Kiedy gra zaczyna się od burzenia 4-tej ściany, wiadomo że im dalej w las tym więcej tego typu zagrywek będzie i Team Zero Escape dostarcza.
Nirvana Initiative jako motyw przewodni bierze na tapetę hipotezę symulacji Bostrona, konstruując dookoła tego dziejącą się w dwóch liniach czasowych intrygę. Kontrolowani przez nas bohaterowie muszą rozwikłać sprawę morderstw, w których ofiary są równiutko przecięte na pół, praktycznie jakby się teleportowały i zglitchowały w miejscu
Te wydarzenia nie mają związku z pierwszą częścią Somnium Files, więc zaczynając od dwójki tracicie jedynie znajomość powracających postaci drugoplanowych. Gdzie jak to w grach VN bywa, obsada jest tak przerysowana, że dość szybko się połapiecie w ich manieryzmach i kaprysach.
Jeśli kupujecie logike związaną z pseudo-naukowymi bredniami i możliwością porywania i zaglądania w głowę praktycznie każdej ważniejszej postaci, to czeka was sporo frajdy z gierką.
Struktura rozgrywki jest bardzo liniowa z jasno zaznaczonymi punktami rozdziału na osi czasu, więc prawdopodobieństwo zacięcia się jest bardzo niskie. Puzzle się nie zmieniły, nadal najbardziej upierdliwe jest ograniczenie czasowe, które zmusza do powtarzania sekwencji, mimo znalezienia poprawnych odpowiedzi. Gdzie całościowo gameplay jest bardziej różnorodny, ponieważ dodano element szukania dowodów na miejscu zbrodni i odtwarzania ruchów sprawcy.
Technicznie zdaje się być ciut lepiej, chociaż przejścia do Somnium chrupią i sterowanie, np. podczas pływania nadal woła o pomstę.
Aha, jeśli chcecie sobie zapaćkać ekran palcami, to Somnium Files wspierają sterowanie touch screenem w menusach.