Po czterech już było. Ogólnie nie lubię kiedy uznane marki szukają wsparcia na Kickstarterze, wtedy są to preordery, a nie zbiórka na świeży pomysł który inaczej by nie powstał.
Coś mam wrażenie, że jakby kickstarter nazywał się crowdfunder.com to by było mniej tego typu dyskusji. Twórcy powiedzieli, że dwójka sprzedała się poniżej ich oczekiwań i nie mają pieniędzy na zrobienie pełnoprawnej trójki z własnej kieszeni. Konsekwencją niskiej sprzedaży może być jedna z tych opcji:
-odpuszczenie kontynuowania pracy nad serią, bo nie ma racji bytu ze względu na małą grupę docelową. Tylko że taki argument zabija też prawie każdą formę ekspresji i kreatywności ludzkiej, bo większość sztuki jest konsumowana przez niewielką ilość ludzi.
-poszukanie wydawcy/inwestorów. Problem taki, że wydawca będie naciskał na maksymalizację sprzedaży i zysków nie tylko poprzez lepszy marketing, ale też próbę wpłynięcia na dizajn gry, co niekoniecznie jest pożądane przez twórców i dotychczasowych fanów
-poproszenie tej niewielkiej grupy fanów, jaką udało się zgromadzić o wyłożenie pieniędzy na powstanie produkcji. Forma finansowania znana od tysiącleci jako mecenat i co właśnie ma miejsce tutaj.
I nie rozumiem, jaką szkodę platformie kickstarter wyrządza wystawienie tego projektu. Pojawieniu się znanych nazwisk bądź marek (Double Fine, Shenmue, Obsidian, Iga itp.) zawsze towarzyszył zwiększony ruch na stronie i większa ilość pieniędzy płynąca również do nieznanych i mniejszych projektów. IMO kickstarter powinien blokować kampanie wyciągające kasę po raz drugi na ten sam projekt albo projekty osób mające historię spartaczenia lub zwykłego przywłaszczenia pieniędzy z KS w przeszłości (np. Inafune lub Jeremy Soule). Banner Saga miała swoje kontrowersje np. tę giereczkę F2P, ale summa summarw wywiązali się z obietnic w rzetelny sposób i po ukończonej grze widać było, że władowali w nią mnóstwo pasji i wysiłku.
edyta: poprawka błędu ortograficznego
Ten post był edytowany przez xell dnia: 03 lutego 2017 - 12:48