Gram, wczoraj w coopie dwóch bossków padło. Zastanawiałem się co ta gra taka droga (120zł), bo myślałem że to prostolinijny beat 'em up będzie. Ludzie! To praktycznie open-worldowe Kunio z backtrackingiem, side-questami, expem i masą itemków na które można farmić!
Niektórzy przeciwnicy po ostrym łomocie błagają o życie i wtedy można ich zrekrutować i później przywoływać jako specjalny atak. Jest cała lista wrogów do skompletowania, bardzo lubię takie rzeczy.
Humor jest uroczy. To 100% WayForward, głupoty z Shantae czy Mighty Switch Force jeszcze bardziej podkręcone. Rozbraja mnie loading screen na którym dziewczyny w rogu sobie dają po pysku
Nie przeszkadza nawet angielski VA, komiksowa stylistyka została bardzo dobrze wyczuta przez aktorów.
Samemu przechodzić jest zdecydowanie trudniej, bo we dwóch zawsze można się odratować po śmierci. To w rdzeniu jest ciągle klasyczna nawalanka, więc jak luje zajdą z dwóch stron to czasem ciężko się uwolnić, mimo paru fajnych specjali jakie się później odblokowuje (jak dabing, olo). Blokować dobrze się nie nauczyłem jeszcze, bo czuć input lag na Switchu i za długo to dla mnie trwa.
Bardzo głupie jest friendly fire itemkami. Naciśniesz w ferworze walki zły guzik i cię śmietnik zaatakuje, bo się odbije od ściany. Chociaż rzucanie się tymi różowymi piłkami do siatkówki było mega śmieszne /edyta: derp, od siatkówki
dodgeball oczywiście! Gra jest pełna odwołań.
Druga rzecz jaka mi się nie podobała to potwierdzanie np. przejścia przez drzwi tym samym przyciskiem pod którym ma się zwykły atak. Pady dzisiaj mają tyle guzików, że nawet na pojedynczym gówniaku-joyconie dałoby się zrobić oddzielny przycisk do tego. Problem polega na tym, że stojąc blisko jakiegoś przejścia i mashując łatwo wyjść albo w wypadku przystanku autobusowego ciągle uruchamiać menu i pauzować tym samym grę.
Mapka też mogła być lepsza, bo rozgałęzienia na niej nie odpowiadają kierunkom w jakie trzeba iść w danym pomieszczeniu. Nie można się sugerować "ok, to teraz idziemy prawo-prawo-góra", bo co na mapie wygląda na "górę" w rzeczywistości jest na przykład jakimś bocznym wyjściem.
Muzyka mnie zdziwiła, bo nagle wjeżdża elektro-pop z wokalami i zaskakująco dobrze pasuje do klimatu. Nie śledziłem aż tak tej produkcji, żeby wiedzieć kto za ost odpowiada, myślałem że może Jake Kaufmann (którego uwielbiam, więc nie chciałem sobie spoilerować). Nazwisko McDuffee będę musiał zapamiętać, bo to co dotychczas słyszałem robi robotę. Zobaczymy czy wokale na dłuższą metę nie będą męczące.
Co więcej mogę napisać? Brać, bo kraszer! WayForward czasem mają gnioty na licencji, ale w wypadku River City widać, że to nie jest b-tierowy projekt. Hanz ty obowiązkowo kupuj, pewnie wyłapiesz dużo więcej smaczków niż ja, bo aż tak lore Kunio nie ogarniam.
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 06 września 2019 - 15:14