rozwalanie wszystkiego również staje się powodem game overa. Nie podoba mi się tego typu rozwiązanie, mimo że trzeba na prawdę sporą ilość wrogów ominąć. Więcej razy ginąłem tracąc głupio HP, bo "o nie! Zaraz mi to gówno wyleci za planszę" i łubudu, collision damage. Ogólnie mechanicznie Freedom Finger nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Duży hitbox to coś od czego się odzwyczaiłem grając w bullet helle, a walenie z piąchy/łapanko jest strasznie niedokładne, słabo idzie wyczuć jak jebnąć żeby samemu nie oberwać.

No i ta ścieżka dźwiękowa. Powinienem był sprawdzić co to za licencjonowane utwory będą w grze i że plansze z Aesop Rockiem są tylko w Arcade, a poza tym robił tło do menusów i cutscenek... bo to co jest w story mode to zupełnie nie moja bajka. Jakieś zawywane indie-popy, momentami jakby połączyć trash-rock z wokalami Depeche Mode. Cały jeden utwór mi się, powiedzmy, podobał - dość standardowy elektro-pop na księżycu. Ciężko było mi wobec tego cieszyć się 'muzyczną' rozgrywką, która akurat jest ewidentnie dobrze zaimplemenowana: tłoki poruszające się do rytmu, zamarzanie ekranu w pauzach, przyspieszanie tempa etc., alles gut, ale i tak wolałem mocno ściszyć muże :ftopa:

Jak na shmupa całkiem długa gra. Wprawdzie nadal na jedno posiedzenie, ale na to posiedzenie trzeba wygospodarować z 3-4h. Pochwalić należy też opcje poziomu trudności. To wkurzające przepuszczanie przeciwników? Da się wyłączyć jak za bardzo wnerwia. Podobnie collision damage. Za mało życia? Aż do 400% (i nawet god mode) można podnieść. Nie zmienia to ilośći przeciwników czy ich patternów, obniża natomiast ilość punktów jakie można zdobyć. Więc możecie włączyć gierkę nawet koledze-casualowi który nie umie w shmupy, żeby pokazać "pa Mati jaka popierdolona giereczka".

Podsumowując, mnie akurat Freedom Finger nie oczarował, ale to trochę wynika z własnego niedoinformowania się - nie kupuje się gry opartej o soundtrack, jeśli się ten soundtrack nie będzie podobał :olo: Ot, ciekawostka kulinarna. Jak wyleci z menu głównego Switcha to pewnie dłuuugo tam nie wróci.
  • 1



Inne z tagami: