Soul Blade - gra wybitna. Pozycja dla, której zagościł u mnie PSX. Cudowna grafika, fenomenalna muzyka (obok ścieżki dźwiękowej z Castlevania:SotN oraz Hotline Miami jest moją ulubiona w grch).
Soul Calibur - jeszcze większy sukces. W tamtych czasach był to tytuł z najpiękniejszą grafiką, no i te zmiany systemowe.
SC II też zgarnął mi nieco czasu, choć pamiętam, że gra okrutnie chrupała (szczególnie japoniec). Gra dramatycznie gubiła klatki nawet przy zwykłym wybiciu, a wówczas nie było dej łan pacza
Na trójkę sporo osób narzekało, ale mnie grało się wręcz wybornie. Był tam dodatkowy tryb, to się bodaj "Kroniki miecza" nazywało i też nie jedną noc przy nim spędziłem.
Później z tymi Soulsami było jak z kolejnymi GT, nie chciało mi się w to nawet grać.
Niemniej tę część kupię. Po policzku jaki wymierzył graczom SF V, i po Tekkeńcu, który okazał się w ostatecznym rachunku grą na maks 8/10, w której walki przez sieć, to kpina, wypada by modrobicia nie klęczały przed innymi gatunkami na kolanie przez całą generację.