Ujarałem się bo wreszcie dostałem zaproszenie do bety ESO. Idealnie się zbiegło z tym że w sobotę skończyła mi się subskrypcja do WoWa.
Ściągnęło się, zainstalowało - wbijam...i wbijam....i wbijam...poszedłem kupe....wbijam dalej....błąd error disconnect crash bum!
W końcu po 40 minutach udało mi się zalogować - tworzę postać, przebrnąłem przez cały kreator, nawet se brwi zrobiłem jakieś i inne badziewia na które nie wiem kto normalny zwraca uwagę. Kliknąłem "create" na postać...kliknąłem znów...i znów....i nic...zacząłem mashować "enter" bo co to k...ma być. Crash
I tak 4 razy, aż w końcu stworzyła mi się jakaś losowa postać (zupełnie nie ta co zrobiłem - ani klasa ani rasa się nie zgadzały) - w końcu po wielu trudach udało mi się stworzyć maga (wyglądał zupełnie inaczej niż jak miał, ale był mag, (chyba) ta rasa co wybrałem - wbiłem do gry...no nie wbiłem bo znów po dziesięciu crashah i maintenance mode to minęło trochę czasu..ale wreszcie.
Graficznie - no cóż ja nie jestem wymagający, trochę za bardzo się wszystko świeci, ale ogólnie tak Skyrimowo, tylko trochę lepiej chyba - ogólnie dla mnie do przyjęcia. W międzyczasie mnie wylogowało parę razy ale spoko. Zdążyłem tylko zrobić pierwszego questa i stwierdizłem że ok..beta testy, błędy rozumiem, uszanowanko - ale nie mam całej soboty na oglądaniu jak się loguje.
To co zdążyłem zobaczyć - w zbrojowni gdzie wybierasz sobie broń była tylko laska lodu dla mojego maga ognia (no docelowo). Podejrzewam (wierzę, mam nadzieję!!) że z czasem magia jakoś inaczej wygląda, bo ciskanie kulek lodopodobnej substancji z kija zakrawa i kpinę - Ok w sumie Gandalf też cisnął z kija, potter walił z gałązki - może tak ma być, ale ja lubię ręczne robótki hihi.
Zauważyłem dziwną rzecz - jak "naciągnę" czara i uderzę z całym impetem na jakieś 99,9% hp zjadałem pierwszemu potworkowi i wystarczyło lekko pyknąć żeby padł - ok. Tylko że zabicie trwało super szybko a i tak mobek zdąrzył wycastować coś w moją stronę...nei wiem jaki one mają cast time, wygląda że instantami ciskają...no nie wiem.
Cóż tu więcej gadać...śmiesznie było jak stoi dziadek od questa i mówi (z pamięci mówię, ale chyba taki był sens) "Wyczuwam że ...(Gdzieś tu) musisz zdeaktywować cośtam" - ja sobie myślę - no koleś niezła charka i w ogóle szósty zmysł, że wyczuwa jakieś zachwianie energii i rozglądam się, cóż takiego mam zdeaktywować mistycznego. A tu kurwa dwa piedestały w odległości 3 kroków od kolesia. To się dałem nabrać na jego magiczne sztuczki! Sam mógłby to zrobić a nie mi dupę zawracać.
Ogólnie skończyło się tak że przedłużyłem WoWa