Niecałe 2 tygodnie temu skończyłem DS2.
Na pierwsze podejście z grą postanowiłem sobie, że przejdę grę z samym tylko Plasma Cutterem, a do tego nie kupować w sklepie żadnej amunicji oraz apteczek, a wszytko to na poziomie Zealot. Zdecydowanie granie na takich "settingsach" lekko mówiąc to było przegięcie. Mimo wszystko fun i satysfakcja gwarantowane i cieszę się, że właśnie na takich ustawieniach szpilałem. Jedynym moment, gdzie musiałem odejść od założeń to ostatni 15 chapter. Gdy doszedłem do bossa, to nie miałem apteczek, w magazynku PC całe 16 naboi, zero stasis pack i było ciekawie
Na Zealot było to niestety nie do przejścia, więc załadowałem sejwik z początku 15 rozdziału i zaopatrzyłem się w ammo, med kitsy i stazę. Ostatni boss nie był problemem i poszedł za pierwszym razem.
W porównaniu do pierwszej części gra stałą się bardziej liniowa, korytarzykiem od punktu do punktu A->B->C->D... itd. Jednak bardziej podobał mi się DS1 w tej kwestii, więcej backtrackingu, kręcenia się - podobna przypadłość jak w porównaniu RE4 do RE5. Większy nacisk nastawiono na strzelanie i gra straciła trochę ze swojego klimatu grozy. Jest ciężej, bo przeciwnicy mogą wyskoczyć z każdego miejsce, a nawet spaść nam na głowę. Mi osobiście nie przeszkadzało to tak bardzo. W sumie nawet fajnie, że było ciężko i ciągle trzeba było oglądać się za siebie, czy nic nas nie zaskoczy. Mimo wszystko DS1 był dla mnie grą nieznacznie lepszą od DS2 i jak tego pierwszego oceniam na 9+ czy nawet 10, to DS2 wyłapuje ode mnie mocarne 9. Sc-fi, kosmos, obcy = miażdżąca kombinacja.
Teraz już tylko zostało zrobienie calaczka. Pierwsze podejście to był czysty fun w połączeniu z chęcią przetrwania - co wpadło to wpadło i kompletnie nie interesowałem się żadnymi trofeami.
Drugie podejście to New Game+ i poziom normal. Tutaj to już zwyczajna bajeczka, z oporządzeniem z pierwszego podejścia i na takim śmiesznym poziomie, gra nie stanowiła żadnego wyzwania. Nieskrępowana podróż w celu osiągnięcia brakujących trofików.
Trzecie podejście to już oczywiście Hardcore. Brak New Game+, ograniczenie do 3 sejwów w czasie całej gry brzmią poważnie. Wczoraj koło północy postanowiłem sobie włączyć HC by zobaczyć jak się gra, a wszystko to z myślą, że zaraz sobie zginę i będę mógł iść spokojnie do łóżeczka
Jednak tutaj się "rozczarowałem" - grałem sobie, grałem i grałem, aż w końcu wylądowałem w Chapterze 6, beż żadnego zgonu za pierwszym podejście i uznałem, że jak na odpalenie tak od niechcenia HC jest to niezły wynik i zapisałem grę na początku rzeczonego 6 Chaptera w miejscu, gdzie na Zealot miałem sporo problemów, bo w sumie już szkoda było mi ryzykować 2,5h grania, choć ogólnie zakładałem, że pierwszy sejw trzasnę na początku 7 rozdziału, ale cóż, tak też nie jest źle.
Dzisiaj kolejny dzień walki z HC i od początku 6 rozdziału planowy sejw to gdzieś rozdział 10-11. Za pierwszym podejściem zdechło mi się pod koniec Chaptera 6 na sali, gdzie wyskakuje zza siedzeń masa tych małych skrzatów, wybuchających niemowlaków i innego szajsu. Złe przygotowanie, panika i głupie błędy doprowadziły mnie nigdzie indziej jak do grobu
Dobrze, że nie kojfnąłem na dalszym etapie, bo może bym się zniechęcił
A tak nauczony błędem brnąłem z chaptera do chaptera. Największą schizę wywołują pomieszczenia gdzie może nastąpić dekompresja. Parę sekund, my się poruszamy i trzeba trafić w cel - można się ładnie zestresować. W jednym pomieszczeniu pod koniec Chaptera 8, które akurat bdb kojarzyłem po Zealot, bo powtarzałem je kilkanaście razy w celu znalezienia najlepszego sposobu na jego przejście. Plan bombki strzelił ,bo coś ch*jowo strzeliłem i zbiłem szybę
strach w oczach, ręce się trzęsą, mam może 2 sekundy na trafienie w cel - 2 pierwsze strzały pudło, musk rozyebany, 1m do podróży w kosmos, ostatni strzał i ufff. trafiłem
potem spokojnie do przodu i tylko było wahanie czy zrobić pod koniec Chaptera 9, gdzie wysadzamy jakieś kapsuły z ładunkami wybuchowymi i spadają te wielkie pokraki, czy zaryzykować i walnąć już w 10. Jednak ryzyko się opłaciło i dograłem do Chaptera 10 i zrobiłem zapis tuż przed momentem, gdzie idziemy tunelem i mamy do pokonania 2 Brute'y i inne pioneczki. 5h na liczniku i myślę, że nie jest źle. Moje Mad Skillz na razie nie zawodzą